Dzisiaj na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Górnictwa i Energii przedstawiciele Ministerstwa
Energii (ME) zaprezentowali założenia do
nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii (uOZE) i innych związanych
ustaw.
Nowelizacja wynika zasadniczo z zastrzeżeń KE do uOZE (ponoć w znacznej części do wersji
ustawy z 2015 roku, a w części do nowelizacji z czerwca 2016 roku) i ustawy o
realizacji inwestycji wiatrowych z maja 2016 roku. Na plus należy zapisać to, że ME wyszło z inicjatywą
konsultacji już samych założeń do projektu
nowelizacji, czyli znacznie wcześniej niż było to dotychczas praktykowane, a ponadto nawet
założenia konsultowane były z częścią środowisk OZE.
ME nie przedstawiło jednak informacji, które obecne propozycje
wynikają z procesu notyfikacji uOZE, a które są własnymi pomysłami poprawek ministerstwa do przepisów z czerwca 2016. Nie wyjaśniło też, czy własne autopoprawki usuwają ewidentne
błędy czy też są nowymi rozwiązaniami, które
mają oparcie w postulatach branżowych oraz wynikają z doświadczeń z wdrażania uOZE w dotychczasowej formie. Nie podano też jakie są oczekiwania odnośnie ich wpływu na rozwój OZE tak, by aby zrealizować polskie, zagrożone (link do źródła) cele w zakresie
OZE w 2020 roku lub uzyskać inne
korzyści. Nie wiadomo też czy odejście od opodatkowania całości elektrowni
wiatrowych jest wynikiem niekorzystnego dla rządu procedowania skargi inwestorów wiatrowych w Trybunale UE, czy też podyktowane chęcią
wznowienia rozwoju inwestycji w tym zakresie lub poczynionych uzgodnień z branżą wiatrową lub z sektorem
bankowym obciążanym zagrożonymi kredytami.
W sytuacji gdy nieznane są wielorakie powody i
cele nowelizacji, przedstawione propozycje sprawiają wrażenie chaotycznych,
niespójnych, nieprzemyślanych i niestety mało wiarygodnych (choćby z powodu konieczności ich
notyfikacji i dalszych uzgodnień międzyresortowych oraz jeszcze nie rozwiązanych kwestii prawnych). W zaprezentowanych założeniach trudno doszukać się jakiegokolwiek podejścia
systemowego. Z jednej strony są propozycje zmian technicznych w istniejącym prawie, a z
drugiej wręcz rewolucyjne modyfikacje obecnego systemu, takie jak nowe koszyki
technologiczne w systemie aukcyjnym czy
wprowadzenie taryf FiT dla źródeł do 500 kW oraz taryf FiP (dopłaty do cen rynkowych energii)
do 1 MW. Przy tym proponowane wysokości stawek FiT (80% ceny
referencyjnej dla dużych źródeł, które
są tańsze niż małe) sprawiają wrażenie oderwanych od realnych kosztów, a
interesująco brzmiąca propozycja FiP wydaje się wysoce niedopracowana. Ponadto
ME zapowiada do końca roku kolejną ustawę o energetyce rozproszonej, która ma
też wspierać rozwój rozproszonych OZE.
Pomimo pełnego poparcia rządu dla autokonsumpcji,
można odnieść wrażenie, że proponuje się instrumenty zachęcające do sprzedaży
energii do sieci (FiT, FiP, aukcje), a eliminuje się instrumenty ekonomiczne
które wspierają autokonsumpcję (zielone certyfikaty). Jednocześnie pomimo tak szeroko
zakrojonej nowelizacji, nie rozwiązuje
ona kluczowych problemów jakie przyniosły dotychczasowe regulacje:
nieopłacalność inwestycji prosumenckich realizowanych przez obywateli (ew.
zmiany przepisów krzywdzących obywateli zostały odłożone ad acta) oraz straty jakie niesie drastyczny spadek cen zielonych
certyfikatów dla obecnych wytwórców i
sektora bankowego.
Jeżeli zapowiedzi legislacyjne ME miałyby być
zrealizowane, Polska stałaby się krajem
gdzie w OZE funkcjonują jednocześnie wszystkie możliwe i znane na świecie systemy wparcia:
zielone certyfikaty, aukcje, FiT, FiP, net
metering oraz takie których na świecie nikt nie zna – opusty dla prosumentów, a ponad to jeszcze
różne systemy wsparcia inwestycyjnego i podatkowego. Dodatkowo rozwój OZE do wytwarzania energii elektrycznej będą
wspierać bezpośrednio co najmniej dwie ustawy wspierające
OZE, w tym jedna dedykowana, a druga wspierająca funkcjonowanie OZE na
lokalnych rynkach energii, a ponadto - w obszarze zielonego transportu – dwie
kolejne ustawy o biopaliwach i elektromobilności. Kwestie uspołecznienia energetyki od strony legislacyjnej rozwijane
są w dwu koncepcjach: klastry i spółdzielnie oraz zapowiedziane jest też
wspieranie hybryd i sprzedaży bezpośredniej, ale niestety w praktyce żadna
z nich nie działa.
Widać, że zasada „jednego okienka” („one stop shop”) i ułatwień dla działalności
gospodarczej wydaje się nie mieć zastosowania w sektorze energetycznym i stan
ten może się jeszcze pogorszyć. Co więcej, za jedną propozycją nowelizacji
idzie od razu zapowiedź kolejnych zmian, co utrudnia lub opóźnia podejmowanie decyzji
inwestycyjnych. Stabilność i przejrzystość prawa w zakresie OZE jest od kilkunastu
lat postulatem środowisk związanych z rynkiem OZE, niestety nie zanosi się na
to, aby tym razem miał on być spełniony…
Wiele wskazuje na to, że będziemy też krajem który będzie
miał najdroższe OZE. Po pierwsze propozycje nie dają wystarczającego impulsu do
dalszego rozwoju najtańszych źródeł
wiatrowych i słonecznych, takich które jednocześnie bazują na największych,
niewykorzystanych ekonomicznych zasobach odnawialnych. Po drugie zaprezentowane
niesystemowe, niespójne, cząstkowe
regulacje i doraźne zmiany nie będą prowadzić do trwałego obniżana kosztów w
pozostałych technologiach OZE. Ponadto wielość instrumentów wsparcia, często niewystarczających
samoistnie do zapewnienia opłacalności inwestycji, wcale nie zmniejszy
problemów związanych
z poprawnym stosowaniem zasad pomocy publicznej w całym systemie (np. z uwagi na
wielość szczególnych przypadków i konieczność łączenia różnego rodzaju pomocy),
co miało być jednym z bezpośrednich
celów podjęcia szybkiej inicjatywy legislacyjnej.
Wiele niestety wskazuje
także na to,
że usuwając czy zmniejszając jedne ograniczenia ustawowe, równocześnie
wprowadzamy nowe, a rozpraszając kwestie OZE po różnych aktach prawnych powodujemy
większy zamęt i utrudnimy życie mniejszym inwestorom, a ułatwimy Januszom Polskiego Biznesu. W efekcie zamiast
upraszczać –komplikujemy i zmniejszamy przejrzystość, zamiast zmniejszać koszty
– podnosimy je, zamiast przyspieszać rozwój OZE– spowolnimy go
jeszcze bardziej.
W tej sytuacji będziemy jednocześnie jednym z
nielicznych krajów w UE, który nie zrealizuje swoich celów OZE na 2020 i będzie musiał zapłacić za transfer statystyczny na energię
z tych krajów, które mają znacznie mniej instrumentów wsparcia, mniej biurokracji, ale znacznie więcej
energii z OZE.
Należy mieć nadzieję, ze
autorzy "założeń" wykorzystają efekty konsultacji oraz mechanizm Brzytwy Ockhama – prostej zasady ekonomii myślenia,
zgodnie z którą w rozwiązywaniu problemów należy dążyć do prostoty, wybierając
takie narzędzia, które opierają się na jak najmniejszej liczbie ... założeń i koncentracji na zasadniczym celu.
Źródło: Blog "Odnawialny"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz