piątek, stycznia 09, 2009

"Regionalne agencje energetyczne łączcie się", czyli niedoceniona składowa lokalna krajowego bezpieczeństwa energetycznego

Debata o sposobie poprawy bezpieczeństwa energetycznego trwa ale odbywa się prawie wyłącznie pod nośnym i tradycyjnym wręcz hasłem „nie dać się ruskim”, w kontekście geopolitycznym i wręcz z wykorzystaniem języka wojeny. Jest to zapewne istotna płaszczyzna do analizy problemu, ale czy jedyna? Chciałbym, kontynuując niedokończoną mysl z poprzedniego wpisu, postawić tezę, że w podejsciu do bezpieczeństwa energetycznego w Polsce brakuje składnika regionalnego, oddolnego i że w przeciwieństwie do bezpieczeństwa militarnego, powinno ono być bardziej sumą bezpieczeństw regionalnych niż podziałem bezpieczeństwa krajowego na regiony i gminy. Zacząć wypada od definicji.

Wg Wikipedii, bezpieczeństwo energetyczne to "stan braku zagrożenia przerwaniem dostaw paliw i energii. Stan ten zapewnia dywersyfikacja dostaw importowanych paliw oraz zwiększanie wydobycia ze złóż krajowych - ropy naftowej i gazu ziemnego, co pozwala na nieprzerwaną pracę systemu energetycznego kraju w sytuacji przerwania dostaw z jednego źródła”.
W definicji nacisk położony jest na „paliwa” (kopalne) i nie wydaje mi się, aby byłaby definicja nowoczesna skoro nie ma w niej słowa o OZE i efektywności energetycznej czy np. inteligentnych sieciach oraz odniesienie jedynie do roli państwa.

Także od strony prawnej do końca nie wiadomo, czym jest bezpieczeństwo energetyczne. W art. 3 pkt. 16 ustawy Prawo energetyczne z pojęcie bezpieczeństwa energetycznego zdefiniowano jako "stan gospodarki umożliwiający pokrycie bieżącego i perspektywicznego zapotrzebowania odbiorców na paliwa i energię w sposób technicznie i ekonomicznie uzasadniony, przy zachowaniu wymagań ochrony środowiska". Definicja, przeniesiona w znacznej mierze z dokumentów UE, jest szeroka i mało konkretna, ale widać że chodzi tu tylko o pewność dostaw, ale fizyczną dostępność źródeł energii, z uwzględnieniem ceny surowców i energii w "gospodarce". Daje ona możliwoci szerszego spojrzenia na probmem, ale w praktyce, w tym w polityce definicja ta stosowana jest niestety bardzo wąsko i tradycyjnie, i też trudno doszukać się w tym kontekście roli OZE, efektywności energetycznej czy doniosłosci decentralizacji.

Już przy analizie expose Premiera Tuska zżymałem się że OZE nie zostały dostrzeżone z p. widzenie bezpieczeństwa energetycznego (kontynuacja polityk poprzedniego rządu) i w trakcie realizacji polityki rządu Tuska nic tu się nie zmieniło. W tej chwili decentralizujące i innowacyjne patrzenie na bezpieczeństwo energetyczne staje się niestety coraz rzadsze. Jedynym z poważniejszych autorytetów który konsekwentnie rozwija koncepcje lokalnego bezpieczeństwa energetycznego (n.b. głównie gazowego) w oparciu o OZE jest prof. Jan Popczyk, ale w dalszym ciagu brakuje w tym zakresie w Polsce i rozwiniętej teorii i sprawdzonej praktyki i klimatu do odejscia od utartego - wręcz leniowskiego- schematu.

Nie wiem skąd to się bierze i dlaczego ze zrozumieniem pojęcia bezpieczeństwa energetycznego idziemy w inną stronę niż np. Ameryka. Nasze "wojenne" myslenie jest tylko taktyczne i mniej przypomina obecne strategiczne podejście Obamy, a bardziej przebrzmiałą politykę ery J.W.Busha, w czasie której bezpieczeństwo energetyczne, przynajmniej USA, uległo znacznemu pogorszeniu (więcej na ten temat było na odnawialnym)

Ale nie zawsze tak było. W informacji „o stanie bezpieczeństwa energetycznego państwa i działaniach podejmowanych przez rząd w tym zakresie” , przygotowanego dla Rady Ministrów w 2001 roku (znam myslenie z tego okresu, bo wtedy właśnie trwała batalia o przyjęcie strategii rozwoju energetyki odnawialnej), pojawiły się m.in. takie wątki: „w przyszłości należy założyć coraz większe znaczenie lokalnego bezpieczeństwa energetycznego, jako efekt konsekwentnie wdrażanej reformy administracyjnej kraju, polegającej m.in. na delegowaniu szeregu uprawnień administracji centralnej na szczebel województw, powiatów i gmin. (...)Można przewidywać, że bezpieczeństwo energetyczne będzie ewoluowało w kierunku funkcjonowania na trzech poziomach:
1. lokalnym (gmina lub kilka gmin), którego najistotniejszym elementem jest niezawodność i ciągłość dostaw energii cieplnej,
2. regionalnym (np. teren województwa), którego najistotniejszy element to zdolność i gotowość do świadczenia usług przesyłania energii dla gmin (grup gmin) oraz wymiany energii pomiędzy regionami,
3. krajowym (…)
W przypadku realizacji takiego scenariusza odpowiedzialność za poziom bezpieczeństwa energetycznego rozłoży się następująco:
administracja rządowa - tworzenie warunków do nieskrępowanego rozwoju infrastrukturalnych połączeń międzynarodowych, międzyregionalnych i wewnątrz regionalnych, umożliwiających niezawodne i nieograniczone świadczenie usług tranzytu, przesyłu i regionalnej dystrybucji energii,
administracja samorządowa - rozwój lokalnych potencjałów wytwarzania energii elektrycznej i cieplnej, w tym odnawialnej, świadczenie lokalnych usług dystrybucyjnych oraz zapewnienie zaopatrzenia odbiorców w energię elektryczną i ciepło."

Szkoda zatem, że obecnie dyskutujemy tylko z „wyjątkowo wąskiej” perspektywy rządowej o „ruskim kurku gazowym”, a zbyt mało o sposobach lokalnego i regionalnego poprawiania bezpieczeństwa energetycznego, na co mamy bezpośredni wpływ. Prawda jest taka, że samorządy terytorialne i politycy wybierani wszak lokalnie, czują ten problem i widzą tu możliwości, ale słaba jest teoria i praktyka w zakresie połączenia tych dwu perspektyw patrzenia na problem w jeden system oraz słabe zaplecze polityczne, eksperckie i biznesowe promocji takiego podejścia.

Chyba najbardziej znana reakcja samorządów na tego rodzaju problemy pojawiła się wiosną 2008 z czasów wspomnianego w poprzednim wpisie blackout-u szczecińskiego w postaci stanowiska Konwentu Marszałków Województw RP w sprawie zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego kraju poprzez rozwój energetyki odnawialnej oraz sieci elektroenergetycznych. Szkoda, że niewiele po tym się stało, ale wiem jak w ukladzie kompetencyjnym trudno jest województwom w tym zakresie uzyskać szybkie efekty.

Zastanawiając się kto mógłbym rozwinąć i wdrażać koncepcję oddolnego budowania bezpieczeństwa energetycznego poprzez rozwój OZE i poprawę efektywności energetycznej, pomyślałem sobie, że mogłoby to być wspólne zadanie dla krajowych regionalnych i lokalnych agencji energetycznych, (temat wczesniej poruszany na odnawialnym). Wszak jest ich już w Polsce kilkanaście, co najmniej kilka silnie związanych z samorządem wojewódzkim działa bardzo aktywnie. Wraz ze złymi informacji o kryzysach i kurku gazowym docierają informacje, że oprócz Mazowieckiej Agencji Energetycznej, która właśnie jest tworzona ze wsparciem Komisji Europejskiej (program IEE) w Warszawie, podobne wsparcie z Komisji europejskiej na uzyskały samorządy wojewódzkie na utworzenie Warmińsko-Mazurskiej Agencji Energetycznej i Wielkopolskiej Agencji Energetycznej (może warto odnotować, że Wielkopolsce w pozyskaniu w ramach „regionalnej solidarności energetycznej” pomocy udzieliła niewiele starsza Podkarpacka Agencja Energetyczna ). Moim zdaniem tworzy się w ten sposób pewna siła i masa krytyczna, która jest w stanie wnieść wkład także w rozwój i promocje pełniejszej koncepcji bezpieczeństwa energetycznego. W programach działań agencji wspieranych finansowo przez Komisję Europejską wpisane są cele związane z poprawa lokalnego bezpieczeństwa energetycznego, a coraz lepsze regionalne strategie energetyczne i regionalne strategie OZE oraz gminne plany energetyczne, tworzone w Polsce przy współudziale agencji energetycznych zawierają coraz więcej wyraźnie artykulowanych działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa energetycznego

Wypadało by dodać: „regionalne agencje różnych regionów łączcie się” :) i, działając z poparciem swoich władz samorządowych pokażcie, że kluczem do bezpieczeństwa energetycznego Polski nie jest jedynie instrukcja obsługi kurka gazowego, znajdującego się poza naszymi granicami.

9 komentarzy:

Kinga Kalandyk (Kubicka) pisze...

Kiedyś już wspominałam, że warto zacząć działać z tematyką OZE od niższego szczebla - loaklnego,regionalnego. To chyba najlepszy pomysł, ale i tak trudny do przejścia. Choć agencje energtyczne mogą być tu kluczowym elementem. Więc może przy "dobrej woli" samorządów uda się coś podziałać.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Pani Kingo, widzę w Pani komentarzu stawienie się do wyzwania (dziekuję), ale i … odrobinę sceptycyzmu :) albo ostrożności wobec tego co się nazywa "wolą polityczna organów wybieralnych", tu: szczebla lokalnego i regionalnego.
Fakt, jeździ ona "na pstrym koniu", ale za to w różnym czasie widać ją w różnych gminach i województwach w tym samym czasie. I w tej różnorodności zawsze jest większa szansa na działania innowacyjne. Obywatele i samorządy z natury, są w stanie zainwestować (po rozsądnej cenie) w inwestycje bardziej długookresowe niż rządy czy firmy. Mam takie poczucie, że samorządy (tak jak znaczna część obywateli) wyjątkowo wysoko cenią sobie niezależność energetyczną, a nawet samowystarczalność. Np. taka Stalowa Wola http://www.wnp.pl/wiadomosci/69183.html ; jak władze miasta mogą wierzyć, że rząd RP i państwowy regulator ich ochroni?
Do działań brakuje tylko wiedzy, planu i odpowiedniego układu kompetencyjnego, który jest też (w dłuższym okresie pochodną wiedzy i świadomości). W związku z tym, że samorządy w Polsce nie mają zbyt wyrazistych kompetencji formalnych w zakresie bezpieczeństwa energetycznego (mają za to wiele innych zadań), a ich agencje, przy mniejszych kompetencjach, mają większą wiedzę w tym zakresie. Muszą być tylko cierpliwe i np. starać się wymieniać między sobą konkretne doświadczenia i analizować (najlepiej takie trudne dla obywateli studia przypadku jak wspomniane Szczecin i Stalowa Wola lub pozytywne przypadki jak np. Kisielice z jednym z najmądrzej i na szeroką skale realizowany program wiatrowy http://www.greenpeace.org/poland/press-centre/dokumenty-i-raporty/prezentacja-gminy-Kisielice , w połączeniu z biomasą, a nawet gazyfikacją w stylu PGNiG) i w tym celu powinny moim zdaniem znacząc współpracować. Temat na lata i piekielnie trudny, ale perspektywiczny .... dla młodych :)))

Bogdan Szymański pisze...

Ciekawe czy ambitne plany Baraca Obamy uda się zrealizować w USA

news.cnet.com

Byłby to najlepszy przykład że OZE jest drogą rozwoju nowoczesnej gospodarki a nie jej zarzynaniem.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Panie Bogdanie
Dziękuje za link. Patrzę jak zaczarowany w jego portal prezydenta elekta Chenge.gov a w szczególności na jego „plan” w zakresie energii i środowiska http://change.gov/agenda/energy_and_environment_agenda i nie wiem skąd ktoś taki się wziął w konserwatywnym społeczeństwie amerykańskim? U nas ktoś o takich poglądach nazwany byłby gejem, naiwniakiem albo nawet „ekologiem” - brrrrrr :). Bo on nawet nie jest „czarnym prezydentem” – on che być prezydentem zielonym”, tak jak z kosmosu…
Wielką niewiadomą jest to, co on z tego co napisał i mówi zrealizuje… i tu się obawiam czy oba(wia)my :), ale trzeba komuś takiemu dać kredyt zaufania. Ale …

Widać w tym nowoczesność. W części programu dotyczącej bezpieczeństwa energetycznego nazwanej „Eliminate Our Current Imports from the Middle East and Venezuela within 10 Years” nie pisze o tym, żeby np. kontrolować kurki gazowe w Wenezueli czy Iranie ani nie patrzy za zakompleksiony facet ;) czy pojedzie z delegacją UE na Ukrainę sprawdzać zardzewiałe ruskie kurki gazowe. Uznaje to za nieważne, godne ciężko doświadczonego, ale wcześniej niż 20 lat temu, obywatela naszego regionu, który się nie może odreagować po „homo sovieticus” :).
W programie Obamy jest wiele pomysłów z „innej bajki” niż nasza rzeczywistość, np. promocja energooszczędnych i hybrydowych samochodów połączona o odpowiedzialnym (nie maksymalnym!) wykorzystaniem własnych zasobów gazu i ropy naftowej. Spokój i racjonalność.

Zamiast chwilowego i iluzorycznego bezpieczeństwa energetycznego stawia na budowę trwałego bezpieczeństwa ekonomicznego, na lokalne tworzenie miejsc pracy. Mówiąc (korzystam z Pana linku) o gospodarce, w tym o utworzeniu 3 mln miejsc pracy w ciągu 2 lat, podwojeniu udziału zielonej energii w ciągu 3 lat, czy (też w tym czasie) termomodernizacji ¾ budynków federalnych, używa de facto języka i frazeologii naszych samorządów terytorialnych (!) i, nawet nie używając argumentów „klimatycznych”, tworzy niedościgniony wzór dla nawet dla proekologicznych europejczyków szczebla centralnego. Nie wiem tylko czy ten „jego” (a przez nas obu wręcz ubóstwiany) noblista od energetyki - Chu, takie rzeczy wójtowskie i marszałkowskie, o niebo trudniejsze niż najnowsze badania naukowe w Berkeley, zdoła pojąć :).

Bogdan Szymański pisze...

Prezydent Obama mówi coś co naszym politykom nie mieści się w ich horyzontach myślowych. Obama wzorem np kaliforni twierdzi że ekologia niekoniecznie musi być kosztem lecz również może stać się stymulatorem rozwoju. Wiele krajów pokazało że można chronić środowisko co w energetyce łączy się z rozwojem OZE i rozwijać gospodarkę Obama chyba jako pierwszy amerykański prezydent to dostrzega w polsce to niestety ciągle herezja.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Panie Bogdanie
dzisiaj mialem przyjemność wymienić korespondencję na temat który Pan podjął z jednym z najbardziej fachowych byłych Ministrów Środowiska. Tym razem nie użyję swoich arumentów (czytelnicy "odnawialnego" mają już ich po dziurki w nosie:), ale właśnie ożywczych argumentów i konstatacji Pana Ministra:
"...W USA jest potencjał naukowy i technologiczny, jest zakorzeniona głęboko innowacyjność, działa wreszcie tysiące instytucji, które na kanale B+R+W przywykły zarabiać pieniądze. Problem, który widzę (w wykorzystaniu czasu na zmiany w Polsce), to czas „relaksacji”, jakiego polski sektor energetyczny potrzebuje, aby zaabsorbować zmiany. Z jednej strony obecna sytuacja technologiczna sektora i stopień wyeksploatowania majątku sprzyjać powinien takiej absorpcji, jednak z drugiej strony wydaje się, że nie ma tam trustu mózgów, który byłby w stanie mentalnie zaakceptować to wyzwanie, jako szansę, i zaplanować odpowiedni program działań, a następnie skutecznie go wdrożyć. Wpływ mają na to kwestie geriatryczne i wytrzebienie w sektorze pokolenia inżynierów 40-latków. Więc dziś podejmowane będą decyzje inwestycyjne w starym stylu, które „zamrożą” zdolność absorpcyjną na 10-15 lat. Dlatego dostrzegam możliwość odwrócenia trendu dopiero po 2020 roku, a pewnie po 2025".

Co tu dodać? Amerykżą to my dzisiaj nie jesteśmy :(

Grzegorz Wiśniewski pisze...

PS. Meczyło mnie, że naszej ojczyzny, polityków i moich rodaków w powyzszym komenatrzu nie doceniłem należycie, bo skoro nie udało nam sie w 100% zostać drugą Japonią, to jednak Irlandię już przegoniliśmy (vide DELL, Panie Bogdanie:) i nie ma powodu abysmy nie byli drugą Ameryką.

Taka myśl (bez sarkazmu) przychodzi mi do głowy czytając kolejne, przynam że konsekwntne, wypowiedzi Premiera Pawlaka. Przed chwilą kolejną tego typu wypowiedź przejrzałem w serwisie CIRE http://www.cire.pl/item,37763,1.html. Np. "w dyskusji na temat finansowania budowy gazoportu (gdzie, jak zaznaczył, kupowany gaz będzie droższy) należy się zastanowić, czy nie należałoby zainwestować w "odnowienie naszej obecnej energetyki", lepsze wykorzystanie węgla oraz naturalnych źródeł energii lub budowę biogazowi". Albo "sprawa kryzysu gazowego została przez media bardzo nagłośniona, udramatyzowana "jakby niepodległość od tego zależała", a dotyczy to tylko niedużego fragmentu bilansu energetycznego kraju" (12% udziału, a jedna trzecia tego surowca pochodzi z zasobów krajowych). Czy np.: "wbrew powszechnej opinii energetyka nuklearna wcale taka tania nie jest". "W przypadku inwestycji w elektrownię nuklearną kupujemy i technologie, i maszyny, i paliwo". I na koniec jeszcze jedna, powtórzona zresztą przez Premiera już kilka razy perełka: "Jeśli byśmy w podobny sposób robili wokół spraw związanych z możliwościami wykorzystania +zielonej energii+, to rzeczywiście w najbliższym czasie możemy przejść +na zieloną stronę mocy+" - dodał, zachęcając naukowców do współpracy z przedsiębiorstwami w dziedzinie produkowania energii ze źródeł odnawialnych".

Przyznam, że choć to terminologia Harrego Potera, to nie ma w tym myślenia magicznego, ale jest pewna wizja widoczna też np. w wypowiedziach prof Popczyka. Może zatem zachycamy sie Obamą a mamy go nad Wisłą? Powodzenia Panie Premierze i nich się Pan nie daje :) tym od rur, gazoportów itp. przejściowych, ale kosztownych zabawek.

Bartosz Krolczyk pisze...

Widzę, Panie Grzegorzu, że jest Pan kilka miesięcy przed nami. Musiała Pana ucieszyć inicjatywa nowo powstałej Wielkopolskiej Agencji Zarządzania Energią zorganizowania 19 maja Polskiego Forum Regionalnych Agencji Energetycznych podczas Targów GREEN POWER.
Chcielibyśmy, by to forum było zalążkiem stałej współpracy Regionalnych Agencji Energetycznych (RAE) w Polsce i UE.
Mam nadzieję,że zaszczyci Pan nas swoją obecnością i będziemy mogli się spotkać.
Pozdrawiam,
Bartosz Królczyk
PS. Sezon długodystansowy rozpoczęty przyzwoitym choć nie zachwycającym biegiem na Półmaratonie Poznańskim 1:45:05 :) Ważne, że rdza po zimie zrzucona

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Panie Bartoszu
Dziękuje za zaproszenie, ale najpierw pogratuluję powstania WAZE i podjęcia w niej pracy przez Pana. Udział w tworzeniu nieznanych u nas szeroko lokalnych i regionalnych agencji energetycznych to z jednej strony duże wyzwanie a z drugiej źródło satysfakcji. Do tej kategorii przedsięwzięć można tez zaliczyć tworzenie „agencji agencji” czyli stowarzyszenia agencji które także pełniąc może rolę integrującą. Oba te przedsięwzięcia to tez zadanie dla konsekwentnych i zmotywowanych długodystansowców :) , co potwierdza że możliwe jest powiązanie Pana obecnej pracy zawodowej z Pana hobby maratończyka.

Oczywiście z chęcią bym przyjechał, bo idea lokalnych, zwłaszcza regionalnych agencji energetycznych jest mi niezwykle bliska i z radością bym się spotkał z ich przedstawicielami i oczywiście z Panem. Ale mam z tym kłopot.
W tym samym dniu, 19 maja, mam prowadzić III Forum Przemysłu Energetyki Słonecznej na Zamku Królewskim w Niepołomicach pod Krakowem i nie dam rady dojechać w tym samym czasie do Poznania. Po drugie, zaraz po Forum w Niepołomicach jadę na Kongres Regionów gdzie będzie Panel poświęcony energetyce, ochronie środowiska i OZE.
Mam jednak nadzieję, że uda mi się spotkać z Panem i przedstawicielami a może nawet i szefami agencji energetycznych na Samorządowym Forum Ekologicznym w Rybnie 13-14 maja, poświęconemu właśnie energetyce przyjaznej środowisku oraz będącego okazja do inauguracji działania siostry bliźniaczki WAZE- Warmińsko- Mazurskiej Agencji Energetycznej WMAE. Na Forum w Rynie będzie też Pani Argyraki z agencji EACI, która z ramienia Komisji Europejskiej patronuje narodowym stowarzyszeniom regionalnych agencji energetycznych.
A co do biegania, to przegapiłem w tym sezonie półmaratony i od razy szykuję się do kolejnego Maratonu Warszawskiego. Dobrze wspominam ubiegłoroczny i chciałbym Pana zaprosić do wspólnego uczestnictwa. Może uda się zmontować i zarejestrować zespół biegaczy wywodzący się z regionalnych agencji energetycznych, aby je w ten sposób zaproponować. Jedyne co może być problemem we wspólnym bieganiu to Pańskie wyjątkowo dobre wyniki jak na początek sezonu :) ; 1 godzina 45 minut w półmaratonie to wspaniały wynik, gratuluję i pozdrawiam.