Jak doniosły gazety Rada Nadzorcza NFOSiGW dorzuciła kolejne 15 mln zł Fundacji Lux Veritatis O. Rydzyka na robienie odwiertów geotermalnych pod jego Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Co o tym myślę, a w szczególności o skutkach dla dalszej promocji geotermii, pisałem kilka dni temu, ale pomimo nader w tej sprawie oczywistych wątpliwości, wiem jak nieuchronne jest wprowadzanie w życie „decyzji politycznych” (zwłaszcza ustępującej władzy) i takiego finału sprawy się niestety spodziewałem. Już po potwierdzeniu tej tezy, przychodzi czas na bardziej ogólne refleksje.
Pewnie i Pan i Pleban świętują teraz swój wspólny sukces, jak to sprytni byli. Ale przekornie myślę sobie, że będą to trudne i kosztowne pieniądze dla beneficjenta takiej pomocy „last minute”. Jeżeli tylko znajdzie czas na głębsza refleksję, to może szybko dojść wniosku, że przekorne życie każde mu samemu udowodnić, czy jest tak jak pisał we wniosku do NFOŚiGW, że „geotermia (głęboka i w tej niewielkiej skali na rzecz jednego odbiorcy) to tania energetyka”. Szkoły odwiertami nawet z włókna szklanego z dotacją 27 mln zł nie da się ogrzać, a szybko okaże się, że odwierty to raczej studnia bez dna. Dobrze aby pozostali darczyńcy O. Rydzyka i wierni wspierający Radio Maryja mieli już teraz świadomość skali przyszłych potrzeb.
Druga refleksja dotyczy Pana. Nie ulega wątpliwości że Fundację decyzją stricte polityczną obdarował Minister Środowiska, mający większość swoich szabli w Radzie Nadzorczej NFOSiGW. Nikt, kto nie wie gdzie mieści się Szkoła o. Rydzyka i choć trochę zna rozmieszczenie podziemnych zasobów geotermalnych w Polsce i mapę nadziemnych sieci ciepłowniczych które pozwoliłoby odebrać wydobyte na powierzchnie ciepło, nigdy nie wskazałby akurat tego miejsca do wykonania odwiertów. Polityka nadaje trzeci wymiar, ale przy całkowitym prymacie polityki nad zdrowym rozsądkiem, łatwo można znaleźć się w przestrzeni czterowymiarowej, w czarnej dziurze. Takich pułapek można by uniknąć gdyby kierować się pewnymi racjonalnymi ramami (priorytety), zobowiązaniami państwa, w tym wobec UE (dotyczą one jak na razie zielonej energii elektrycznej i biopaliw, a nie ciepła geotermalnego) i prostymi obliczeniami pokazującymi koszty o korzyści rozwiązań alternatywnych. Wiem, że politycy lubią mieć swobodę i niechętnie poddają się dyktatowi dokumentów strategicznych (np. takich jak niestety już zdezaktualizowana – właśnie na życzenie polityków- Strategia rozwoju energetyki odnawialnej), ale niedobrze jest jak ta swoboda dotyczy decyzji politycznych w sprawach stricte technicznych. Wtedy niestety znacznie też łatwiej o korupcję polityczną, z którą to ustępujący rząd tak (medialnie) walczył, a z podejrzeniem o takową (przynajmniej w tym przypadku) zakończył swoją posługę.
Wypada czekać z nadzieję na nowego Ministra Środowiska i na to, że kiedyś nie będzie się opłacało używać władzy politycznej do wiercenia dziur.
środa, listopada 07, 2007
Jak Pan Plebanowi, czyli o decyzjach politycznych w sprawach technicznych
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz