piątek, listopada 14, 2008

O determinacji Komisji Europejskiej i Prezydencji francuskiej w sprawie pakietu klimatycznego i o miałkości i zygzakach krajowej polityki klimatycznej

Komisja Europejska rozpoczęła ofensywę medialną związaną z promocją działań na rzecz ochrony klimatu, w uruchamiając specjalną stronę na swoim serwerze. Promuje tam miedzy innymi konferencję COP-14 w Poznaniu (nam samym trochę tu niezręcznie z powodu zwalczania unijnych planów redukcji emisji CO2), w tym w szczególności promocją zaproponowanego w styczniu br. pakietu klimatycznego. Szczególnie zwraca uwagę strona adresowana bezpośrednio do zwykłych mieszkańców UE. Razem z portalem informacyjnym Komisja Europejska ogłosiła wyniki sondażu na temat oceny przez obywateli państw członkowskich UE stanowiska i działań swoich rządów w sprawie pakietu klimatycznego. Sondaż wykazał że w praw medialnemu jazgotowi, Polacy krytycznie oceniają działania i zaangażowanie rządu na rzecz ochrony klimatu, uznając je aż w 72 % za niewystarczające, a tylko 18% uważa, że może zagrożenie zmianami klimatu jest wyolbrzymiane. Jednocześnie aż 89 z nas uważa, że podejmowanie działania na rzecz ochrony klimatu nie jest w swoich skutkach zbyt kosztowane, szkoda jednak że tylko 3% z nas zainstalowało u siebie w domu urządzenia służące wykorzystaniu OZE. 60% obywateli jest za tym, aby elektrownie płaciły za uprawnienia do emisji CO2. Czy taki obraz opinii społecznej można wytworzyć sobie czytając krajowe media?

Ale to tylko część dobrze zaadresowanej kampanii. Widać także ruch na blogach komisarzy UE, w w szczególności odpowiedzialnego za obszar środowisko – Komisarza Stawrosa Dimasa. Dimas przywołuje m.in. najnowszy raport OECD nt, braku działań na rzecz ochrony klimatu, który potwierdza wyliczenia raportu Sterna i ocenia koszty średnim okresie na 14% GDP.
W naszym kraju znana i bezkrytycznie powtarzana za Raportem Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej i cytowana jest inna liczba, nie mówiaca ile kosztuje brak dzialania ale samo dzialanie – wdrożenie pakietu klimatycznego UE w Polsce ma kosztować … 15% PKB! Ostatnio mając okazje spotkań z przedstawicielami rządu i ośrodków badawczych we Włoszech (razem z Polska Włosi były najbardziej krytyczne wobec pakietu na ostatniej Radzie Europejskiej), przekonałem się że w naszej kampanii przeciw pakietowi i w protestach wyglądamy jak naiwne Baranki Boże, bo Włosi oceniają koszty wdrożenia pakietu na … max 1% ich PKB, podczas gdy cała UE ocenia że koszty wdrożenia pakietu nie przekroczą 0,5%. Czy my przypadkiem nie wyglądamy na wyjątkowo bezczelnych lobbystów ? Czy mamy prawo się obrażać, że uznawana przez nas za arogancką Komisja Europejska z Włochami rozmawia dalej, a z nami już nie chce?

W innym wpisie Dimas powołuje się na raport Deutsche Bank (cytowanego w Polsce tylko z powodu chęci postraszenia opinii publicznej wysokimi kosztami oceny wdrożenia pakietu klimatycznego UE) twierdząc że za wdrożeniem pakietu klimatycznego UE nie opowiadają się tylko rządy, obywatele, zielone NGO-sy, ale także przemysł.

Sądzę że gdyby zrobić podobny, uczciwy sondaż w przemyśle, wyniki byłoby podobne do tych jakie uzyskano od mieszkańców naszego kraju. Wiele firm bowiem się zazieleniło, a wiele w przypadku braku zazielenienia naszej energetyki niż nie zyska w krótkim okresie a starci w perspektywie średniookresowej.

Poza Komisarzem Dimasem do ostatniej ofensywny dyplomatycznej w Polsce przystąpił też szef obecnej Prezydencji UE – Nikolas Sarkozy. Po wczorajszym spotkaniu z premierem Tuskiem, zdecydował się na przyjazd w dniu 6 grudnia, głównie w sprawie pakietu klimatycznego, do Gdańska, gdzie m.in. ma się odbyć mały szczyt UE z towarzystwem niezadowolonych z Europy Środkowej. Cały czas zastanawiałem się co Sarkozy zaproponuje (co da) Tuskowi, aby załatwić za swojej prezydencji sprawę pakietu. Chyba już teraz można się domyśleć co to będzie. Bezpośrednio po powrocie z Paryża Tusk udał się na spotkanie z Marszałkiem Pomorskim Janem Kozłowskim i zapowiedział radykalne przyśpieszenie prac nad budową elektrowni jądrowej, a narodowy program ma być gotowy już do końca przyszłego roku! Myślę, że Sarkozy w ramach targów w imieniu UE zaoferował Polsce pomoc Francji w budowie elektrowni jądrowej, tu raczej sprawa jest przesądzona – na Pomorzu. Czy mamy zatem mieć elektrownie jądrową za pakiet klimatyczny i pakiet klimatyczny z elekrownią jądrową?

Zaskakuje przypadkowość i doraźność polskiej polityki i brak w tym wszystkim szerzej wizji oraz wątpię w zdolność rządu do zrealizowania tej idei, ale mimo wszystko UE jest bliżej przyjęcia pakietu klimatycznego niż była po ostatniej Radzie Europejskiej. Jednoczesne działania Dimasa jako najwyższego urzadnika UE ds. pakietu kliamtycznego i Sarkozyego jako obecnego politycznego przywodcy UE wydają się być dobrze zaplanowanymi i skoordynowanym, i chyba jest po ich stronie wystarczająca determinacja aby sprawę pakietu klimatycznego doprowadzić do końca.

4 komentarze:

Bogdan Szymański pisze...

Panie Grzegorzu
Rozbieżności w kosztach wdrażania pakiety klimatycznego wynikają z tego że każdy przy tej okazji chce ugrać coś dla siebie a żeby to zrobić potrzebne są analizy i raporty potwierdzające ze to MY (Polska Niemcy Francja komisja europejska) mamy właśnie rację. To że ktoś a może i wszyscy dokonują manipulacji jest oczywiste gdyż rozbieżności rzędu 1 a 15% PKB trudno wytłumaczyć inaczej jak naciąganie rzeczywistości na swoją stronę.

osobiście obawiam się że Polska może ponieś duże koszty wdrażania pakietu klimatycznego gdyż polscy politycy bronią energetyki węglowej jak Westerplatte. Plany rozwoju "czystej" technologii węglowej nieuchronnie będą nas dużo kosztować.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Rozumiem sytuacje w której ktoś się decyduje na negocjacje. Ale czy to nie jest tak, że aby negocjować (czy nawet „manipulacji”, co jest faktem, choć nagannym) trzeba najpierw mieć PRAWDZIWE WYLICZENIA i na tej podstawie dobrze zdefiniowane cele? O sufitowych w dwójnasób kosztach wdrożenia pakietu używanych w negocjacjach już pisaliśmy, ale np. na podstawie jakich wyliczeń rząd mówił rok temu że w zakresie energetyki odnawialnej możliwe jest osiągnięcie przez Polskę max. 9% udziału OZE w zużyciu energii, podczas gdy teraz mówi że 15% jest OK?
Chodzenie „od ściany do ściany niszczy autorytet”, uniemożliwia osiąganie prawdziwie strategicznych celów lub grozi realizacja celów iluzorycznych lub bardzo wąskich. Krótkookresowo jedno z 16 województw wygrywa na rozmyciu systemu akcjoningu tak samo jak inne wygrać może na budowie elektrowni jądrowej; w obu przypadkach wygrywa wielka energetyka, ale umacnia swój monopol kosztem energetyki rozproszonej i konsumenta energii . Ale czy na tym wygrywa cały kraj?
Czy ktoś policzył ile nas będzie kosztować budowa elektrowni jądrowej z uwzględnieniem tworzenia całej infrastruktury ludzkiej, technicznej i organizacyjnej od postaw, w momencie gdy inne kraje wzięły na takie roboty już co się dało ze Wspólnoty EUROATOM? Czy to nie jest tak, że sobie zakładamy budowę elektrowni jądrowej po cenie 2000 Euro/kW zamiast zdecydowanie bardziej w naszej sytuacji realnych 4000 Euro/kW, co już jest zbliżone do nawet najbardziej innowacyjnej ale najbardziej jeszcze rynkowo niedojrzałej technologii OZE jakim są systemu fotowoltaiczne dużej skali?

Wiele przemawia za tym, że ani takich wyliczeń ani jasno zdefiniowanych celów Polska nie ma, choć twardo negocjuje w imię … samych negocjacji. Nie ma w tym wszystkim uwzględnionych ani rozwiązań alternatywnych (np. stworzenie z Francją przymierza na rzecz energetyki odnawialnej z kluczową rolą Polski???) ani kosztów zaniechania szybkiej modernizacji energetyki w efekcie braku pełnego wdrożenia sytemu aukcjoningu. Słusznie Pan zauważa, że taką pułapką mogą być też "czyste technologie węglowe".

Myślę też, że mało transparenty sposób prowadzenia negocjacji uniemożliwia skorzystanie przez rząd z wiedzy szerszych kręgów społeczeństwa i centrów wiedzy, a z drugiej strony takie pokrętne negocjacje wprowadzają zamęt w umysłach ludzi i powodują zastój w działaniach przemysłu lub działania na podstawie fałszywych przesłanek.

Może w tej sytuacji (jezeli tak jest, a tak właśnie sądzę) byłoby lepiej przegrać negocjacje albo ich wogóle nie zaczynac :)

Bogdan Szymański pisze...

Panie Grzegorzu
Niedługo się okaże ale niestety obawiam się że w europie zwyciężą cele polityczne a Sarkoz-emu bardziej zależy na traktacie lizbońskim niż na pakiecie klimatycznym i myślę że będzie skłonny dobrze go po obijać aby załatwić pełną ratyfikację traktatu w europie środkowo-wschodniej za francuskiej prezydencji.

w Mojej ocenie Polski problem polega na tym że sami nie wiemy co chcemy wynegocjować - taka rosyjska taktyka wojskowa polegająca na rozpoznaniu przeciwnika poprzez atak. Jedziemy do Brukseli straszymy wetem i czekamy co nam zaproponują. Dopiero później zastanawiamy się co z tego mogłoby się mam przydać.

I w efekcie mamy to co mamy strategię bez jasno określonych celów zależną od tego co akurat uda nam się ugrać.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Ujął Pan sprawę naszego przygotowania do negocjacji lapidarnie i celnie.
Warto się zastanowić dalczego tak jest.

Po pierwsze, po zlikwidowaniu 3 lata temu Rządowego Centrum Studiow Strategicznych rząd nie własnego ma ośrodka robiącego w sposób ciągły systemowe studia gospodarcze i wybiegającego w przyszłość dalszą niż długość kadencji. Jedczeńsnie nie potarfi skorzystać z niezależnych ośrodków, które marnieją właczając się pracami o charakterze przyczynkarskim w bieżacy lobbing w drobnych sprawach na poziomie ministerstaw. Pakiet klimatyczy to problem międzyresortowy i niezwykle skomplikowany.

Drugi probem wynika z tego, że nawet pomijając lobbing i wąskie interesy polityczne, w sytuacji potrzeby i bezradności rzad "chwyta się brzytwy" i wykorzystuje gotowce podrzucane przez energetykę. Ale te gotowce poza tym, że odpowiadają nie całej gospodarce a tylko energetyce, odpowiadają one dramatycznie krótkoreswym celom tej ostaniej. Biorąc udział w opracowaniu stretgeii rozwoju paru krajowych koncernów energetyznych sam byłem zaskoczony, że obejmuja one okres max 3-5 lat. Taka ostrożność energetyki i brak innwacyjności w podejściu wynikają też z tytułowej zygazkowatości i nieprzewidywalności polityki państwa, ale pakiet klimatyczny to projekt obliczony nawet nie tylko na tytułowe 2020 r. ale znacznie dalej. W takiej sytuacji podpowiedzi energetyki prowadzą w sensie realizacji szereszej strategii kraju prosto na manowace.