sobota, stycznia 02, 2010

Czy Polacy rzeczywiście oceniają pozytywnie stanowisko rządu ws. Pakietu klimatycznego UE „broniące polskiego przemysłu”?

Sylwestrowo-Noworoczne wydania dzienników zamieszczają szereg „autorskich” (eksperckich”) podsumowań 2009 r., ale tylko Dziennik - DGP opublikował, zlecone wcześniej (firmie badawczej Homo Homini) szersze badania na temat oceny szeregu ważnych, choć oczywiście arbitralnie wybranych, wydarzeń przez Polaków. Generalnie Polacy wykazują się zdrowym rozsądkiem krytykując prywatyzację majątku Skarbu Państwa (63% ocenia negatywnie osiągnięcia w tym zakresie a tylko 26% pozywanie) czy ciesząc się z wyboru Jerzego Buzka na szefa PE (89% ocenia to jako sukces, a 10% jako porażkę). Uwagę moja zwróciły odpowiedzi respondentów na jedno z pytań– to tytułowe - brzmiące w przybliżeniu tak: „Czy oceniasz pozywanie stanowisko rządu ws. Pakietu klimatycznego UE broniące polskiego przemysłu?”; i odpowiedzi: "za" -43,1%; "przeciw" -15,6%.

Pytanie, choć ważne, nie należy do najlepiej sformułowanych, bo sugeruje „heroiczną” zapewne obronę przemysłu. Tak z pewnością nie jest, bo rząd nie bronił tej części polskiego przemysłu, która jest prorozwojowa i się rozwija (MŚP, OZE, efektywność energetyczna, nowe technologie itd.) i zamyka szase rozwoju tym dużym, nazwijmy to lagodnie - lekko ociażalym. Kolejny postsolidarnościowy rząd bronił tego co odziedziczyliśmy po epoce socjalizmu, co dalej (przyzjaneję, pomimo pewnych postępów) w znacznej mierze dalej jest anachroniczne i co jest skazane na (generujące koszty) dryfowanie i zamknął niejako temu przemysłowi drogę do modernizacji i konkurencyjności.

Wywalczone przez rząd w trakcie negocjacji Pakietu klimatycznego derogacje (odsuniecie w czasie w stosunku do innych krajów UE) sięgające 2020 r. (a nawet w ciepłownictwie do 2027 roku) z konieczności 100% nabywania, przez nowe elektrownie węglowe uprawnień do emisji CO2 to rodzaj typowego „strzału we własną stopę”. Elektrownie te nie należą do najnowocześniejszych w UE, a takie niejasne regulacje w UE dotyczące krajowych firm oznaczają większe dla nich ryzyko podjęcia jakichkolwiek działań na rzecz modernizacji (przyzwolenie polityczne i zdradliwa zachęta do kontynuacji tego, co nie ma przyszłości), konieczność pozyskania droższych środków z banków i rynków finansowych na takie tradycyjne inwestycje jak budowa elektrowni węglowych oraz wpychanie energetyki w CCS czyli niewyobrażalne ryzyko technologiczne i biznesowe. Jednocześnie znaki zapytania na tradycyjnych rynkach czarnej energii powodują także pogorszenie warunków finansowania inwestycji w zieloną energię w Polsce, a dodatkową przeszkodą dla OZE i „czystej energetyki węglowej” jest forsowanie mirażu o „taniej” (po 2020 r.???) energetyce jądrowej. Obawiam się, że w wyniku tego rzekomego (i dobrze odebranego przez Polaków, przy tak sformułowanym zapytaniu) sukcesu negocjacyjnego rządu, oznacza to dalszą utratę dystansu technologicznego i konkurencyjności wobec energetyki w UE oraz niewyobrażalne wprost koszty dla odbiorców energii z powodu pozostawienia na następne lata kosztów osieroconych (tzw. stranded costs). To też ryzyko upadku najbardziej ambitnych krajowych koncernów energetycznych, którym jednak mimo wszystko - po wyższym (właśnie z powodu derogacji) koszcie – uda się pozyskać środki i zainwestują w elektrownie węglowe z CCS czy wykorzystaniem technologii zgazowania węgla. Choć prognozowanie „we własnym kraju” nie jest dla mnie łatwe w Polsce, to dodam, że o tego typu obawach pisałem na gorąco bezpośrednio po przyjęciu Pakietu klimatycznego i w tym przypadku nie wycofuję się z tego.

Przy takiej obronie własnego przemysłu, na własne życzenie sprawimy, że już za kilka lat niewiele z niego zostanie; albo masa upadłościowa albo coś do oddania za bezcen inwestorom zagranicznym. Myślę, że Polacy, mimo powyższych wyników badania, za czymś takim się nie opowiadają.

Pomimo głośno wyrażanego sprzeciwu wobec Pakietu klimatycznego przez tradycyjne firmy energetyczne, trzeba wierzyć nawet w ich rozsądek i umieć oddzielić cyniczną walkę o utrzymanie monopolu bez żadnych zmian od szansy na podejmowanie przez nie, trochę skrytych, prób dostosowania do sytuacji. Wiemy z historii jak firmy udowadniały, że coś co miałoby dobre dla społeczeństw, będzie dużo kosztować lub że się nie da tego zrobić, lub że zmiany doprowadzą światową gospodarkę do bankructwa. Wystarczy sobie przypomnieć opór przemysłu samochodowego przez wprowadzeniem katalizatorów (bez tego obecnie większość z nas w miastach byłaby zapewne poważnie zatruta), ograniczeń dla emisji freonów z lodówek i klimatyzatorów i podpisaniem tzw. Protokołu Montrealskiego w sprawie dziury ozonowej w 1987 r. (firmy blokowały zmiany przez 15 lat), wprowadzenie norm energooszczędności na elektryczne urządzenia domowe (blokowane przez amerykański przemysł od 1978 r., aż po 15 latach prezydent Clinton pognał towarzystwo w 1993 r.) czy blokowanie od 1980 roku wprowadzenia informacji na produktach (wcale nie zakazu !) że stosowani tzw. tłuszczów trans szkodliwych dla zdrowia i życia (większość firm je wyeliminowała, ale jeszcze do dzisiaj niektóre zarabiają na nich). Prawie zawsze okazywało się, ze najwięksi truciciele, działając już z pełną świadomością na szkodę konsumentów i zarabiając na nich oraz zwalczając zmiany wynajmując nawet agresywnych lobbystów, w praktyce znacznie wczesnej podejmowały działania dostosowawcze, walcząc o utrzymanie pozycji na rynkach w ramach nowych antycypowanych regulacji. Niektóre z nich jak już czuły że uzyskaly np. technologiczna przewagę konkurencyjną "przywdziewaly zielone szaty" i stawały się rzecznikami zmian. Te które tego nie zrozumiały przestały istnieć.

Postawa rządu wobec Pakietu klimatycznego UE i uzyskane w negocjacjach efekty spowodowały, że tradycyjne, zatwardziałe i mające ciasne horyzonty firmy generalnie nie widzą potrzeby, a może i możliwości szybkich zmian. Rząd moim zdaniem pogorszył sytuację tych innowacyjnych co mogłyby, razem z polską gospodarką, na zmianach wygrać. Zarządy firm nie widzą co z tym „zwycięstwem” robić i tylko miotają się w sprzecznościach. Muszą być przygotowane na różne ewentualności, a to kosztuje.
Podam jednak pozytywny przykład z końca ubiegłego roku. Elektrociepłownia Rzeszów będąca w grupie PGE SA ogłosiła przetarg na budowę bloku kogeneracyjnego wytwarzania energii elektrycznej 30 MW i cieplnej w oparciu o dieslowskie silniki spalinowe na oleje roślinne (nowosć w Polsce, znacznie lepsza i bardziej zbiezna z Pakietem klimtycznym niz promowany w Polsce biodiesel w transporie). Ale wobec niepewności co do spełnienia w przyszłości kryteriów zrównoważoności dla biopaliw (wynikających z pakietu klimatycznego i odbiegających od tego co promuje polskie prawo; Prawo energetyczne i ustawa biopaliwowa) oraz niepewności co do rządowego kontraktu gazowego, dopisała w ogłoszeniu o zamówieniu że blok ma być realizowany w taki sposób, aby możliwe było w przyszłości dostosowanie bloku do spalania gazu ziemnego. Choć to kosztuje to pokazuje że firmy mają nieraz - w tym przypadku to ma podwójne znacznie :) - więcej oleju w głowie i elastyczności w myśleniu niż „broniący je” rząd.

6 komentarzy:

Bogdan Szymański pisze...

Szczerze nie rozumiem Polskiej polityki gospodarczej a zwłaszcza energetycznej. Możliwe że wynika to z faktu że niezależnie od opcji politycznej obecni miłościwie nam panujący wychowali się w socjalizmie i przywiązanie do centralnego panowanie mają "we krwi" jednocześnie nie potrafią się przełamać i podejmować może trudne lecz konieczne decyzje. Osobiście dla mnie jest skandalem postawa rządu w której wspiera on rozwiązanie korzystne dla firm, monopolistów będących jednocześnie własnością skarbu państwa (czysty lobbing we własnej sprawie). Do tego typu absurdów będzie dochodzić do póki w energetyce nie zawita wolny rynek a rola państwa ograniczy się jedynie do zapewniania dobrego prawa.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Panie Bogdanie,

podzielam szczerze Pana szczerą ocenę, że nie sposób zrozumieć polską politykę gospodarczą. Źródła tego problemu w odniesieniu do polityki energetycznej (i klimatycznej)opisywałem wcześniej na odnawialnym i utożsamiałem z PR-owskim jedynie podejściem do gospodarki i obłudnym i koniunkturalnym graniem różnych ról oraz, w zależności od bieżących potrzeb, eksploatacją różnych teorii ekonomicznych (np. innej w odniesieniu do UE a innej na użytek bieżącej polityki w Polsce). Polska nie rozumie jeszcze do końca na czym polega taki projekt jak UE i od razu zaczyna grać i w efekcie nie tylko adresaci, ale sami autorzy nie wiedzą już sami w co grają.

Z pewnością na stosunku rządu do Pakietu klimatycznego zaważyła perspektywa wyborów prezydenckich '2010. N.b. rząd nie uważa Polaków za nadto mądrych aby Ci zrozumieli trochę bardziej zaawansowane niuanse, ale to już kwestia oceny i rządu i obywateli i kwestia umiejętności i chęci przekazania trochę trudniejszej informacji.

Ale poza obłudą, jest jeszcze jeden czynnik uniemożliwiający wręcz zrozumienie, dlaczego rząd liberalny wspiera monopole. Jest to rozmijanie się słabo ugruntowanej teorii oraz deklaracji z jeszcze gorsza praktyką. Wszak rząd liberalny powinien zwalczać monopole i własność państwową? A w energetyce i szerzej w gospodarce będącej obecnie w zarządzie Ministra Skarbu jest dokładnie odwrotnie. Trzymanie "na stanie" spółek skarbu państwa (opóźnianie prywatyzacji) uzasadniane jest rzekomo chęcią przeczekania kryzysu (choć w kryzysie rośnie nam deficyt budżetowy..), ale odbywa się to w sytuacji realizacji przez te firmy polityki rządu nie respektującej Pakietu klimatycznego i dlatego ich wartość na rynkach finansowych będzie spadać.

Dochodzą do tego jeszcze różnice w podejściu do problemu przez koalicjantów PO i PSL. Okazuje się, że PSL w osobie nie byle kogo bo swojego szefa oraz wicepremiera - Waldemara Pawlaka opowiada się za ... społeczną gospodarką rynkową w wersji europejskiej (niemieckiej), czyli ortoliberalizmem, który m. in w swej wersji „czystej” zakłada walkę z monopolami i jednoczesną likwidację spółek skarbu państwa oraz rozwojem małej przedsiębiorczości. Premier Pawlak wypowiada się na ten temat na blogu na Salonie24 – np. świeży wpis z 2 stycznia ‘2010 i jednoczesne (por poprzedni jego wpis ) promuje innowacyjność. Doceniam osobiste wyjście Premiera Pawlaka w stronę internautów i podjęcie dyskusji z nie najłatwiejszym (prawicowym) towarzystwem na Saolnie24. Ale jak to wszystko się ma do polityki ministerstwa Gospodarki, na którego czele stoi Waldemar Pawlak w zakresie obrony największych krajowych monopoli (te energetyczne są tu flagowym przykładem) i promowania innowacyjnosci?

W tak mętnej wodzie można mowić wszystko bo jak z tym dyskutować i jak to krytkowac skoro zawodzi tu zwykła logika? Z takiej dyskusji wydzie tylko karczemna awantura, a ludzie dalej nie będą wiedzieć o co w tym chodzi. Z takiej polityki nie wyjdzie też dobre prawo.

Bogdan Szymański pisze...

Odpowiedzi są dwie albo politycy sami nie wierzą w to co mówią lub wierzą w coś innego lecz tego nie mówią głośno. Osobiście dla mnie człowiek który boi się wprowadzać zmiany które głosi nigdy nie powinien być politykiem.

Wracając do energetyki Polscy (ale nie tylko) politycy działają pod presja monopoli, związków ale i całego społeczeństwa, które po postu bio się zmian bo wmawia mu się że zmiany przyniosą tylko coś gorszego. Do tego dochodzi post PRL-owskie myślenie że strategiczne sektory muszą być pod kontrolą państwa - tylko dla czego? Jak elektrownie kupiłby rosyjski magnat to wyłączy polakom prąd jak złe będziemy mówić o Putinie. Słuchając co poniektórych polityków to mniej więcej tego kalibru przesłanki nimi kierują. Dochodzimy do sytuacji w której rząd udaje że kontroluje strategiczny przemysł i gwarantuje niezbędne potrzeby społeczeństwa a konsumenci za tą kontrole słono płacą.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

>>albo politycy sami nie wierzą w to co mówią lub wierzą w coś innego lecz tego nie mówią głośno<<<
a) mysle ze głównie to drugie (wyrachwanie a czasami cynizm) a zamiast "wiary" (to słowo mało popularne wsrod polityków) uzyłbym b) wiedzę i chęć uczenia się i otwarcia na nowe (zwłaszcza jak niezbieżne z a).

Nie wiem np. na ile Zespół Doradców Premiera (Tuska) w tzw "Raporcie Boniego '2030" sam i niezaleznie doszedłdo wniosku: "w wypadku Polski węgiel jest cennym dobrem, ... po okresie inkubacji technologii „czystego węgla” uczynić z węgla rezerwę strategiczną na II połowę XXI wieku", czy bronili tego co Premier wczesniej (bez raportu) poiwedział,
por. wpis

>>Jak elektrownie kupiłby rosyjski magnat to wyłączy polakom prąd jak złe będziemy mówić o Putinie<<

Tu dochodzimy już do wielkiej polityki i naszej umiejetnosci (zdolnosci) poukładania się z Rosją, a w zasadzie najpierw w samym sobą. Tak jak w ww. cytowanym wpisie, chodzi o dziwną relacje i nispodziewany konsensus PO i PIS w tej właśnie sprawie i napedzanie sie w kierunku zmierzajacym absurdu, bo ani energetyka (taką jaką znamy) nie jest strategiczna ani rosyjski gaz (to sprawa taktyczna) aby w imię tego mirażu i nieufnosci do Putina (to nawet rozumiem, ale nie przeceniam siły gospodarczej Rosji) zadręczyć własną gospodarkę. Układ koalicja opozycja w tej sprawie pozbawia wyborców tak potrzebnej alternatywy; ilustruje to dobrze np.
rysunek Marcina Wichy w Tygodniku Powszechnym

Do przełamania tego, brakuje nie tylko światłych, odważnych polityków z szerszą wizją, ale też zaplecza intelektualnego rządu (np. zlikwidowane RCSS na ktorego miejsce nic nie powstało) oraz niezależnych instytucji i otwarych mediów aby inny przekaz i inna perspektywa trafila do obywateli i wyborców. Wtedy też niertodoksyjni politycy zaczęliby się inaczej orientować i ustawiać z wiatrem.

Kinga Kalandyk pisze...

Witam, Panie Grzegorzu w dalszym ciągu śledzę z zaciekawieniem Pana bloga, niestety czas nie pozwala mi udzielać się aktywnie w dyskusjach.
Życzę pomyślności w Nowym Roku i ciekawych spostrzeżeń do podzielenia się na blogu:)!!!
Kinga

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Pani Kingo, pomny na dawne cenne komentrze, zawsze cieszę się z każdch Pani odwiedzin na odnawialnym. Tym bardziej dziekuje za "przykucnięcie" tu na chwile teraz i miłe życznia noworoczne, pomimo braku czasu i wielu innych zobowiązań. Gratuluję przygotowanej i prowadzonej przez Panią, bardzo udanej Kampanii Solarnej, o ktorej miałem okazję przecztac w mediach. Życze dużo słońca i więcej czasu w Nowym Roku!