niedziela, lutego 17, 2008

Są pieniądze, nie ma urządzeń … dla energetyki odnawialnej

Znowu grafomański tytuł i w dodatku zwichnięty rym w środku, ale trudno... Będzie trochę o tym, że same pieniądze szczęścia nie dają, ale jedynie zacznę od pieniędzy, a skończę (mam nadzieję, bo plan ambitny) na interpelacji, głównie w sprawie małych i innowacyjnych producentów urządzeń, do samego Premiera ….

Cambridge Energy Research Associates (CERA) w swoim najnowszym raporcie “Crossing the Divide: The Future of Clean Energy, przewiduje że w najbliższych 20 latach niezbędna jest astronomiczna kwota 7 bln (w polskiej nomenklaturze) USD z funduszy prywatnych i publicznych aby odpowiedzieć na wyzwania klimatyczne związane z inwestycjami w czystą energię.
W innym raporcie European green revolution: what does it mean for the power sector, po ogłoszeniu przez Komisję Europejską 23 stycznia br. tzw. nowej dyrektywy ramowej, CERA w odniesieniu tylko do UE (i tylko sektora elektroenergetycznego), w perspektywie 2020 r., przewiduje niezbędne inwestycje rzędu 430 - 660 mld Euro i uzależnia rozpiętość tych widełek od wyboru sposobów redukcji emisji CO2.
Łączne nakłady na inwestycje modernizacyjno-odtworzeniowe i budowlane (nowe moce) w elektroenergetyce w Polsce do 2020 r. oceniane są na 150 – 200 mld zł. Przytaczając te kwoty, energetyka niewiele mówi o czystych technologiach. Myśli o raczej o typowych (jak na dzisiaj) blokach węglowych i o energetyce jądrowej. Energetyka jądrowa to jednak stosunkowo odległa i jeszcze nie przesądzona sprawa i być może dlatego w tych planach inwestycyjnych nie podkreśla się takiego problemu jak ten, że praktycznie do 2020 r. nie będzie już zrealizowanych nowych zamówień na bloki jądrowe, bo zaledwie kilku liczących się ich dostawców ma pełen portfel zamówień. Nie lepiej jest jednak z energetyką węglową i gazową. Ukazał się na ten temat ciekawy artykuł Dariusza Ciepieli w miesięczniku Nowy Przemysł pt. Energetyka czeka w kolejce po urządzenia
W artykule prezesi Foster Wheeler Energia Polska, ABB Polska, Rafako przyznają, że zauważalne jest spore zainteresowanie budową nowych i rehabilitacją istniejących bloków energetycznych. Ale rozwój energetyki jest obserwowany w Europie, Azji i Stanach Zjednoczonych prowadzi do tego, że od momentu złożenia zamówienia na dostawę trzeba dodać okres realizacji, wynoszący co najmniej trzy lata. To oczywiście dobra wiadomość dla producentów urządzeń, gorsza dla chcących realizować nowe inwestycje.
W energetyce odnawialnej problemem jednak wydaje się być nie tylko brak wolnych zdolności produkcyjnych i rosnące koszty, ale też braki asortymentowe. Światowy przemysł produkcji urządzeń nie nadąża za potrzebami inwestorów, co powoduje niekiedy konieczność oczekiwania nawet przez kilka lat (okres oczekiwania na turbiny wiatrowe wydłuża się do 3-4 lat) na realizację zamówień i dostawy. Martwi fakt, że przy tak dużych potrzebach inwestycyjnych w zakresie energetyki odnawialnej, nie ma w Polsce szerszej refleksji nad znacznie większymi problemami zaopatrzenia w urządzenia energetyki odnawialnej.
Wg ocen New Energy Finance i UNEP , światowe obroty na rynku odnawialnych źródeł energii wykorzystywanych wyłącznie do produkcji energii elektrycznej (wiatr, woda, PV, bez biomasy) w 2006 r. przekroczyły 70 mld $ (za: Harward Bussines Review 10/2007). Roczne obroty na rynku energetyki odnawialnej (wszystkie rodzaje odnawialnych źródeł energii) w UE przekraczają 30 mld €. Ogłaszając w styczniu pakiet eko-energetyczny „3x20%”, z celem 20% udziału energii ze źródeł odnawialnych w zużyciu energii w 2020 r., Komisja Europejska, w dokumencie wspierającym projekt tzw. dyrektywy ramowej w sprawie promocji odnawialnych źródeł energii (MEMO/08/33, Brussels, 23 January 2008), oceniła roczne koszty (wymagane nakłady inwestycyjne w latach 2009-2020 w skali całej UE) na 13-18 mld €. Łączne nakłady inwestycyjne do 2020 r. wynieść zatem mogą w skali UE ok. 200 mld €.
Pewne wyobrażenie o skali inwestycji w tym okresie w Polsce dają założenia z krajowej „Strategii rozwoju energetyki odnawialnej” z 2000 r. Całkowite nakłady inwestycyjne w latach 2000-2010 (aby trzykrotnie podnieść udział energii ze źródeł odnawialnych z 2.5 do 7,5%) były wówczas szacowane na 15 - 20 mld zł (w cenach z 2000 r.), a deklarowany udział środków publicznych (w postaci subwencji do inwestycji oraz spadku dochodów budżetu państwa z powodu obniżenia stawki podatku akcyzowego na biopaliwa) szacowany był na o 16%. Warto dodać, że stosunkowo niska wysokość nakładów i skali wsparcia, wynikała głównie z założenia, że wykorzystywane będą najtańsze rozwiązania techniczne, w szczególności produkcja ciepła z biomasy (tak się akurat złożyło, że w przypadku kotłów na biomasę Polska posiadała „bazujący na węglu” pewien potencjał produkcyjny, który udało się w ostatnich latach, trochę też przy pomocy transferu know-how, rozwinąć). Nadanie w dyrektywach z 2001 r. i 2003 r. przez UE priorytetu „zielonej” energii elektrycznej i biopaliwom, zmieniło sytuację w sposób znaczący.
Obecnie chodzi praktycznie o podwojenie udziału energii ze źródeł odnawialnych (z 7,2 do 15%), przy oczekiwanym rosnącym zapotrzebowaniu na energię elektryczną i paliwa transportowe i spadku zapotrzebowania na ciepło.
Dobrym punktem odniesienia do tego typu analiz wydaje się być cytowana już na tym blogu najnowsza prognoza Instytutu Energetyki Odnawialnej nt. możliwej ścieżki osiągnięcia 15% celu
z uwzględnieniem uwarunkowań zasobowych, środowiskowych i ekonomicznych.
Bazując na tych założeniach (niezbednych do wytworzenia 485 PJ energii z OZE) i wstępnej optymalizacji wykorzystania odnawialnych zasobów energii w Polsce, można określić skalę inwestycji w poszczególnych podsektorach energetyki odnawialnej oraz w poszczególnych segmentach rynku energii (energia elektryczna, ciepło, paliwa transportowe). Nowe inwestcyje w produkcję zielonej energii elektrycznej ocenić można na 10 GW (glównie energetyka wiatrowa i biogaz), w zielone cieplo na 30 GW oraz podniesć należy zdolnosci produkcyji biopaliw o 50 PJ. Jest to odpowiednikiem nakladow inwesttcjnych, odpowiednio: 2 x 27 mld (energia elektryczna i cieplo) oraz minimum 6 mld (biopaliwa), lacznie ok 60 mld zl.
Dominującym źródłem tych inwestycji będą kapitały prywatne i trudno w chwili obecnej stwierdzić jakie będzie zaangażowanie środków publicznych. Można zgrubnie założyć że bez uwzględniania instrumentów wsparcia wyższej ceny zielonej energii (certyfikaty zielonej energii elektrycznej i ulgi w podatku akcyzowym lub zobowiązania przedsiębiorstw paliwowych ) będzie to 10-20% (6-12 mld zł), z tego 3 mld zł pochodzić będzie ze środków zarezerwowanych na energetykę odnawialną w Polsce w ramach funduszy strukturalnych i funduszu spójności UE na lata 2007-2013. Powstaje więc pytanie czy inwestorzy w energetyce odnawialnej dostaną urządzenia na swoje inwestycje, a niektórych może zainteresować pytanie, czy jeżeli je dostaną, to kto na tym zarobi. Szczególnych trudnosci można bowiem oczekiwac w zaopatrzeniu w kluczowe w powyższym "energy mix" technologie, jak np. elektrownie wiatrowe (ok. 8 GW) czy biogazownie (ok. 1,5 GW), ale też np. w produkcji bardziej zaawansowanych komponentów instalacji biopaliw czy wystarczajcej podazy na rynku krajowym np. prozniowych kolektorów slonecznych i innych urządzeń o planowanym szybkim tempie wzrostu.
Próbę odpowiedzi na tak postawione pytanie zawiera inne opracowanie Instytutu Energetyki Odnawialnej wykonane na zlecenie Ministerstwa Środowiska pt. Ocena stanu i perspektyw produkcji krajowej urządzeń dla energetyki odnawialnej
Problem dostępu do technologii i zaopatrzenia w urządzenia w kraju wzmacniany jest okresem boomu inwestycyjnego, właśnie głownie w energetyce odnawialnej i to na całym świecie.. Z 347 zgromadzonych w ramach ww. ekspertyzy firm produkcyjnych i usługowych dziłających aktywnie w energetyce odnawialnej, wyodrębniono firmy produkcyjne produkujące tzw. urządzenia zasadnicze dla danej podgrupy, w tym 166 krajowych producentów i 137 przedstawicieli i dystrybutorów zagranicznych firm produkcyjnych. Analiza zebranego materiału statystycznego pozwoliła na poczynienie kilku obserwacji, w tym:
• da się dostrzec podsektory w sposób szczególny preferowane lub zdominowane przez krajowych producentów, w szczególności np. producentów kotłów na drewno czy też np. firm produkujących (też dla potrzeb różnych branż) komponenty wykorzystywane w biogazowniach
• zagraniczni dostawcy dominują w przypadku niektórych wyrobów energetyki słonecznej, w szczególności w przypadku modułów fotowoltaicznych czy też znacząco liczbowo przeważają w przypadku próżniowych kolektorów słonecznych czy dużych elektrowni wiatrowych.
• występują typy urządzeń zasadniczych cieszące się zainteresowaniem zarówno firm krajowych jak i zagranicznych; tak jest np. w przypadku płaskich kolektorów słonecznych, kotłów na drewno a także w przypadku tak stosunkowo nowych podsektorów jako linii do produkcji biodiesla. Może to świadczyć o ocenie tych podsektorów/nisz jako atrakcyjnych rynkowo oraz należy przypuszczać że w tych branżach/segmentach rynku jest większa konkurencja.
Stwierdzono że braki w zaopatrzeniu w urządzenia mogą negatywnie wpłynąć na skalę absorpcji środków UE przeznaczonych na inwestycje, ale także na wyższe koszty realizacji nowych inwestycji (zbliżonych do średnich w UE lub wyższych) w sytuacji rosnącego popytu i braku podaży na krajowym rynku coraz większego zakresu asortymentowego urządzeń. To z kolei, przy niższych od średnich dla UE cenach konwencjonalnych nośników energii, powoduje w Polsce spadek konkurencyjności energetyki odnawialnej lub konieczność zwiększenia skali pomocy publicznej dla energetyki odnawialnej, aby możliwe stało się wypełnienie zobowiązań wobec UE. Dostrzeżono też problem rozbieżności lub dysproporcji priorytetów technologicznych wsparcia inwestorów w produkcję energii z odnawialnych źródeł energii z programów operacyjnych (PO Infrastruktura i Środowisko i regionalnych programów operacyjnych) z krajowym zapleczem produkcji urządzeń, które jest tam najsilniejsze (kotły ciepłownicze na biomasę, płaskie kolektory słoneczne, małe elektrownie wodne), gdzie wsparcie dla inwestorów w produkcję ciepła jest niewielkie, a słabsze tam (elektrownie wiatrowe, biodiesel), gdzie rynek zielonej energii elektrycznej i biopaliw wspierany jest bardziej ambitnymi celami ilościowymi i gdzie przewiduje się większe wsparcie inwestycyjne ze środków UE.
Z tym ostatnim problemem wiąże się jeszcze jeden. Otóż w Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko , oprócz wsparcia dla inwestorów w produkcję energii z odnawialnych zasobów (oś priorytetowa IX), przewidziane jest także proporcjonalnie znacznie mniejsze ale atrakcyjne z p. widzenia polityki innowacji wsparcie w ramach osi X - działanie 10.3 pod znamiennym tytułem „Wsparcie produkcji urządzeń dla energetyki odnawialnej”. W zasadzie należałoby się z tego cieszyć, gdyby działanie to nie wymagało minimalnej skali inwestycji na poziomie 20 mln, zł. Jest to kwota zbyt wysoka dla uruchomienia produkcji wszystkich rodzajów odnawialnych źródeł energii, a w szczególności dla tak ważnych technologii jak produkcja kolektorów słonecznych, modułów fotowoltaicznych, czy elementów instalacji dla biogazowni. Itp. Obecnie przemysł energetyki odnawialnej opiera się na coraz większej liczbie powiązań kooperacyjnych i postępującej specjalizacji, co powoduje że firmy produkują komponenty systemów (a nie całe systemy). Przy takiej produkcji (podobnie jest w innych krajach UE, za wyjątkiem niektórych producentów elektrowni wiatrowych), tym bardziej trudno zakładać, aby inwestycje w uruchomienie produkcji urządzeń kosztowały więcej niż 20 mln zł. Takie ograniczenia spowodować mogą, że nie tylko środki nie będą wydane optymalnie, ale mogą nie być wydane w ogóle z powodu braku projektów spełniających wymagania formalne. Istnieje też niebezpieczeństwo, że koszty będą w niektórych przypadkach celowo zawyżane, aby ww. próg 20 mln zł. osiągnąć. Dlatego Instytut Energetyki Odnawialnej wspólnie z Fundacją Rozwoju Nauk Materiałowych (zainteresowaną w szczególności wsparciem rozwoju innowacyjnej technologii fotowoltaicznej) wystosowały pismo do Premiera Pawlaka z prośba o obniżenie wymaganej w tym przypadku wielkości projektu (w języku urzędniczym „linii demarkacyjnej”) z 20 do 5 mln zł.

6 komentarzy:

Bogdan Szymański pisze...

Moim zdaniem problem polskiego przemysłu z zakresu energii odnawialnej, ale nie tylko w głównej mierze leży w braku kadry i nakładach na edukację.
Proszę zauważyć, że w Polsce nie produkuje się elementów instalacji OZE wymagających zaawansowanych technologii. Dla przykładu podam ogniwa PV czy jakakolwiek uczelnia posiada laboratorium, w których pracowano by nad nowymi technologiami ogniw PV tak, aby powstawała wykwalifikowana kadra inżynierów.
W przypadku ogniw PV jedynie dzięki NASA i setkom milionów dolarów przeznaczonym na rozwój baterii słonecznych udało się rozwinąć tą technologię, powstała wiedza, z której obecnie korzystamy i która jest dalej rozwijana przez prywatne firmy, które cały czas inwestują olbrzymie sumy w badania.
Podobnie jest z biopaliwami czy turbinami wiatrowymi nie można wybudować fabryki i produkować konieczne są olbrzymie inwestycje w badania i rozwój, które w przyszłości kilku lat przyniosą nowe rozwiązania, które będzie można wdrożyć i na nich zarobić. A żeby jakaś firma chciała inwestować w danym kraju w nowe technologie misi znaleźć tam wykwalifikowaną kadrę i koło się zamyka.
Polskie uczelnie potrafią dobrze szkolić, ale zbyt wolno idą z duchem czasu.

Bogdan Szymański

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Panie Bogdanie,
Nie jest to moze najlepszy przykład zagraniczny do mówienia o innowacjach i przemyśle produkcji urządzeń dla energetyki odnawialnej w Polsce, ale tak sie akurat zbieglo że poruszył Pan sprawę systemu tworzenia przemysłu fotowoltaicznego w USA (ktore bynajmniej nie są liderem jeśli chodzi o produkcję energii ze źródeł odnawialnych, ani też krajem, poza niektórymi stanami, najbardziej wspierającym zieloną energetykę) i jednocześnie laboratorium Sandia doniosło o nowym rekordzie sprawności realnego systemu PV z koncentratorem, w całym łańcuchu "solar-to grid" (nie tylko pojedynczego ogniwa). Laboratorium na swoim polu testowym osiągnęło całkowitą i końcową sprawność konwersji na poziomie 31,25%. W swojej notatce dla prasy http://www.sandia.gov/news/resources/releases/2008/solargrid.html , podało źródła technologiczne (np. jakość materiału na koncentratory) sukcesu, przyznając też że nieco skorzystało na dobrych warunkach pogodowych. Mimo tego, warto zwrócić uwagę, że jest to już sprawność końcowa rzędu tej z jaką elektrownie węglowe (też te współspalające biomasę) w Polsce dostarczają energie do sieci.

Ale nawiązać chce do czegoś innego. Otóż, po pierwsze laboratorium Sandia należy do Lockheed Martin company, czyli jest to duże laboratorium przemysłowe. Po drugie badania te byly robione we współpracy ze Stirling Energy Systems (SES) powstało w 1996 r jako prywatna firma innowacyjna z celem komercjalizacji zaawansowaych technologii. Notatka prasowa od razu mówi, że w ślad za robiącymi wrażenie wynikami testów, idą dalej, w konkretnych krokach ..."SES is working to commercialize the record-performing system and has signed power purchase agreements with two major Southern California utilities for up to 1,750 MW of power, representing the world’s two largest solar power contracts. Collectively, these contracts require up to 70,000 solar dish engine units. SES is actively engaged in the commercialization of the system, called the ‘SunCatcher,’ including continuing to prepare it for mass production, completing project site development and preconstruction activities, and establishing partnerships with substantial manufacturing and industrial organizations to develop a cost-effective manufacturing process and supply chain...".

Z tego moim zdaniem rodzi sie będzie przemysł i ... urządzenia dla energetyki odnawialnej, i ... postęp.

Paradoksalnie, nie było tu mowy o laboratoriach na uczelniach, ani o poziomie ksztalcenia w USA, a podejrzewam nawet, że zarowno w Sandii jak i w SES pracują osoby dobrze wykształcone w Polsce i byc może mające okazję poćwiczyć w dydaktycznych (z pewnością nie przeyslowych jeszcze) laboratoriach PV na Politechnice Wrocławskiej, Politechnice Warszawskiej, AGH, czy w czy w paru innych ośrodkach badawczych, ktore w Polsce w PV coś próbują robić.

Czyli potrzebujemy przemysłu aby badania mialy sens gospodarczy, a przemysł potrzebuje badan aby być konkurencyjny, ale jak robic badania w energetyce odnawialnej w Polsce jak nie ma silnego przemysłu w tym zakresie?

Bogdan Szymański pisze...

Nie jest to tak prosty temat jak by się wydawało. Oczywistym faktem jest, że nie tylko uczelnie są źródłem innowacji i nowych technologii, ale moim zdaniem odgrywają znaczącą rolę w tym zakresie. Nie jestem znawcom realiów panujących w USA, ale z obserwacji wyciągam wnioski, że tamtejszy przemysł jest blisko powiązany z uniwersytetami i współ finansuje częściowo znajdujące się tam laboratoria korzystając później z wypracowanego know-how i zasobów ludzkich. Faktem jest też, że wiele firm amerykańskich przeznacza olbrzymie sumy na badania i rozwijanie nowych technologii, czego brakuje w Polsce i w UE. Potwierdzeniem tej tezy jest fakt częstych wyjazdów europejskich naukowców do stanów. Wyjątek stanowią Niemcy, które na innowacje i badanie przeznaczają najwięcej w UE, bo ok. 2.5% PKB i tu znajduje się korelacja, bo Niemcy są liderem w zakresie nowych technologii w europie a zwłaszcza w technologiach z zakresu OZE.

Pisał Pan, że polscy studenci mają szanse na badania z zakresu, fotovoltaiki nie zgodzę się z tym do końca. Rzeczywiście powstają laboratoria, chociaż słowo laboratorium to za dużo powiedziane, bo są to raczej sale gdzie można zobaczyć jak działa ogniwo PV i jak jest zbudowane. Piszę to z przykrością jako absolwent dobrej polskiej uczelni i w mojej opinii polskie szkolnictwo wyższe potrzebuje olbrzymich pieniędzy na stworzenie zaplecza, bo badań i rozwoju, nie chodzi tylko o laboratoria przy uniwersytetach, ale również instytuty badawcze, które we współpracy uczelni i przemysłu prywatnego tworzyłyby nowe technologie.

Przy obecnym stanie rzeczy większość najlepszych studentów kończy na zachodnich uczelniach gdzie mają możliwości rozwoju i perspektywy pracy badawczej.

I teraz konkluzja, która mogłaby umknąć z mojej wypowiedzi. W mojej opinii lepiej przeznaczać środki unijne na rozwój i badania z zakresu technologii OZE niezależnie czy będą one prowadzone przez uczelnie, instytuty badawcze, czy laboratoria prywatnych firm zamiast dopłacać do „budowy fabryk” produkujących podzespoły z zakresu, OZE. W mojej opinii ma przemysły zachęcony możliwością przeprowadzania tanich badań będzie chętnie inwestował, ale nie będzie tworzył jedynie taśm produkcyjnych, ale również laboratoria dla inżynierów.

Bogdan Szymański

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Panie Bogdanie,

calkowita zgoda co do laboratoriów, które nazywam zreszta "dydaktycznymi". Brakuje zarowno laboratoriow "badawczych", ktore moga pomóc przemysłowi w dłuzszym okresie, jak i tych dających "certyfikaty jakości", pozwalajace przemyslowi wejśc na rynki zagraniczne. Do wyjatkow tu należy Laboratorium badawcze Kolektorów Słonecznych w EC BREC/IPIEO, z którym kiedyś byłem bezpośrednio związany http://www.ipieo.pl/laboratorium.html

Całkowice zgadzam sie tez z tym, że uczelnie i jednostki badawcze maja wielka role do spełnienia w procesie transferu innowacji i technologii do przemysłu. Ale sa tu i bariery formalne (nie do wyobrazenia np. w USA), np. z prawnym zakazem zakaładania spółek celowych typu spin-off w celukomercjalziacji odkryć w jednostkach Polskiej Akademii Nauk (obrzydliwe sa takie spółki, prawda?). Więcej na temat tegoabusrdu mozna np. przeczytać na liscie absurdów prawnych utrudniających rozwój gospodarczy przygotowanych dla Komisji "Przyjazne Państwo" przez Forum Rozwou Edukacji Ekonomicznej FIRE http://www.free.org.pl/pl/aktualnosci_free/art104.html. Są też tu bariery mentalne i utrwalone wzorce zachowac bo np. młodych pracowniko naukowych trudno wypchnać z uczelni "na swoje" (czasami wolą nawet wegetować na uczelni), a absolwentow trudno zmobilizowac do zakładania własnych firm (to juz nie tylko i wyłacznie innowacyjności, ale nieco bardziej niż poprzednio kwestia przedsiebiorczości).

Nie chce też dyskutowac o niskich nakładach na badania naukowe liczonych jako odsetek od PKB. Obawiam sie jednak że tego szybko nie zminimy. Daltego zwraca uwage innych wskaźnik. W raporcie pt. "Identyfikacja możliwości rozwoju sektora energetyki odnawialnej w krajach Europy srodkowej i Wschodniej", jaki przygotowałem w wiekszym zespole w 2007 r. dokonaliśmy porównania nie tylko wysokości nakładow całkowitych PKB na B+R w Polsce i nowych krajach członkowskich UE, ale także przyjrzeliśmy sie strukturze tych nakladow http://www.ieo.pl/aktualnosci/rescue/D11_RESCUE_11-10-06_final.pdf. Okazuje sie że, Polska opórcz niskich nakładow na B+R w ogóle, charakteryzuje sie dwukrotnie niższym odestkiem (właśnie mimo niewielkich kwot ogółem) o połowe mniejszym niż w UE udziałem w tych nakładach srodkow pochodzących z przedsiębiorstw. Jeżeli do tego dodamy, że nasze przedsiebiorsta energetyczne to głównie nie innowacyjne i prorozwojowe MSP, ale skupione na obronie status quo monopole energetyczne, to rysuje sie obraz czarny i nie przystający w żaden sposob nie tylko do (nawet najbardziej krytykowanej) Strategii Lizbońskiej, ale nawet zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego.

Czy zatem jest sens inwestowac w wykorzystanie odnawialnych źródeł energii bez inwestowania w innowacyje technologie? Starajac sie nieraz na różnych forach podkreślić, że inwestycja w park wiatrowy czy elektrownie wodną to żadna innowacja, raczej ryzykanctwo (w niestabilnym systemie wsparcia?) lub co najwyżej pośrednie wsparcie ochrony klimatu i atmosfery, spotykam sie z odpowiedzią, że nic nam produkcja urządzeń nie da w kraju, bo ich cena i tak bedzie światowa i może lepiej kupic je zagranicą. Odpowiadam, ze w takim razie moze lepiej paliwa i energię, w tym tę zielona, też lepiej kupic zagranicą? Musimy wiezieć że doplacajac do zielonej energii finansujemy przemysl w innych krajach, zresztą tak samo jest z biernym podjeciem do drenażu mózgów, tych poki co kształconych za pieniądze podatnika.

Moim zdaniem jako kraj, duży kraj z dużym potencjałem, pogubliliśmy się i dryfujemy. W dodatku sami nie wiemy gdzie dryfujemy i nawet nie widzimy ze inni płyną w zupełnie innym kierunku. Najmniej w tym wszystkim pretensji można mieć do młodych ludzi (studentów i absolwentów), ale już do uczelni i instytutów w zakrsie rozumienia znaczenia innowacyjnosci można mieć poważne zastrzeżenia, nie wspominając o wielkich przedsiębiorstach energetycznych i oczywiście o instrumentach naszej polityki gospodarczej.

Mopic pisze...

Mysle, ze dyskusja "z czym jest gorzej - z nauka czy poziomem inwestycji" moze doprowadzic jedynie do konkluzji, ze pod kazdym wzgledem mamy spore zaleglosci. Jednak nie jestem do konca przekonany czy faktycznie szersze zastosowanie OZE wymaga know-how na poziomie lotow kosmicznych i miliardowych nakladow na R&D.
Pozwole sobie posluzyc sie przykladem podanym przez gospodarza "Odnawialnego". Tak sie sklada, ze SES produkuje generatory termalne, a nie fotowoltaiczne a pomysl jest dziecinnie prosty - koncentrujemy za pomoca luster energie na silniku cieplnym stirlinga (swoja droga ~31% to teoretyczny limit dla fotowoltaiki - swietny chwyt marketingowy o ile ktos slyszal o limicie Shockley-Queisser'a ;)). O ile mnie pamiec nie myli to Archimedes pierwszy stosowal lustra do koncentrowania energii slonecznej, a silnik Stirlinga ma juz blisko 200 lat, wiec mozna ostroznie przyjac, ze nawet przy nizszych sprawnosciach wynikajacych z niedoskonalosci materialowych i technologicznych, podobne urzadzenia polskie firmy bylyby w stanie produkowac bez trudnosci. Inna sprawa, ze z uwagi na mala ilosc slonecznych dni w Polsce takie instalacje moglyby sluzyc jedynie jako towar eksportowy. Jednak wiekszosc technologii OZE nie wymaga know-how rodem z NASA i niezaleznie czy to bedzie piec opalany biomasa (tutaj takze swietnie sprawdzaja sie stirlingi), turbiny wiatrowe czy tez MEW ... w kazdym przypadku do uzyskania przyzwoitych efektow wystarcza technologie istniejace dekad, a czasami od 100-200 lat!
Wiedzy w tym zakresie brakuje przede wszystkim decydentom, ktorym ewidentnie brakuje szerszej wizji i spojrzenia calosciowo na kwestie energetyki.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Witam, chciałbym poinformować czytelników, w tym autora najnowszego komentarza NDR oraz p. Bogdana, że zgodnie z zapowiedzią podaną w najnowszym wpisnie na "odnawialnym" blogu (z 23 lutego), niniejszy (dobrze rozwijający sie wątek wraz dotychczasowymi komentarzami przeniesiony został właśnie na Forum Dysksyjne OZE
http://www.renewables.pl/index.php?PHPSESSID=4a431232b11fdf5b050d80b243ed93be&topic=6.msg10#new i tam spróbuję temat dalej od czasu do czasu "doglądać". Oczywiście każdy komentarz do tego wątku umieszczony na "odnawialnym" też jest dalej mile widziany i pozostanie zauważony.

Przechodząc zatem teraz z odpowiedzią/kolejnym komentarzem na platformę Forum Dyskusyjnego OZE, zaparaszam wszystkich zainteresowanych tym tematem i dziekuje dotchczasowym czytelnikom.