niedziela, maja 29, 2011

Dlaczego nie tylko UE ale i administracja prezydetna Obamy nie rozumieją o co chodzi polskiemu rządowi w energetyce?

Jest taki stary dowcip, zaczynający pytaniem o zwolenników Stanów Zjednoczonych na świecie, z gotową odpowiedzią że - jest ich dwóch: Stany Zjednoczone i Polska, z tym że Polska jest większym. Dowcip swiadczy też o tym ze pomimo olbrzymich roznic dobrze się jako kraje rozumielismy. Po zakonczonej wczoraj wizycie prezydenta Obamy w Warszawie, pojawił się komentarz Zbigniewa Lewickiego dla "Spiegla": Naszemu rządowi brakuje pomysłu na to, jak rozwijać stosunki z USA (cytat za Gazetą Wyborczą). Odnosząc się tylko do wątków wizyty dotyczących współpracy gospodarczej, a w szczególności energetycznej (oczywiscie najbardziej o OZE - jako obszaru koniecznej wręcz wspolpracy miedzynarodowej- mi w tym wpisie chodzi), zaznaczę że wcale tak nie musiało być, jak zapewne rzeczywiście wyszło. Nie neguję potrzeby innych niz OZE obszarów współpracy w energetyce, ale chce wskazać na niewykorzystaną szansę, niepełne rozpoznanie proporcji, wlasnych mozliwosci i oczekiwan partnera. Dziwić może, że władze RP nie zauważyły, że od paru lat jest inny prezydent i inna polityka w zakresie energetyki w USA i trzeba z nim inaczej rozmawiać niż z poprzednikiem. Inaczej skonczyć się może narzekaniem, że "znowu nikt nas nie rozumie".

Blog odnawialny kilkakrotnie sygnalizował że jednak coś się w Ameryce od czasu Busha juniora jednak zmieniło, np. tu i tu i tu. Wydawało się, że zauważyła to Kancelaria Prezydenta RP, w które imieniu Minister Sokołowski z parę tygodni temu tak zarysował możliwy scenariusz przygotowywanej rozmowy prezentów Polski i USA: prezydenci rozmawiać będą o współpracy …. gospodarczej - głównie w kontekście wydobycia gazu łupkowego… Polska jest zainteresowana pozyskaniem jak najlepszych technologii i tym, aby gaz łupkowy rzeczywiście w sposób bezpieczny mógł być jak najszybciej wydobywany – powiedział prezydencki minister. Zaznaczył, że Amerykanie są także zaawansowani jeśli chodzi o tzw. odnawialne źródła energii. - Polityka UE zmierza do redukcji emisji C02, co za tym idzie będziemy musieli modernizować naszą gospodarkę, już to robimy, potrzebujemy nowoczesnych technologii”. Wiedząc że Polska zawsze szuka cudownych rozwiązań nie dziwiłem się gazem łupkowym ale „tzw. „odnawialne źródła energii” wskazywały że jest szansa na współpracę w obszarze na który Ameryka Obamy rzeczywiście postawiła.

Nadzieje te pokładałem też m.in. na jednej z lepszych merytorycznie i organizacyjnie konferencji energetycznych w br., zorganizowanym specjalnie przed wizytą Obamy przez Polską Izbę Energetyki i Ochrony Środowiska i United States Energy Association - Polsko-Amerykańskim Stole Energetycznym, - program można zobaczyć pod tym linkiem. Konferencja, będąca swego rodzju przygotowaniem do wizyty Obamy, skupiła się na tym co jest „na stole” rozmów biznesowych i politycznych w krajach rozwiniętych nt. energii i klimatu czyli energetyki odnawialne, efektywności energetycznej i tego co jest akcentowane w polskiej polityce czyli gazu łupkowego, czystego węgla z CCS i energetyki jądrowej. Proporcje zatem zostały zachowane i żadna z opcji nie została pominięta. Rząd amerykański był reprezentowany przez dwu wiceministrów odpowiadających za współpracę międzynarodową (czytaj ekspert technologii) w energetyce jądrową oraz odnawialnych źródeł energii, inne obszary energetyki były bezpośrednio reprezentowane przez szefów amerykańskich firm energetycznych.
Zrobiło na mnie wrażenie wystąpienie na sesji poświęconej OZE ministra Petera Pereza,z którym mialem przyjmnosc byc w tym samym panelu i który bezposrednio w obecnosci przedstaicieli rzadu RP, w interesujący i przekonujący sposob zaprezentował politykę administracji Baracka Obamy w zakresie zielonych technologii. Mówił m.in. że dla USA i dla wszystkich nowoczesnych gospodarek na świecie to niezwykle atrakcyjny biznes i miejsca pracy dla ludzi; „W najgorszych latach dla światowej gospodarki 2008/2009 (światowy kryzys) energetyka odnawialna jako w zasadzie jedyna branża zanotowała wzrost ok. 10%, a w 2010 roku obroty w tym sektorze gospodarki wyniosły 243 mld USD”. Podkreślił że rząd USA przeznaczył w ramach pakietu stabilizacyjnego 90 mld USA na rozwój OZE, w tym na RTD, wytwarzanie zielonej energii i na produkcję urządzeń dla OZE. Z tego ostatniego był w szczególności rad, bo sam przez wiele lat kierował koncernami wytwarzającymi urządzenia, (ostatnio był szefem najbardziej znanej na świecie wytwórni fortepianów Steinwaya). Wspominając o partnerstwie i współpracy z Polską i współpracy pomiędzy firmami uczciwie mówił, że zależy mu na eksporcie amerykańskich technologii OZE i na pomocy rządu USA w tym zakresie dla Polski (wiadomo że tylko w niektórych obszarach rząd może „pomóc”, na rynkach w pełni rozwiniętych firmy działają samodzielnie). Brzmiało to zachęcająco i wiarygodnie.

Niestety te oferty, zapowiedzi i deklaracje poszły w niwecz i ostatecznie Obama rozmawiał w Warszawie w zasadzie tylko o gazie łupkowym, a byl zaczepiany tylko o energetykę jądrową. W sprawie energetyki jądrowej, co nietrudno było przewidzieć, stwierdził on bez entuzjazmu że „Stany Zjednoczone są gotowe służyć konsultacjami dotyczącymi energii jądrowej, a jej eksploatacja musi się odbywać w sposób bezpieczny i przejrzysty”. Premier Tusk tylko jednostronnie próbował zachować w tej kwestii dobrą minę potwierdzając „pełną wolę strony polskiej do współpracy w sprawie energetyki jądrowej”, dodając „Amerykanie będą dla nas wyjątkowo cennymi partnerami jako kraj doświadczony i z dobrą wolą”...

W sprawie gazu łupkowego Obama poszedł trochę dalej, stwierdzając, że należy go (cytat za WNP) „wykorzystać, a złoża można zbadać i eksploatować w sposób bezpieczny dla środowiska” (ważna wydaje mi się ta druga część zdania Obamy). Pragmatyczni amerykanie nie poruszyli wspolpracy w zakresie CCS, a i Polska po niczym nie uzasadnionej euforii chyba powoli ten temat odpuszcza. Rozumiem, że efektywnsc energetyczna w USA to nie jest jeszcze modny temat, UE jest tu znacznie bardziej zaawansowana.
Ale dziwić powinno to, że przy polityce energetycznej administracji USA nie zaproponowaliśmy współpracy w energetyce odnawialnej, gdyż tu rzeczywiście moglibyśmy współpracując z Ameryką zaproponować też cos co jest jednczesnie w pełni zgodne i z racją stanu Ameryki i z polityką UE, a nie tylko deklaratywne na okolicznosć wizyty.

Co nam zatem zostało po naprawdę potencjalnie ważnej wizycie? Sięgnijmy do oficjalnych komunikatów. Prezydent Barack Obama i premier Donald Tusk podkreślili wagę współpracy obu krajów w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego. Chodzi o współpracę między rządami i firmami prywatnymi związaną z rozwojem niekonwencjonalnych źródeł energii, w tym szczególnie gazu łupkowego [mętene slowotwórstwo kwitnie; po "niskoemisyjnej" zamiast "niskoweglowej" gospodarce mamy "niekonwencjonalne" zasoby energii ktore traktowane sa niemalze jak "innowacyjne i odnawialne", a moze i "niewyczerpalne"? - przyp. aut.]. Wymiana doświadczeń i technologii będzie służyła tworzeniu sektora gazowego na zasadach zrównoważonych i przyjaznych dla środowiska. Donald Tusk nawiązał do kwestii Polsko-Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości ustanowionego dwadzieścia lat temu przez Kongres Amerykański. Fundusz ten, o wartości 200 milionów dolarów, powstał w celu wspomagania budowy gospodarki rynkowej w Polsce. Teraz, szef polskiego rządu zaproponował powołanie Polsko-Amerykańskiego Funduszu dla Innowacyjności (...). Zadaniem Funduszu byłoby wspieranie współpracy naukowej pomiędzy najlepszymi ośrodkami naukowymi w USA w Polsce. Jak dodaje Bartosz Węglarczyk : „...jesienią odbędzie się okrągły stół, w którym udział wezmą przedstawiciele ministerstw gospodarczych i agend rządowych z obu krajów. Do 1 października uczestnicy tego spotkania otrzymają raport na temat najpotrzebniejszych zmian prawnych i proceduralnych, jakich domagają się biznesmeni w obu krajach; w trakcie spotkania przedyskutowane będą możliwości ściślejszej współpracy obu krajów w sektorze energetycznym, w tym także o kolejnych inwestycjach amerykańskich w Polsce, przede wszystkim w wydobycie gazu łupkowego”.

Moim zdaniem chodzi właśnie o to aby „nie przede wszystkim” o gazie łupkowym, bo niewiele jeszcze na ten temat wiemy i potrzeba dużo badań geologicznych i analiz ekonomicznych i środowiskowych i sporo czasu aby w tej sprawie rozpocząć ew. sensowną współprace. Poza tym jak mówi Piotr Woźniak: „Wiadomo, że właścicielami technologii poszukiwań i wydobycia gazu łupkowego są amerykańskie prywatne firmy i nawet prezydent USA nie może ich zmusić do dzielenia się swoimi rozwiązaniami z kimkolwiek”.
Cały czas na jakikolwiek gest rządu RP czy inicjatywe międzynarodową czeka sektor energetyki odnawialnej który już dzisiaj może podjąć wspartą także rządowymi (też unijnymi) środkami współpracę, bo jest realnym, istniejącym i tu możemy współpracować bez ryzyka, wręcz na zasadzie non regret. Jest też sektorem rzeczywiscie innowacyjnym - tu nawiązuję do nazwy Funduszu jaki ma powstac (nie warto bowiem tworzyc takiego funduszu dla gazu lupkowego, bo tu problemy leżą gdzie indziej, ani nie czas na bilaterlany funusz badawczy w energetyce jądrowej jezeli nawet z unijnego ITER nie korzystamy, a np. naszych publikacji swiatowych nie dopatrzylem sie). Wlasnie w obszarze OZE moglibysmy też pozytywnie wykorzystać to co premier Tusk ogłosił jako rzekomą szansę dla nadchodzącej polskiej prezydencji w UE: „współpraca z USA [z kontekstu wypowiedzi wynika, że tylko gaz lupkowy ma premier na mysli, niestety] stanowić będzie dobrą okazją do wzmocnienia transatlantyckiego dialogu dotyczącego współpracy i energii”. Coś mi się nie wydaje bowiem, że jakakolwiek współpraca związana z gazem łupkowym polskiej prezydencji i w ogóle wzmocnieniu naszej obecności w UE będzie służyć, ale sprawę prezydencji zostawię na jeden z kolejnych wpisów.

Rację ma zatem cytowany na wstępie p. Lewicki mówiąc że rządowi brakuje pomysłu na to, jak rozwijać stosunki z USA. Dodam, że moim zdaniem naszemu rządowi brakuje nawet trochę więcej - brakuje pomysłu jak rozwijać politykę energetyczną i ekologiczną, a to właśnie powoduje coraz większe problemy we współpracy nie tylko z USA ale i z UE, choć zbliża nas np. do Białorusi. Tu nie chodzi już o Europę dwu predkosci czy rozne predkosci Polski i USA, ale o to, że Polska porusza sie w innym kierunku i na drodze spotyka tylko to co gospodarki rozwinite porzucają (czasami chcą jeszcze na tym parę dolarów zarobic) lub porzucily znacznie wczesniej. Jak sie nie otrząsniemy, niedlugo tylko prezydent Lukaszenka bedzie nas w stanie zrozumiec.

PS. Z Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Srodowiska dostalem zdjęcia ze wzmiankowanego we wpisie Polsko -Amerykańskiego Stolu Energetycznego, który bedzie zgodnie z ustaleniami obu rządów kontynuowany. Zdjęcie z sesji OZE prowadzonej przez Pana Ministra Pereza (trzeci od lewej, przy okazji czytelnikom "odnawialnego" zwroce uwage na zdjęcie p. Mariusza Radziszewskiego- nowego Naczelnika Wydzialu OZE w MG -drugi od lewej), którego wystąpienie b. przypadlo mi do gustu i ktore na pamiątkę, za zgoda Izby, publikuję na "odnawialnym".