Jeszcze przed zakończeniem w dniu 26 marca zbierania 100
tysięcy podpisów wymaganych do tego aby startować w wyborach na urząd prezydenta,
przejrzałem programy wyborcze wszystkich
23 kandydatów na pod kątem ich stosunku
do odnawialnych źródeł energii (OZE) lub zakresu/sposobu ich uwzględnienia
zarówno bezpośrednio (wyodrębniony element programu wyborczego) jak i pośrednio (ochrona środowiska,
bezpieczeństwo energetyczne, innowacyjne technologie, energetyka rozproszona i obywatelska
itp.).
Daleko nam do wyborów prezydentów w Stanach Zjednoczonych
czy we Francji gdzie - także z uwagi na
szersze kompetencje prezydenta - OZE były ważnymi elementami ostatnich kampanii,
już nie wspominając nawet o wyborach parlamentarnych w Niemczech, Indach czy
Australii itd. Na podstawie dotychczas niemrawej prezydenckiej kampanii
wyborczej trudno przewidzieć, czy w wyborach parlamentarnych w Polsce tematyka
OZE zaistnieje i w jakiej skali, ale warto przyjrzeć się choćby programom
wyborczym tych kandydatów, którzy mają poparcie partii.
Ku pewnemu zaskoczeniu Janusz Palikot (i Twój Ruch -TR)
zrezygnował całkowicie z OZE, energetyki i środowiska, choć chyba najbardziej
angażowali się w tą tematykę w tej kadencji parlamentu i prezydenta. Powodem
może być fakt, ze najbardziej pod tym
względem aktywni przedstawiciele TR
(Wanda Nowicka, Andrzej Rozenek, Jacek Najder) pożegnali się z klubem lub partią.
Zaskoczeniem jest też całkowity brak odniesień do OZE u kandydata PSL – Adama
Jarubasa. Tu nawet nie będę się silił na komentarz, bo nie potrafię postawić ani
jednej racjonalnie brzmiącej tezy dlaczego tak się stało.
Andrzej Duda i PiS, pomimo wprowadzenia prosumeryzmu do
programu PiS i poparcia w Sejmie idei prosumenckiej w ustawie o OZE, w kampanii
prezydenckiej postawili na bezpieczeństwo energetyczne ale z „prowęglową i antyklimatyczną” retoryką i tak pewnie pozostanie także przez
całą kampanię wyborczą do Parlamentu.
Prezydent Bronisław Komorowski udzielał wsparcia OZE,
a w szczególności energetyce rozproszonej i prosumenckiej ustami swoich
ministrów (Olgierd Dziekoński) i doradców (Henryk Wujec) i podpisał ustawę o
OZE z poprawką prosumencką, ale w swojej kampanii akcentuje szersze obszary
takie jak innowacyjności i bezpieczeństwo państwa oraz spójność społeczną i
gospodarcza. Są to elementy, które mogą stworzyć klimat przyjazny OZE, choć na
dzisiaj brakuje kropki na „i” i trzeba poczekać na drugi, zasadniczy etap kampanii
wyborczej.
Magdalena Ogórek (i SLD) w swoim programie nie daje dużo szans na
odgadniecie jej stosunku do OZE. Można jedynie domniemywać że ma wątpliwości co
do pro-koncernowych i generalnie anty-posumenckich (pomimo uchwalenia w ustawie
o OZE taryf FiT dla najmilszych mirkoinstalacji) przepisów w ustawie o OZE. „Prawo
ma być proste, jednoznaczne i ma służyć obywatelowi, powinno być >>dla
obywatela<< – pisze kandydatka, a jeżeli obywatel nie jest w stanie
zrozumieć prawa, to znaczy, że jest ono źle napisane.
Komitety wyborcze ww. kluczowych kandydatów bez
problemu zebrały i zgłosiły do Państwowej Komisji Wyborczej wymagane liczby
podpisów z dużą nawiązką: odpowiednio komitet
Dudy, ok. 650 tys, - Komorowskiego, 510 tys. - Ogórek, 450 tys. - Jarubasa, 200
tys. Próg 100 tysięcy podpisów udało się przekroczyć jeszcze 7 innym kandydatom (razem 11),
którzy w swoich programach nie mają wyraźnych odniesień nie tyko do OZE ale i
energetyki .
Za największa przegraną tej fazy wyborów media uznają
Annę Grodzką, która miała poparcie Partii Zielonych i zdecydowanie najsilniej
na OZE ukierunkowany program wyborczy. Grodzkiej
udało się zebrać 85 tysięcy głosów. Jestem przekonany, że OZE w wydaniu „obywatelskim”
mają znacznie większe poparcie. W powszechnym odbiorze odpowiedzialność za taki obrót sprawy spada głównie
na Partię Zielonych, ale spada też na całe środowisko energetyki odnawialnej,
które nie włączyło się w poparcie kandydatki (i dobrego dla OZE i odważnego programu), ale nie wprowadziło też alternatywnie - niezależnie
od poglądów politycznych - silnych akcentów na rzecz OZE w innych programach
wyborczych. Wszak obecność Grodzkiej w gronie kandydatów do samego końca wyborów
oznaczałaby, że OZE są w mediach i są przedmiotem debaty, i mobilizacji innych kandydatów,
w tym też tych najpoważniejszych. Była
już kandydatka zapowiedziała w radiowej Trójce, że jej partia wkrótce wyda
komunikat, którego z kandydatów poprze w wyborach. Słaba to pociecha dla OZE,
bo przy tak wyraźnym niepowodzeniu, trudno będzie dobrze „sprzedać” ambitny program,
ale sam w sobie wart jest szerszej refleksji.
Program wyborczy Anny Grodzkiej to już nie były tylko wyborcze hasła czy domysły, ale chyba pierwsza próba
całościowego ujęcia kwestii OZE i energetyki zrównoważonej środowiskowo w programie politycznym (tu akurat lewicowym, czy -jak go nazywa Jacek Żakowski -"nowolewicowym"). Pozwolę sobie na przytoczenie moim zdaniem ciekawszych dla szeroko rozumianej energetyki obywatelskiej wyimków z oryginału:
- by Polska była suwerenna i bezpieczna,
musi stać się krajem czystej, odnawialnej energii
- chcę, by obywatele i obywatelki, a także
spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe i gminy mogły produkować czystą energię z
wiatru i słońca; będziemy oddychać czystym powietrzem, a w sektorze energetyki
powstaną nowe, zielone miejsca pracy
- wytworzył się sojusz władzy i wielkiego
biznesu, przynoszący korzyści wyłącznie tym, którzy w nim uczestniczą, a
jednocześnie odbierający obywatelom i obywatelkom wpływ na sprawy państwa; największy wpływ na władzę mają ci, którzy
mają najwięcej pieniędzy; jeśli ta tendencja będzie się pogłębiać, staniemy się
oligarchią.
- celem polityki gospodarczej musi być
obrona interesu wszystkich ludzi pracy, to znaczy pracowników i
przedsiębiorców, a nie magnatów, rynków i korporacji.
- musi się zmienić podejście państwa do
małych i średnich przedsiębiorstw; będę walczyć z biurokratycznymi barierami
utrudniającymi działalność małym i średnim firmom.
- odnowa demokracji w Polsce wymaga
nieskrępowanej debaty publicznej, która jest możliwa tylko tam, gdzie istnieją
publiczne media wolne od wpływów politycznych i korporacyjnych.
- w sprawach międzynarodowych za
najważniejsze uznaję powstrzymanie transatlantyckiego partnerstwa
handlowo-inwestycyjnego, znanego szerzej jako TTIP; zapisy umowy wzmocnią
pozycję międzynarodowych koncernów kosztem praw pracowniczych, ochrony
konsumentów i ochrony środowiska.
- ratunkiem dla Ukrainy będzie „Zielony Plan
Marshalla” – kompleksowy pakiet pomocy ze strony UE, który poprawi sytuację
gospodarczą i społeczną kraju oraz rozwinie jego niezależność energetyczną.
- będę starała się budować Unię obywateli i
obywatelek, nie rządów i korporacji, Unię, dla której godne życie, poszanowanie
zasad demokracji i ochrona środowiska są ważniejsze od zysków koncernów.
- Jako Prezydent skorzystam z przysługującej
mi inicjatywy ustawodawczej, aby znowelizować ustawę o odnawialnych źródłach
energii, która nie tworzy wystarczająco dobrych i stabilnych warunków do
rozwoju energetyki odnawialnej
Nie można po porażce wyborczej kandydatki, wynikającej z wielu przyczyn pozaprogramowych, oceniać wartość polityczną jej programu, ale warto odnotować próbę stworzenia spójnego systemu wyborczego, w którym kluczowe miejsce zajęła energetyka odnawialna. To co jest od dwu dekad standardem wyborczym w Niemczech, od dekady w innych krajach Europy Zachodniej, w Polsce dopiero się pojawia, a przedstawione przez Grodzką i chwilowo (przejściowo?) osierocone koncepcje w różnym tempie mogą być i zapewne będą w rożnym zakresie przejmowane przez innych polityków.
Szczególnie ostatni z przytoczonych elementów programu wyborczego wydaje
się niezwykle aktualny. Zwłaszcza po ostatniej
prezentacji planu (nie)wdrażania ustawy o OZE przez Ministerstwo Gospodarki na posiedzeniu
Komisji Nadzwyczajnej ds. energetyki i
surowców energetycznych w dniu 18 marca (administracja państwowa zignorowała Sejm i Prezydenta i pokazała ze rozpoczęła „strajk włoski” w szczególności
wobec wdrażania przepisów pro-prosumenckich).
Z pewnością ten postulat Grodzkiej nie jest ideologiczny, co w powstałej sytuacji ma swoją wartość. Świadczy jednocześnie o trzeźwej ocenie zdolności i gotowości do otwarcia na zmiany przyzwyczajonej do schematów administracji państwowej (inny problem to niezdolność "systemu" przyznania się do błędów w polityce energetycznej). Jest pragmatyczny, a w obliczu
wyraźnej niechęci rządu do aktywnego wdrażania ustawy o OZE w tych obszarach które
gwarantują trwały rozwój OZE (np. energetyka prosumencka, małe źródła do 1 MW itd.)
jego realizacja wydaje się działaniem koniecznym do tego aby w polskiej energetyce nastąpiła jakakolwiek większa zmiana. Warto zabiegać o poparcie (w sensie społecznym: domagać się poparcia) szczególnie tego postulatu
przez wszystkich kandydatów na urząd Prezydenta RP.
Cały program Grodzkiej w obszarze energetyki odnawialnej i szerzej - obywatelskiej - warto też twórczo rozwijać na okoliczność
kampanii wyborczej do Parlamentu. To zadanie dla Partii Zielonych, ale nie tylko. Bez
silnego wsparcia politycznego administracja rządowa zakpi sobie z uchwalonych
progresywnych przepisów w ustawie o OZE. Wyrugowanie OZE z kampanii prezydenckiej
i niewprowadzenie tej tematyki do kampanii parlamentarnej spowodują, że na zmianę
sytuacji będzie można liczyć dopiero tuż przed wyborami w 2019 roku (bezpośrednie
zagrożenie karą za niezrealizowanie celu unijnego w zakresie udziału energii z OZE na 2020 rok), ale wtedy dla wszystkich
będzie już zdecydowanie za późno….
1 komentarz:
Dziękuję za bardzo dobry wpis. Podzielam Pana zdanie. Serdecznie pozdrawiam z Krakowa!
Prześlij komentarz