Forma blogu, a w szczególnosci najprostsza platforma blogowa jaką się posługuję, ma swoje poważne ograniczenia, gdy np. pojawia sie temat złożony, wymagajacy znalezienia szerszego forum, które samo nie może się łatwo odnalesć w cyberprzestrzeni, ale też wtedy gdy pojawia sie na blogu komentarz niezwykle wartosciowy, ale ukryty, gdzies głęboko pod wiodacym wpisem. W tym pierwszym przypadku, od jednego z aktywnych czytelnikow blogu dostałem propozycje aby dyskusję zwiazaną z możliwosciami wprowadzenia w Polsce tzw. "solarnego obowiazku" (wpis: Lokalne prawo na rzecz energetyki słonecznej http://odnawialny.blogspot.com/2008/01/lokalne-prawo-na-rzecz-energetyki.html), przeniesć wkrótce na forum dyskusyjne zakładane na domenie renewables.pl (serdecznie dziekuję za pomocna dłoń, Panie Romualdzie).
Musze tez rozwiazać drugi techniczny problem związany komentarzem jaki pojawiał sie pod wpisem "Wiatr i biomasa po jednym hulaly polu...." http://odnawialny.blogspot.com/2008/01/wiatr-i-biomasa-w-jednym-stay-polu.html. W samym wpisie użyłem "wiatrowej" alternatywy (zresztą wcale nie wzbudzajacej innego rodzaju watpliwosci) dla opisu możliwosci i ew. konsekwencji intensywnego rozwoju plantacji energetycznych. Okazało sie, że ten jeden z ostatnich komentarzy nie jest jedynie uszczegółowieniem lub zaprzeczeniem, ew poszerzeniem o jakis wątek postawionej tezy(najczestsze powody pojawiania sie nowych, zresztą cennych i budujących system wiedzy komentarzy), ale raczej próbą szerszego spojrzenia na cały problem. Poddanie w wątpliwosć sensownosci wchodzenia na szerszą skalę na dluzsza mete w energetyczne wykrzystanie biomasy w kraju rolniczym, w kraju, w którym w zasadzie bez biomasy nie ma energetyki odnawialnej i gdzie trudno byłoby uzykać szersze poparcie polityczne (agrobiznes, energetyka węglowa) dla odnawialnych źródeł energii wogóle, wymaga i precyzji wypowiedzi, i odpowiedzialnosci, i niezależnoci. Taki własnie komentarz, wprowadzony przez osobę podpisujaca sie jako "Chris" (mialem juz przyjemnosc wczesniej goscić tego autora komentarzy na "odnawialnym" blogu) zasługuje na wyciągniecie spod kolejnej warstwy platformy blogowej na powierzchnię, aby mógł życ własnym życiem, a nie tylko słuzyc zaledwie paru innym dociekliwym czytelnikom. Dlatego zdecydowalem sie komentarzowi "Chrisa" nadac tytuł i przeniesc go niniejszym do kategorii "wpisów" (tekst skopiowany z komentarza ponizej), czyli uczynić go bardziej dostepnym.
Dla mnie tekst jest jedna z pierwszych prób w Polsce niezależnego spojrzenia na kierunki wykorzystania odnawialnych źródeł energii (nie tylko w Polsce zresztą), i wyartykułowania problemu swieżym, pozbawionym stereotypowego myslenia spojrzeniem (jak sie domyslam, okiem patrzacym na nasze "odnawialne" sprawki zza ocenanu), z próbą udokumentowania poglądów, ale bez uprzedzeń i bez niszczącego jakoć myslenia lobbingu "w swojej sprawie". Aby całkiem uczciwie wypowiedzieć sie na temat poniższego tekstu, muszę najpierw przyznać, że troche deprymują mnie komplementy wobec "odnawialnego" blogu, ale wewnętrzenie zgadzam sie z wiekszoscia postawionych przez "Chrisa" tez. Wiem bowiem cos o schmatycznym podejsciu decydentów politycznych i przemysłu, często bez wystarczającej wiedzy, do problemów na zasadzie kontynuacji czy oportunizmu (czasami niestety w imię krótkookresowego interesu politycznego), choć żyjemy w czasach, kiedy trzeba jednoczesnie wiedzy, wyobraźni i odwagi, a te w okresach przełomowych (jak obecna rewolucja przemysłowa) zawsze są dobrami deficytowymi. Zachęcam zatem cztelnikow do zabrania głosu, a teraz już oddaje głos autorowi:
4 lutego "Chris" wprowadził następujący komenatrz do blogowego wpisu "Wiatr i biomasa po jednym hulały polu ...":
"Proszę mi wybaczyć tą przesadną długość mojego wpisu. Trochę się tego nie spodziewałem. Chciałem się z Panem i czytelnikami podzielić wątpliwościami jakie mam odnośnie wykorzystania rolnictwa w energetyce. Cieszę się, że w polskim internecie pojawił się wreszcie głos fachowca i to na dodatek kogoś kto ewentualne błędy w moim rozumowaniu potrafi skorygować w sposób taktowny I rzeczowy zarazem. Pod tym względem jest Pan w Polskim internecie ewenementem.
Myśle, że chyba warto zadać sobie pytanie dlaczego mielibyśmy wydawać ogromne kwoty na energię odnawialną. Co osiągniemy wybierając takie a nie inne rozwiąznie? Jeśli przyjmiemy, że naszym głównym celem jest ograniczenie emisji CO2 to należy się zastanowić czy nasz wkład (w sensie Europy a nie samej Polski ) w przypadku zastosowania biopaliw czy biomasy będzie miał jakieś większe znaczenie. Potrzebujemy wziąć pod uwagę fakt, że w krajach takich jak Chiny czy Indie zużycie energii w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest kilkakrotnie niższe niż na Zachodzie i w wyniku obecnego gwałtownego rozwoju tych gospodarek zapotrzebowanie na nią będzie rosnąć w dramatcznym tempie. Jak podaje BBC Chiny stawiają dwie duże elektrownie węglowe tygodniowo (China building more power plants - http://news.bbc.co.uk/1/hi/world/asia-pacific/6769743.stm ). Nie możemy oczywiście mieć im tego za złe. Dobrobyt zachodniego świata został w dużej mierze zbudowany w oparciu o tanią energię. I dopiero w miarę bogacenia się zachodnich społeczeństw, gdy podstawowe potrzeby zostały zaspokojone zaczęto więcej uwagi poświecać ochronie środowiska. Z resztą obecne zainteresowanie energią odnawialną wynika w większej mierze ze wzrostu cen ropy naftowej i gazu niż z obaw o następujące zmiany klimatyczne (co dość dobrze obrazują wahania cen akcji firm produkujących panele słoneczne - rosną bądź spadają wraz ze zmieniającą się ceną ropy - mocno w oderwaniu od ich wyników finansowych ).
Tak więc czy biomasa jest technologią, która może być zastosowana na skalę masową? Na pewno nie w Azji. Dzięki tzw. zielonej rewolucji Indie znacząco zwiększyły ilość produkowanej żywności stając sie niemal samowystarczalne. Stopniowe bogacenie się społeczenśtwa I szerszy dostęp do medycyny oznacza, że średnia długość życia w tym kraju w XX wieku podwoiła się. (komentując wciąż rosnącą populację Ziemi pewien dyplomata z ONZ powiedział - ...'to nie jest tak, że zaczeliśmy się rozmnażać jak króliki. My jedynie przestaliśmy padać jak muchy').Zatem pomimo spadającej dzietności Hindusek (spadek z sześciorga dzieci w 1950 r. do 3.2 obecnie) populacja tego kraju będzie jeszcze długo rosnąć a wraz z nią zapotrzebowanie na żywność i energię. Dodatkowo wzrost zamożności tych społeczeństw oznacza zmianę diety. Gwałtowny wzrost spożycia mięsa w Chinach przekłada się na ceny zboża gdyż do ‘wyprodukowania’ jednego kg wołowiny potrzeba 7 kg ziarna. Jak te zmiany w kraju liczącym ponad miliard mieszkańców wpłyną na ceny żywności na świecie jeszcze się okaże.
Myślę, że jeszcze jakiś czas temu wiele osób zastanawiało się czy biopaliwa I biomasa nie pomogą rolnikom, którzy w krajach rozwijających się nie byli w stanie wydostać się z nędzy gdyż (po części dzięki sybsydiom dla rolników w UE I USA) ceny żywności (po uwzglednieniu inflacji I wzrostu zarobków) nieustannie spadały. Unia jak napisał pan Romuald nie musiałaby płacić rolnikom za nieobsiewanie pól itd. Jednak entuzjastyczne podescie do biopaliw w USA I Unii doprowadziło do gwaltwnego wzrostu cen żywności (ceny kukurydzy w Meksyku wzrosły o 70 % w ciągu 6 miesięcy-http://www.technologyreview.com/Energy/18173/). Podobna sytuacja wystąpiła w Europie co ostatnio dość obszernie opisał Der Spiegel (The Choice between Food and Fuel- http://www.spiegel.de/international/world/0,1518,530791,00.html). Wygląda na to, ze inwestując w biomasę przepłacimy podwójnie. Na spadek kosztów pozyskiwanej w ten sposób energii nie bedzięmy mogli liczyć gdyż jej koszt jest wyższy niż paliw kopalnych. Dodatkowo na wzrost dochodów będą też oczekiwać rolnicy. Zatem cięzko oczekiwać obniżenia kosztów. Nie ograniczajac tego typu upraw do określonego poziomu doprowadzimy również do wzrostu cen żywności dostając po kieszeni po raz kolejny.
Tak więc czy to rozwiązanie ma jakieś perspektywy? W przypadku energii słonecznej każde podwojenie produkcji obniża ceny o 20 procent. Pojawienie się nowych technologii jak np. CIGS, jak również znacznie zwiększona podaż krzemu w 2009 r. oznacza, że w ciągu najbliższych 2-3 lat ceny paneli spadną prawdopodobnie o 50 %. Również w przypadku turbin wiatrowych masowa produkcja i ciągłe udoskonalenia sprawiły, że w niektórych krajach koszty są niemal porównywalne z kosztami dość powszechnych na zachodzie elektrowni gazowych.
Jednak czy nie powinniśmy patrzeć na to bardziej regionalnie i inwestować w biomasę? No właśnie nie jestem przekonany. Choć wielu ekologów zdaje się wspierać np. żywność ekologiczną to ja mam świadomość, że lasy i inne tereny zielone ostały się w Europie w dużej mierze dzięki sztucznym nawozom i środkom owadobójczym (coś za coś). Dziś w naszym dążeniu do ograniczenia emisji mielibyśmy ten pozytywny proces odwrócić?
Szkoda, że Polska nie idzie śladem krajów zachodnich, które widzą sens w finansowaniu badań naukowych. Wierzę, że energia odnawialna z czasem odegra znaczącą rolę w energetyce krajów rozwiniętych jak i rozwijających się. Będzie to jednak wynikać z ciągłego rozwoju technologii i spadających kosztów a nie poświęcenia bogactwa, którego ludzkość nie ma w nadmiarze - ziemi. Luty 04, 2008, autor: Chris"
poniedziałek, lutego 11, 2008
Wątpliwości odnośnie wykorzystania potencjału rolnictwa w energetyce - przyczynek do analizy strategicznej w energetyce odnawialnej
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Autor tego wpisu ma wiele racji np. ze biomasa nie ma szans na zapewnienie energii Azji. I nawet dobrze, że tego nie robi, bo groziłoby to katastrofą ekologiczną i zniknięciem lasów w tym rejonie. Piszę o tym problemie szerzej w blogu http://solaris18.blogspot.com/2008/02/zagroenia-jakie-nios-biopaliwa.html Ale także w Europie nie mówmy że odkrywamy Amerykę przypomnę że zanim powszechnie zaczęto wykorzystywać paliwa kopalne korzystano z drewna czyli biomasy. A konstruktor silnika Diesla sam twierdził, że najlepszym paliwem będzie do niego olej rzepakowy.
Biomasa jest po prostu najłatwiejsza w wykorzystaniu i dlatego przykłada się do niej taką wagę. Z drugiej strony nie zgodzę się z autorem, że biomasa nie ma przyszłości. Wydaje mi się, że ma dużą, ale nie poprzez wykorzystanie zasobów lasów czy żywności. Istnieją technologie, które pozwalają przerabiać tanio odpady organiczne na paliwa. Przeczytać o nich można np. http://www.shell.com/home/Framework?siteId=aboutshell-en&FC2=&FC3=/aboutshell-en/html/iwgen/what_we_do/refining_selling/fuels/biofuels.html - biopaliwa 2 generacji czy pod adresem http://www.coskata.com/ zaawansowane technologie przetwarzania biomasy są tanie (porównywalne z paliwami kopalnymi) i czyste. A przy obecnej technologii można produkować znacznie lepsze biopaliwa niż np. metanol, o czym mówi np. Profesor Thomas Wood i wielu innych ekspertów tej branży.
Oczywiście biomasa nawet przy najbardziej zaawansowanych technologiach jej wykorzystywania i przetwarzania nie zapewni światu a zwłaszcza Azji wystarczającej ilości energii. Biomasa ma najmniejszy potencjał ze wszystkich odnawialnych źródeł odnawialnych. Ale istnieją inne „czyste” technologie pozyskiwania energii, które mogłyby zapewnić światu wystarczająco energii problem jedynie w ich propagacji.
Cała polityka europejska ograniczania emisji, CO2 jest zupełnie bez sensu, jeżeli opracowane technologie i poziomy cenowe nie będą do zaakceptowania dla całego świata. CO2 nie zna granic. Jednak „głupota” osób, które rządzą tym światem nie zna granic. Ostatnio bodajże premier Wielkiej Brytanii powiedział w wywiadzie, że w odpowiedzi na globalne ocieplenie i podnoszący się poziom morza zagrażający wyspie GB zbuduje elektrownie wiatrowe dookoła wyspy. Jak by to miało jakiś znaczący wpływ na poziom światowej emisji? Niemcy dopłacają do biodiesla prawie 50centów żeby ktoś chciał go kupić. Dania dopłaca Państwom skandynawskim, aby odkupili jej energię z wiatru. (Elektrownie wodne buforują energię wiatrową gdyż ta zupełne nie koreluje się z czasowym zapotrzebowaniem kraju). Przykłady absurdów w krajach UE jest bez liku a najbardziej brakuje rzeczowej debaty o możliwościach i kierunkach osiągnięcia poszczególnych poziomów energii odnawialnej w bilansie.
Pozdrawiam
Bogdan Szymański
Ziemi .. i wody chcialoby sie dodac. Produkcja rolna wymaga ogromnych ilosci wody, a wielu panstwach jest to towar deficytowy.
W innym wpisie na tym blogu komentowalem sens kontynuacji naszej przygody z silnikiem spalinowym. Ilosc potrzebnego gruntu (nie wspominajac o jego klasie) do przejechania 1km samochodem spalinowym napedzanym biopaliwami i elektrycznym napedzanym elektrycznoscia z instalacji PV, jest jak 1:500! Wiec biomasa tak, ale niekoniecznie biopaliwa wykorzystywane w tranporcie indywidualnym. Podobnie jak Pan Szymanski w swoim komentarzu napisal, sa bardziej wydajne metody uzyskiwania biopaliw - biobutanol uzyskiwany z fermentacji odpadow roslinnych, czy biodiesel produkowany przez algi to dwie technologie, ktore wypadaloby wymienic. Sa o wiele wydajniejsze niz najbardziej rozpowszechniony w USA "corn-ethanol". Z niewiadomych przyczyn najwiecej pieniedzy wpompowano w najmniej obiecujace technologie.
Tak jak obiecałem wcześniej, wracam do "wątpliwości" w sprawie szeroko rozumianej biomasy zgłoszonych przez "Chrisa". Chetnie tez nawiążę do komentarzy p. Bogdana i "NDR".
Zaczne jednak od pewnego "interentowego" problemu poruszonego na samym poczatku komentarza "Chrisa", sprowadzającego się do wyrażonej przez niego nadziei, że na "odnawialnym blogu " ewentualne błędy w rozumowaniu moga być skorygować w sposób taktowny i rzeczowy zarazem. Przyznam, że mam stosunkowo małe doświadczenie w internecie, ale oczywiście czasami nadmierna, delikatnie mówiąc "bezpośredniość" w "swobodnym" wyrażaniu opinii wydawała mi sie niesmaczna i to nie tylko na blogach polityków (ci muszą być rzeczywiście odporni :), ale i na forach energetyków, np. www.cire.pl. Dodam, że dzieje się tak pomimo, że administrator tego portalu czyta (?) kazdy komentarz, zanim wprowadzi na forum.
Przegladając dzisiejszą prasę, trafilem na taką oto opinię (w wywiadzie nt. starości) bardzo mi sympatycznego Kazimierza Kutza o debatach w interenecie: "...internet to spluwaczka (ale), jak komuś ulży że na mnie splunie, niech mu będzie. Spełnię pożyteczną rolę, bo jak mnie obrzucą wyzwiskami, to się oczyszczą z niskich instynktów. Może nikogo nie zabiją". Czyli mamy jakiś problem z interentem i jakoś próbujemy sobie z tym radzić, mentalnie (postawa p. Kazimierza) czy technicznie (rola administratora. Na "odnawialnym" nie wprowadziłem administracyjnego instrumentu "akceptacji" (cenzurowania?) komentarzy i jak dotychczas (to prawda, zaledwie 3 miesiace w sieci) na blogu nic obraźliwego sie nie pojawiło. Mogę tylko obiecać, że jeżeli coś takiego sie zdarzy, postaram sie jak najszybciej usunac wpis, ew prosze o natychmiastowy kontakt pocztą elektroniczną. Energetyka odnawialna to bowiem delikatna dziedzina, działaja w nim czesto ludzie moim zdaniem bardziej subtelni niż w wielkiej energetyce i wielkim biznesie (i co najważniejsze, jest tu proprocjonalnie do wszytskich podsektorów energetycznych najwięcej pań :) i byłoby dużą stratą gdyby obawa przed chamskim potraktowaniem powstrzymywała takie właśnie osoby o dużej wiedzy i ciekawych wątpliwościach (nie mają ich właśnie tylko osoby o niewielkch horyzonach) od publicznego zabierania głosu.
A teraz przechodzac już do meritum, to podoba mi się, że wpis "Chrisa" i komentarze pozwalają nam wyjśc z polskiego zaścianka, ale też popatrzeć z perspektwy szerszej niż UE. Poruszamy się bowiem pomiedzy Warszawą a Brukselą (to ewidentnie dobry kierunek, choć często na tym blogu staram sie też wskazać na zasadność udania sie po wiedzę i inspiracje do przysłowiowego Pcimia Dolnego niż do Warszawy) i nie mamy czasu na popatrzenie perspektywą Pekinu, Delhi, Tokio czy Nowego Yorku. Myśle, że tak naprawde to w tych dwu pierwszych z przywołanych zreszta przez "Chrisa" miejcowości (Pekin i Delhi) tkwia klucze nie tylko do zrozumienia problemu "zaopatrzenia w energię", także w Polsce. Tam też najlepiej można przeprowadzić eksperyment (na razie myślowy) związany ze skutkami przezanaczania np. 5 czy 10% areału ziemi uprawnej na cele energetyczne (lub inaczej, wyłaczania ich z produkcji żywności), bo dzieki niesamowitej skali wszystko widać jak w soczewce.
Zacznijmy od Chin i na poczatek od troche innego eksperymentu. Czy potrafimy sobie wyobrazić, co by było gdyby w latach 80-tych nie wprowadzono tm polityki "jednego dziecka w rodzienie". Może mielibyśmy nie miliard, ale 2 miliardy Chińczyków. Jak wygladałaby perspektywa zaoptrzenia świata w suroce i energię? A może mielibyśmy efekt "lemingsów"? Czyli trzeba mieć wyobraźnię aby zawczasu pewne, nawet trudne dezyje podejmować.
Trzeba przyznac, że widać też pewne oznaki powolnego schodzenia Chin z drogi niemiłosiernej eksplotacji zasobów i środowiska, kosztem rozwoju gospodarczego, także w energetyce. Moze mniej tu zreszta chodzi o srodowisko, a bardziej o zaoptrzenie w energię, ale wg polskiej edycji Manager Magazine (2/2008), Chiny w swoim programie rządowym na lata 2006-2020 (poza budową elektrowni węglowych) przewidują łączne wydatki na energetykę odnawialna rzędu 180 mld €, czyli prawie tyle samo co UE w swoim pakiecie 3 x 20%. Ale, choć Komisja Europejska (DG Research) zachecała jeszcze w 2004 i 2005 r. do wspólpracy badawczej i technologicznej z Chinami w obszarze bioenergii (byłem początkowo w takiej mieszanej grupie ekspertów), to Chinczycy w swoim programie skupiaja sie głównie na energetyce wodnej, słonecznej, wiatrowej i biogazie (z odpadów, a nie plantacji). Dodam przy okazji, że od 2006 r. np. rynek UE jest prawie zalewany tez wiodacą chińską technologia - próżniowymi kolektorami słonecznymi, ktore choć na początku nie grzeszyły jakością, to w szybkim tempie zdobyły rynki europejskie i przyczyniły sie do znacznej obnizki kosztów technologii energetyki słonecznej termicznej i dały jej drugi oddech. Czyli ten gigant, w przeciwieństwie np. do Polski jest w stanie połączyć stategię eksportową ze staregią energetyczna.
To jest też kolejny dowód na tezę "Chrisa" o konieczności (szczególnie to widać na przykladzie takiegio kraju jak Chiny), skupiania się na technologiach, ktore mogą korzystać najwiecej z efektu skali i efektu uczenia sie (energetyka słoneczna, energetyka wiatrowa, gdzie spadki kosztów są rzeczywisciespektakularne), a nie na tradycyjnych obszarach (rolnictwo) gdzie efekty skali są trudniejsze do osiągnięcia.
Efekty skali i efekty uczenia sie można uzyskac też w rolnictwie, ale to oznaczać musi wzrost intnsywnosci produkcji rolnej wraz ze znaczącym spadkiem zrównoważonosci środowiskowej oraz wysokie nakłady na poprawę zaopatrzenia w wodę (to paradoksalnie dotyczy w takim samym stopniu Chin jak i Polski). Uprawy energetyczne to nic innego jak pompa wodna, a np. wg New World Alternative Investment http://www.nwai.pl/index.php?lng=pl&id=112&idi=112 , brak wody (wspomiany w jednym z powyższych komentarzy) w Chinach i wkrótce w Polsce spowoduje niewyobrażalny (nie wiem czy trochę nie przesadzają?) wzrost cen i zachęca do inwestycji (w ponadprzecietne zyski) w pozyskanie wody w takim samym zakresie jak w pozyskanie alternatwnych źródeł energii.
Wracając do spraw zrównoważonego zwiekszenia możliwosci pozyskania biomasy na cele energetcyzne, trzeba podkreślić, ze obecnie jest to możliwe tylko wtedy, jezeli towarzyszące temu wyłaczenia terenów uprawnych na cele żywnosciowe, skompensowane będa wzrostem intensywności produkcji rolnej. Mowienie tu o nieużytkach nie wytrzymje krytyki. Trafnie ujął to goszczący także na "odnawialnym" autor blogu SLARIS, pisząc że nieużytki nadają sie pod plantacje, pod warunkiem że to dobre gleby :).
W przypadku Polski, majacej 2 krotnie niższa wydajność z hektara niz UE-15, teoretycznie możnaby przeznaczyć 8-9 mln ha użytkow rolnych pod inne cele niż żwynosciowe, ale byłoby to niezykle naiwne i abstrachujące od realiów założenie. W jednym z najnowszych opracowań European Environmental Agency (niestety jeszcze nie opublikowanego) mówi sie, że Polska mogłaby sobie pozwolic nawet na 3,5 mln ha pod plantacje energetyczne (wszystkie, i te na biopliwa, i linocelozowe i na kiszonki). Wydaje sie że i to jest znacząco zawyzona liczba, gdyz nie w pełni oddaje dażenia do rolnictwa organicznego w Polsce, ani tez nie bierze pod uwage dochodowosci polskiego gospodarstwa rolnego (alteratyw dochodowych), ani tez tego że struktura rolnictwa w Polsce bedzie sie zmnieniala teraz duzo wolniej niz na początku transformacji.
Zgadzam sie zatem i z autorem gościnnego wpisu z "komenatorami", że w przeludnionym i pędzącym świecie, "przestrzeń", w tym tereny uprawne, mają swoją wysoką i rosnącą wartosć i cenę. Trzeba zatem w energetyce odnawialnej szukac zatem rozwiązań i efektywnych i nie wywierajacych tak silnej presji na tereny rolniczne, a bioenergetyka (przyjnajmniej w obencym wydaniu, a w szczególności bioplaiwa) w wielu przypadkach takich kryteriow nie spełnia i nie wiadomo czy kiedykolwiek sprosta wyzwaniom.
Prześlij komentarz