wtorek, sierpnia 13, 2019

Co w praktyce zmienia nowelizacja ustawy o OZE i czy faktycznie ustawa wspiera prosumentów?


Z uchwalaniem przepisów u progu kampanii wyborczej jest tak, że zazwyczaj tumult informacyjny przesłania ich istotę. Obecna rządowa nowelizacji ustawy o OZE przemknęła jakby bezrefleksyjnie przez Parament i okazuje się że tematem OZE nie jest łatwo się pochwalić. Stosunkowo najszerzej o faktycznych lub na razie domniemanych nowych instrumentach wsparcia i efektach nowelizacji można się dowiedzieć w wywiadzie udzielonym przez Ministra Energii – Pana Krzysztofa Tchórzewskiego portalowi Biznes Alert (link do rozmowy z 9 sierpnia).

Wywiad w znacznej części dotyczy instrumentu wsparcia adresowanego dla inwestujących w źródła fotowoltaiczne (tu stosunkowo najłatwiej o sukcesy), który bynajmniej nie jest przepisem ustawy o OZE. Program „Mój prąd” (faktyczne wsparcie) ogłoszony przez Premiera Morawieckiego jest „nakładką” na przepisy regulujące w ustawie od 3 lat zasady rozliczania  przez prosumentów nadwyżek energii do sieci w formule tzw. opustów, które bynajmniej (też w rozumieniu wytycznych UE) pomocą publiczna ani instrumentem wsparcia nie są. Do tej pory wsparcia na rzecz prosumpcji osób fizycznych i samorządów  udzielały regionalne programy operacyjne (RPO) i tylko ta cześć systemu była pomocą publiczną. Trudno też za wsparcie uznać samo dodanie do katalogu prosumentów przedsiębiorców inwestujących w OZE (taką możliwość zapewnia im to nowa dyrektywa o OZE), bez uwzględnienia istoty działania systemu opustów.

Czy można bowiem nazwać instrumentem wsparcia mechanizm obrotu energią na rynku wg którego detaliczny odbiorca energii (przyłączony do sieci niskiego napięcia) sprzedaje nadwyżki energii do sieci po cenie energii rynkowej w hurcie (obowiązującej na zaciskach sieci wysokiego napięcia), a dodatkowo odbiorca energii (regionalny monopolista) przy przejmowaniu nadwyżki energii zagwarantował sobie ustawowo obniżkę ceny o 20-30% (tzw. upust)? 
Trudno nazwać wsparciem usługę bilansowania prosumenta w sytuacji gdy energia od prosumenta dostarczana jest do systemu w szczycie zapotrzebowania - dokładnie wtedy gdy jej cena jest wyższa (najwyższa w szczytach produkcji z instalacji PV) niż średnia cena energii w grupie taryfowej i wtedy gdy niezużyta na miejscu cześć energii samoczynnie przepłynie do innego odbiorcy w węźle (za co i tak spółka dystrybucyjna OSD dostaje zapłatę w procesie taryfowania usługi dystrybucji).  A dołożenie prosumentowi przez OSD licznika inteligentny? –Tu i tak dyrektywa UE o efektywności energetycznej obliguje do ich instalowania (powinno je mieć 80% odbiorców w 2020 roku, choć Ministerstwo Energii w procesie wdrażania przepisu wydłuża w nieskończoność termin realizacji tego celu – ostatnio do 2026r.).

Minister Energii postrzega jednak że wspiera i stymuluje rynek OZE do rozwoju:

(…) w wyniku nowelizacji ustawy o OZE, zwiększy się liczba osób korzystających ze wsparcia regulacyjnego OZE. Przed zmianami ustawy i rozszerzeniem katalogu prosumentów istniał mechanizm wsparcia dla przedsiębiorców inwestujących w mikroinstalacje OZE. Mechanizm ten bazował na cenie zakupu energii wynoszącej 100% ceny energii na rynku konkurencyjnym. Nie był to tak motywujący mechanizm, jak bezkosztowe wsparcie typu prosumenckiego.

Aby lepiej zrozumieć o co tu chodzi w tej wypowiedzi (nie wyjaśniono tego w ocenie skutków rządowego projektu uchwalonej regulacji) warto przedstawić, na przykładzie fotowoltaiki wprowadzanej na rynek w wielu segmentach rynku, gdzie faktycznie po obecnej nowelizacji ustawy o OZE mamy odczynienia z instrumentami wsparcia OZE, a gdzie są jedynie pozory wsparcia oraz gdzie technologia PV rozwijać się może bez wsparcia – schemat w postaci tabeli. Schemat obrazuje dostępne po wejściu w życie ustawy „instrument wsparcia” (nazwy kolorem niebieskim). Zielone pola wskazują gdzie rozwija się rynek (intensywność zielnego tła obrazuje aktualną atrakcyjność ekonomiczną inwestycji w danym segmencie rynku, ale z drugiej strony - z czasem - niebieskiego możne być szybko coraz mniej... ). Minister Tchórzewski w powyższym cytacie mówi o instrumentach dla właścicieli mikroinstalacji  OZE (PV) oznaczonych na schemacie w wierszu 1 i kolumnach A, B, C, D.
Nowelizacja ustawy o OZE wprowadza możliwość skorzystania z rozliczenia z opustami na rzecz spółek obrotu przez firmy (komórka 1C). Firmy inwestujące w mikroinstalacje do tej pory miały możliwość korzystania ze sprzedaży nadwyżek energii po średniej cenie hurtowej określanej co kwartał przez Prezesa URE (obecnie 242 zł/MWh) i nowelizacja takie rozwiązanie dalej dopuszcza (komórka 1D). Nie można jednoznacznie stwierdzić które z podejść jest korzystniejsze gdyż opłacalność zależy od konkretnych uwarunkowań danego przedsiębiorstwa, np.: (1) system czasu pracy (system podstawowy 5x8, praca w ruchu ciągłym, system weekendowy, nocny, system sezonowy itd.), który wpływa na współczynnik autokonsumpcji, (2) dynamiczny profil zużycia energii elektrycznej, (3) cena zakupu energii czynnej i jej relacja średniej ceny hurtowej, (4) ryzyko pojawienia się nadwyżek produkcji energii w ciągu roku (365 dni) nad konsumpcją (i ich przepadnięcia w systemie opustów).

W przypadku małego MŚP korzystającego z taryfy grupy C różnica pomiędzy zawyżoną zazwyczaj cena jaką płaci za energią a średnią ceną hurtową może pokryć koszty wymuszonego opustu (30%), ale dochodzą dodatkowe ryzyka regulacyjne. Regulacje prosumenckie są nieprecyzyjne w sensie wykładni podatkowej i dają pole do manipulacji, zawłaszcza ze stronty OSD: bilansowanie międzyfazowe, bilansowaniu w taryfach wielostrefowych, przejmowanie nadwyżek po 365 dniach, dążenie do taryf abonamentowych (prosument oszczędza energię z sieci ale finansowo zyskuje coraz mniej).

Z podobnych powodów trudno wyrazić radość z wtłaczania w ramach uchwalonych przepisów spółdzielni energetycznych (wiejskich) do systemu opustów z jeszcze wyższymi opustami na rzecz sprzedawcy zobowiązanego, który będzie dokonywać ze spółdzielnią rozliczenia nadwyżek energii elektrycznej wprowadzonej do sieci potrącając sobie aż 40% (!) wolumenu.
Sprzedaż po cenie rynkowej dla większości przedsiębiorców pracujących w systemie podstawowym  jest generalnie rozwiązaniem prostszym i logiczniejszym oraz pozwala na (niewielkie) dodatkowe przychody. Samego zatem faktu poszerzenia definicji prosumenta (bez zmiany zasad sprzedaży energii na bardziej korzystną) nie można uznać za system wsparcia ani za dodatkową pomoc, czy też uczciwy i skuteczny sposób zwiększanie liczby mikroinstalacji OZE.

Niestety fotowoltaika nie może, tak jak inne źródła i technologie OZE o wielokrotnie mniejszym potencjale do których przedsiębiorcy nie mają powszechnego dostępu, skorzystać z bezpiecznych (ograniczających widzimisię koncernów energetycznych i ekspozycje na nadmierne ryzyka) systemów wsparcia w postaci: gwarantowanej ceny zakupu określanej jako feed-in tariff (komórka 2D)  oraz gwarantowanej premii  feed-in premium (komórka 3D) i dlatego te instrumenty nie wpływają na realizację przez Polskę celów w zakresie OZE na 2020 rok.

Minister Energii  prezentując faktyczne lub domniemane - zwłaszcza wobec prosumentów - dobre strony nowelizacji ustawy o OZE, nie zwrócił uwagi na potencjalnie najważniejszy dla nich efekt nowelizacji przepisów. Chodzi o delegacje ustawową (art. 4, ust. 14) do wydania rozporządzenia w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw gospodarki (MPiT), w którym m.in. określone/doprecyzowane zostaną: sposób dokonywania rejestracji oraz bilansowania, szczegółowy sposób dokonywania rozliczeń prosumentów oraz udostępnienia danych pomiarowych. Jeżeli to rozporządzenie zapewni stabilność prawną i faktyczną ochronę prosumentów nie tylko przed ww. manipulacjami ale też przed skutkami bierności i obojętności  (np. przed wyłączaniem instalacji PV w szczytach ich produkcji w obliczu koncentracji mocy w węzłach sieci i wzrostu napięcia z powodu braku inwestycji w infrastrukturę sieci niskiego napięcia i poprawy bilansowania (np. DSR/DSM). Jest tu też miejsce na zobowiązanie  OSD do wykonania oceny zdolności przesyłowych określających  możliwości przyłączania nowych odbiorców i źródeł  rozproszonych na poziomie  wszystkich stacji średniego napięcia (z uwzględnieniem np. okresów  maksymalnego obciążenia w szczytach letnich  i zimowych oraz jakości energii w miejscach dostarczania). Poza tym rozprowadzenie daje szansę na to, aby szarą sferę instrukcji ruchu sieci (tzw. IRIESD) do której nie ma dostępu  prosument przenieść w sferę prawa na którego stanowienie/zmiany  ma  jednak większy wpływ druga strona.

Ryzyko dla prosumentów i generacji rozproszonej podnosi też brak uwzględnienia generacji rozsianej i rozproszonej jako scenariusza w polityce energetycznej. Minister Tchórzewski przyznał, że „Mój prąd” (miliardowe, potrzebne ale uwaga: nieplanowane wsparcie) nie jest komponowanie do projektu Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Ale jak widać na powyższych schemacie (obszar w czerwonej obwolucie) jest wiele innych obszarów generacji prosumenckiej, które ogóle nie były brane pod uwagę w pracach nad politykę energetyczną, a będą odgrywać coraz większa rolę nie tylko w  realizacji celów OZE na 2030 rok ale i w energetyce. I nie dotyczy to tylko energii elektrycznej ale także niedocenianego ciepła i chłodu z OZE.  Takie scenariusze są, np. „Krajowy Plan Rozwoju Mikroinstalacji Odnawialnych Źródeł Energii do roku 2030” [link] wskazujący na olbrzymi niewykorzystany potencjał zmniejszania kotów energii, ale minister ds. energii takich „drobiazgów” (realny wg IEO potencjał 15 GW tylko prosumenckich PV w 2030 roku) nie widzi. Widzi za to najdroższe wielkoskalowe technologie, które "ogarnia".

Czy jest możliwe wiarygodne, odpowiedzialne i efektywne promowanie prosumentów i energetyki rozproszonej bez technologicznej mapy drogowej i subscenariusza w polityce energetycznej (i w KPIEK)? Oczywiście że nie. Ma to też kluczowe znacznie dla regulacji prosumenckich. Nowa dyrektywa o OZE (RED II) mówi np. że państwa członkowskie mogą stosować wobec prosumentów (niedyskryminacyjne i proporcjonalne) opłaty odnośnie wytworzonej energii elektrycznej z OZE w ich obiektach od 1.12. 2026 roku, ale tylko wtedy jeśli ogólny udział instalacji na własny użytek przekracza 8 % całkowitej zainstalowanej mocy elektrycznej w danym państwie członkowskim. Choćby dlatego potrzeby jest scenariusz i statystyka oraz wskazania co do polityki taryfowej w polityce energetycznej aby nie było zaskoczenia wzrostem kosztów na przełomie lat 2026/2027 i dalszego wzrostu ryzyka inwestycyjnego.

Nie są instrumentem wsparcia uproszczenia administracyjne, gdyż to się wszystkim, w tym prosumentom „po prostu należy” (jak mawia znajomy ekspert od zasad pomocy publicznej) i jest wymogiem ex ante przepisów unijnych. Faktycznym wsparciem dla prosumentów inwestujących w fotowoltaikę są instrumenty finansowe i podatkowe, które nie wynikają z nowelizacji ustawy o OZE: są to programy „Mój prąd” i znacząca ulga w podatku PIT (dla prosumentów indywidualnych – komórka 1A na schemacie) oraz gwarancja BGK  „Biznes MAX (dla prosumentów biznesowych, których w myśl dyrektywy unijnej można nazwać autoproducentami –komórka 3D na schemacie). Nie są to bynajmniej regulacyjne instrumenty wsparcia ministra ds. energii.  Jedynym instrumentem wsparcia dla fotowoltaiki w ustawie o OZE są aukcje, które także już na realizacje celów OZE nie wpłyną. Choć wytyczne UE zalecają aby ogłaszać aukcje z 3 letnim wyprzedzeniem  i choć to już III kwartał nikt nie wie czy w ogóle lub jakie będą w przyszłym roku lub 2021 i czy jeszcze kiedykolwiek będą.  

Choć minister ds. energii jako gospodarz ustawy o OZE dostał narzędzie do szerokiego wprowadzania OZE na rynek i aktywnego korzystania z prawa i funduszy UE. W praktyce korzysta z tego instrumentu w sposób, delikatnie mówiąc, niewystarczający, czasami wręcz ograniczając rozwój niż go wspierając. Dlatego tak trudno jest stwierdzić, czy instrument nazywany "instrumentem wsparcia" faktycznie służy rozwojowi OZE.

Słusznie Komisja Europejska w swoich uwagach do projektu Ministerstwa Energii  zintegrowanego krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu w dniu 9 stycznia 2019r. zaleca aby [link] „(…) przedstawiony został wykaz wszystkich dotacji w dziedzinie energii, w tym w szczególności w zakresie paliw kopalnych, oraz podjętych działań, jak również planów stopniowego wycofywania tych dotacji” i jednocześnie domaga się, aby rząd zagwarantował „pełną realizację celu w zakresie energii z OZE na 2020 r. i zachowanie  go  jako  poziomu  bazowego  od 2021 r.” oraz  prosi o wyjaśnienie „w jaki sposób ten bazowy udział zostanie zrealizowany i utrzymany”. Ustawa o OZE, choć pod takim kątem była nowelizowana,  tego nie zagwarantowała.

Warto też zwrócić uwagę, że np. tolerowana fotowoltaika (tym bardziej intensywnie blokowana energetyka wiatrowa), w obliczu galopady kosztów energii (nieoczkowany instrument wsparcia?) coraz śmielej wchodzi na rynek bez systemu wsparcia (w oparciu o skokowy wzrost indeksów cenowych na TGE). Jednocześnie aktywność inwestorów jest hamowana np.  ręczną regulacją cen energii i niepewnością wynikającą z faktycznego braku szeroko zakrojonej polityki wobec OZE. Ustawa o OZE coraz słabiej wspiera, a reszta otoczenia regulacyjnego i polityki energetycznej coraz silniej blokuje. Dlatego tak trudno resortowi energii wykazać się realnymi sukcesami, ale jednocześnie tym bardziej trzeba docenić to co na polu fotowoltaiki i energetyki prosumenckiej udało się zrobić MPiT.