niedziela, maja 31, 2009

Czy w dobie polityki ochrony klimatu i oszczędzania energii będziemy masowo malować dachy swoich domów na biało?

We wrześniu 2008 roku w miesięczniku Climate Change pojawił się artykul dr Hashema Akbariego (pisany razem z H. S. Menonem i A. Rosenfeldem) z uznannego LBNL pt. “Global cooling: increasing solar reflectance of urban areas to offset CO2” (streszczenie) nt. prostej metody poprawiania biansu cieplnego rozgrzanej planety poprzez zabiegi związane z zwieszeniem albedo i malowaniem tego co ciemne na biało. Do wyobraźni trafiało wyliczenie, ze dach 100 metrowy pomalowany na biało, w stosunku do typowego ciemnego dachu pozwala zmniejszyć globalne ocieplenie w taki sposób jak ograniczeni emisji CO2 o 10 ton/rok. Na odnawialnym podałem jednak wtedy link do dostępnej w sieci sugestywnej prezentacji ppt. wygłoszonej na kalifornijskiej konferencji klimatycznej, a powstałej na bazie tego artykułu,ale nie sadziłem, że idea się przebije wyżej niż ciekawostka prasowa.

W styczniu tematem zajął się brytyjski Guardian. Dziennikarz potwierdzając zainteresowanie miast, np. Houston, Chicago, Salt Lake City i podkreślając że tereny zurbanizowane razem z drogami, zazwyczaj asfaltowymi, zajmując połowę terenów zurbanizowanych, które z kolei stanowią 2.4% powierzchni lądów, zachęcał inne miasta do malowania dachów na biało i wykonywaniem jasnych, refleksyjnych ulic. Cytowany sam autor „białej koncepcji” wzbudzał zainteresowanie innych, potencjalnie zainteresowanych miast mówiąc ze malowanie dachu kosztuje tylko 150 GBP a przynosi duże efekty klimatyczne i może przynieść także duze pieniądze na sprzedaży kredytów emisyjności, jak te obejmą także sektor budownictwa.

Wydaje się że przekonał samego prezydenta Obamę i jego najbliższe otoczenie: szefa swojego zespołu badawczego Johna Holdera , który niedawno potwierdził, ze takie zabiegi jak białe dachy i refleksyjne pokrycia dróg w skali globalnej prowadzić mogą do redukcji emisji CO2 o 44 mld ton, a także noblistę - ministra energetyki Stevena Chu. Chu, na kolejnym światowym spotkaniu w Londynie 26 maja, przygotowującym do COP-15, zaprezentował oficjalnie jako propozycję rządową ten sam pomysł w malowanie dachów na biało „Paint your roof white!”. Mówił to na spotkaniu gdzie CEO największych światowych firm energetycznych z nadętymi minami mówili, ze tylko handel emisjami CO2 (n.b. wyrazili stanowcze „nie” dla podatku węglowego!) pomiędzy firmami energetycznymi z energetyka jądrowa i CCS w tle może zbawić świat, ale za niemałe pieniądze oczywiście. Chu stwierdził, że przeciwnie, "pomalować na biało" to doskonały pomysł, w szczególności dla budynków klimatyzowanych, które z białymi dachami będą potrzebowały o 10-15% mniej elektryczności. Mówił tez ze także zima będą zyski, bo biały dach jest też „z drugiej strony refleksyjny” i nie pozwala tak łatwo uciec domowemu ciepełku do atmosfery. Kiedyś sam to muszę przeliczyć o jakiej skali zysków mówimy, bo w tym miejscu nawet nobliście w 100% nie ufam :)…, o czym dalej. Tymczasem zwierzając sie mojej krytycznej Koleżance Katarzynie z tych "białych" znaków czasu i przemysleń, usłyszałem że to żadna rewlucja, to tylko stary koncept termiczny poczciwego eskimoskiego igloo oraz symboliczny „biały dom” prezydenta USA połączone razem dają zwyczajną szanse na replikację, także w naszym klimacie.

Argumentacja dr Chu jest trochę inna niż dr Akbari i mniej sprawę wiąże z albedo globalnym a bardziej z budynkiem i …rachunkami za energie oraz odnosi efekty globalne do unikniętej emisji z transportu (białe dachy zamiast czarnych = emisja z wszystkich samochodów na świecie w ciągu 11 lat), co jak rozumiem jest puszczaniem oka do amerykańskim samochodziarzy z 3 garażami przy domu, którzy mogą sobie pomyśleć że dostawią 4 garaż z białym dachem i pod względem bilansu CO2, bez wyrzeczeń wyjdą na swoje. Widać ze Chu jest tu trochę bardziej politykiem niż naukowcem, ale to chyba dobrze o nim świadczy i szansach na powdzenie projektu w Ameryce, a może i u nas.

W czwartek w Krakowie miałem okazje być na ciekawej konferencji zorganizowanej przez Stowarzyszanie Polska Sieci Energie Cites nt. wdrażania inicjatywy Komisji Europejskiej „Convenant of Mayors” (idea ta byla juz prezentowana na odnawialnym), pt. Porozumienie Burmistrzów – europejska inicjatywa ochrony klimatu”. Wśród prezentacji wiodących pod względem aktywnej polityki redukcji emisji CO2 miast UE: szwedzkie Vaxjo, niemiecki Heidelberg, brytyjski Leicester czy holenderski Delft, były też zaprezentowane pomysły na redukcje CO2 wśród polskich członków Konwentu Burmistrzów UE, na czele z Warszawa oraz Bielsko-Białą, Niepołomicami i wiejska gminą Łubianka. Żadne z miast UE koncepcji Obamy i jego klimatycznych doradców oraz pionierów za ocenami (Huston, Chicago...) nie prezentowało jako własnej. Przedstawiciele miast prezentowali wiele innych ciekawych rozwiązań, bacząc na koszty i starając się raczej iść droga ewolucji niż rewolucji i trochę bojąc się nowego, niesprawdzonego. W tej ostrożności jest też sporo uroku i odpowiedzialności. A może bojąc się co na to powiedzą miejscy architekci?

Ale skoro jednak firmy w obliczu polityki ochrony klimatu zmieniają diametralne swoje modele biznesowe, to pewnie i miasta będę zmieniali swój wygląd. Nie mam tylko zdania w sprawie np. białych małżeństw, ale nie mam nic przeciwko jaśniejszym miastom i białym samochodom i białym domom. Jako zwolennik energii słonecznej wykorzystywanej mądrze na potrzebny ludzkości, martwi mnie tylko czy w dobie klimatycznych modeli biznesowych więcej będzie można zarobić na „nic nie robiącym” białym dachu czy "pracującym aktywnie", zamontowanym tamże kolektorze słonecznym ? W przypadku podgrzewania wody użytkowej lub oświetlania budynku powierzchnie kolektorowo słonecznych lub modułów PV stanowią tylko ok. 10% powierzchni dachów. Ale jeżeli chcemy budować słoneczne systemy grzewczo-klimatyzacyjne typu combi (łącznie z tzw. solar cooling) lub samowystarczalne energetycznie budynki z aktywnymi systemami słonecznymi, w zasadzie całe dachy i całe naslonecznione elewacje będą pokryte różnymi kolektorami energii słonecznej. Ot, kolejny dylemat który pojawia się wtedy gdy chcemy wszystko postawić na jedną kartę. Choć powierzchnia dachow obecnie wydaje sie olbrzymia i niewykorzystana, to nie można wykluczyć, że kiedys bedziemy musieli metry kwadratowe dachu dzierżawić od sąsiada?

Niezależnie od oczywistych wątpliwości przy postawieniu tak rewolucyjnej politycznie (bybajmniej nie "naukowo") tezy, najbliższa koncepcji malowania wszystkiego na biało jest wspomiana wczesniej ... Bielsko-Biała, jeden z 4 naszych reprezentantów w Konwencie Burmistrzów UE, która poza tym że już jest już białą :) została właśnie laureatem nagrody w ramach konkursu KAPE na najbardziej efektywną energetycznie gminę w Polsce. Podwójne zatem gratulację, bo widać że białe działa promieniując dobrym przykladem i faktycznie biale wymienić można na zielone (możliwe także szersze znaczenie), a o to w tej zabawie w kolory chyba chodzi.

7 komentarzy:

Bogdan Szymański pisze...

O zwiększeniu albedo poprzez budowę białych dachów słyszałem już dawno choć brak w tej materii rzetelnych i wiarygodnych wyliczeń. Z tym tematem łączy się także kwestia sadzy powstającej w wyniku spalania kopalin. Kiedyś czytałem że sadza może być odpowiedzialna nawet za połowę efektu cieplarnianego przypisywanego do tej pory emisji CO2. Badania te są o tyle niewygodne gdyż stanowią cios w obecnie promowane technologie jak silniki wysokoprężne oraz biomasę.

Osobiście teoria o wpływie albedo na GO wydaje mi się bardzo logiczna jednak klimat ziemi jest znacznie bardziej skomplikowany niż nam się wydaje. Ostatnia Epoka lodowa skończyła się mimo iż prawie 1/5 ziemi była pokryta śniegiem i lodem (duże albedo) a CO2 w atmosferze było więcej niże obecnie.

W sprawie klimatu zapewne czeka nas jeszcze wiele badań, torii i wyników badań oby tylko gospodarka nadążała za twórczością naukową.

Iwona Bilska pisze...

to ewidentnie pomysł Kosmitów :), Ziemia za słabo świeci, a jak się pomaluje na biało, to dla nich będzie więcej światła :)

Pozdrawiam,
Iwona

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Dziękuję za ciekawe komentarze.

Rzeczywiście trzeba się zgodzić z Panem Bogdan, że trudno byłoby ponad wszelką wątpliwość ocenić ilościowo wpływ znacznej ilości „białych dachów” na naszym globie na jego „globalną” temperaturę. Wydaje się jednak, że jeżeli tak chcielibyśmy solidarnie leczyć Ziemię z gorączki to zachowana jest znana w medycynie zasada Hipokratesa „po pierwsze nie szkodzić” (przynajmniej do czasu aż wszystko nie byłoby białe) . Ponadto terapia taka nie jest zbyt kosztowana i poza globalnym zyskiem (oczekiwanym niewielkim spadkiem temperatury) może przynieść też lokalne korzyści w tym ulgę przebywającym latem w przegrzanych pomieszczeniach i ew. przychody w postaci sprzedaży kredytów emisyjności lub mniejsze korzy za energię malarzom- aktywistom.

Co do realności wdrożenia pomysłu, to najbardziej mnie urzeka to, że pomysł może być realizowany przez każdego z nas i taniej niż mogą to zrobić np. firmy energetyczne. Szkoda, że mówi się tylko o kosztownym dla konsumentów energii systemie handlu emisjami (ETS) obejmującym tzw. wielkie punktowe emitory CO2, a nie mówi się o możliwościach jakie tkwią w systemie non-ETS, gdzie wykazać może się każdy z nas i redukować emisję po niższym koszcie niż firmy. Myślę że tu także zadziałać mogą zobowiązania dobrowolne i pewna moda, bez której z naszą egoistyczną naturą niewiele można zrobić, czasami pozytywne bodźce w postaci dotacji czy ulg podatkowych mogą ty być skuteczne, ale w określonych przypadkach może przydać się także przymus w postaci np. konieczności wyplenienia pewnych obowiązków na etapie starania się u władz lokalnych o pozwolenie budowlane. I tak mamy na tym etapie do spełnienia wiele wymogów formalnych i jeden więcej już niewiele zmienia, a pozwalałby miejskim architektom jakoś kształtować przestrzeń publiczną, aby nie było za biało….

I przechodząc teraz do komentarza Pani Iwony patrzącej na Ziemie z dalszej perspektywy niż wielu innych :), to uważam, że rzeczywiście warto było zapytać naszych kosmicznych sąsiadów czy malowanie naszej chałupy Ziemi na biało nie spowoduje popsucia im widoku i jakiegoś kosmicznego zamieszania z odszukaniem i rozpoznaniem planet :). Wiem że może być z tym problem, bo jeżeli któraś ze znanych mi Pań przefarbuje sobie włosy to czasami nie mogę jej poznać… Oczywiście nie można tez wykluczyć celowej kradzieży światła odbitego na skalę kosmiczną, ale tu raczej podstępni złodzieje działaliby na naszą korzyść, bo tego towaru mam w nadmiarze. Już od kilkunastu lat badane jest tzw zanieczyszczenie światłem do czego zwłaszcza przyczyniają się intensywnie oświetlone miasta. Oddzielny to temat, ale przy okazji pokazuje, ze także na dążeniu do „ciemnego nieba” moglibyśmy wyeliminować trochę niegospodarności i nadmiernego zużycia energii. Tak więc nie tylko w przedsiębiorstwach i działaniach obywateli ale i w miastach są siła i potencjał do walki z globalnym ociepleniem i niegospodarnością.

Konrad pisze...

Pozostaje tylko wierzyć w "10-15% mniej elektryczności", bo inaczej odzew może być niewielki. Ciekawe na ile jest to sprawdzalne.
Z pewnością dużym plusem starego/nowego pomysłu jest to, że może on być wcielany w życie praktycznie przez wszystkich. Uświadamia też, że najprostsze pomysły też mogą być użyteczne.
A nuż przyjdzie nam żyć w białych miastach w których najbardziej znienawidzonym owadem będzie mucha? ;)
Tak, czy owak - pomysł pozytywny.
Pozdrawiam!

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Dziekuję za "pozytwny" ale także inspirujacy komentarz. Od czasów lektury "Szkiców węglem" Sienkiewicza jakoś o problemie "upszczonych" scian zamiałem i białe miasta z pewnościa ten problem unaocznią:)

Ale "wcielanie w życie" wydawałoby sie tak prostej technologicznie koncepcji białych dachow to takze wiele innych okazji do innych pomysłów o znaczeniu bardzej gosppdarczym niż nazwijmy to estetycznym (lub "mucha nie siada":).

W którymś z serwisów (niestey już nie pamętam, może to było WNP), że czeska firma Photon Energy (notowana na warszawskim parkiecie), zajęła sie wynajmem terenów pod zabudowę modułami fotowoltaicznymi. W prosty sposób doszła do wniosku, że do tego najlepiej nadają się do tego dachy.
Choć ogniwa PV oczywicie nie służą do "odbijania" promieniowania słonecznego, ale "bilansowy" efekt ich dzialania jest w sumie podobny, bo w promieniowanie słoneczne w zancznie mniejszym stopniu zamieniane jest na uzyteczna energie niz bezużyteczne ciepło. Czyli szybko pojawić sie może konkurencja nie tylko o dachy ale i o ich kolor.

Mysle ze dachy zyskają na cenie, zwlaszcza tam, gdzie nie grozi im zacienianie przez inne dachy. Byc moze kwestie te zaczną być regulowane ustawowo poprzez np. szczegółową inkorporację do przepisow budowlanych "prawa cienia".

Romuald Bartkowicz pisze...

Tak sobie myślę, że wszystko pięknie ale tylko w teorii - w centralnej Polsce po kilku miesiącach dachy będą ... szare :).
A co do umieszczania paneli PV na dachach to wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem jest konstrukcja wolnostojąca, ze względu na lepsze chłodzenie (wraz ze wzrostem temperatury ogniwa fotowoltaiczne zdaje się tracą mocno na sprawności).

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Wydaje mi sie że rozwiazaniem będa własnie owe "konstrukcje wolnostojące", ale uzywane jako wielofunkcyjne platformy: do modułow PV, kolekotrow sloneczych, małych elektrowni wiatrowych ..... Raczej heliotraki, śledzace za rachem słońca.