W wywiadzie dla TVP Info, omówionym w artykule Biznes Alert z 25 kwietnia, minister energii Krzysztof Tchórzewski
zapowiedział, że zmiana ustawy o OZE wesprze różnorodność technologiczną.
Różnorodność technologiczna jest rzeczywiście wartością dodaną rozwoju OZE, bo
to różnorodność technologii i ich rozproszenie poprawia bezpieczeństwo energetyczne, zmniejsza koszty
bilansowania w systemie energetycznym oraz koszty rozwoju sieci, służy
różnorodności podmiotowej w sektorze wytwarzania energii i ogranicza praktyki
monopolistyczny na rynku energii, czyli też służy obniżeniu cen energii. Ale
jak deklaracja i niewątpliwie słuszny cel ministra Tchórzewskiego mają się do
propozycji zmian w ustawie o OZE?
Przypomnieć
wypada na czym mają, w świetle dotychczasowych wypowiedzi kierownictwa
ministerstwa energii, a w szczególności wiceministra Andrzeja Piotrowskiego polegać
zmiany w ustawie o OZE (potwierdzają to m.in. ostatnie komunikaty PAP i ustalenia
portalu Wysokie Napięcie):
- wprowadzenie systemu aukcyjnego (bez
koszyków „technologicznych”, ale z wyróżnieniem spalarni odpadów i
współspalania oraz z podziałem na źródła „stabilne” i „pogodowozależne”) zamiast systemu świadectw pochodzenia (które
też nb. nie były zróżnicowane technologicznie),
- likwidację
wsparcia w postaci stałych taryf gwarantowanych za sprzedawaną energię
elektryczną przez wytwórców w mikroinstalacjach,
- wprowadzenie
do ustawy definicji i umożliwienie klastrom
(koncesja dla koordynatora klastra?) udziału w aukcjach, wytwarzania, sprzedaży
oraz dystrybucji energii elektrycznej w instalacjach OZE,
- organicznie możliwości rozwoju
energetyki wiatrowej (procedowana zmiana w związanej ustawie o inwestycjach
wiatrowych).
Z pewnością
skutecznie może zadziałać regulacja ograniczająca dalszy rozwój energetyki
wiatrowej. Ale sama w sobie nie wpłynie na zwiększenie różnorodności
technologicznej, raczej na spowolnienie tempa rozwoju OZE. Czy zatem pozostałe
zapowiedzi zmian doprowadzą do różnorodności technologicznej?
Literatura
naukowa jednoznacznie potwierdza to, do czego można dojść drogą prostej dedukcji i co zresztą podpowiada
zdrowy rozsądek.
- Aukcje na dostawy
energii z OZE, pozbawione koszyków technologicznych, nie promują różnorodności technologicznej, ale ją
obniżają. Co do zasady i w porównaniu z innymi instrumentami wsparcia OZE,
zawężają do paru technologii i niewielkiej grupy podmiotów (silnych ”graczy”).
- Zapowiedziana likwidacja
wsparcia w postaci stałych taryf gwarantowanych (FiT, ew. FiP) oznacza wyeliminowanie instrumentu, który
dzięki indywidualnemu - technologicznemu ustalaniu wysokości taryf (w ramach limitów
mocy) najbardziej sprzyja tworzeniu różnorodności technologicznej i budowie silnego,
zdywersyfikowanego rynku OZE z wieloma
uczestnikami. Dziesiątki prac naukowych, projektów badawczych i raportów np.
KE, IEA, IRENA itp. instytucji potwierdziły niezbicie, że, spośród wszystkich instrumentów wsparcia OZE,
taryfy FiT prowadzą do wzrostu mocy i energii z OZE w sposób najbardziej
efektywny i jednocześnie do „największej różnorodności technologicznej przy
najniższych kosztach” (dokładny cytat za IRENA).
Czy zatem,
bazując na zaproponowanym przez ministerstwo
systemie aukcyjnym i nie zapewniającym opłacalności systemie
zdeformowanego (dotyczącego jedynie 70% lub mniej energii wyprodukowanej w
mikroinstalacji) rozliczenia rocznego
dla mikroinstalacji, samo wprowadzenie koncepcji klastrów ma szanse zwiększyć
różnorodność technologiczna miksu OZE?
Wg ministra Tchórzewskiego – tak: „lokalne klastry energetyczne umożliwią gminom
wykorzystanie różnorodnych technologii produkcji energii, które wzajemnie będą
się uzupełniać. – Chodzi o to aby proporcjonalnie zyskali wszyscy, czyli zarówno ci, którzy będą budowali wiatraki,
ale także ci, co będą ustawiali panele fotowoltaiczne, ale także i ci, co będą
budowali biogazownie” i aby „każdy obywatel, który ma do dyspozycji jakieś
podwórko, dach miał (dzięki klastrom?) możliwość uczestniczenia w rynku”.
Trudno
byłoby nie zgodzić się z taką ideą, ale czy rzeczywiście klastry (a nie np.
taryfy FiT) temu celowi będą służyć, o jakiej skali zjawiska i proporcjach w stosunku do całości jest mowa (czy może mieć znaczenie, jeżeli nowelizacja ogranicza różnorodność technologiczną) i w jaki sposób klastry miałyby zrealizować pokładane w nich nadzieje?
W
literaturze naukowej klastry nie występują jako instrumenty wsparcia OZE. Nie
występują też naturalnie w sferze wytwarzania energii. Spotyka się je , np. w
przemyśle produkcji urządzeń, w tym urządzeń dla energetyki (także np. w Polsce
„Pleszewski Kocioł), ale na świecie najczęściej w branży ICT, przetwórstwie
rolnym, czy przemysłowym. W sferze wytwarzania
energii z OZE funkcjonują formy kooperacji, które pozornie mogą
przypominać klastry. – Są to
spółdzielnie energetyczne, ale są ona raczej efektem/skutkiem wsparcia OZE, a nie instrumentem wsparcia. Jednak,
jak to wykazała np., kancelaria WKB w opracowaniu „Analiza mająca na celu wdrożenie
spółdzielni energetycznych do polskiego systemu prawa w oparciu o najlepsze
praktyki UE”, najlepsze spółdzielnie
energetyczne w Niemczech i Danii powstały dzięki wcześniejszemu wdrożeniu w
tych krajach taryf FiT.
Nie ma
innych niż taryfy FiT, potwierdzonych naukowo instrumentów
umożliwiających replikacje sukcesów w zakresie tworzenia spółdzielni
energetycznych. Tak jak nie można replikować tworzonego przez hipisów
najbardziej znanego na świecie klastra
„Dolina krzemowa” (bo nie ma już hipisów) , tak nie daje się tworzyć
spółdzielni bez spełnienia dwu sekwencyjnych warunków:
a) taryf gwarantowanych,
b) przekroczenia tzw. grid partity, czyli doprowadzenia do
sytuacji w której koszt wytworzenia energii w instalacji OZE jest niższy, niż
składnik zmienny taryfy dla odbiorców na takim napięciu na jakim instalacja OZE
jest przyłączona do sieci (tzw. różne stopnie grid parity, z których najpopularniejsze dotyczy małych instalacji przyłączonych do sieci niskiego
napięcia).
Powyższy mechanizm
tworzenia spółdzielni i prosumentów gminnych szczegółowo jest opisany i
analizowany na blogu „Odnawialnym” (wpis 11/06/15).
W ramach tworzonych przepisów
realizacja idei różnorodnych
technologicznie klastrów musiałaby czekać
na znaczący wzrost cen energii; składnik zmiennego, który musiałby
np. w taryfach „G” wzrosnąć z obecnych
ok. 50-52 gr./kWh do 70-80 gr./kWh. Wtedy faktycznie nastąpiłby naturalny
rozwój klastrów/spółdzielni energetycznych OZE i wtedy nie byłaby już potrzebna
ustawa o OZE. Ale chyba nie o to chodzi ani w polityce energetycznej, ani w
samej idei wpierania OZE?
Koncepcja różnorodnych
technologicznie klastrów, spółdzielni energetycznych czy też „gminnych” mikrosieci OZE (ten termin chyba najlepiej opisywałby
od strony technicznej i funkcjonalnej intencje autorów i zwerbalizowany cel) na obecnym etapie
rozwoju rynku OZE i rynku energii, skutecznie mógłby być wspierana nie tyle system
aukcyjnym (priorytet sprzedaży do sieci), ile np. dedykowanym, pilotażowym programem NFOŚiGW. Uruchomiony przez Fundusz w 2012 roku Programu Inteligentne
Sieci Energetyczne (ISE) nie spełnił tych celów bo był nakierowany na operatorów
(OSD) i instalowanie liczników inteligentnych, a nie na stworzenie warunków do
rozwoju lokalnych mikrosieci i grup bilansujących opartych na rozwiązaniach
hybrydowych, autoproducentach z ew. możliwością sprzedaży nadwyżek energii na warunkach
rynkowych (bez bezpośrednich interakcji z ustawa OZE i problemem pomocy
publicznej).
Nie ma dedykowanego programu dotacji dla
klastrów/spółdzielni, a zasady pomocy publicznej utrudnią łączenie kilku
instrumentów wsparcia i komplikują i tak już złożone projekty. I jeżeli w
tej sytuacji w ustawie o OZE ma nie być taryf FiT, i nie ma jeszcze w Polsce grid parity (bez tego członkowie klastra/spółdzielni musieliby się
dzielić stratami/długami, co raczej nie wróżyłoby dobrze całej koncepcji), to realizacja
w ramach proponowanych przepisów idei różnorodnych technologicznie, realnych
(nie pozornych) klastrów pozostanie albo pobożnym życzeniem, albo tanim chwytem
propagandowym. Nie można bowiem „zjeść ciasteczka i go mieć”.
Dobrze
sformułowany przez ministra Tchórzewskiego cel, wpuszczony w tryby przepisów tworzonych
w resorcie energii, prowadzi do błędnego koła oraz do -niestety -podważenia wiarygodności
samej deklaracji.
źródło: Blog "Odnawialny"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz