niedziela, czerwca 17, 2018

To było nieuniknione - energia elektryczna drożeje; o fundamentalnych przyczynach wzrostu cen

Czerwiec ‘2018 dał sporo do myślenia energetykom, konsumentom energii, politykom i organom kontroli rynku energii. Jest silna potrzeba znalezienia winnego wzrostu cen energii elektrycznej. Istnieje obawa, że  jak zwykle wskazani zostaną UE, OZE i spekulanci. Wtedy w efekcie dalszego zbiorowego samooszukiwania się rząd nie zmieni fundamentów polityki energetycznej i nie podejmie już i tak silnie spóźnionych działań naprawczych, nie doprowadzi do poprawy coraz gorszej perspektywy dla polskiej energetyki, a najbardziej narażeni na wzrost cen odbiorcy energii pozostaną bierni w sytuacji bez wyjścia. Tymczasem  odnotowany w końcu wzrost cen energii elektrycznej nie jest niespodzianką.


Gdyby rzeczowa informacja publiczna była dostępna, a debata o energetyce oparta była na faktach i uczciwa – obecny wzrost cen energii nikogo nie powinien zaskoczyć. W 2016 roku Instytut Energetyki Odnawialnej wskazywał na szybkie tempo wzrostu cen energii dla małych i średnich firm korzystających z taryf C i sugerował aby stawały się one prosumentami biznesowymi (autoproducentami energii). W ub. roku IEO opublikował artykuł „Ceny energii elektrycznej w obliczu polityki energetycznej” i apelował o to, aby koszty  zapowiadanej  polityki  energetycznej  poddać monitoringowi, ocenie wpływu na gospodarkę i kontroli społecznej. Pojawiły się problemy metodologiczne: okazało się, że koszty energii (także w dłuższym okresie niż kadencja polityków) są wyższe od cen. Tłumaczyć to można było na dwa sposoby: (1) pionowo zintegrowane koncerny przerzucają koszty z wytwarzania na dystrybucję, (2) system energetyczny  nie inwestuje, aby w rocznych (a nawet kwartalnych) sprawozdaniach poprawiać wyniki. Trudne do wytłumaczenia wyłącznie na gruncie nauk ekonomicznych okazały się też dwie sprzeczne tendencje: rosnące zyski koncernów energetycznych, a jednocześnie drastyczny  spadek ich wartości giełdowej. 

W I kwartale 2018 roku średnia hurtowa cena energii elektrycznej na Rynku Dnia Następnego wyniosła 184 zł/MWh i była wyższa o 19% od średniej ceny notowanej w analogicznym okresie ubiegłego roku. W II kwartale bardzo mocno wzrosły ceny energii w kontraktach terminowych na sierpień, wrzesień oraz cały trzeci kwartał 2018. Ceny grubo przekraczają 300 zł za MWh. Zgodnie z modelem IEO, oznacza to powrót do ekonomicznej „normalności”, jakże bolesnej po latach dominacji polityki nad ekonomią oraz przewagi myślenia krótkookresowego nad długookresowym, czego wyrazem może być faktycznie naganna spekulacja na giełdzie energii, ale jednocześnie brak możliwości ścigania spekulantów politycznych. W efekcie Komisja Nadzoru Finansowego, Urząd Regulacji Energetyki, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapowiadają kontrole na Towarowej Giełdzie Energi  oraz u głównych graczy z dominującą pozycją na rynku energii.  Celem kontroli jest zbadanie ewentualnych nieprawidłowości w  zachowaniu podmiotów gospodarczych.
Pojawiają się różne hipotezy co do przyczyn wzrostu cen energii. 

Wszyscy powinniśmy się cieszyć, gdyby okazało się, że przyczyną wzrostu cen okazały się doraźne  nieprawidłowości w funkcjonowaniu rynku energii, które można by usunąć np. zwiększaniem obligo giełdowego (obecnie tylko 30% energii musi być sprzedawane na pośrednictwem TGE) lub poprawą informacji i przejrzystości transakcji na tym rynku. Panuje zgoda, że przyczyny wzrostu cen energii mają swoje obiektywne podstawy, które będą prawdziwe także w średnim okresie: wzrost cen węgla (trend światowy) i uprawnień do emisji CO2 (trend europejski). Ale to wszystkiego nie tłumaczy, gdyż obecnie spalany jest jeszcze tańszy węgiel, korzystamy z derogacji, a ceny uprawnień do emisji rosną nadal zbyt wolno aby wywołać aż takie skutki. W mediach nie natomiast widać opinii, które wskazywałyby na przyczyny strukturalne związane np. z efektem skonsolidowania energetyki i grą prowadzoną wewnątrz grup energetycznych (wytwarzanie i dystrybucja) oraz efektem ubocznym „hodowli” przez kilkanaście lat (od 2006 roku - „Program dla elektroenergetyki”) państwowych monopoli w energetyce.  Od niedawna do przyczyn strukturalnych można by też zaliczyć powstanie Ministerstwa Energii (ME), sprawującego wobec państwowych spółek jednocześnie funkcję właścicielską i regulacyjną, ale ten „problem” też nie jest przedmiotem dyskusji. Nikt nie stawia tezy, że przyczyny wzrostu cen mają charakter jeszcze bardziej fundamentalny, związany z polityką energetyczną, inwestycyjną (wpychanie polskiej energetyki w technologie których koszty rosną), a przede wszystkim z regulacjami, które coraz częściej  nie mają oceny skutków regulacji (OSR), a jeżeli nawet mają, to pozbawione są ilościowej  analizy wpływu na koszty energii dla odbiorców końcowych. 

Planowanie inwestycji w energetyce powinno być przedmiotem szczególnie uważnego monitorowania i optymalizacji. Tak się dzieje w wielu krajach gdzie rządy zlecają niezależne analizy dotyczące cen energii, a parlamenty pod tym kątem kontrolują rządy. Nienormalny w Polsce jest brak długoterminowej prognozy cen energii, zwłaszcza wobec zgłaszania do realizacji ad hoc dość lekkomyślnych koncepcji energetycznych, przy braku całościowej polityki energetycznej.  W cytowanej powyżej pracy  „Ceny energii elektrycznej w obliczu polityki energetycznej”, autorzy podjęli się opracowania prognozy kosztów energii w oparciu o zapowiedzianą przez ME i w ub. roku (co prawda jedynie w mediach i na konferencjach, gdzie  nikt nie pytał o koszty i ceny ) strukturę mocy wytwórczych i miksu paliwowego w elektroenergetyce do 2050 roku. Struktura ta była przedmiotem weryfikacji przez IEO jedynie pod kątem realności technicznej (rezerwa mocy, cykle inwestycyjne), ale bez ingerencji w prognozę zapotrzebowania na energię i priorytety ME , w tym spowalnianie OZE i efektywności energetycznej, próba przyspieszenia rozwoju energetyki jądrowej i inwestycje w nowe i modernizacyjno- odtworzeniowe w elektrownie węglowe. W efekcie powstał scenariusz  referencyjny stanowiący realizację aktualnej polityki perspektywie 2050 roku – rys. 1. 
Rys. 1. Krajowy miks energetyczny w okresie prognozy wg scenariusza zbieżnego z propozycjami ME z końca 2017 roku

Przy takich priorytetach technologicznych (niski udział energii wiatrowej i słonecznej) na ceny energii wpływają przede wszystkim koszty eksploatacyjne. W efekcie należy oczekiwać wzrostu łącznych kosztów w sektorze wytwarzania energii z 37 mld zł w 2015 roku do 68 mld zł w 2030 roku – rys.2.
 
Rys. 2. Łączny koszt energii elektrycznej dla całej gospodarki i gospodarstw domowych przy średniej cenie sprzedaży energii elektrycznej. Wysokość kosztów podano w cenach stałych z 2017 roku (zł’17).

To wszystko w sposób istotny, już od pewnego czasu, przekłada się na cenę energii i obciążenie poszczególnych grup odbiorców. Obecna dyskusja o kosztach energii i obawach zgłaszanych przez odbiorców energii (jako pierwsi obawy zgłosili ci najwięksi, korzystający z taryf A, nazywani „energochłonnymi”) stała się inspiracją do  prognozy cen energii w poszczególnych grupach taryfowych – rys. 3.
Rys. 3. Dezagregacja prognozy średnich cen energii elektrycznej w Polsce na poszczególne zespoły grup taryfowych (grupy odbiorców energii). Koszty energii podano w cenach stałych z 2017 roku (zł’17).

Wyniki analiz prowadzą do wniosku, że w latach 2015-2030 cena energii dla odbiorców energii (ceny stałe z 2017 roku, bez inflacji) na taryfach C wzrośnie o ponad 19,2%, a na taryfach G o 22,3%. Przy tak wyraźnym wzroście cen energii (i towarzyszącemu im analogicznemu - o czym dalej wzrostowi kosztów dystrybucji), energia elektryczna dla tych grup odbiorców może stać się jedną z najdroższych w UE, tym bardziej, że w UE, OZE o niskich lub zerowych kosztach zmiennych zaczynają już obecnie obniżać koszty energii.

IEO przygotował również ostrożną prognozę jednostkowych kosztów dystrybucji w perspektywie 2030 roku, która  prowadzi także do wzrostu kosztów (stawki netto w cenach stałych z 2017 roku (zł’17):
·         grupa taryfowa C (MŚP, usługi , handel, drobny przemysł) : 13% (do poziomu 291 PLN/MWh)
·         grupy taryfowa G (gospodarstwa domowe): 32% (do poziomu 317 PLN/MWh)

W analizach kosztów sieciowych nie uwzględniono ich korelacji z planowanym przez ME szybszym niż dotychczas wzrostem zapotrzebowania na energię elektryczną. Ta korelacja, w szczególności łącznie z planami kontynuowania scentralizowanego modelu generacji, nierozwiązanego problemu roszczeń z tytułu tzw. „służebności przesyłu” itp., może istotnie podnieść prognozowaną powyżej skalę wzrostu jednostkowych kosztów dystrybucji.

Wyniki pokazują (pełny raport IEO będzie opublikowany wkrótce), że jeżeli nawet proponowana wstępnie  przez ME  struktura miksu energetycznego, w obliczu polityki UE i kosztów, będzie jednak optymalizowana także pod względem ekonomicznym (a nie tylko z uwagi na tzw. „logikę wyborczą”)  i dostosowywana do realnych warunków w celu obniżenia presji kosztowej, to i tak wzrostu kosztów energii w Polsce w średnim okresie nie da się już powstrzymać. 

Wobec ograniczonych możliwości technicznych w wymianie handlowej z sąsiadami powyższe zjawiska spowodują, że najpoważniejszym skutkiem i największym problemem polskiej energetyki i gospodarki w obliczu polityki energetycznej indukującej wzrost kosztów w systemie staną się ceny energii i taryf dla końcowych odbiorców energii, w tym najbardziej wrażliwych. Dlatego nie wolno czekać. Sama energetyka nie dokona szybkiego zwrotu, gdyż zbratała się z polityką i ugrzęzła w nazbyt konserwatywnych koleinach. Ale konsumenci energii, jeżeli tylko dostaną właściwe sygnały cenowe z rynku mogą inwestować i dzięki temu mogą też pomóc zatrzymać nadmierne apetyty inwestycyjne w nowe źródła węglowe czy te najbardziej kosztotwórcze - jądrowe. Mogą też ograniczyć jedynie do niezbędnych nakłady na modernizacje istniejących bloków węglowych, które mają być masowo realizowane w ramach rynku mocy oraz wobec konieczności dostosowania się źródeł węglowych do nowych wymogów dyrektywy o emisjach przemysłowych. IEEFA na przykładzie PGE szacuje, że tylko to zwiększy koszty wytwarzania energii o 10-15%, o ile kontynuowany będzie węglowy wariant rozwoju energetyki.

To konsumenci energii w obliczu wzrostu jej cen, mogą przyspieszyć rozwój generacji rozproszonej opartej na OZE, inwestycji prosumenckich oraz inwestycji u przemysłowych autoproducentów energii. Takie właśnie inwestycje w energetyce rozproszonej, obniżające koszty energii dla odbiorców i jednocześnie ograniczające zbędne koszty rozwoju sieci w systemie, należy w obecnej sytuacji promować. 

Ale to nie znaczy, że można zwlekać z poważniejszymi korektami w polskiej polityce energetycznej, co będzie olbrzymim wyzwaniem dla uśpionych perspektywą braku konkurencji państwowych koncernów energetycznych. Były one do tej pory jedynymi interesariuszami polityki energetycznej, których opinie brane były pod uwagę.  Jednakże wraz ze wzrostem cen energii nie można pominąć interesów odbiorców końcowych, a  w ich obronie staje UE z „Pakietem zimowym” nakierowanym na konsumentów i prosumentów (consumer centred clean energy transition). W czasami wręcz fanatycznej obronie prowadzonej od co najmniej kilku już lat polityki energetycznej trzeba też znacznie bardziej powściągliwie używać argumentów o bezpieczeństwie energetycznym, bo oczywistym się staje to, że (przy kontynuacji polityki) poza rosnącym importem węgla z Rosji, zacznie płynąć do Polski z UE coraz szerzej tania energia z OZE. Kończy się etap mydlenia oczu konsumentom, że to UE, zieloni i cykliści itp. są winni wzrostowi cen energii. Ale nawet tak bolesna dla energetyki prawda jest lepsza niż dalsze życie w ułudzie.