niedziela, kwietnia 19, 2009

O wsparciu zielonych inwestycjach w rządowych pakietach antykryzysowych USA, UE i PL i znaczeniu środków UE na te cele w PL

O zdradliwych (jak młode wino :) dotacjach było już na odnawialnym. Wygląda na to, że się od nich sektor OZE i beneficjenci programów antykyzysowych (tzw. „stymulusów”) na dobre uzależnili. Prawie tak jak kiedyś występujący gościnnie w Kabarecie Strasznych Panów, Jan Kobuszewski przedstawił uzależnienie się od kołdry w taki sposób: „są tacy odważni co potrafią to robić bez kordły, ale ja bez kordły nie mogę”. Zagubienie w życiu „bez dotacji” wynika w znacznym stopniu z nielogicznych zasad dotacji i niezrozumiałych celów jakim mają służyć.

Jestem sympatykiem zielnego Planu Obamy, a w szczególności jego części energetycznej, np . Ale pewnie dobrze jest patrzeć dalej i szerzej niż tylko na jeden „energetyczny” aspekt jego planu. Okazją do tego stał się czwartkowy artykuł w Gazecie Wyborczej Marcina Bosackiego „Teksas niezawisły jest i basta, czyli awantura o stymulusa”

Co jest w tym znamiennego? Otóż podobnie jak w przypadku funduszy UE dostępnych w Polsce na lata 2007-2013 (64 mld Euro), gdzie ok. 60% z nich pozostało w gestii rządu, a o 40% „biło się” 16 samorządów wojewódzkich (tzw. regionalne programy operacyjne -RPO), w USA z 787 mld $ (niektórzy podaja 972 mld $) ok. 300 mld $ miało zostać „rozdanych” poszczególnym stanom. I tu różnica; nie wszystkie stany (50) chcą tę mannę z nieba a przynajmniej się o nią nie biją. Oczywiście dużą rolę w tym gra polityka wewnętrzna, czyli kasę chcą stany w których rządzą demokraci, a kontestują tę pomoc „stany republikańskie”. Warto Jednak przyjrzeć się argumentacji tych ostatnich, wszak musi ona trafić do ich wyborców. Do tych „zbuntowanych” zaliczyć można właśnie Teksas (rancho Busha), Alaską (rancho niedoszłej wiceprezydent republikanów – Sary Palin), Karolina, Karolina Płn., Luizjana czy Wirginia, nawet rządzony przez demokratę Michigan. Pomimo bezrobocia i problemów gospodarczych nie przyjmują lub nie chciały „miękkich pieniędzy” rzędu kilku mld $ argumentując, że „bezrobotni są używani przez rząd Obamy do promowania socjalizmu”. Takie argumenty biorą się stąd, że Biały Dom przyznał w pakiecie stymulującym środki na przedłużenie probiernia zasiłków o 33 tygodnie w stanach o największym bezrobociu i o 20 w pozostałych stanach oraz wysokość tygodniowych zasiłków z 300$ do 325$, ale od 2011 roku stany miałyby partycypować w tych kosztach. Przynam, że mało to „prorozwojowo” brzmi.
W związku z tym, 15 kwietnia - dokładnie w ostatnim dniu składania amerykańskich PITów (aż się zestresowałem ze to ciągle przedemną i że też mogę 30 kwietnia być mniej przychylnym dla OZE :) - lokalni działacze partii republikańskiej zorganizowali demonstracje pod herbatką pachnącym hasłem TEA (Tax Enough Aready).
Jest to jednak zupełnie inna postawa niż np. marszałków naszych województw, którzy znając swoich wyborców nie mogli sobie pozwolić na takie argumenty i wszyscy walczyli o każde Euro dla swojego regionu na zasadzie „to be or not to be” i o „herbatce” nie mogło być mowy. Lektura artykułu i cała ta sytuacja zachęciła mnie do bliższego przejrzenia się ogólnej dystrybucji środków w pakiecie stabilizacyjnym pretendenta Obamy.

Korzystając z doskonale udokumentowanego w publikacje zagraniczne blogu Kocham Czytać dotarłem do sugestywnego zestawienia skali pomocy na zielone inwestycje w ramach pakietów stymulacyjnych w różnych krajach. A w szczególności w wygodnej do wykorzystania publikacji Financial Times „Which country has the greenest bail-out?” z 2 marca br. z przejrzystym schematem/rysunkiem (o analogiczne pomysły - tu wizualizacja dystrybucji pomocy dla OZE) błagałem wręcz czytelników we wpisie nt. wizualizacji Action plan” :) Otóż z całego pakietu stymulacyjnego, ostatecznie (po obcinkowaniu przez Kongres) w USA na zielone inwestycje przeznaczono „jedynie” 112,3 mld $ (12% całości), w tym 22,5 mld $ na OZE i aż 52 mld $ na modernizację sieci przesyłowych, a 10 na publiczny zielony transport . We efekcie ma powstać 2,5 mln zielonych miejsc pracy. Dla porównania UE przeznaczyć chce na te cele 15 mld $ plus bezpośrednio $22 mld $ na energetyka wiatrowa off shore i CCS, plus ulgi w podatku VAT. plus dzialania każdego z krajów członkowskich oddzielnie (jest mowa o łacznej kwocie 170 mld Euro). Razem 59% całości „recovery plan”. Na czele zielonego wsparcia dla gospodarki są Korea Płd.- 81% wszystkich środków symulusa, ale zaraz za UE są Chiny (na końcu listy są Włosi z 1% na zielone inwestycje).

Czyli Ameryka Obamy z 12% nie jest na czele pod względem udziały procentowego, ale także pod względem kwoty wsparcie na zielone inwestycje ustępuję Chinom ( 221,3 mld $). Dalej wspieram Obamę duchowo, bo po Bushu to zbawienie dla upadającej Ameryki, ale widzę jak impet w kierunku prorozwojowym za oceanem spada na rzecz działań doraźnych.
Oczywiście trudno krytykować administrację Obamy i Kongres, jeżeli nasz rządowy plan antykryzysowy „Plan stabilności i rozwoju - wzmocnienie gospodarki Polski wobec światowego kryzysu finansowego” opiewa na 91,3 mld zł (prawdę mowiąc, trudno w ww. dokumencie doliczyć się tej zadeklarowanej kwoty), ale w pakiecie w zasadzie nie ma żadnych (!) dodatkowych środków na zielone inwestycje . Co prawda 3 z 30 przewidzianych działań dotyczą zielonych inwestycji (OZE, efektywność energetyczne i promocja ekologicznych samochodów) ale środki na te są na tyle niesprecyzowane (chodzi raczej o dzialania "kosmetyczne"), że w zasadzie można powiedzieć że na zielone inwestycje, ponad to co i tak było zaplanowane, przeznaczyliśmy całe 0% pakietu (w jedneym z opracowań HSBC widzialem ze doliczono sie 1,5 mld euro na zielone inwestycje w polskim recovery plan, ale nie wiem jak HSBC do tego optymistycznego wniosku doszlo).

Czyli w zasadzie na rząd nie ma co się oglądać i trzeba brać czerpać garściami z tego do obecnie mamy dostępne w funduszach UE, która zadbała (bez nacisku UE byłoby znacznie mniej) aby 1 mld Euro mógł być do 2013 przeznaczony na OZE (1.5% całości budżetu). Właśnie zakończył się pierwszy nabór wniosków na konkurs w ramach PO Infrastruktura i Środowisko, Priorytetu IX – Infrastruktura energetyczna przyjazna środowisku i efektywność energetyczna, Działanie 9.4 „Wytwarzanie energii ze źródeł odnawialnych (najważniejszy program nakierowany na OZE). W ramach konkursu wpłynęło 120 wniosków o dofinansowanie, w tym 86 wniosków na farmy wiatrowe, 19 na biogaz, 6 na elektrownie wodne, 5 na biomasę oraz po 2 na geotermię i energie słoneczna. Całkowita kwota o którą ubiegają się potencjalni beneficjenci kształtuje się na poziomie ok. 3,148 mld PLN, podczas gdy na realizację projektów wyłonionych do dofinansowania w ramach konkursu dostępna jest kwota 742 mln PLN.

Struktura zgłoszonych wniosków niekoniecznie odpowiada sile poszczególnych rodzajów OZE, bo kryteria naboru promowały wielkie inwestycje, ale jakościowo widać, że energetyka wiatrowa jest obecnie kołem napędowych sektora OZE w Polsce. Szkoda ze niektóre inwestycje czekały 1-3 lata na realizacje z powodu opóźnień w uruchomieniu całego programu PO IiŚ i szkoda że ¾ z aplikantów odejście z konkursów z przysłowiowym kwitkiem. Tu właśnie przydałby się polski stymulus antykryzysowy, gdyby był rzeczywiście prorozwojowym…. Wszak liczba projektów wskazuje, ze chodzić może o ok. 2 TWh zielonej energii elektrycznej wyprodukowanej już w 2010, czyli prawie 20% celu postawionego dla Polski w dyrektywie 2001/77/WE (ok. 10 TWh co, odpowiadac moze 7,5% udzialu energi z OZE w zyzyciu energii elektrycznej brutto) ktorego bez tych projektów i dodatkowych dzialan nie wypelnimy...

Poza dodatkowymi (stosunku do funduszy UE na OZE i wymaganego wspólfinnsowania) środkami na OZE, byłby prorozwjowym, gdyby wraz ze wsparciem energetyki wiatrowej wsparty został także rozwój sieci elektroenergetycznych, który w polskim pakiecie stymulacyjnym został ograniczony jedynie do "eliminacji barier (prawnych) w realizacji inwestycji liniowych". Dla porządku dodam, że jakikolwiek "recovery plan" ma sens tylko wtedy kiedy srodki będa wydane teraz, w latach 2009/2010, czyli duzo daje kto szybko daje.

Dlatego to za mało Panie Premierze i nie tak. Trudno się też domyslic o co Panu w tym pakiecie chodzi. Lepiej mniej a konkretniej, mniej doraźnie a za to z szerzą wizją końca. Nie będę też mial pewnosci co do zagospodarowania daniny na państwo z mojego zeznania podatkowego.
A może regiony, miasta i gminy mądrze i strategicznie wykorzystają swoje srodki, bo byloby lepiej gdyby ich jednak nie oddawaly "do centrali".

9 komentarzy:

Bogdan Szymański pisze...

Palan Obamy byłby dobry pod warunkiem że USA miałaby na niego fundusze. Dług ameryki jest największy od czasów II wojny światowej - Każdy kto rozsądnie myśli w USA wie że plan obamy może wiele kosztować w przyszłości a poza tym od zwiększania wydatków na świadczenia socjalne nikomu gospodarka się nie zwiększyła.

Tak na marginesie Teksas jako jedyny stan ma zapisaną w prawie możliwość wystąpienia z unii. W razie niepowodzenia planu Obamy i pogrążaniu się USA w recesji takie protesty mogą nabrać na sile.

Chris pisze...

Jeśli chodzi a pakiet stymulacyjny Ameryki to proporcje wypadają w dużej mierze niekorzystnie z powodu dużych kwot dla sektora finansowego. Bankom, które 'źle się prowadziły' należało dać się wykrwawić. Zachód latami krytykował Japonię za sytuację w ich bankach lecz gdy im przyszło zażyć własnego lekarstwa zaczęły szukać alternatywy. Nie wszystko jednak stracone. Waszyngton przygląda się rozwiązaniom skandynawskim z lat 90-tych. W czasie kryzysu zagrożone banki zostały tam znacjonalizowane a gdy koniunkura wróciła ponownie z zyskiem ponownie sprywatyzowane. http://www.telegraph.co.uk/finance/newsbysector/banksandfinance/2787249/Fed-eyes-Nordic-style-nationalisation-of-US-banks.html Co do nisko oprocentowanych kredytów dla firm to w dużej mierze zapłacą za to Chiny i Japonia, które są pechowymi posiadaczami amerykańskich obligacji. Te dają 0% zysku - http://www.bloomberg.com/apps/news?pid=20601103&sid=akAuKCXLU9gQ&refer=news Sytuacja oczywiście jest poważna bo jak podaje Bloomberg pakiet jest tak duży, że wystarczyłby na spłacenie niemal wszystkich kredytów hipotecznych w USA. http://www.bloomberg.com/apps/news?pid=washingtonstory&sid=aGq2B3XeGKok

Niemniej niektóre posunięcia mają sens. Remonty sypiących się dróg i mostów gdy firmy budowlane przeżywają zastój i a ceny materiałow są na dnie pozwalają w rezultacie oszczędzić pieniądze podatnika. Te prace i tak trzeba byłoby kiedyś wykonać. Lepiej zrobić to teraz niż gdy wróci boom i koszty wzrosną.

Obama choć może wpełni nie spełnia oczekiwania OZE'owców robi więcej niż jakikolwiek prezydent przed nim. Nie zapominajmy, że John McCain w ogóle nie chciał słyszeć o OZE. Jego plan energetyczny sprowadzał się przez większość kampanii do elektrowni atomowych i 'drill baby drill'. Tymczasem B.O. choć też nie wyklucza atomu chce wspierać OZE, budować szybkie koleje, samochody eletryczne itd. Choć może w porównianiu z np Skandynawią jego plany wypadają blado to jednak na tle tamtejszego społeczeńtwa to co próbuje osiągnać wyprzedza świadomość tego pokolenia o epokę. Jak to ujął Steven Chu mówiąc rządowym wsparciu dla właścicieli domów- $1000 starczyłoby na ocieplenie newralgicznych części domu ale 'przeciętny amerykański konsument wolałby granitowy blat'. http://www.nytimes.com/2008/12/30/us/30weatherize.html?_r=1&em

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Jest pewna niesprawdiedliwość w traktowaniu "źle prowadzących się bnkierów" i tak samo prowadzących się (zadlużających własne kraje) polityków. Jednym i drugim często uchodzi to na sucho, ale chyba tym drugim częsciej...

Rzeczywiście Obame trzeba oceniać w kontekscie jego alternatywy McCain'a ale chyba jeszcze bardziej jego poprzednika. Bush z planami wierceania za ropą gdzie popadnie i siania kukurydzy w zasadzie realizował "teksanski model Amertyki" i nie dziwię sie że teraz tamtejsi farmerzy i nafciarze nie należą do najwiekszych zwolenników Obamy.

Obama jest krytykowany za polityke "miłości". Dzsiaj obiegły serwisy zdjęcja jak to bratał się z Chvezem i innymi latynoskimi osobnikami od ktorych nie kupiłbym uzywnego samochodu. Komentaorzy mówią ze Obama nie jest twardy. Ale ja mam inna teorię, aby teskanskim Jankiesom, wyborcom, powiedzieć że mają nie nalewać ropy łyzką wazową tylko łyżeczka do herbaty, trzeba być twardym jak skała.

Uważam, że odegra niezwykle pozytywną rolę w świecie. Wszak Albert Bandura dowodził, że agresja u ludzi nie jest instynktowna lecz wynika z relacji społecznych. Te relacje w wielu miejsacach sa dalej dramatycznie złe. Skandynawia dobrze się na tym tle wyróżnia i w świecie "walki o ropę" (i inne rzadkie dobra) model skandnawski staje się znowu bardzo atrakcyjny. Może zatem dzieki Obamie, nie tylko Ameryka ale i świat staną się bardziej kooperatwne.

Iwona Bilska pisze...

Panie Grzegorzu,
(po małej przerwie) wracając do rysowania rozmaitych wizji i „Action planów”.
Może warto by o to zapytać Pana Marka Kulesę, jest zdaje się moderatorem jednego z konferencyjnych paneli :) Jeszcze z lat dziecięcych i z późniejszej współpracy, pamiętam, że łebski i uczciwy z niego był człowiek. Mam nadzieję, że to się nie zmieniło. Z tego co wiem, swego czasu, wspólnie z Profesorem Popczykiem, wiele z tych nowatorskich wizji propagowali.
Mam do Pana jeszcze jedną prośbę :). Gdy będzie Pan miał okazję o tym bezpieczeństwie energetycznym podczas konferencji mówić, proszę z łaski swojej wspomnieć, że „najwyższą formą zabezpieczenia swego komfortu energetycznego, jest po pierwsze: nie uzależnianie się od prądu”. Że wśród surwiwalowych zajęć, tak licznie proponowanych teraz dla wszelakich biznesowych szczebli, warto organizować zajęcia o „unplugged”. Nie wiem czy sama nie założę Fundacji 'Spróbuj Unplugged' :), żeby takie idee propagować. W wypowiedziach dotyczących rozwoju cywilizacji, czy kraju, przenieść akcenty ze słów: „dogonić”, „prześcignąć”, „najszybciej”, „najwyższy” na : „optymalnie kształtować potrzeby”, „racjonalizować”, „mądrze”, „uczciwie”… Warto czasami przystanąć, a nawet o kilka kroków w tym rozwoju się cofnąć, żeby nie okazało się za jakiś czas, że próba wykonania każdego kolejnego kroku w tym „wyścigu” to przepaść. Oczywiście to taki przekaz z perspektywy ‘okołogalaktycznej’ 

Znaczy się jak to piszę, to wiadomo, że nie kręcę korbką, żeby to wysłać, ale chodzi o zachowanie rozsądnych proporcji.

Zastanawiam się, czy ktoś przeprowadzał symulację zmian klimatycznych, jakie nastąpiłyby gdyby z dnia na dzień przestać korzystać z energii elektrycznej, oczywiście pomijając cywilizacyjną panikę. Sam klimat.
Pan jest taki oczytany w tej zagranicy, czy może natknął się Pan gdzieś na takie symulacje?
Zlodowacielibyśmy? :)

Romuald Bartkowicz pisze...

Tylko, Pani Iwono, co Pani ma na myśli używając terminu „unplugged” ? 1. chodzenie spać z kurami :), 2. wieczory przy świeczce czy 3. korzystanie gdzie się da ze 100% "zielonej" energii ?

To ostatnie to moja idea fix, którą chcę propagować stopniowo, zachęcając np. do fotowoltaicznego zasilania laptopów (pokazywałem taki zestaw na zeszłorocznych Dniach Ziemi). Później - działanie w takim kierunku, by w IT zapanowała moda na "zielone serwerownie" i wykorzystywanie w nich do chłodzenia "z dala czynnego chłodu". To dopiero byłoby „unplugged”...

Iwona Bilska pisze...

Panie Romualdzie, no w moim przypadku to raczej z kogutem :),

natomiast, proszę mi wybaczyć,
ja czasami wpadam w coś w rodzaju 'filozoficznego korkociągu' i pewne symulacje filozoficzne, nakładając się z symulacjami energetycznymi, oraz tymi, które czasami goszczą w księgach literatury science fiction,
potrafią dawać niesamowite rezultaty w próbach urządzania świata,
a może powiem inaczej :)
- w próbach logicznego i metodycznego atakowania czających się, tu i ówdzie zagrożeń :)
Już nie mówiąc, jak bardzo te stany potrafią 'trenować wyobraźnię' :)
i stymulować do pogłębiania wiedzy, który to proces staje się nie 'orką na ugorze', ale dzieje się jakby obok, w sposób naturalny i sprawiający przyjemność:)
OH, gdybyż to któraś reforma oświaty, potrafiła taką rzecz sprawić, tak oświecić.

Pańskie trzy punkty zebrałabym raczej w podsumowaniu: komputer pracujący co najwyżej od ósmej do szesnastej, wieczór przy dobrym winie i gitarze akustycznej, przy 'słonecznych lampkach' :) i wyłączonych wszystkich komórkach i stendbajach :)

-----
Co do pytania o te symulacje to całkiempoważnie pytałam,
Gdyby Zięmie całkowicie 'wyłączyć z prądu' to co?? w korelacji z kosmosem, ile taka nagle spowodowana różnica temperatur, na bardzo dużej powierzchni, potrafiłaby spowodować 'tsunami'?
Ziemia jest coraz bardziej wysuszona, więc zmiana temperatury może być coraz szybsza, zmiany coraz gwałtowniejsze.
Ja myślę, że stopniowo, powinniśmy się globalnie 'schładzać' :)

A może, w pewnym sensie będziemy mieć wkrótce jakież zupełnie pozaziemskie źródło zasilania? Zniknie problem własnego komfortu cieplnego, i konieczność konwencjonalnego spożwania pokarmu...
ech ten korkociąg :)

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Miło czytać, że zamiast domagać się większych „recovery plans” można szukać lepszego zbilansowania potrzeb poprzez samoograniczenie się w rzeczywiście niepohamowanej konsumpcji. Ale widzę, że Pani Iwona, jak na początek zaproponowała wyjątkowo radykalne ograniczenia :), w zestawieniu z którymi nawet Mahatma Gandhi żył rozrzutnie… . Pomimo odrobinę na wyrost :) przypisanego mi oczytania i światowej ogłady :), muszę z przykrością stwierdzić, że widziałem symulacje na temat tego jak świat obywa się bez ropy, ale przyznam że nie widziałem takich które pokazywałyby świat bez energii elektrycznej … . Warto tylko pamiętać że jak nie ma energii elektrycznej to nie ma też jak ropopochodnej cieczy wydobyć z dystrybutora i to jakoś obrazuje hierarchię nośników energii. Mam też w sensie poznawczym „dobrą” informacje , miejscami możemy doświadczyć tego i bez symulacji (takie magiczne słowo blackout) i są przepowiednie że z takimi doświadczeniami coraz większa grupa osób będzie miała do czynienia.

Oczywiście, tak jak poprzednio na okoliczność konferencji „wiatrowej” (kiedy usiłowałem narysować plan działań na rzecz OZE – wrócę jeszcze do efektów) wykorzystam przemyślenia blogowe nt. takiego podejścia do bezpieczeństwa energetycznego przy przygotowaniu prezentacji na kolejna konferencję tym razem poświeconą akurat bezpieczeństwu energetycznemu http://www.mmcpolska.pl/public_html/index.php?dir=event&content=bezp_enrg , na którą znowu dałem się wrobić :), a teraz muszę kombinować po nocach...

Wykorzystać też da się koncepcję ograniczania rywalizacji w dyscyplinie sportowej zwanej „wyścigiem szczurów”, lub aby pozostać w „drobiowej” nomenklaturze - „wyścigami brojlerów”. Nie wiem tylko, czy w epoce energii elektrycznej kury chodzą spać razem z zachodem słońca; wiem tylko że biznes drobiowy zużywa coraz więcej energii elektrycznej a zakłady drobiarskie standartowo wyposażone są w systemy awaryjnego zasilania. Czyli jednak chyba coś te kurczaki także w nocy robią :).

Z pomysłów „zamiast” energii elektrycznej najbardziej podoba mi się lampka wina (nie naftowa bynajmniej) bo to moim zdaniem zdecydowanie najlepszy sposób wykorzystana energii słonecznej. Wtedy nawet brak elektryczności i ciemności nie są tak straszne.
Sto lat Pani Iwono! Wypijmy też za pomyślność idei słonecznych serwerów Pana Romualda, bo to bardzo dobry pomysł; pozwali nam bowiem na korespondencję bez poczucia winy za nałogowe nadużywanie energii elektrycznej, a z drugiej strony pić nigdy nie można bez dobrych toastów :)

Iwona Bilska pisze...

no tak, toasty. :) idea picia intencjonalnego nie jest mi w sumie obca...
a i nie o typowy blackout mi chodziło, ale bardziej o sytuację, kiedy to Ziemia ze względu na spore zakłócenie naturalnych uwarunkowań, choćby przez pokrywanie się coraz ciaśniejszą siecią i polem magnetycznym, zmienia charakter swojego ruchu, ze względu na wzajemne oddziaływanie ciał niebieskich, następuje przekroczenie pewnych tolerancji,
a ktoś kto potrafi to policzyć i o tym wie, zaleca, że aby tego uniknąć należy stopniowo ograniczać wytwarzanie 'pól wszelakich',

a zresztą, zostawmy to dzisiaj:) lepiej pijmy to wino,

Anonimowy pisze...

Czyli jednak energia ze zrodel odnawialnych nie jest oplacalna sama prze sie. Ropa , gaz to jest oplacalne. W ty m roku Kulczyk Investments Kulczyka wejdzie na gielde, aprzeciez mamy kryzys w ropie. Nawet teraz ropa sie oplaca.

Mysle ze wiele lat inwestycji przed nami nim inwestycje w energie odnawialna stana sie oplacalne BEZ dotacji