Zadziwiające jak szybko, po
prezentacji we
wrześniu przez rząd tej koncepcji wsparcia OZE weszliśmy w dyskusje jak mają wyglądać aukcje na energię z OZE,
nie pytając dlaczego akurat aukcje, tu
i teraz. Tzn. w kraju wychodzącym
dopiero z trudem - w sensie
zielonej energii i nowoczesnej energetyki – nie przymierzając z epoki kamienia
łupanego. W kraju który wdrażając poprzednią dyrektywę UE o promocji OZE nie
stworzył zdywersyfikowanego rynku OZE i zamknął drogę do rynku wielu w innych
krajach tanim technologiom, które do aukcji nie będą w stanie stanąć? Aukcje mogą być ew. zwieńczeniem dzieła, "dobiciem" do celu, ale nie jego początkiem - kontynuuję tym samym poprzedni wątek.
Niedopowiedzenia czy świadome
przemilczenia rządu w tym zakresie nie służą przejrzystości i jakości aktualnych
prac nad projektem ustawy o OZE. Tych niedopowiedzeń jest wiele. Dotyczą one w
szczególności celu i przebiegu prac nad projektem regulacji w okresie od marca
do września br. Wtedy zabrakło nie tylko przejrzystości, ale wiele wskazuje że
też porządnej diagnozy i być może także wiedzy, wyobraźni i dobrej woli autentycznego rozpoznania i
dopiero potem rozwiązania problemu. Czy
rzeczywiście ktoś uwierzył, że nie trzeba ciężkiej pracy przygotowawczej i
pokory wobec problemu, bo od razu wie lepiej?
Oficjalna teza jest taka, że nowa, zaskakująca propozycja legislacyjna to proste następstwo refleksu, przezorności, planowania i wręcz przejaw krajowego kunsztu w zakresie podejścia do "rynkowego" wdrażania prawa UE. Na dzisiaj bardzo trudno jest to potwierdzić. Pierwsza z tez przeciwnych mówi o tym, że kilku
wielkim korporacjom nie podobał się projekt ustawy OZE. Zamówiły u osób którym
nie są bliskie problemy OZE opracowanie,
które wesprze zainicjowanie regulacji korzystnej dla nich. W efekcie taki pomysł pod sztandarami tworzenia
(pozornego) rynku i wątpliwej liberalizacji oraz pozornych oszczędności został
podrzucony do Kancelarii Prezesa Rady
Ministrów (KPRM), która niezbyt świadoma powagi zadania ale przekonana do jakiejś swojej szerszej idei, podjęła się „uzdrowienia” chorej sytuacji w
sektorze OZE. Przy obecnym stanie rozwoju ryku OZE w Polsce aukcje rzeczywiście
mogą „wyleczyć” sektor OZE, ale z
konkurencji i po szybkim "oczyszczeniu" przedpola z mniejszych podmiotów oddać go niemalże w całości w ręce korporacji. Druga teza mówi o tym że
do KPRM dotarła informacja że Komisja Europejska (KE) pracuje nad nowymi
wytycznymi dotyczącymi pomocy środowiskowej i energetycznej na lata 2014-2020
(„Nowe Wytyczne Środowiskowe”- NWŚ),
gdzie w pierwszej wersji dokumentu pojawiły się
aukcje jako jeden z preferowanych systemów wsparcia OZE. Jest jeszcze teza o
blefie polegającym na znalezieniu przez rząd pretekstu (np. obserwowanie wyników pojedynczych aukcji dla wybranych technologii OZE na Dalekim Wschodzie, Afryce i Ameryce Łacińskiej jako "taniego" modelu dla Polski) do przerwania prac nad
poprzednią wersją ustawy o OZE, aby spowolnić rozwój OZE (do tego biurokratyczny system aukcyjny się nadaje) i przenoszone w taryfy koszty w okresie najbliższych 2 latach, tzn. do wyborów. Wtedy zostałoby po staremu, tzn.
zarabialiby ci co dotychczas (dosłownie „garstka” podmiotów czerpiąca garściami z
systemu wparcia), a płaciła cała reszta. Tak odczuwana niesprawiedliwość jeszcze bardziej zdyskredytuje branżę w
oczach społeczeństwa, która bez poparcia społecznego nie będzie mogła się rozwijać także w dalszej perspektywie.
Brak odpowiedzi na pytanie "dlaczego aukcje" nie służy konstruktywnej debacie i odpowiedzialnej krytyce.
Nie warto teraz zanurzać się w spiskowych
teoriach (to zadanie dla NIK i ew. innych państwowych służb o znanych trzyliterowych skrótach). Oczywistym wydaje się tylko, że w tej sytuacji potrzeba poszerzenia perspektywy, a złożoność i waga
problemu (wszak chodzi też o duże pieniądze) oraz dynamika zmian otoczenia uzasadniałyby na okoliczność diagnozy, monitorowania i korekt w systemie wsparcia OZE powołanie np. stałej
rady lub interdyscyplinarnego zespołu ds. aktualizacji kosztów OZE i weryfikacji
niezbędnego poziomu wsparcia.
Wobec braku pełnej informacji o kulisach i przesłankach prac rządowych można skupić się jedynie społecznej ocenie jakości i wyników prac, ale ze znacznie szerszej perspektywy.
Z pewnością wcześniej warto przyjrzeć się znacznie bardziej przejrzystym, choć nie mniej kontrowersyjnym pracom UE nad NWŚ oraz ew. uznaniem systemu
aukcyjnego, który może się okazać jednym z preferowanych systemów wsparcia OZE po 2014, roku jako ważnym czynniku, który powinien być brany pod uwagę i twórczo wykorzystany w polskich regulacjach rynku energii (nie tylko rynku OZE).
Dążenie do np. do ujednolicenia (harmonizacji) polityk oraz systemów wsparcia OZE w UE jest dobrym założeniem (być może podobnie jak systemy
aukcyjne). Ale jednocześnie jest możliwym do wprowadzenia tylko wtedy gdy państwa członkowskie
dobrze odrabiały swoje lekcje od 2001 roku (przyjcie pierwszej dyrektywy 2001/77 o promocji OZE) i mają swoje sektory
OZE na podobnym etapie rozwoju i komercjalizacji rynków zielonej energii.
Wróćmy zatem do krótkiej historii idei aukcjoningu w promocji OZE i jej przedziwnej i błyskawicznej kariery w Polsce.
W ub.
roku Dyrektoriat ds. Konkurencyjność (
DG Comp.) zaczął prace nad NWŚ. Jak zwykle pierwszym etapem były
konsultacje z państwami członkowskimi. Przesłany do KE w październiku
2012 przez UOKiK dokument , jeśli chodzi o OZE, w zasadzie dobrze opisał sytuacje w Polskę, poza jednym
elementem. Odpowiadając na pytanie dot. p. 109C obecnych „wytycznych” UE -
czy biomasa w Polsce rzeczywiście
potrzebuje wsparcia – przemilczał pomoc
dla współspalania, a odniósł się tylko do „drogich” instalacji dedykowanych
które zdaniem urzędu wymagają wysokiego wsparcia.
W ramach dalszych konsultacji w
pierwszej połowie 2013 roku, Polskę dalej reprezentował UOKIK, a spośród
uczestników rynku Polski Komitet Energii Elektrycznej (PKEE) czyli w praktyce
państwowe koncerny energetyczne. Źle się stało, ze w konsultacjach nie wzięły udziału organizacje OZE, ale źle
się stało że nie zostały powiadomione.
Opinia OUKIK z kwietnia 2013roku
ma już wyraźnie wskazuje na olbrzymią ewolucje poglądów rządu na pomoc publiczną w energetyce i
OZE. Rząd (UOKiK uzgadniał ten dokument)
w zasadzie dyskredytuje OZE w stosunku do innych technologii "nisko-emisyjnych" , wskazuje jedynie wybrane do ew. pomocy (biogaz, geotermia),
ale przede wszystkim zachęca do wsparcia do energetyki jądrowej, czystego
węgla, dużych firm elektroenergetycznych i ciepłowniczych oraz wielkoskalowej
infrastruktury energetycznej.
W efekcie konsultacji w których
generalnie głos środowisk OZE mało się liczył, DG Comp. zaproponował dokument roboczy do dalszych konsultacji. I tu (art. 34) pojawiała się alternatywnie propozycja zapisu o „neutralności technologicznej systemu wsparcia”:
The aid shall be
granted in a genuinely competitive, technology-neutral bidding proces… oraz o możliwym systemie
aukcyjnym wyboru inwestycji : A cap may
be imposed for each stage of the auction proces….
Pojawił się też jako zalecany
znany i stosowany np. od 6 lat w Hiszpanii system
wsparcia Feed in Premium – FiP (dopłat do bieżącej, godzina po godzinie, ceny
rynkowej).
Ale cała dotychczasowa praca
KPRM i MG poszły w kierunku samych aukcji na tzw. stałą taryfę, oderwaną od
rynku energii, a nie nad zrozumieniem istoty
FiP i wskazuje na brak refleksji nad istotą NWŚ.
Brak tu też refleksji nad tym, że droga do
przyjęcia tego dokumentu przez KE jest daleka i nie ma żadnych podstaw aby się na niego można było wcześniej i
obecnie powoływać, a już z pewnością aby go próbować mechanicznie stosować bez analizy
sytuacji w danym kraju.
Dokument ten wywołał
konsternację w krajach członkowskich. W
szczególności Niemcy wyraziły olbrzymie
niezadowolenie że dokument ten miałby dopuścić w jakiejkolwiek formie do pomocy
publicznej dla energetyki jądrowej.
Komisarz Almunia z DG Comp. osobiście się z tego tłumaczył i
już zrewidował swoje stanowisko. Dokument wywołał też olbrzymie kontrowersje wewnątrz KE, gdyż
uderza w fundamenty UE: zasadę zrównoważonego rozwoju, pomocniczości itd. i – zdaniem brukselskich prawników - wychodzi poza
zakres w jakim w ramach traktatu lizbońskiego KE może się poruszać.
Ostanie (16/10/2013) posiedzenie KE poświęcone m.in. tej sprawie
skończyło się ostrą (nawet w w oficjalnym protokole) wymianą zdań pomiędzy komisarzem Almunia oraz komisarzem Oetingerem (DG Energy). Oetinger ostrzega i argumentuje m.in. przeciw pochopności zmian: making any hasty
change to the rules on state aid for renewable energies which needed such
support in order to reach maturity, so as not to undermine investors'
confidence....
Dodał też, że nie jest wskazane krótkoterminowe
i jednowymiarowe patrzenie na problem:
Commission (KE) should place much greater emphasis on the
economic and strategic benefits of taking action at European level.
Szef KE Barroso zapowiedział
dłuższe wewnętrzne konsultacje (NWŚ wejdzie w życie później niż, jak planowano, w styczniu 2014, ale od razu wypowiedział się za ewolucyjnym
podejściem do zmian w systemie wsparcia oraz zdecydowanie przeciw dopuszczeniu wsparcia dla energetyki
jądrowej w tym dokumencie.
Mamy zatem w Polsce sytuację taką, że z wielkim zapałem i
mechanicznie wdrażamy jeszcze nieistniejący dokument stosukowo niskiej rangi, który nie wiadomo
jakie ostatecznie będzie zawierał wytyczne dot. wsparcia OZE, podczas gdy od 3
lat nie wdrożyliśmy zasadniczej dyrektywy o promocji OZE, obowiązującej od 4
lat (nie mówiąc o innych dyrektywach dot. środowiska i rynku). Wtedy gdy przyjmowana była dyrektywa UE zalecała i jeszcze zaleca zupełnie inne podejście do pomocy publicznej dla OZE. Chcemy tym razem przeskoczyć pewne etapy, które nie są do przeskoczenia dla tych którzy solidnie nie pracują.
Jako państwo, z całym aparatem, nie rozumiemy co czytamy nawet w projektach
dokumentów KE albo nie chcemy rozumieć. Nie mamy za to żadnych wątpliwości co do tego czy najwyższe na świecie
wsparcie dla współspalania biomasy z węglem nie jest nadmierną pomocą
publiczną.
Przerywając z początkiem roku prace nad poprzednim, znacznie lepiej przemyślanym
i łatwym do poprawienia/doskonalenia i wdrożenia projektem ustawy OZE, i wyciągając jak z kapelusza całkiem nową koncepcję, wydłużamy rok za
rokiem okres obowiązywania obecnego prawa z poprzedniej dekady i nadmiernej pomocy publicznej
dla wielu dużych zamortyzowanych obiektów i współspalania (tu nawet jest już mowa o kolejnych 15 latach) nie realizujemy celu
dyrektywy na 2020 rok, ale poprzednią, która nie obowiązuje już od 2011 roku.
Nie bierzemy też pod uwagę, że
NWŚ będą tylko wytycznymi, a nie obowiązkiem i każdy narodowy, uzasadniany zrównoważonym
rozwojem OZE system wsparcia możemy notyfikować w KE. Aukcjoning w OZE generalnie sprzyja spowolnieniu rynku i uprzywilejowaniu wielkich, korporacyjnych inwestorów, kosztem inwestujących w małe, rozproszone źródła. Tylko niektóre kraje z naprawdę "mocnymi", zdywersyfikowanymi i stabilnymi rynkami rozwiniętymi innymi instrumentami (FiT, TGC, FiP) będą mogły sobie na to ew. pozwolić. Jest wątpliwym aby ktokolwiek inny mógłby się zdecydować na "ortodoksyjną" wersję proponowaną obecnie przez polski rząd (aukcjoning "totalny", z jednym/dwoma koszykami), w istocie doktrynerską.
Skupiając się w pracy i debacie na „aukcjach” a nie na
rzetelnej ocenie sytuacji w sektorze OZE w kraju i wybiórczo czytając
dokumenty tworzone w Brukseli, proponujemy „pisany na kolanie” system wsparcia,
który będzie drogim, zawęzi konkurencję na rynku OZE i uniemożliwi wejście na
rynek taniejących technologii innowacyjnych, oderwie ten sektor od rynku energii oraz paradoksalnie,
jeszcze bardziej oddali kraj od realizacji zasadniczych unijnych celów zarówno
jeśli chodzi o OZE jak i budowę rynku energii i ochronę klimatu.
Więcej w kolejnym wpisie na odnawialnym.