sobota, września 17, 2011

Morski Wiatr Kontra Atom – koniec dyskusji w mediach nad raportem czy początek szerszej dyskusji politycznej nad programem jądrowym?

Ktoś w końcu powie że odnawialny blog wykazuje zbyt silne (chorobliwe?) inklinacje w kierunku atomu i z całej palety „odnawialnych” alternatyw od dwu miesięcy pisze tylko o morskiej energetyce wiatrowej, a zaniedbuje bardziej dojrzałe i mniej scentralizowane technologie OZE. Zaryzykuję dzisiaj jeszcze raz wątek jądrowy i potem obiecuję poprawę. Przyznam, że rynek na którym mają funkcjonować morskie farmy wiatrowe (MFW) i elektrownie jądrowe (EJ) nie jest naprawdę aż tak spolaryzowany i liczy się caly, zielony, wspierający wzajemnie mix energetyczny, z wieloma rodzajami i technologiami OZE. Ale czasami trzeba problem nieco sztucznie wyizolować aby jakiekolwiek analizy i dyskusje/rozmowy były w ogóle możliwe i aby służyły one ogólnemu podniesieniu wiedzy w rzeczowej, merytorycznej debacie. Niech zatem nieopierzone MFW jeszcze troche powalczą o miejsce OZE na przyszlym rynku z mającym za sobą silne poparcie polityczne i medialne pretendentem do nie lada udziałów w rynku energii i rosnacym apetycie na srodki finansowe na inwestycje.

Niemalże dokładnie 2 miesiącach, kiedy to na konferencji prasowej w Gdańsku został zaprezentowany raport znany jako „Morski Wiatr Kontra Atom” (MWKA), w dn. 15 września odbyła się na jego temat debata zorganizowana przez Gdański Park Naukowo- Technologiczny w ramach inicjatywy (programu) Forum Energia i Samorządność. Pierwsze spotkanie w tej sprawie 2 miesiące temu (też w Gdańsku) glównie z dziennikarzami (konferecnja prasowa) oraz zainteresowanymi środowiskami wywołało żywy i szeroki odzew w mediach zagranicznych, krajowych i regionalnych, której towarzyszył brak reakcji ze strony środowisk energetyki jądrowej. Byly setki doniesien i milczenie ze strony srodowisk związanych z EJ. Teraz, choć niezwykle konfrontacyjnie pomyślana debata była b. ciekawa, obecne na niej media zachowały dużą powściągliwość w nadaniu jej priorytetu, za to głośno (częściowo „prewencyjnie”?) wypowiedziały się środowiska energetyki jądrowej.

Dokładnie w dniu debaty w mediach pojawił się krytyczny wobec raportu wywiad z prof. Strupczewskim nt. rzekomych błędów w raporcie przy porównywaniu obu technologii. Bardzo chętnie korzystam z krytycznych uwag w szczególności takich osób jak prof. Strupczewski i skrupulatnie je zbieram aby raport MWKA zaktualizować, ale niestety w tym momencie prawie wszystkie argumenty mojego szanowanego adwersarza są chybione. W szczególności raport MWKA właśnie w calach porównawczych nie zakłada ŻADNEGO wsparcia ze środków publicznych dla MFW (tak jak i EJ) i „wyłudzania kosztów od społeczeństwa” (jak nie bez niepotrzebnych tu negatywnych emocji stwierdza prof. Strupczewski), nie dotyczy lądowej energetyki wiatrowej tylko morskiej (ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku współczynników wykorzystania mocy), ale przede wszystkim nie dotyczy koszów z przeszłości (kiedy krzywe kosztów energii z nowych EJ (tych prawie nie było) i MFW (te się „uczyły”) jeszcze się nie przecięły, tylko sytuacji na rok 2020 i dalsze. Nieprawdzie są też nieudokumentowane stwierdzenia prof. Strupczewskiego, że Polska ma stosukowo słabe warunki wiatrowe (to nieprawda, zwłaszcza w odniesieniu do Bałtyku), że jednak koszty energetyki jądrowej spadają (nie ma na to, żadnych dowodów, a na tezę przeciwną wiele). Zastanawia też całkowite przemilczanie i uparte bagatelizowanie istnienia jakiegokolwiek „efektu Fukushimy” jeśli chodzi o koszty finansowe (koszty kapitału, koszty ubezpieczenia) po stronie EJ, tym bardziej że jak pokazuje raport MWKA inwestycje EJ są niezwykle na nie wrażliwe. Nie miałem przyjemności polemizować tym razem z prof. Strupczewskim w Gdańsku , ale jego argumenty warto przytoczyć bo są znamienne, tak jak i czas ukazania się wywiadu.

W czasie debaty w Gdańsku, w szczegolnosci środowiska inżynierskie, akademickie i managerskie skupione wokół planów wielkiej inwestycji typu socjalistycznego i używały podobnych argumentów. Doszły jeszcze dodatkowe, konserwatywne, związane ze stereotypem że aby była MFW musi być EJ do „pracy ciągłej w podstawie” systemu energetycznego (ma to skutki też dla ocen ekonomicznych, bo wygodnie było do tej pory zakładać, że EJ pracuje 8000 h/rok i cały czas zarabia, niezależnie od potrzeb energetycznych i innych źródeł wytwarzania energii w systemie). Uczestnicy debaty są bardzo silnie przywiązani do tych dobrze ugruntowanych w XX wieku poglądów i bardzo sceptycznie przyjmują informacje o już w praktyce dokonanej zmianie paradygmatu i przykładach z Niemiec, Danii czy Hiszpanii gdzie operator sieci tak zarządza generacją, ze w podstawie są „niestabilne OZE”, a jak moc jest za duża, wyłączane są elektrownie węglowe i jądrowe.
W sumie pomimo momentami konfrontacyjnego i zbyt szerokiego charakteru spotkanie w Gdańsku uważam za potrzebne. Raport MWKA sam w sobie nie zmieni polityki energetyczej z dnia na dzień i nie wszyscy sie z nim zgodzą, ale upewniłem się, że stawia własciwy problem używając poprawnej metody. Nie chcę jednostronnie szerzej oceniać (tudno ze srodka) i streszczać tej ponad dwugodzinnej debaty, być może jej organizatorzy to zrobią. Uwagi panelistow i uczestnikow debaty sporo wniosły do mojego myslenia o zalozeniach i wynikach pracy, ale mam takie wrażenie, że raport MWKA się obronił, tak jak i jego zasadnicze tezy i wnioski. Drobne korekty jakie bym teraz, po kilku miesiącach, wprowadził poprawiłyby ekonomikę MFW kosztem EJ. Byłem wobec MFW zbyt asekurancki przy wyborze metody analiz (sprzyjającej EJ) i doborze danych wejsciowych (zbyt zachowawczych w stosunku do MFW), a z drugej strony czas i argumenty z zewnatrz dzialają na niekorzysć atomu. Mam też takie pozytywne -moim zdaniem -odczucie, że w zwartych do tej pory szeregach zwolenników energetyki jądrowej zaczynają pojawiać się wątpliwości, zwłaszcza jeśli chodzi o stronę ekonomiczną,finansową i kosztową pierwszej inwestycji. Nie chodzi tu o radosć z powodu ew. „pękniecie” monolitu interesariuszy EJ i o rozbijanie „jedności robotniczo-chłopskiej” (wytworzonego układu, nie lubię tego słowa, polityczno- biznesowego) ale o to, że okazało się, że w sprawie wyniów pojedynku EJ i MFW (jako wystawionego do zawodów jednak stosunkowo drogiego zawodnika z dużej drużyny OZE) można już rozmawiać. A jeżeli można rozmawiać o alternatywie dwu inwestycji (EJ i MFW) tzn. że można też rozmawiać o alternatywie szerokiego programu rozwoju OZE (obejmujacego rozne technologie) w stosunku do trafiającego już na problemy Programu Polskiej Energetyki Jądrowej PPEJ. Wspomnę tu tylko na opóźnienia związane np. z zakończeniem procedury konsultacji międzynarodowych prognozy oddziaływania na środowisko (opory ze strony Niemiec, Austrii, Szwecji) i niemożność przyjęcia PPEJ przez rząd tej kadencji. Słuchając szerszych wypowiedzi przedstawicieli rządu, zwłaszcza MRiRW i w pewnym zakresie MŚ, też można doszukać się pierwszych „ale”. Tu jestem optymistą jeśli chodzi o możliwość moim zdaniem koniecznej weryfikacji PPEJ, bo nie jest to dobrze przygotowany program, a dynamiczne otoczenie ekonomiczne czyni go z dnia na dzień coraz bardziej anachronicznym. Ryzyko braku, tylko z powodów ekonomiczno-finansowych (pozyskanie srodkow na inwestycje i ryzyko, że energia z EJ bedzie za droga na rynku aby ja sprzedać), realizacji PPEJ i w terminie pierwszej EJ jest tak duże, że trzeba w tym samym tempie rozwijać MFW i postawić wyższy cel niż w obencym KPD na wszystkie OZE. Tę alteratywę trzeba pilnie rozwijać i chodz tu o prawdziwy zwrot w polityce energeycznej.

Ale w tym wszystkim jest też groźba "zabetonowania" sytuacji i zwarcia szeregów zwolenników EJ (nie tak dawno furorę robiło „ściąganie cugli” i skutki tego także dla energetyki nie były dobre), i pójścia zarówno „w zaparte” jak i „na całość”. Nawet jak z pewną przesadą to nie bez powodu porównuję budowę EJ w Żarnowcu (w ramach nie najlepszej jakości centralnego planowania) do budów realnego socjalizmu gdzie koszty nie grały roli, gdyż dojść do głosu może też znana „zasada” z tego okresu teza że „„w miarę rozwoju socjalizmu, walka klas zaostrza się” i inna równe szaleńcza i chyba dalej atualna - „kto ma media ten ma władzę”. Takie właśnie myśli miałem rozmawiając po gdańskiej debacie z paroma nieco zagubionymi „linią wydawców” dziennikarzami, takie mam patrząc na niezwykle skromny tym razem odzew w mediach po debacie, np. Radio Gdańsk , czytając polemikę prof. Strupczewskiego ukazującą się chyba w nieprzypadkowym momencie (?) i czytając (przy braku przyjęcia PPEJ przez rząd i braku wyboru doradcy inwestycyjnego oraz zatwierdzenia lokalizacji EJ) o rozpoczęciu przez PGE negocjacji rozmów z dostawcami technologii. To wszystko, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych i moim zdaniem istniejącego jednak „embarga politycznego” na wątpliwości w sprawie wcześniejszej decyzji nie wróży dobrze racjonalnej w sensie ekonomicznym i bezpiecznej realizacji PPEJ (ew. próba skrócenia procedur i desperackiego obniżenia kosztów nie będą sprzyjać poprawie bezpieczeństwa). Czy opiniotwórcze media, owładnięte poprawnością politycznej większosci oraz liczące na sponsoring wokół inwestycji i wspieranej przez rząd kampanii na rzecz energetyki jądrowej, nie są nadmiernie powściągliwe w sprawie PPEJ?

niedziela, września 04, 2011

Interpelacja poselska w sprawie raportu „Morski wiatr kontra atom”

Omówiony w poprzednim wpisie raport IEO „Analiza porównawcza kosztów morskiej energetyki wiatrowej i energetyki jądrowej oraz ich potencjału tworzenia miejsc pracy”, zwany jako „Morski wiatr kontra atom” (MWKA), doczekał się nie tylko polemiki ze środowiskiem SEP i „Stowarzyszenia na rzecz Elektrowni Jądrowej w Województwie Pomorskim” (polemika), ale także poselskiej interpelacji i odpowiedzi ministerstwa gospodarki.
Interpelacje to prawo posłów (zwłaszcza opozycji) i jest zapewne zmora urzędników ministerialnych, którzy musza na nie odpowiadać. Patrząc na „aktywność” posłów w tym zakresie widać, że tą bronią posługuje się głównie opozycja, a np. posłanka Anna Sobecka użyła jej w obecnej kadencji 1326 razy... Ale interpelacja jest to też cenne źródło informacji, do którego nie ma dostępu tzw. „zwyczajny obywatel”. Aż dziw bierze, że tak mało jest interpelacji poświęconych OZE, a w szczególności zastanowić może fakt, dlaczego wobec już niemalże 9-miesiecznego opóźnienia we wdrożeniu dyrektywy 2009/28/WE i upływu ponad roku o zapowiedzi „rychłego” przekazania do Laski Marszałkowskiej rządowego projektu ustawy o OZE , żaden poseł nie zapytał o opóźnienia i konkrety. Czy to ignorancja, niedocenianie, lekceważenie, słabość czekających na gotowe („ktoś” to w końcu załatwi) środowisk OZE, a może wstydliwe przeświadczenie że „wszyscy są winni” (choć to ostatnie akurat sprzyja niekończącym się interpelacjom "smoleńskim")?

Interpelacji indywidualnej, na wzór dziesiątek poświęconych atomowi i gazowi łupkowemu doczekała się jednak morska energetyka wiatrowa. W sprawie morskich farm wiatrowych (MFW) i raportu (MWKA) interpelację zgłosił ostatnio - ok. 10 dni po prezentacji wyników raportu - poseł John Godson.
Poseł Godson (PO) pyta Ministra Gospodarki (MG) m in.: 1) czy ministerstwo gospodarki (MG) ma w planach wytwarzanie energii za pomocą MFW, 2) jakie jest stanowisko MG w sprawie konkurencyjności energii pozyskiwanej przez MFW w stosunku do elektrowni jądrowych, 3) i na koniec – czy zna i jaka jest opinia MG o raporcie instytutu Energetyki Odnawialnej dot. MWKA.

W odpowiedziach na pierwsze dwa pytania (powyżej tylko początek odpowiedzi) MG odpowiada jak zwykle, ogólnie, odwołując się tam gdzie może do polityki energetycznej PEP2030 i Krajowego Planu Działań (KPD), ale też jeśli chodzi o potencjał energetyczny na najbliższe 15-20 lat (7 GW), potencjał tworzenia miejsc pracy (8000 etatów) pośrednio potwierdza dane przyjęte do analiz w raporcie MWKA, a w przypadku wysokości nakładów inwestycyjnych na MFW nawet je zaniża w stosunku do tych przyjętych w raporcie. I tak na 2020 rok nakłady te oceniono na ok. 2,25 mld EUR/GW , podczas gdy w raporcie MWKA przyjęto ok. 2,6 mld EUR; MG w swojej odpowiedzi na interpelację przyjęło też znacznie szybsze tempo spadku kosztów MFW do 2030 r. – do 1,25 mld EUR/GW niż w raporcie MKWA). Niezwykle pozytywnie (ale i optymistycznie i, -wobec wcześniejszych niespełnionych - coraz mniej wiarygodnie brzmi zapowiedź MG o tym, że do rozwoju MFW przyczyni się ustawa OZE, która wprowadzi „korzystny i stabilny system wsparcia dla MFW”. Mimo wszystko to ważna zapowiedź, bo w dotychczasowych prezentacjach koncepcji (tylko) ustawy, odrębna regulacja dot. MFW nie była tak jednoznacznie zapowiadana.

Jeżeli chodzi o odpowiedź na 3 pytanie w interpelacji posla Godsona, to zaczyna się też pozytywnie i konstruktywnie; MG potwierdzilo że zna raport MWKA i go szczegółowo analizuje. Nie można zatem mowić o lekceważeniu, ku czemu sklaniają sie niektore srodowiska energetyki jądrowej.
Zgłasza jednak kilka „wstępnych” uwag dot. a) zawyżonego (45%) współczynnika wykorzystania mocy, b) pominiętych kosztów dotacji i wsparcia produkcji energii z MFW na koszt produkcji energii elektrycznej w kraju, c) braku ujęcia kosztów przyłączenia MFW do sieci.


I tu, czekając na pełniejszą analizę w MG wyników raportu MWKA chciałem, krótko tylko wyjaśnić, że:
Ad a) przyjęcie produktywności MFW na Bałtyku na poziomie 45% jest poparte w raporcie MWKA szerszą analizą teoretyczną i uzasadnione prezentacją danych empirycznych (str. 23 raporty MWKA) , w świetle których 45% (wobec podawanych w literaturze 45-55%) to wartość konserwatywna. Aby odwołać się do innych danych wywodzących się z grupy PGE, która jako całość nieporównywalnie silniej dotychczas angażowała się w budowę EJ niż MFW, przyjmując pierwsze założenia dotyczące budowy do 2020 r. pierwsze 1 GW farmy wiatrowej na Bałtyku, przyjmuje jej produktywność na poziomie 46-51% (obliczone na podstawie zał. produkcji energii 4000-4500 GWh/rok).
Ad b) analizy w raporcie MWKA zakładają że ani EJ Żarnowiec ani klaster MFW nie uzyskają żadnych dotacji, gwarancji bakowych ani wsparcia eksploatacyjnego i na krótką metę rzeczywiście koszty obu źródeł (jako koszty krańcowe w nowym energy mix) są niekonkurencyjne wobec energii z dotychczasowych, zamortyzowanych źródeł. W MWkA chodzi jednak o PORÓWANIE dwu technologii, bez zakłóceń metodycznych wynikających z ew. mniej lub bardziej jawnego systemu wsparcia.
Ad c) koszty przyłączenia do sieci MFW i wyprowadzenia mocy zostały wstępnie (na obecnym etapie) wyszacowane i ujęte , ale w modelu porównawczych analiz ekonomicznych do nakładów inwestycyjnych overnight - w raporcie str. 26 - została dodana tylko różnica (25 mln zł) w przyłączeniu do sieci MFW i EJ.

Mam nadzieję, że ta dyskusja będzie dalej trwała i że m.in. wzmocni to plany PGE w zakresie MFW kosztem EJ, które nie bazują moim zdaniem na rzetelnych i aktualnych analizach ekonomicznych. Jeżeli taka rzeczywista korekta w strategii tej spółki giełdowej sie nie pojawi (dywersyfikacji i alterntywa do kosztownej i ryzykownej energetyki jądrowej), PGE zacznie moim zdaniem tracić to co ma najceniejszego - zaufanie inwestorów.

W odpowiedzi na interpelację posła Godsona MG odwoło się do dwu dokumentów, z których pierwszy dotyczy nieznanego szerszemu kręgu raportowi ARE pt. „Analiza porównawcza kosztów wytwarzania energii elektrycznej w elektrowniach jądrowych, węglowych gazowych i w odnawialnych źródłach energii”, który chyba (najwyższa pora) trzeba ujawnić, zwłaszcza że był on i ponoć dalej jest bazą ekonomiczną do decyzji w sprawie realizacji programu PPEJ. Ale nie mniej interesuje mnie, a powinno zainteresować też inwestorów i banki, inny raport ARE z tego roku pt. „Aktualizacja prognozy zapotrzebowania na paliwa i energię do 2030 roku”, zapowiadający ... 43% wzrost - jeszcze wyższe niż w PEP2030 - zapotrzebowanie na finalną energię elektryczną.

Choć o tejemniczym raporcie niewiele wiadomo, a już prawie nic o przyjętych zalozeniach i metodyce, to stawiam tezę, o możliwym przeszacowaniu zapotrzebowania (zwłaszcza po 2020 roku) i nie uwzględnieniu także w tej prognozie pewnej adaptacji rynku do wyższych cen energii elektrycznej. Dziwić może to, że tak ważne i pewnie kontrowersyjne opracowanie, wpływające na decyzje MG i rządu jeśli chodzi o wsparcie (do pewnego poziomu) nowych inwestycji w energetyce nie jest znane i nie było konsultowane. Brak jest rzetelnej i powszechnie dostępnej (weryfikacja i jednakowe poinformowanie uczestników rynku) informacji na temat prognoz zapotrzebowania na energię.

Tak więc, pomimo banalnosci odpowiedzi, przynajmniej niektóre interpelacje poselskie prowadzą do pozyskania ciekawych danych/faktów, szkoda tylko że niedostępnych w systemie zwyczajnego dostępu do informacji publicznej.