sobota, marca 28, 2015

Program wyborczy Anny Grodzkiej do wzięcia w wyborach prezydenckich i parlamentarnych


Jeszcze przed zakończeniem w dniu 26 marca zbierania 100 tysięcy podpisów wymaganych do tego aby startować w wyborach na urząd prezydenta,  przejrzałem programy wyborcze wszystkich 23 kandydatów na  pod kątem ich stosunku do odnawialnych źródeł energii (OZE) lub zakresu/sposobu ich uwzględnienia zarówno bezpośrednio (wyodrębniony element programu wyborczego)  jak i pośrednio (ochrona środowiska, bezpieczeństwo energetyczne, innowacyjne technologie, energetyka rozproszona i obywatelska itp.). 

Daleko nam do wyborów prezydentów w Stanach Zjednoczonych czy we Francji  gdzie - także z uwagi na szersze kompetencje prezydenta - OZE były ważnymi elementami ostatnich kampanii, już nie wspominając nawet o wyborach parlamentarnych w Niemczech, Indach czy Australii itd. Na podstawie dotychczas niemrawej prezydenckiej kampanii wyborczej trudno przewidzieć, czy w wyborach parlamentarnych w Polsce tematyka OZE zaistnieje i w jakiej skali, ale warto przyjrzeć się choćby programom wyborczym tych kandydatów, którzy mają poparcie partii.

Ku pewnemu zaskoczeniu Janusz Palikot (i Twój Ruch -TR) zrezygnował całkowicie z OZE, energetyki i środowiska, choć chyba najbardziej angażowali się w tą tematykę w tej kadencji parlamentu i prezydenta. Powodem może być fakt,  ze najbardziej pod tym względem  aktywni przedstawiciele TR (Wanda Nowicka, Andrzej Rozenek, Jacek Najder) pożegnali się z klubem lub  partią.

Zaskoczeniem jest też całkowity  brak odniesień do OZE u kandydata PSL – Adama Jarubasa. Tu nawet nie będę się silił na komentarz, bo nie potrafię postawić ani jednej racjonalnie brzmiącej tezy dlaczego tak się stało.

Andrzej Duda i PiS, pomimo wprowadzenia prosumeryzmu do programu PiS i poparcia w Sejmie idei prosumenckiej w ustawie o OZE, w kampanii prezydenckiej postawili na bezpieczeństwo energetyczne ale z „prowęglową i antyklimatyczną”  retoryką i tak pewnie pozostanie także przez całą kampanię wyborczą do Parlamentu.  
   
Prezydent Bronisław Komorowski udzielał wsparcia OZE, a w szczególności energetyce rozproszonej i prosumenckiej ustami swoich ministrów (Olgierd Dziekoński) i doradców (Henryk Wujec) i podpisał ustawę o OZE z poprawką prosumencką, ale w swojej kampanii akcentuje szersze obszary takie jak innowacyjności i bezpieczeństwo państwa oraz spójność społeczną i gospodarcza. Są to elementy, które mogą stworzyć klimat przyjazny OZE, choć na dzisiaj brakuje kropki na „i” i trzeba poczekać na drugi, zasadniczy etap kampanii wyborczej.

Magdalena Ogórek (i SLD)  w swoim programie nie daje dużo szans na odgadniecie jej stosunku do OZE. Można jedynie domniemywać że ma wątpliwości co do pro-koncernowych i generalnie anty-posumenckich (pomimo uchwalenia w ustawie o OZE taryf FiT dla najmilszych mirkoinstalacji) przepisów w ustawie o OZE. „Prawo ma być proste, jednoznaczne i ma służyć obywatelowi, powinno być >>dla obywatela<< – pisze kandydatka, a jeżeli obywatel nie jest w stanie zrozumieć prawa, to znaczy, że jest ono źle napisane. 

Komitety wyborcze ww. kluczowych kandydatów bez problemu zebrały i zgłosiły do Państwowej Komisji Wyborczej wymagane liczby podpisów z dużą nawiązką: odpowiednio  komitet Dudy, ok. 650 tys, - Komorowskiego, 510 tys. - Ogórek, 450 tys. - Jarubasa, 200 tys. Próg 100 tysięcy podpisów udało się przekroczyć jeszcze 7 innym kandydatom (razem 11), którzy w swoich programach nie mają wyraźnych odniesień nie tyko do OZE ale i energetyki .
 
Za największa przegraną tej fazy wyborów media uznają Annę Grodzką, która miała poparcie Partii Zielonych i zdecydowanie najsilniej na OZE ukierunkowany program wyborczy.  Grodzkiej udało się zebrać 85 tysięcy głosów. Jestem przekonany, że OZE w wydaniu „obywatelskim” mają znacznie większe poparcie. W powszechnym odbiorze odpowiedzialność za taki obrót sprawy spada głównie na Partię Zielonych, ale spada też na całe środowisko energetyki odnawialnej, które nie włączyło się w poparcie kandydatki (i dobrego dla OZE i odważnego  programu), ale nie wprowadziło też alternatywnie - niezależnie od poglądów politycznych - silnych akcentów na rzecz OZE w innych programach wyborczych. Wszak obecność Grodzkiej w gronie kandydatów do samego końca wyborów oznaczałaby, że OZE są w mediach i są przedmiotem debaty, i mobilizacji innych kandydatów, w tym też tych najpoważniejszych.  Była już kandydatka zapowiedziała w radiowej Trójce, że jej partia wkrótce wyda komunikat, którego z kandydatów poprze w wyborach. Słaba to pociecha dla OZE, bo przy tak wyraźnym niepowodzeniu, trudno będzie dobrze „sprzedać” ambitny program, ale sam w sobie  wart jest szerszej refleksji. 

Program wyborczy Anny Grodzkiej to już nie były tylko  wyborcze hasła czy domysły, ale chyba pierwsza próba całościowego ujęcia kwestii OZE i energetyki zrównoważonej środowiskowo w programie politycznym (tu akurat lewicowym, czy -jak go nazywa Jacek Żakowski -"nowolewicowym"). Pozwolę sobie na przytoczenie moim zdaniem ciekawszych  dla szeroko rozumianej energetyki obywatelskiej wyimków  z oryginału:

  • by Polska była suwerenna i bezpieczna, musi stać się krajem czystej, odnawialnej energii
  • chcę, by obywatele i obywatelki, a także spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe i gminy mogły produkować czystą energię z wiatru i słońca; będziemy oddychać czystym powietrzem, a w sektorze energetyki powstaną nowe, zielone miejsca pracy
  •  wytworzył się sojusz władzy i wielkiego biznesu, przynoszący korzyści wyłącznie tym, którzy w nim uczestniczą, a jednocześnie odbierający obywatelom i obywatelkom wpływ na sprawy państwa;  największy wpływ na władzę mają ci, którzy mają najwięcej pieniędzy; jeśli ta tendencja będzie się pogłębiać, staniemy się oligarchią.
  • celem polityki gospodarczej musi być obrona interesu wszystkich ludzi pracy, to znaczy pracowników i przedsiębiorców, a nie magnatów, rynków i korporacji.
  • musi się zmienić podejście państwa do małych i średnich przedsiębiorstw; będę walczyć z biurokratycznymi barierami utrudniającymi działalność małym i średnim firmom.
  • odnowa demokracji w Polsce wymaga nieskrępowanej debaty publicznej, która jest możliwa tylko tam, gdzie istnieją publiczne media wolne od wpływów politycznych i korporacyjnych.
  •  w sprawach międzynarodowych za najważniejsze uznaję powstrzymanie transatlantyckiego partnerstwa handlowo-inwestycyjnego, znanego szerzej jako TTIP; zapisy umowy wzmocnią pozycję międzynarodowych koncernów kosztem praw pracowniczych, ochrony konsumentów i ochrony środowiska.
  • ratunkiem dla Ukrainy będzie „Zielony Plan Marshalla” – kompleksowy pakiet pomocy ze strony UE, który poprawi sytuację gospodarczą i społeczną kraju oraz rozwinie jego niezależność energetyczną.
  • będę starała się budować Unię obywateli i obywatelek, nie rządów i korporacji, Unię, dla której godne życie, poszanowanie zasad demokracji i ochrona środowiska są ważniejsze od zysków koncernów.
  • Jako Prezydent skorzystam z przysługującej mi inicjatywy ustawodawczej, aby znowelizować ustawę o odnawialnych źródłach energii, która nie tworzy wystarczająco dobrych i stabilnych warunków do rozwoju energetyki odnawialnej

Nie można po porażce wyborczej kandydatki, wynikającej z wielu przyczyn pozaprogramowych,  oceniać wartość polityczną jej programu, ale warto odnotować próbę  stworzenia  spójnego systemu wyborczego, w którym kluczowe miejsce zajęła energetyka odnawialna. To co jest od dwu dekad standardem wyborczym w Niemczech,  od dekady w innych krajach Europy Zachodniej, w Polsce dopiero się pojawia, a przedstawione przez Grodzką i chwilowo (przejściowo?) osierocone koncepcje w różnym tempie mogą być i zapewne będą w rożnym zakresie przejmowane przez innych polityków.

Szczególnie ostatni z przytoczonych elementów programu wyborczego wydaje się niezwykle aktualny. Zwłaszcza po ostatniej prezentacji planu (nie)wdrażania ustawy o OZE przez Ministerstwo Gospodarki na posiedzeniu  Komisji Nadzwyczajnej ds. energetyki i surowców energetycznych w dniu 18 marca (administracja państwowa zignorowała Sejm i Prezydenta i pokazała ze rozpoczęła „strajk włoski” w szczególności wobec wdrażania przepisów pro-prosumenckich).

Z pewnością ten postulat Grodzkiej nie jest ideologiczny, co w powstałej sytuacji ma swoją wartość. Świadczy jednocześnie o trzeźwej ocenie zdolności i gotowości do otwarcia na zmiany przyzwyczajonej do schematów administracji państwowej (inny problem to niezdolność "systemu" przyznania się do błędów w polityce energetycznej).  Jest  pragmatyczny, a w obliczu wyraźnej niechęci rządu do aktywnego wdrażania ustawy o OZE w tych obszarach które gwarantują trwały rozwój OZE (np. energetyka prosumencka, małe źródła do 1 MW itd.) jego realizacja wydaje się działaniem koniecznym do tego aby w polskiej energetyce nastąpiła jakakolwiek większa zmiana. Warto zabiegać o poparcie (w sensie społecznym: domagać się poparcia) szczególnie tego postulatu przez wszystkich kandydatów na urząd Prezydenta RP.

Cały program Grodzkiej w obszarze energetyki odnawialnej i szerzej - obywatelskiej - warto też twórczo rozwijać na okoliczność kampanii wyborczej do Parlamentu.  To zadanie dla Partii Zielonych, ale nie tylko. Bez silnego wsparcia politycznego administracja rządowa zakpi sobie z uchwalonych progresywnych przepisów w ustawie o OZE. Wyrugowanie OZE z kampanii prezydenckiej i niewprowadzenie tej tematyki do kampanii parlamentarnej spowodują, że na zmianę sytuacji będzie można liczyć dopiero tuż przed wyborami w 2019 roku (bezpośrednie zagrożenie karą za niezrealizowanie celu unijnego w zakresie udziału energii z OZE na 2020 rok), ale wtedy dla wszystkich będzie już zdecydowanie za późno….

1 komentarz:

Unknown pisze...

Dziękuję za bardzo dobry wpis. Podzielam Pana zdanie. Serdecznie pozdrawiam z Krakowa!