Mamy zimowy smog, fakt. Kluczowe pytanie dotyczy co jest rzeczywistą przyczyną i jak zaradzić. W tle tego pytania jest inne – kogo obwinić i na czym zarobić. W walce ze smogiem zdecydowałem stanąć po stronie kominka, głównie z powodu słabości zarówno dowodów na jego winę jak i praktycznie dostępnych rozwiązań alternatywnych i substytutów.
Ministerstwo Energii proponuje transport elektryczny na węgiel
i ogrzewanie elektryczne na sam węgiel i na współspalanie biomasy z węglem. Węglowe przedsiębiorstwa ciepłownicze proponują
przyłączenie do swojej sieci tych którzy jeszcze nie są przyłączeni. Lokalnie to
przyniesie pewien efekt jeśli chodzi o pyły („pewien”, bo zastąpienie na siłę np.
ogrzewania gazowego lub lokalnego OZE ogrzewaniem z centralnego źródła da per saldo efekt odwrotny), ale spalanie
węgla i jego współspalanie z biomasą leśną (zawłaszcza mokrym drewnem iglastym) w dużych
jednostkach to (poza mniejsza emisją pyłów) też wysoka innym miejscu emisja tlenków siarki,
azotu, kancerogennych benzopirenów (węgiel i biomasa) i rtęci oraz CO2
(węgiel). Naraz wszyscy chcą walczyć z tym co widać nad kominem (pyły PM10) i
co czuć (niedopalone węglowodory) i to co jest kancerogenne i jest mierzone (ułamek
procenta powierzchni kraju), a nie o to czego nie widać nawet jak jest groźne (CO2)
czy tego co nie jest wokół nas mierzone a jest zabójcze (np. związki rtęci).
Za mało krytykowane są niestandaryzowane paliwa (brak norm) bo
to mogłoby być odczytane jako ryzykowany atak na polski węgiel o niestety niskiej
jakość i na polskie drewno leśne w którym dominuje bogaty w żywice (źródło emisji
furanów i związków chloru oraz dioksyn) surowiec z drzew iglastych na którym zarabiają Lasy Państwowe. Słusznie ostrze krytyki nakierowane jest na kotły
rusztowe narzutowe, ręcznie obsługiwane, tzw. „kopciuchy”, w których oprócz
węgla spalane są plastyki, obuwie gumowe (czasami Gazeta Wyborcza lub Nasz Dziennik,
czyli wszyscy są winni) oraz silniki diesla, zwłaszcza w starych samochodach z wyciętymi
filtrami. Dobrze że narasta świadomość społeczna w tym zakresie i że
podejmowane są działania naprawcze przez rząd, samorządy oraz budzą się lokalne
inicjatywy i oddolne ruchy mieszkańców
na rzecz czystego powietrza.
Szkoda, że są to działania impulsowe, sezonowe (w
znacznej części przeminą wraz z sezonem grzewczym) i że nie są wsparte
długofalowym działaniem systemowym opartym na
solidnych naukowych podstawach i rzetelnej
edukacji, ale już dawno nic tak Polaków tak nie zaktywizowało jak tegoroczny
smog i dawno jako społeczeństwo nie przeszliśmy tak szybkiego procesu uświadamiania
sobie naszego dobrobytu od czystego powietrza oraz naszego komfortu życia od polityki
ekologicznej.
Dlatego z pewną nieśmiałością wracam do sprawy kominków
domowych na drewno, które w efekcie nazbyt powierzchownej oceny też znalazły się
pod pręgierzem społecznej rewolucji antysmogowej, która jak każda rewolucja ma
skłonność do lekkiej przesady. Mimo niesprzyjających okoliczności i nastrojów chciałbym
stanąć w obronie kominków.
Red. Ewa Podolska przeprowadzając dzisiaj
w TOK FM wywiad ze znanymi działaczami ruchu antysmogowego Piotrem Siergiejem
i Jakubem Jędrakiem postawiła wprost pytanie czy palenie drzewem w kominku jest zdrowe, bo nie
produkuje CO2? W bardzo ciekawej audycji wspartej telefonami od słuchaczy potwierdzono, że z kominkami, choć gdy są dobrze użytkowane to nie emitują CO2, siarki czy rtęci, też trzeba zrobić
porządek i np. zwiększyć zużycie paliw kopalnych i do tego sektora wpompować nakłady inwestycyjne na moce szczytowe i przetransferować zyski. Zasadniczym argumentem były wyniki zaledwie kilkugodzinnych pomiarów zapylenia
w pomieszczeniach z kominkiem zarejestrowane na filmie Warszawskiego Alarmu
Smogowego i opisane wcześniej m.in. w artykule Jakuba Chełmińskiego w Gazecie Wyborczej
pod wiele mówiącym tytułem „Romantyczny
smog z kominka, czyli jak fundujemy sobie smog pod własnym dachem”.
Pomiar wykazał, że norma na całodobowy (nie chwilowym bo takiej
nie ma) dopuszczalny -50 µg/m3 poziom zapylenia (PM10) w pokoju z kominkiem była
kilkukrotnie okresowo przekraczana. Pochwalić wypada pomysł, że dobry bo pokazuje wprost ze nie tylko sąsiadom, ale i
sobie możemy bezpośrednio szkodzić. A to znacznie lepiej działa na nasze
poczucie odpowiedzialności niż świadomość że emitując CO2 stanowimy zagrożenie
dla całego świata (wtedy bowiem ono się rozkłada na miliardy mieszkańców globu,
a my prywatyzujemy doraźne zyski np. z nieponoszenia kosztów ochrony środowiska, a
kosztami obciążamy dokładnie wszystkich). Dodam też, że doceniam podzielenie się
wynikami nawet wyrywkowych pomiarów zapylenia udokumentowanych na filmie. Nie widziałem tego typu badań robionych przez zawodowych kominiarzy czy państwowe służby ochrony
środowiska, a nawet szerszych badań (większa próba losowa i długookresowych) wykonywanych
przez ośrodki naukowe. Naukowcy wolą pracować dla energetyki zawodowej bo ona płaci jak ma interes,
a wtedy państwo dopłaca, gdy tymczasem Kowalski nie zapłaci, a państwo nie ma bezpośredniego interesu aby pokazać, że słabo działa.
Autorzy badań stawiają tezę, że na warszawskich willowych
osiedlach takie jak zielona Białołęka (gdzie mieszkam i gdzie o tej porze czuję
ciężki zapach siarki, czyli spalanego węgla) może być 30 tysięcy kominków, które w zasadzie należałoby wyłączyć. Przyznając że mam w domu kominek i będąc jednocześnie narażonym na wyziewy białołęckich kominów, nie zgadzam się jednak
z daleko idącym uogólnieniem wniosków z w sumie wyrywkowych i amatorskich badań, bez ich weryfikacji statystycznej i naukowej. Dotyczy to zarówno interpretacji poziomów emisji, jej przyczyn w pokoju z kominkiem, wątpliwych alternatyw do kominków, jak i szerszych skutków jeśli chodzi o ewentualne proponowane
rozwiązania prawne.
- Źródłem emisji pyłów nie jest tylko samo
palenisko. Jest nim także tzw. sucha
destylacja kurzu, która powstaje przy ogrzewaniu wysokotemperaturowymi grzejnikami np. elektrycznymi,
wywołując konwencyjną cyrkulację kurzu obecnego w pomieszczeniu i u wielu
reakcje alergiczne. Nie można zatem wyciągać wniosków z badania emisji pyłu z
kominka nie porównując go z emisją w pokoju ogrzewanym w inny sposób
- Kominki są użytkowane zazwyczaj tylko kilka godzin na
dobę, a czasami tylko w szczytach zapotrzebowania na ciepło (siarczyste mrozy,
gdy jest bardzo dobre spalanie i gdy właściciel kominka odciąża przeciążone w takich
momentach w Polsce systemy elektroenergetyczny, gazowniczy czy ciepłowniczy). Nie można wyników chwilowego pomiaru zestawiać z normami dobowymi. Poza tym rozpalane okazjonalnie (zamiast kominków) szczytowe źródła elektrowni i ciepłowni też silnie kopcą.
- Nie można wyciągać wniosków z badania kominka bez wcześniejszego
badania jakości spalanego drewna. Nie chodzi tylko o to czy jest to drewno
suche, ale czy jest to drewno liściaste i czy nie ma np. zanieczyszczeń i
pleśni (np. na korze, drewno pozajakościowe). W wywiadzie była też mowa o tym,
że w jednym z eksperymentów spalane było nie czyste suche drewno liściaste ale brykiety
drzewne niewiadomego pochodzenia (wiemy jak zanieczyszczeniami może różnić się czysta
szynka parmeńska od przemysłowo robionej kiełbasy lub pasztetu)
- Jest też pytanie o alternatywę w postaci np. kotła
węglowego. Jeżeli chodzi o kwestie ekologiczne to nie doświadczyłem (choć nie wykluczam) aby właściciele komików spalali w nich (w
swoich pokojach dziennych) np. obuwie gumowe, odpady z warsztatu czy pety (takie
rzeczy widziałem niestety w domowych kotłowniach węglowych), ale jeśli chodzi o niezależność ekonomiczną od monopoli i lokalne (samodzielnie, bez pomocy państwa zapewniane) bezpieczeństwo energetyczne to co możne pobić drewno jako paliwo w sytuacjach ekstremalnych?
- Kominek dla nas ludzi gromadzących się od tysięcy lat
wokół żywego ognia, pełni taką rolę tak jak świeca i wieczorna lampka czerwonego wina (też uchodzącego za szkodliwe) przy wspólnej kolacji z bliskimi osobami. Nie wzięcie aspektów społecznych nie jest
błędem przy pomiarach, ale -przy zbyt daleko idących rekomendacjach- tak.
Nie zgadzam się z postulowanym mechanicznym zakazaniem przez warszawskich
radnych w planowanej uchwale antysmogowej palenia drewnem w kominach. Jestem za to za wprowadzaniem norm na drewno
kominkowe, które powinno być chronione przed jego spalaniem w elektrowniach i ciepłowniach węglowych, bo
one do tego nie zostały zaprojektowane
(kominki tak i efektywniej edukują emisje CO2) i bezrefleksyjne spalanie w nich
drewna podnosi jego ceny i wtedy właśnie ludzie sięgają bo tanie substytuty.Wyeliminowanie
kominków wcale nie będzie świadczyć o nowoczesności,
ale raczej o małej wyobraźni i nazbyt wąskim patrzeniu na w sumie
złożone sprawy na styku ekologii i energetyki. Tu trzeba lekarza rodzinnego, bo problem jest, ale nie chirurga, który
wytnie coś co możne dobrze służyć i wstawi kosztowany i nie mający tej samej funkcjonalności implant.
Czysta, bogata i
innowacyjna Norwegia jest prawdziwym zagłębiem kominków i wielkiej kultury
czystego palenia drewnem. W niezwykłej książce Larsa Myttinga "Porąb i spal. Wszystko co
mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie" autor pokazuje jak mądrze gospodarować drewnem
i jak się z nim trzeba obchodzić. Taka lub podobna książka – poradnik powinny trafić
do każdego polskiego domu z kominkiem. Norwegowie mają tani własny niekomisyjny
gaz i tanią zieloną energię z elektrowni wodnych, którymi się ogrzewają. Ale
wśród regulacji mówiących, w co musi być wyposażony domek jednorodzinny, mają jedną
bardzo mądrą: dom (ogrzewany elektrycznie lub gazowo) musi mieć drugie,
zapasowe źródło energii, którym w praktyce jest kominek. Dzięki temu Norwegowie radzą sobie z okresowymi
klęskami żywiołowymi i odciążają system energetyczny w szczycie zapotrzebowania
unikając blackoutów.
Przykład ceniących kominki i ekologię Norwegów jest znamienny.
Po pierwszej części Pucharu Świata w Wiśle oraz Zakopanem Norwescy skoczkowie
narciarscy pomiędzy pucharowymi weekendami w Polsce wrócili do swojego kraju
kominków, a
media podają, że powodem takiej decyzji
w trosce o ich formę jest nasz polski … smog, który okazał się silniejszym
argumentem za wyjazdem niż nasza polska gościnność.
13 komentarzy:
Cekawy artykul. Niestety Grzegorzu w Swoich wywodach zatrzymaleś się zbyt wcześnie. Nie udalo Ci się dojść do sedna problemu, którym nie jest takie, czy inne źródło ciepła, ale fatalna charakterystyka energetyczna budynków, w których żyjemy i pracujemy. Głęboka termomodernizacja budynków (realna redukująca zapotrzebowanie na energię do grzania o 90%, a nie jak się to zwykle robi - o 10-20%) to jedyny realny sposób na rozwiazanie problemu obu emisji: tej "niskiej" i CO2, ale również sposób na poprawę komfortu życia i pracy, obniżenia rachunków za energię i jednocześnie zwiększenie wartości infrastruktury budowlanej. A to wszystko wspierając tylko lokalne firmy - bez transferu funduszy do #BigEnergy i Rosji.
Bartoszu, dziękuję że dopowiedziałeś.
Artykuł sam w sobie nie mógł pomieścić za dużo (i tak jest za ciężki). Jest kilka (wcale nie tak dużo) alternatyw do rozważenia. Poprawa izolacyjności termicznej to jedna z nich. Jedno nie wyklucza drugiego. Doprowadzenie do powszechnej głębokiej termomodernizacji zajmie nam wiele lat, a smog mamy teraz. Eliminując kominki w swojej masie zaczniemy zużywać więcej wysokoemisyjnych paliw kopalnych w szczycie zapotrzebowania czym wiążą się dodatkowe inwestycje i koszty, w tym za jakiś czas osierocone.
Ale z dobrze użytkowanym kominkiem jest jeszcze coś, czego nie zastąpi bezdymna imitacja. Pięknie ujęła do Agnieszka Osiecka: "życie jest formą istnienia białka. Tylko coś czasem w kominie załka. Tylko coś gwizdnie, tylko coś śmignie. Coś się pokaże w samej bieliźnie"... Ognisko domowe (nieprzypadkowa nazwa). dobrze rozpalone i umiejętnie podtrzymywane to składnik naszego człowieczego archetypu.
Drogi Grzegorzu,
pozwól że się z Tobą nie zgodzę co do kwestii małej szkodliwości kominków
- chciałbym żebyś lepiej poznał problem.
W tym momencie nie obowiązują żadne standardy w produkcji kominków w Polsce. Poprzedni polski rząd wywalczył okres przejściowy do wprowadzenia wymogów ekoprojektu do 2022.
Za emisję benzoalfapirenów odpowiadają głównie złej jakości kominki oraz złe paliwo (niesezonowane).
Jeżeli chcesz walczyć o dobre kominki (których nie jestem przeciwnikiem, sam mam w domu kominek rekreacyjney ale b. dobrej jakości) to proszę włącz się w walkę o przesunięcie terminu wdrożenia ekoprojektu np. od 2019 czy 2020 r.
Pozdrawiam w Nowym Roku
Paweł Lachman
Pawle, Polska jest mistrzem UE w derogacjach dyrektywy środowiskowych i energetycznych. Najwięcej i najdłużej trwających derogacji (dających prawo do smrodzenia nawet do 2027 roku) dotyczy spalania węgla. Przy wieloletnich derogacjach dla węgla, każde przyspieszenie wdrażania rozwiazan UE w innych obszarach czyni je jeszcze bardziej nieopłacalnymi.
Podam przykład jak to działa: przyśpieszyliśmy odchodzenie od zielonych certyfikatów i od taryf gwarantowanych i nawet z wyprzedzeniem (a co!) wprowadziliśmy system aukcyjny na energię elektryczną z OZE i zablokowaliśmy jej rozwój.
Równoległe trzeba zatem wdrażać wszystkie dyrektywy z obszaru o jakim piszemy, aby nie dać się nabrać i nie wygenerować kosztów dla technologii prawdziwie czystych i w efekcie preferencji dla technologii najbrudniejszych.
Sądzę, że przyspieszenie ekoprojektu aby obowiązywał w zakresie kotłów na biomasę, a także dla wkładów kominkowych np. na 2020 to dobry pomysł, bo od 2021 roku wejdą w życie wszystkie przepisy nowej dyrektywy OZE (REDII) i mogą (?) poprawić/uzupełnić obecne regulacje. Ale kominki to sprawa poważniejsza niż tylko wkłady kominkowe. Kominek sprawny i czysty przede wszystkim to zdun i właściciel domu z kominkiem oraz dobre drewno. Dziwie się, że w ramach certyfikacji UDT instalatorów OZE wśród 1800 certyfikowanych jest tylko 60 w zakresie kotłów na biomasę, a zakres szkolenia marginalnie traktuje kominki,na które brakuje norm i laboratoriów badawczych. Brakuje też standardów na drewno kominkowe. A to wszystko razem musi podniesienie koszty i albo da fory dla spalania węgla, albo zachęci do spalania najdziwniejszych paliw w starych kominkach. Uchwała anty-smogowa wyleje wtedy dziecko z kąpielą
Aby zatem drewno było używane w najwyższej jakości wkładach i profesjonalnie wykonanych kominkach trzeba by ograniczyć nieefektywne współspalanie drewna energetycznego ale dać albo preferencje podatkowe lub szkolenia kominiarskie dla użytkowników wraz z systemem kontroli. To się wszystko da zrobić, ale problem jest znaczne poważniejszy niż tylko dyrektywa ekoprojekt.
Oczywiście to wszystko mnie przekracza, zwłaszcza obecnie :). Od czego zacząć? Może od założenia dwóch stowarzyszeń: 1) użytkowników kominków, 2) zdunów kominkowych.
Bardzo ciekawy artykuł. Temat rzeka, wiele jest przyczyn powstawania smogu, a najprościej szukać winnych tam gdzie ich nie ma. Kominki z pewnością nie są winne powstawaniu smogu (i nowoczesne piece na eko-groszek też). Pozdrawiam z Krakowa.
W niektórych miastach podobno są już specjalne przepisy odnoszące się do kominków, jednak wątpie żeby one bardzo się do smogu przyczyniały... Ja zamierzam z firmą http://kom-in.pl fajnie urządzić swój kominek.
Jakiś wpływ może mają, ale czy duży? nie jestem tego pewien... Ja postawiłem na kominek i na razie w nim palę. Tu akcesoria od ignif.com super się sprawdzają.
Kominki domowe to niewielki procent smog-u
Każdy wię że najwiekszy wpływ mają fabryki..
https://niupak.eu/
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
Świetny artykuł! Moim zdaniem kominki nie są winne tylko potężne fabryki i palenie w piecach centralnych. My mamy kominek z https://ignif.com/ Palimy w nim sporadycznie i nie uważam by nasze działania przyczyniły się do powstawania smogu.
Jakiś czas temu zamówiłem sobie piękny i praktyczny piec do pizzy z oferty sklepu internetowego https://www.kominkideluxe.pl/ i przyznam Wam, że jestem bardzo zadowolony z wyboru sklepu. Jeżeli jesteście zainteresowani ich ofertą, to wszelkie informacje znajdziecie na stronie.
To jest naprawdę ważne pytanie, które warto zgłębić. Mam nadzieję, że znajdziemy rzetelne odpowiedzi.
https://biomasapartner.pl/
Prześlij komentarz