Wywiązując się z noworocznej zapowiedzi w sprawie śledzenia prac nad przygotowaniem przez rząd "Planu działań na rzecz OZE do 2020 r." i wdrożenia dyrektywy 2009/28/WE o promocji stosowania odnawialnych źródeł energii, zajrzałem na ustanowioną przez Komisję Europejską (KE) platformę na rzecz przejrzystości służącą informowaniu i monitorowaniu wdrożenia dyrektywy.
Widać, że do wczoraj 15 krajów członkowskich UE przesłało dokumenty z założeniami do prognozy wykorzystania OZE do 2020 r., ew. kosztów i korzyści oraz konkretne informacje takie jak: szacunkowa nadwyżka energii z OZE w poszczególnych latach (2012, 2014, 2016, 2018) aż do 2020 r., potencjał wspólnych projektów (do realizacji wspólnie z innymi krajami), ew. potrzebne transfery statystyczne z innych krajów, gdy dany kraj w którymś z okresów nie będzie w stanie wykonać celu z dyrektywy.
Wśród krajów które zobowiązanie wykonały - termin byl do konca grudnia ub.r - są 4 nowe kraje członkowskie (na 12) : Bułgaria, Czechy, Rumunia, Słowenia oraz 11 krajów „starej piętnastki”: Dania, Francja, Niemcy, Irlandia, Łotwa, Holandia, Hiszpania, Szwecja. Austria, Belgia, Portugalia. Nie ma Polski.
Jest to pierwsza konkretna „wpadka” formalna Polski, bo nawet o ile kraj członkowski może poprosić KE o nie ujawnianie szczegółów dokumentów związanych z prognozami, to samą prognozę, zgodnie z dyrektywą musi dostarczyć. Jak widać z podejściem Polski do wypełnienia zobowiązania specjalnie nie solidaryzują się Czechy (drugi po Polsce malkontent jeśli chodzi o Pakiet klimatyczny UE, dotychczas w sprawach energii i klimatu działający razem z naszymi przywódcami) i Słowenia, które doświadczyły już UE w czasie swoich trudnych dla nich prezydencji oraz najnowsi, problematyczni w inny sposób, członkowie UE; Bułgaria i Rumunia (jeszcze, tam gdzie jest to możliwe, starają się).
Głupi byłby jednak kraj, który z pełnej przejrzystości w tym zakresie by nie skorzystał. Brak publicznie znanych wstępnych prognoz i założeń to też większe w Polsce i u kilku innych maruderów w UE ryzyko inwestorskie i większe koszty oraz wolniejsze tempo rozwoju OZE. To też przepływ najcenniejszego kapitału tam, gdzie jest przejrzyście. Rząd, stawiając na wielce wątpliwą energetykę jądrową oraz de facto promując coraz mniej konkurencyjny węgiel i stwarzając wrażenie że popiera też OZE podniósł niepewność i ryzyko u inwestorów na wszystkich rynkach. Dyrektywa 2009/28/WE, jeżeli jest wdrażana, zmniejsza ryzyko i koszty w całej energetyce, a OZE są opcją technologiczną o minimalnym jedynie ryzyku, taką której promocji żaden kraj nie będzie żałował. My wiemy swoje i wolimy inaczej.
Niemcy podali do wiadomości publicznej swoje szczegółowe założenia do prognozy OZE na 2020 r. już w październiku 2009 r. Tamtejszy minister środowiska zaproponował dla Niemiec o 1% większy cel niż 18% wynikające wprost z dyrektywy i zapowiedział, że jeżeli konsultacje społeczne wykażą większe zainteresowanie OZE, Niemcy ten cel dalej będą zwiększać, proponując zapewne innym krajom (pewnie jednym z tych, których do dzisiaj nie ma na platformie przejrzystości KE) transfery statystyczne aby te mogły swoje cele wypełnić, płacąc kontrybucję na rzecz przemysłu niemieckiego lub płacąc karę na rzecz UE. Mechanizmy są znane wszystkim od dawna i proste i nasz rząd z pewnością je zna. Dlaczego zatem nie chce zmniejszyć ryzyka u własnych inwestorów, dlaczego naraża się i polskiego podatnika na wszczęcie postępowania przez KE za niespełnienie pierwszego, formalnego wymogu dyrektywy, dlaczego naraża skarb państwa na straty oraz lekceważy sprawę i nie dotrzymuje prostego terminu?
A jeszcze, z drugiej strony, dlaczego w tak szybkim tempie, bez wcześniejszych poważnych analiz ekonomicznych, realizuje kolejne kroki programu jądrowego, skoro ani jego potrzeba nie jest oczywista, ani tudzież jego realność i to w sytuacji kiedy nie realizujemy w ten sposób żadnego z naszych trudnych zobowiązań, a efekt jaki ew. uzyskamy będzie wielokrotnie mniejszy niż konsekwentny i pozbawiony ww. elementów ryzyka rozwój energetyki odnawialnej? Kto wie?
PS. Wczoraj, 28 stycznia, z ok. miesiecznym opóźnieniem Polska dostarczyla do Brukseli, jako 24 kraj czlonkowski UE zalozenia do krajowego RES Action plan. Dokument jest malo rozbudwany i wynika z niego ze Polska zamierza swoj cel na 2020 r. przekroczyc o prawie 0,5%. Bedzie to przemiotem bardziej szczeglowych analiz na odnawialnym.
wtorek, stycznia 12, 2010
Platforma przejrzystości i przejrzystość Platformy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
Witam,
Panie Grzegorzu temat realizacji elektrowni jądrowej "idący" zgodnie, punkt po punkcie, z programem mnie osobiście nie dziwi; dlaczego?
Stworzono program i cały przemysł za nim stoi (potrzeba energii elektrycznej). Firmy, które bezpośrednio lub pośrednio uczestniczą (będą uczestniczyć) w przygotowaniach, budowie, eksploatacji "mówią" jednym głosem - TAK chcemy elektrowni jądrowej. Gminy "biją" się o lokalizacje - podatki, praca dla społeczeństwa etc.
Rynek OZE - hmmmm... być może 5 lat temu mówił jednym głosem - w chwili obecnej każda grupa branżowa, gospodarcza, wprowadza chaos... to jest fakt, który nastąpił. Pamiętam rynek OZE 5 lat temu, który był "przyszłościowy", miły, ambitny i jednogłośny - zróbmy coś dla rozwoju energetyki, dla nas, Polski, polskiego biznesu. Od tego czasu każda branża OZE zaczęła pracować na "swój interes". Warto przytoczyć ostatnie komunikaty, jak np. en. wiatrowa wyrzuca przemysłowi biogazowemu wady, przemysł biomasy -> p. en. wiatrowej etc. dlaczego? ponieważ dotacje - "pieniądze" :)
Szczytne cele takie jak "powołanie" Polskiej Rady Koordynacyjnej OZE nic nie dało, skoro były "chore komórki". Celem miało być jednogłośne stanowisko... i ono jest. Wszyscy jednogłośnie mówią OZE TAK (ale "moje").
Należy pamiętać, że każda technologia ma wady i zalety, o czym chyba zapomniano.
Mam nadzieję, że znajdą się osoby - ambitne i wierzące w OZE - w rozwój nie tylko energetyki, ale i przemysłu polskiego, technologii OZE - osoby, które nie zostały zainfekowane... i uda się zrobić "pospolite ruszenie" nie przeciwko en. jądrowej, ale w celu uświadamiania społeczeństwu energetyki rozproszonej, energetyki, która ma przyszłość, której matką jest OZE.
Dziękuję, za komentarz i inspirację do dłuższej (przepraszam:) refleksji:
Myślę ze jednak za energetyką jądrowa cały przemysł jednak nie stoi (sektor węglowy i gazowy patrzą inaczej), ale faktem jest że ma ona inteligentnych lobbystów i stwarza nadzieje dla części tradycyjnego przemysłu załapania się na konkretne lukratywne zlecenie na koszt państwa (w OZE trzeba ciężej pracować a skala pojedynczego przedsięwzięcia biznesowego jest dla tradycyjnej energetyki za mała). Ponadto „tradycyjny” przemysł jest ciągle u nas państwowy i jak państwowy generał powie że to dobre, to każdy sierżant przytaknie, a przynajmniej nie podejmie otwartej, medialnej polemiki. W przeciwieństwie do sektora OZE, taka postawa wynika z dojrzałości biznesowej i emocjonalnej (to Pan doskonale wyłowił) i z dobrego wyczucia własnych interesów.
Sektor OZE tych interesów nie czuje i nie potrafił zauważyć, że wsparcie dla OZE i jego promocja są skorelowane z polityką klimatyczną i ceną uprawnień do emisji CO2. Sektorowi OZE wydało się że im się „zwyczajnie należą” zielone certyfikaty i dotacje i sektor ten w Polsce i nie mając nadrzędnego celu publicznego, nie tylko że nie potrafi przemówić jednym głosem, ale nie potrafił nadać tonu debacie. Gwoździem do trumny było np. podawanie przez istniejący tylko wirtualnie sektor fotowoltaiki niemieckiego systemu wparcia jako wzoru (powinni czekać, aż o to upomną się inni). Zostało to (hipotetyczne koszty) cynicznie wykorzystane przez lobbystów tradycyjnej energetyki i w efekcie zablokowało to wprowadzenie systemu stałych cen i ułatwiło wprowadzenie chorego systemu zielonych certyfikatów. Poza wszystkim wadami tego systemu, w Polsce spowodował on pojawienie się na rynku spekulantów – biznesmenów z Bożej Łaski (taka jest nasza przedsiębiorcza natura niestety i trzeba to w regulacjach uwzględniać) – którzy działając całkowicie w oderwaniu od celu publicznego, zniszczyli społeczną a w ślad za tym polityczną pozycję tego sektora. Wpuszczenie do systemu wsparcia dużych, zamortyzowanych elektrowni wodnych i współspalania, dało fory i pozycje właśnie tradycyjnej energetyce i do reszty odarło ostatecznie OZE z zieloności i społecznej i rynkowej "dodatkowości” jaką jest demonopolizacja i decentralizacja. Dalej, w przypadku posiadania przez tradycyjną (skonsolidowaną) energetykę decydującego głosu w sprawie przyłączeń do sieci (deficytowe dobro dla zamkniętych w klatce „szczurów”), dla sektora OZE pozostała już tylko równia pochyła.
Ale nie winię skołowanego sektora OZE. Wina leży po stronie rządów, chcących robić interesy polityczne (wpychanie ludzi w biopaliwa i współspalanie) i drobne interesiki finansowe (spółki skarbu państwa). Stworzono niemalże mafijny układ pod hasłem „reglamentowanego” rynku, którego nie było i nie ma. Znaczna część polityków lubi mętna wodę, ale rynek trzeba budować nie na podszeptach grup interesu, ale na rzetelnej, porównawczej i przejrzystej analizie ekonomicznej WSZYSTKICH technologii OZE na wszystkich rynkach, a potem na wykorzystaniu efektywnych i dostosowanych do etapu rozwoju rynku (wymuszonego w znacznej mierze kwestiami klimatycznymi) instrumentów. Mogę się tylko domyślać dlaczego od 10 lat (niezręcznie mi przywoływać tę zapewne niedoskonałą, ale jendak w miarę kompleksową i pozbawioną "politycznych "uwarunkowań" pracę) nikt takiej analizy nie przeprowadził dla całegoo sektora OZE, w konkurencji z tym konwencjonalnym i z prognozą jego konkurencyjności na 2020 r? Także Action plan, wg mojej wiedzy, jest tworzony polityczne), a nie merytorycznie i stąd dla jednych w ramach politycznie określanego systemu wsparcia, wynikają straty – choć to co robią ma sens społeczny i gospodarczy, a dla innych nadzwyczajne zyski choć to co robią nie zawsze ma sens. A przejrzystość jest w niełasce.
Witam,
Panie Grzegorzu dziękuję za wielce konstruktywną wypowiedź na temat sektora OZE, jego sytuacji oraz problemów z jakimi się boryka.
Przyznaję, że podzielam podobną opinię w tej sprawie oraz podpisuje sie dwoma rękami pod tym komantarzem.
Panie Łukaszu,
troche mnie Pan rozpieszcza :). Jak mniej niż 2/3 (odwrotoność wiekszosci sejmowej w RP) jest przeciwnych mojej ocenie sytuacji i propozycjom to aż czuje sie zaniepokojony! Poparcie jest zawsze bardzo miłe ale rozleniwia i usypia (rewolucyjną, oczywiscie) czyjność :)
Mimo to- dziekuje za poparcie, bo jak ono spada ponizej 10% to byc moze czas abym udał się do lekarza...
I w takim to nietypowym zakresie balansuje pomiedzy zakompleksieniem a butą...
Ale w rewanżu :) sam podpiszę się też obydwiema rękoma pod Pana spostrzeżeniem związnaym z powyższą dyskusją. Odwołam się do Pańskiego wpisu na blogu paliwowym o kosztach biogazowani . W prostych "żołnierskich" słowach wykazał Pan że biogazownie kosztują znacznie wiecej niz 8-10 mln zł/MW, a ktorych mowi rządowy (Ministersta Gospodaki) program IERE. Wg moich ocen całkowity koszt (nakład inwestyctjny) jest srednio 2 krotnie wyższy od podanego w IERE. Takie krotkowzroczne napady huraoptymizmu podważają wiarygodność OZE i długofalowo szkodzą oraz uniemożlwijaja skonstruowanie wiarygdnego Action planu, dobraniu racjonalnego systemu wsparcia. I tu znowu winni nie sa lobbysci lub nawet ludzie działający w dobrej wierze i nie niezwykle objecujaca technologia fermentacji metanowej, ale rzad fimrujacy to i narażajacy krajowych inwestorow na ryzyko i niezbezpieczenstwo.
Bardzo dobry wpis i komentarze. OZE w Pl to takie małe bagienko które najszybciej pochłania szczytną ideę energetyki odnawialnej. Podwaliny do obecnej chorej sytuacji stworzył system wsparcia który oderwany jest od realnych kosztów inwestycji. Ludziom z zewnątrz ciężko czasami pojąć jak to jest obecną sytuację. Jak to jest możliwe że w polsce "inwestorzy" chcą budować ponad65GW farm wiatrowych a polska jest w ogonie wykorzystania OZE. Do tego robienie przepisów pod grupy interesów zwłaszcza rolników a to te nieszczęsne biopaliwa po zatankowaniu których traci się gwarancje na auto a to spalanie zboża bo cena za niska. Teraz ten biogaz o którym słyszałem że wsparcie zostanie ustalone na poziomie 500zł/MWh - a gdzie jakiś cel publiczny? troska o koszty które przecież finalnie pokrywa odbiorca końcowy
Agresywni lobbyści biomasy niszczą swój sektor i podcinają gałaź na której siedzą mówiąc tubalnym głosem członka zarzadu jednego z członków zarzadu "knapowego" stowarzyszenia POLBIOM, że "energetyka wiatrowa jest nam potrzeban jak rybie rower".
"Ważnym" sieciowcom wydaje się megalomansko że mają władze ustawodawczą (automaty do hazardu to wielokrtonie mniejszy rynek niz energetyka) nad kierunkiem rozwoju OZE, a w szczególnosci tempem rozwoju energetyki wiatrowej. Chca aby swiat do nich sie dostosował i "dobierają konia do bata", a to oni sie musza dostosowac do świata finasnów, ktory lepiej wie w co inwestować i ma silniejsze argumenty.
Rozumiem sektor energetyki wiatrowej, który wierzac w oficjalna polityke panstwa i UE rozwinał ok. 100 GW projektow (zasob na 20 kolejnych lat) ale ten (zmarnowany wysilek i koszty poniesione dziala dziwnie przeciw enegetyce wiatrowej. Deweloperzy farm wiatrowych szkodzą sobie "dworując" w stresie z ww. powdu z biomasowego "high-tech". Walczący o "kumulację wsparcia" dla biogazu wieksza niz przy największym szczesciu w totolotku, nie powinni liczyc na główną wygraną. Zachłanność sprowadzi ich do pozycji chciwej i zachłannej żony rybaka, która rzniecirpliwiła Złotą Rybkę - została sama, baz wczesniej wyszarpanego bogactwa, nad pustym i pękniętym korytem.
Wydawać by sie moglo ze sektor OZE nie czyta mądrych bajek i sie nie uczy, ale prawda jest taka że wierzy w bajki, ale tylko takie mniej mądre - ktore sam dla siebie wymysli - w tym w sen o wielkich pieniądzach lub choćby sen o potędze.
Rząd, przed wybrami, mami górnikow CCS, a marzących o mocarstwowosci i silnie zakomoleksionych Polakow - energetyka jądrową. Prezydent mówi, że gazoport NLG trzeba budowac niezaleznie od kosztów i ekonimika tu nic nie znaczy.
Zgadzam się, że "ludziom z zewnątrz ciężko czasami pojąć jak to jest obecną sytuację"....
Ale wierzę, tak jak Pan Łukasz, że trzeba nam pewnie przez to wszystko przejsc, aby w koncu bylo "lepiej"...
Wczoraj, 28 stycznia, z ok. miesiecznym opóźnieniem Polska dostarczyla do Brukseli, jako 24 kraj czlonkowski UE .
założenia do krajowego RES Action plan
Dokument jest malo rozbudwany i wynika z niego ze Polska zamierza swoj cel na 2020 r. przekroczyc o prawie 0,5%. Bedzie to przedmiotem bardziej szczeglowych analiz na odnawialnym.
Tymczasem i wstępnie, wobec oportunizmu kajowych "węglowych" koncernów elektroenergetycznych, niesmiało zaproponowalem aby nie tylko znacznie podniesc cel OZE, ale tez postawić wiekszy nacisk na zielona energię elektryczną.
Prześlij komentarz