niedziela, stycznia 18, 2009

„RES Road Map 2020” czyli rewolucja w europejskiej energetyce"

W połowie listopada 2008, równolegle z końcową fazą batalii o pakiet klimatyczny UE, EREC (Europejska Rada Energetyki Odnawialnej) zrzeszająca europejskie stowarzyszenia przemysłowe poszczególnych branż energetyki odnawialnej opublikowała tzw. mapę drogową dla technologii OZE do 2020 r. „Renewable Energy Technology Road Map 20% by 2020”. Jest to specyficzny dokument, bo "prognoza" (udziały poszczególnych OZE w roku doceowym i skala inestycji) bazują na prostych założeniach dotyczących głównie tempa wzrostu poszczególnych technologii, wychodząc z trendów i uwazględniajać najnowsze osiągnięcia technologiczne.

W latach 2006-2008 powstało szereg opracowań (najczęściej wykonywanych dla Komisji Europejskiej, Międzynarodowej Agencji Energetycznej, czy innych organizacji międzynarodowych) z symulacjami różnych scenariuszy rozwoju OZE w UE, wykorzystujących modele makroekonomiczne z rozbudowaną biblioteką danych wejściowych. Zresztą, zanim pakiet klimatyczny zostal politycznie zaakceptowany w marcu '2007, Komisja Europejska przedstawila w oparciu o ww. studia wlasną "Road map". Studia te dają dobrą bazę do optymalizacji i przeprowadzania analiz wrażliwości, ale (także w wyniku skomplikowania użytych modeli) wiara w wyniki tych analiz i w określenie najbardziej sprawdzalnego scenariusza jest nawet wśród ekspertów ograniczona, a przemysł (zapatrzony zazwyczaj w cele bardziej krótkookresowe) nie przywiązuje do nich większego znaczenia. Co najwyżej - jak są nie po jego myśli – świadomie lekceważy.

We czasach rewolucji i kryzysów, mało kto chce "prognozować" (blędy wychodzą szybko na jaw), a wielość możliwych scenariuszy zniechęca do futurologii. Pakiet klimatyczny, zobowiązuje jednak kraje członkowskie UE do rozwijania takich scenariuszy w ramach krajowych planów działań (Action Plans). W Polsce, w 2008 r. powstało parę takich opracowań bazujących na modelach, m.in. słynny „Raport 2030” EnergSys-u (kilkukrotnie wspominany na odnawialnym i tak samo często krytykowany), czy „Długookresowy scenariusz zaopatrzenia Polski w czyste nośniki energii”, zwany [R]ewolucją Energetyczną, Instytutu Energetyki Odnawialnej (krytykowany przez częsć klasycznych energetyków). Teraz, po zatwierdzeniu pakietu, kiedy znane są szczegółowe zapisy i kiedy za kilka dni znane będą scenariusze i bilanse energetyczne nowej polityki energetycznej Polski do 2030 r., do badań i cen scenariuszy rozwoju OZE do 2020 r. trzeba będzie powrócić i próbować odpowiedzieć na pytanie w jaki sposób najefektywniej (najtaniej?) mamy osiągnąć 15% udziału OZE w 2020 r.?

Opracowanie EREC-u jest najnowszym scenariuszem rozwoju OZE w UE i bazującym na niemalże końcowych zapisach (w tym ważnych i znaczących definicjach) pakietu klimatycznego, w szczególności jeżeli chodzi o dyrektywę o promocji wykorzystania odnawialnych źródeł energii (w przypadku ETS zmiany pomiędzy listopadem - publikacja „Road Map”, a grudniem – akceptacja pakietu, były znaczące), dlatego warto mu się przyjrzeć, także w Polsce. Ważna jest metoda jego tworzenia, bazująca na podejściu „bottom up” i trendach rozwoju technologii. Nie jest to pierwsza Road Map w wydaniu EREC-u (byli oni projektodawcą i propagatorem idei 20% OZE na 2020% już od 2004 r., a poprzednia mapę drogową opublikowali w styczniu 2007 r.). Oczywiście jak każdy przemysł, zazwyczaj są bardziej optymistyczni jeśli chodzi o rozwój OZE, niż grupy badawcze posługujące się modelami, ale w przyjetej wyszukanej metodzie pracy jest coś co powoduje, że ich opracowania czytane są z uwagą. Nie tylko dlatego, że są to „proste” opracowania (to się też liczy), ale głównie dlatego, że EREC zrzesza niemalże wszystkie stowarzyszenia branżowe OZE i każda prognoza wymaga consensusu i „obcinkowania” czy temperowania ambicji poszczególnych branż wewnątrz ogólnego celu (w tej chwili ogólnego, 20% celu UE).

Co jest znamiennego w scenariuszu EREC-u? Jeżeli chodzi o zieloną energię elektryczną, w 2020 r., moc zainstalowana w elektrowniach wodnych 120 GW (obecnie pierwsze miejsce z 60% udziału) będzie trzecia z kolei, po energetyce wiatrowej – 180 GW i …fotowoltaice 150 GW. Biomasa „tylko” 50 GW . Największe średnioroczne tempo wzrostu w UE przewiduje się dla słonecznych (koncentrujących) elektrowni termicznych (31%), fotowoltaiki (24%) , elektrowni geotermalnych (15%). W produkcji energii przewodniczyć ma energetyka wiatrowa (477 TWh, potem dopiero energetyka wodna (384 TWh) i biomasa (250 TWh). EREC ambitnie ocenia udział zielonej energii elektrycznej w zużyciu energii finalnej w UE w 2020 r. na 34-40% (w tym wyższym scenariuszu - przypadku pełnego zadziałania mechanizmów efektywności energetycznej).
W przypadku zielonego ciepła, prym w tempie wzrostu wiodą kolektory słoneczne – 23% średnioroczne wzrostu, za nimi dalej geotermia 9% i biomasa 5%. Udział zielnego ciepła (i chłodu) z zużyciu ciepła w ogóle przewidywany jest na poziomie 23-28%.
Biopaliwa (ale tylko drugiej generacji i razem z napędami elektrycznymi) mają mieć, zgodnie z dyrektywą, 10% udział w zużyciu paliw transportowych.

Takie wyrównywanie tempa rozwoju technologii OZE oznacza znacznie większą demokrację wewnątrz całego sektora i, n.b. większe bezpieczeństwo ekonomiczne i energetyczne. Rola „skromnego i drobnego monopolisty” – biomasy spada z 73% obecnie do 60% w 2020r., udział "wody" w zielonym „mix” z 30% do 11%, fotowoltaika sięgnie 5,5%, a kolektory słoneczne 3,5% (będzie widać na wykresie :)).

Tabele energetyczne i tabele OZE razem zaczynają się powoli odwracać do góry nogami. Czy nie jest to aby mini przewrót kopernikański w energetyce? Kopernik, przezornie czekał z opublikowaniem swojego dzieła „O obrotach …” (aby nie trafiło od razu na stos, byc może razem z autorem) do łoża śmierci. EREC jest bardziej niecierpliwa, ale chyba nie umrze razem ze swoim scenariuszem :), ani nawet nie bedzie tym razem wyniosle lekceważona. Pewnie też, używając tej samej analogii, szybko bedzie rosło grono wyznawców energetycznej teorii "heliotcentrycznej", kosztem "geocentrycznej" (poza geotermią oczywiscie ...).

Tak jak to napisał kiedyś o zielonej rewolucji znany publicysta Igor Janke: „idzie nowe, wejdźmy w to!”.

4 komentarze:

Bogdan Szymański pisze...

Ciekawy raport który miedzy innymi pokazuje że największy potencjał w energetyce odnawialnej jest w zagospodarowaniu energii słońca. Prognozy dla fotovoltaiki są imponujące zwłaszcza jeżeli patrzymy na roczne wzrosty.

Tego typu raporty powinny być wyznacznikiem dla rządów co warto wspierać a co nie. Dziwi mnie jednak że mimo powielających się głosów o bardzo dobrych perspektywach dla fotowoltaiki w polsce nie możemy się doczekać żadnego programu wsparcia dla tego typu technologii.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Przyznam, że rola fotowoltaiki już w 2020 r. trochę przerosła nieco moje oczekiwania i nawet nie wiem jak EREC-owi udało sie wewnątrz Rady uzgodnić takie stanowisko. Nie uczestniczyłem w tych dyskusjach osobiście, ale domyślam sie, że w znacznej mierze ten udział pochodzi z krajów śródziemnomorskich (raczej bez uwzględnienia saharyjskiego supergrid, czy innych inwestycji w krajach trzecich UE).

Ale ta technologia będzie się stopniowo przesuwała na wyższe szerokości geograficzne, w Polsce jeszcze przez jakis czas w systemie niszowym (off grid) tylko. Powody braku rewolucji w tym zakresie w Polsce są z grubsza znane: system wsparcia w postaci zielonych certyfikatów (nie preferujący innowacji i małoskalowych technologii), brak krajowego przemysłu i niewiara w możliwości jego stworzenia, w końcu stereotypy (zresztą dobrze pielęgnowane:) o kosztach.

Dotychczas w zasadzie tylko EkoFundusz wspierał w niewielkim zakresie inwestycje fotowoltaiczne. Sądzę, że jest szansa aby tematem zainteresował się NFOŚiGW, a z drugiej strony dostrzegam też szanse w modyfikacji systemu wsparcia zielonej energii elektrycznej w taki sposób, aby "małe technologie" mogły zamiast zielonych certyfikatów wybrać "stałe ceny", albo aby ich certyfikaty miały wartość większą (np. liczyły się podwójnie). Jeżeli te dwie szanse nie zostaną jednocześnie wykorzystane/zmaterializowane, np. w Action Plan, pozostaniemy do 2020r. na etapie fotowoltaiki w zegarach, kalkulatorach, zasilaniu znaków drogowych i oświetlaniu nowych ulic. To już coś, ale ilości wyprodukowanej w ten sposób w 2020 r. zielonej energii, nie da się przedstawić na zwykłym wykresie :), w zestawieniu z innymi. A jak nie widać na wykresie to albo nie ma, ale to właśnie jest niszowe.

Unknown pisze...

witam,
Wg mnie w ciagu najblizszych lat energia wiatrowa bedzie numerem 1.
Fotowoltaika w polsce nie ma jeszcze racji bytu, nie przy obecnych sprawnosciach (moze nastepne generacje paneli beda wlasciwe) chociaz tego typu instalacje instaluja tez i szwedzi. Jest duzo firm w Europie np. niemieckich ktore rozwijaja ta technologie a duze koncerny paliwowe w poprzednich latach interesowaly sie fotowoltaika (np Total i Avasolar - biznesowa kopia FirstSolar), stad nie jest dziwny planowany wzrost w tym obszarze. Chociaz z usmieszkiem przeczytalem ostatnio w raporcie Deutsche Bank, ze do 2030 renewable energy bedze w Niemczech stanowic 60% wszystkich zrodel.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Witam serdecznie, poruszył Pan dwie ważne sprawy; rola energetyki wiatrowej (EWi) i opracowania Deutsche Bank (DBa).

EWi trafiła na swój czas! Technologia okazała sie w pełni dojrzała kiedy przyszło na nią zapotrebownie. Dlatego tak zaciekle jest atakowana przez lobby jądrowe i węglowe, bo to alternatywa nie tylko w sensie zródel energii (zerowa emisja CO2), ale też architektury sieci elektroergetycznej (jak sieci dostosujemy do energetyki wiatrowej staną sie "inteligentnymi" i przestaną wysoko cenić tzw. "base load" i technologie XIX wieku. Rzeczywiscie obecny 20% udziaŁ energetyki wiatrowej w systemie energetycznym Danii to nie koniec ("prawdziwi" energetyy jeszcze parę lat temu twierdzili, że 10% wiatru w systemie to wszystko co może system elektroenrgetyczny wytrzymać). Są obecnie kraje (Hiszpania, Niemcy, Wielka Brytania) w których twierdzi że 50-60% udział energetyki wiatrowej w systemie jest możliwy. A czy to nastapi w 2030 r. czy w 2050 to już rzeczywiscie kwestia powazniejzej dyskusji.

Jezeli chodzi o DBa, to nawet sie nie dziwię, że są głosicielem tej idei. To dzieki ich opracowaniu nasza węglowa Green Effort Group (GEG) posluzyła sie argumentem, że uprawnienia do emisji CO2, po 2013 roku, będa kosztować ... 100 Euro/t! Dla GEG stało się to podstawą do twierdzenia, że wdrożenie pakietu kliamtycznego bedzie nas kosztowało 15% PKB rocznie i "biedą energetyczną" rodzin poslkich, poslugując się językiem "Raportu 2030". Ale DBa, na podstawie takich samych (wlasnych zresztą) nieco ktastrofalnych danych doszedł do wniosku, że zamiast "biedy energetycznej" rozwiązaniem jest ... energetyka wiatrowa. Przynajmniej są konsekwentni w myśleniu i ...konstruktywni.

Zresztą wszyscy bankowcy bardzo lubią EWi, bo to prosta technologia, zwykla sprawna maszynka do robienia pieniędzy i trwałego poprawienia kondycji gospodarki.
A dla GEG to źródła kosztów dla obywateli i oczywiście powód do niedoszłego weta klimatycznego. .... Doceniam "obywatelska" troskę GEG, ale prędziej uwierzę w 60% energetyki wiatrowej w systemie juz w 2030 roku :))))