Ponarzekałem sobie ostanio na głupotę i egoizm jako wrogów (i fałszywych przyjaciół) OZE. Aktualny projekt „Krajowego planu działań w zakresie energii ze źródeł odnawialnych” (KPD) wydatnie ułatwia stawienie tego rodzaju przygnębiających tez na dzisiaj. Wybory to zawsze okazja do myślenia o przyszłości. Ta generalnie powinna być optymistyczna i pozytywna, a myślenie „zaangażowane’ w szczególności jeśli chodzi o OZE.
Generalnie stało się inaczej. Dwu głównych kandydatów do pełnienia funkcji prezydenta pokłóciło się o przysłowiowe „Niderlandy” – o gaz łupkowy. Jasno o OZE wypowiedział się tylko „ten trzeci” - Grzegorz Napieralski - niespodzianka w pierwszej turze wyborów. Mówił. ..”w Polsce o ekologii, ochronie środowiska i nowych technologiach mówi się niewiele, a kampania wyborcza jest pozbawiona merytorycznych debat na ten temat”. Opowiedział się za edukacją ekologiczna i dodał: „nie będziemy ulegać pokusie, by myśleć, że to co związane z ochroną środowiska czy energią odnawialną musi być drogie i niedostępne"; jako przykład podał kolektory słoneczne – „powinny być one w Polsce powszechne”.
Warto zatem dla porządku ten fakt odnotować na "odnawialnym", tym bardziej że Napieralski nadał tym samym OZE wymiar powszechny, obywatelski, co się np. nie udało Waldemarowi Pawlakowi (który de facto miał argumenty w ręku) prezentującego biopaliwa i biogaz z p. widzenia nie obywateli i konsumentów energii, ale z stosunkowo wąskiej perspektywy klasowej.
Warto to podkreślić, zwłaszcza, gdy przychodzi czas na rozliczenie tych dwu wygranych(?) w wyborach. Pierwszy (Komorowski) reprezentuje bowiem tych co się dobrze zapowiadali (por. wpis na odnawialnym po zaprzysiężeniu obecnego rządu), a drugiemu (Kaczyńskiemu) zazwyczaj w głowie były sprawy odległe od OZE takie jak centralizacja, konsolidacja, etatyzm (por. wpis). Obydwaj zgadzają się co do promocji energetyki jądrowej i rur gazowych oraz terminali LNG i to ich rzeczywiście łączy i w pewnynm sensie godzi.
Ale wracając do „tego trzeciego” warto zauważyć, że uzyskał poparcie zielonych , co prawda za całokształt (widać że był prześwietlany :), ale w tym za patrzenie w przyszłość aby (z uzasadnienia): „środowisko, które nas otacza przekazać w najlepszym stanie naszym dzieciom i wnukom”. Może to mało odkrywcze, może nawet u nas naiwne, ale wszyscy wiemy jak w Polsce idea zrównoważonego rozwoju ciężko się przyjmuje i jak łatwo u nas o egoizm, trącący wręcz redukcjonizmem i darwinowskim (uznanym przez socjalizm :) nakazem maksymalnego sukcesu reprodukcyjnego, bez patrzenia na to co dalej …. Antropolog, prof. Tadeusz Bielicki twierdzi, że 90% historii człowieka upłynęło w ustroju zupełnie – egalitarnym, różnym od opartego na indywidualnej konkurencji.
Pomyślałem sobie, jakie na ten temat poglądy reprezentowane są w świecie obecnej ideologii lewicowej w Polsce i jak się ona miewa, po ustawowym uznaniu marksizmu za ideologię zbrodniczą, wręcz zakazaną.
Trafiłem na lewicującą "Krytykę polityczną" nr 19 z 2009 r. Minister Michal Boni, z obozu zwycięscy pierwszej tury wyborów, przyznaje że „gdy rozmawiamy o planie dla polskiej energetyki, w dyskusji tradycyjnie dominuje perspektywa sektora energetycznego…”. Zgadza się z tezą Edwina Bendyka, że „rozwój energetyki w oparciu o źródła rozproszone może sprzyjać budowie kapitału społecznego…” , co jest wyzwaniem w Polsce(w swiecie darwinizmu trudniej o rozwój takiego kapitalu). Dlaczego zatem Bronisław Komorowski tego temu nie podjął ?
Nikt nie musi, każdy może, chciałoby się powiedzieć...
W tym samym numerze "Krytyki politycznej" znalazłem perełkę pióra znanej pisarki Olgi Tokarczuk. Pisze tak: „wielu specjalistów utrzymuje, że technologicznie gotowi do wykorzystania zupełnie nowych źródeł energii (albo stosowania wielu) i to nie technologia, lecz raczej polityka trzyma nas w anachronicznym świecie ropy, węgla i gazu, które na dodatek - traktując je jako dobra prywatne – można sprzedawać. … Wydaje mi się to dziwaczne” i dodaje: „ ... to tak jakby ktoś ogłosił że jest właścicielem promieni słonecznych”. Przyznam, że przy całej kontrowersyjności i zaskoczeniu, że autorka np. „Prawiek i inne czasy” może tak atrakcyjnie prezentować paradoksy współczesnej polityki i przyszłej technologii. Warto o tym choć chwilę pomyśleć. prawda :)?
Oglądając stronę internetową Krytyki politycznej widać, że ferment zieloności z OZE w tle się rozwija. Jutro konferencja „W stronę polskiego okrągłego zielonego stołu” . Zieloni i lewica skradną partiom postsolidarnościowym nie tylko OZE ale i „okrągły stół”.
Nikt nie jest właścicielem promieni słonecznych (księżyca też nie można ukraść), na szczęście :). Ale każdy może się przy nich ogrzać; jak spiewal Stachura "dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba...".
Pokombunujcie politycy.... Przed nami i wami cala seria wyborow.
środa, czerwca 23, 2010
Kto jest właścicielem promieni słonecznych czyli odnawialne źródła energii w kampanii wyborczej
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz