poniedziałek, marca 03, 2008

Wzmożony ruch na nowym blogu Komisarza UE ds. Energii Andrisa Piebalgsa

W piątek po poludniu Komisarz Piebalgs wprowadzil do cyberprzestrzeni swoj pierwszy wpis na swoim blogu obslugiwanym przez Komisje Europejską. Wczesniej odwiedzalem blogi paru innych komisarzy UE, ale nie cieszyly sie one specjalnym powodzeniem komentatorow. Pierwszy wpis Pana Piebalgsa, zresztą naprawde ciekawy, zapowiadający m.in. że 2008 rok będzie rokiem "efektywnosci enegetycznej" w UE, od razu spotkal sie z wielkim entujazmem i aktywnoscią czytelników. Choć ludzka solidarnosć i zachecajaca tresć pierwszego wpisu niezwykle zapracowanego czlowieka zachęcila mnie aby życzyc mu powodzenia i konsekwencji (i nie zapominania o OZE:), szybko sie zorientowalem, że blog Komisarza przeżyl prawdziwe oblężenie takich jak ja i juz po pierwszym dniu moderator umiescil aż 57 (!)komentarzy, a w wsród nich nawet gotowe do wdrozenia rozwiazania techniczne :).

Skad takie powodzenie? Nie ulega watpliwosci, że energia (chyba najbardziej poprzez jej koszt) stala sie juz niezwykle waznym tematem nawet dla przecietnego obywatela. Chodzi tu tez z pewnoscią o autoreklmę, o chęć pokazania sie. Pan prof Hanna Swida-Ziemba napisala niedawno, ze "tyle żyjemy ile pokażemy przez innymi" i tym tez tlumaczyla fenomen naszej obecnosci (w szczególnosci blogerow :) w internecie. Ale moze jest w tym wszystkim takze chec bezposredniego kontaktu ponad np. .... dostawcą energii, regulatorem krajowym, ministrem, ba nawet premierem, z tym co (nawet przy braku unijnej polityki energetycznej) silnie jednak wplywa na ksztalt i przyszlosc energetyczna UE, a moze nawet szerzej. Pamietam zreszta jak kiedys rozmawiajac z dzialaczem samorzadowym o obecnym wieloszczeblowym systemie administracji państwowej i samorządowej, gdzie oprocz gminy, powiatu i wojewodztwa samorzadowego i Warszawy pojawiala sie Bruksela, rozmowca doszedl do wniosku ze jest tego wszytskiego o "jeden" szczeblel za duzo. Niesmialo zapytalem czy znowu chodzi mu o pokrywanie sie kompetencji powiatow i gmin, a w odpowiedzi dostalem zapytanie: czy Europa naprawde przestalaby funkcjonowac gdyby marszalek wojewodztwa kontaktowal sie bezposrednio komisarzem UE...

Ale co to bedzie dalej z blogiem p. Komisarza? Aż strach pomyslec. Nie tak dawno rozmawiajac "o naprawie administracji państwowej" zetknalem sie z innym spostrzeżeniem. Jak opozycja w Sejmie, czy nawet pojedynczy posel, chce pomóc energetyce odnawialnej to przygotowuje interpelację (skierowaną do rządu, aby go do dzialań w okreslonym (slusznym) kierunku zmobilizowac. Efekt jest jednak zazwyczaj odwrotny od zamierzonego, bo minister i urzednicy państwowi zamiast pracowac nad rozwiazaniami na przyszlosc, siedza po nocach i pisza odpowiedzi, z ktorych zazwyczaj nic konstruktywnego nie wynika (nawet nie z powodu, ze pytanie jest zle, ale, że tak napisze, z powodu niedoborow w systemie czy jego niewydolnosci).
Mam nadzieje że blog Komisarza Piebalgsa nie zablokuje kompletnie pracy biurokratów brukselskich z powodu domniemanego angażowania ich do przygotowywania odpowiedzi na zglaszane (czasami niezbyt praktyczne) propozycje i nie zdezorganizuje pracy calej Komisji Europejskiej :). Dotarly juz do mnie takie obawy tamtejszych urzednikow, ale traktuje je oczywiscie jak caly ten wpis w kategoriach żartu i mysle ze p. Andris Piebalgs sam sobie poradzi ze swoim blogiem i nikogo ze swoich podwladnych nie bedzie angazowal.

Mysle ze bede na jego blog regularnie zagladal.

2 komentarze:

Romuald Bartkowicz pisze...

Panie Grzegorzu, sprawił mi Pan dużą frajdę informacją o powstaniu bloga Komisarza Piebalgsa - i od tej pory nie tylko będę często zaglądał do "Odnawialnego" ale i tamże. Komentarzy jest już 77 a ze względu na swoją dużą różnorodność także są źródłem wielu ciekawych odkryć dla czytelników...

Np. trafiłem na link do bloga Renewable Energy (Daily and Scientific Information on Renewable Energy, w którym oprócz mnóstwa tematycznie pogrupowanych postów można znaleźć krótkie raporty na temat OZE w wielu krajach, w tym w Polsce.

Natomiast The Energy Blog (The Energy Revolution has begun and will change your lifestyle) zawiera całe mnóstwo linków do interesujących blogów dotyczących energii w ogóle i energii alternatywnej.

Myślę, że Komisarz Piebalgs też dojdzie wkrótce do wniosku, że łamy bloga są za ciasne dla tak wielu komentarzy i zaproponuje osobne Forum Dyskusyjne... A może trzeba Mu to zasugerować? :) Tak wielki szturm na blog Komisarza Piebalgsa świadczy o ogromnym zapotrzebowaniu na europejską platformę dyskusyjną, która umożliwiałaby swobodne wypowiedzi zarówno tym, którzy mają "genialne" pomysły jak i tym, którzy po prostu chcą powiedzieć co myślą na ostatnio modny i coraz bardziej ważny temat "renewables".

Romuald Bartkowicz

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Panie Romualdzie,
Doskonałe sa te linki jakie Pan wyszukał wśród tłumu komentarzy do wpisu p. Piebalsa (dziekuję, także w imieniu tych cichych czytelników "odnwialnego"), a w dodatku aktywne i wygodne w użyciu:). Specjalnie to podkreślam, bo nie tylko ja nie potrafię, będac juz na blogach w "komentarzach" podawać adresów w wersji aktywnego hiperłacza, ale też jeden z komentatorów (kom. z 6 marca) debiutu blogowego Komisarza, skrytkował go za takie "pustosłowie" bez linków.

I co? Nowy, wczorajszy wpis p. Piebalgsa - o bezpieczeństwie energetycznym - http://blogs.ec.europa.eu/piebalgs/is-security-of-supply-in-our-hands/ (przepraszam, dalej nie potrafię tak fajnie zlinkować) aż się skrzy od podświetlanych na niebiesko hierlinków. Czyli, po pierwsze p. Komisarz uczy się znacznie szybciej ode mnie (choć jest o kilka lat starszy :), a po dugie musi chyba czytać te komenatarze i brać sobie do serca. Warto też pochwalic p. Piebalgsa za to, że jak zapowiedział że co tydzień bedzie nowy wpis, tak też (przynajmniej na razie) robi.

Ale (na szczęście:) nigdy nie jest tak, że sie nie można czegoś przyczepić. Otóż na początku nowego wpisu p. Piebalgsa jest takie zdanie: "I am reading all your posts with a great interest and I have forwarded many of your ideas to my services for a more detailed analysis".... Czyli niestety stało sie to czego sie obawiałem w swoim wpisie. Myslę, że złorzeczący na dodatkową robotę w tej chwili urządnicy brukselscy mogą szukać pomocy i outsorcingu w analizie komentarzy, a tu widze już szanse dla nas :), a wszczególnosci dla Pana Panie Romualdzie), gdyż nie tylko że bez uprzedzeń przeczytał Pan komentarze i już posiadał wiedzę, ale potrafił z nich Pan interesujące i pozytywne rzeczy wyczytać i tak miło się z nami tę wiedzą podzielić.

Na koniec jeszcze jedna, odrobine bardziej poważna refleksja.
Wsród róznych Komisarzy blogujących w Brukseli http://blogs.ec.europa.eu/ brakuje mi trochę Pani Komisarz Danuty Huebner. Moglaby nam podac sporo ciekawych informacji (namiastka z serwisu PAP na portalu CIRE.pl http://www.cire.pl/item,31502,1.html o skali finansowania z funduszy spojnosci i funduszy strukturalnych inwstycji w OZE w ltach 2007-2013 w EU-27 (a w szczegolnosci EU-12). Wyszukiwanie tych informacji samemu ze strony DG REGIO jest bowiem wyjątkowo żmudne, a z informacji jakie posiadam wiem, że Polska dość osobliwie (na tle innych krajów UE) zdefiniowała swoje priorytety i zasadu wydatkowania srodkow na OZE.
Pozdrawiam serdecznie