czwartek, marca 19, 2020

Po koronawirusie świat się nie skończy, ale energetyka zmienić się i tak musi


Wśród 5 obszarów rządowej Tarczy Antykryzysowej, poza bezpieczeństwem pracowników, finansowaniem przedsiębiorstw, ochroną zdrowia i wzmocnieniem systemu finansowego znajduje się Fundusz Inwestycji Publicznych FIP o wartości 30 mld zł, którego celem jest pobudzenie gospodarki poprzez inwestycje publiczne w infrastrukturę, szpitale, szkoły, cyfryzację, biotechnologię i energetykę. To wyróżnienie i umieszczenie energetyki razem z IT, biotechnologią obok szpitali i szkól zobowiązuje- musi być innowacyjnie i tanio, i z myślą o przyszłości. Warto zatem chwilę zastanowić się nad miejscem FIP w ramach innych działań antykryzysowych i tym co może kryć się pod „inwestycjami publicznymi” w energetykę.

Zanim jednak rozpocznie się tworzyć listę najpilniejszych potrzeb (punkty 1-3 „tarczy”) i rozwiniemy koncert życzeń w punkcie nr 5 dot. energetyki, warto spojrzeć szerzej (też globalnie) i trochę dalej, gdyż mamy do czynienia z pierwszą epidemią ery mediów społecznościowych, a wtedy niekoniecznie szuka się rozwiązań, które np. trwale pobudziłyby gospodarkę. Pomyślmy zatem, aby przynajmniej pkt 5 polskiego „stymulusa” temu faktycznie służył energetyce w przyszłości.

Po obecnej zarazie, która nie wiadomo, ile jeszcze potrwa nic już nie będzie takie jak było, ani w Polsce, ani w globalnym otoczeniu naszego kraju. Musimy sobie wyobrazić, że niemal wszystko się zmieni, ale jednak pewne trwałe postawy zostaną i odcisną silne piętno na naszym społeczeństwie, na wzór dramatu Powstania Styczniowego[i].

Fakty na dzisiaj (18 marca) są takie, że na świecie liczba potwierdzonych zakażeń Covid-19 (206 845), zgonów (8 272) i wyzdrowień (82 889). To niestety nie koniec. Tempo zgonów nie rośnie już lawinowo, ale niestety,  zapewne w kolejnych dniach te statystyki się pogorszą.  .  Wobec dramatu, nawet jak to trudne, popatrzmy szerzej. W 2003 r.  trwająca jedynie dwa tygodnie fala upałów zabiła około 15.000 osób we Francji i 70.000 w całej Europie (źródło). Trwają dyskusje o skali zgonów wywołanych zanieczyszczeniem powietrza.  Wiele analiz mówi, że zanieczyszczenie powietrza zabija prawie 800.000 ludzi w Europie i 9 mln. na całym świecie każdego roku. Liczba 800.000 dotyczyć ma „dodatkowych” zgonów w Europie, co jest dwukrotnie więcej niż w oficjalnych szacunkach (za NewScientist). Niektórzy badacze ustalają liczbę dodatkowych, przedwczesnych zgonów w 2015 r. 790.000, - tyle osób zmarłoby później, gdyby nie było zanieczyszczenia powietrza”. Inne statystyki tego samego zjawiska mówią, że 800.000 osób straciło średnio 17 lat życia lub że przeciętny człowiek w Europie traci 2-lata życia z powodu zanieczyszczenia powietrza. Trudno nawet oszacować zgony z powodu zmian klimatu, gdyż musielibyśmy uwzględnić tez ofiary wojen klimatycznych.

Wszystkie te przypadki, łącznie z Convid-19 niosą za sobą olbrzymie zagrożenie zwłaszcza dla osób starszych i przewlekle chorych. Latem, gdy zrobi się gorąco, to zamiast wirusa, który akurat nie lub wysokich temperatur, będziemy mieli jeszcze poważniejsze problemy, w tym w szczególności zagrożenie życia osób starszych z powodu braku wody, suszy, drogiej żywności, letniego deficytu energii itp. Mamy przed sobą olbrzymie wyzwanie, jak pogodzić strategię krótkoterminową z długoterminową, przy czym o tej drugiej nie wolno zapominać. Covid-19 kiedyś przeminie i warto, żebyśmy my wszyscy, którzy teraz w domach staramy się nie dopuścić do rozwoju epidemii starali się wykorzystać ten czas, aby w swoich obszarach pomyśleć o tym, co będzie potem. Problemy ze zmianami klimatu czy wyczerpywaniem się paliw kopalnych nie znikną wraz ze zniknięciem wirusa. Za to mogą zniknąć małe i średnie firmy.

Guardian publikując wyniki nowego studium przypomina i ostrzega, że największe zachodnie banki inwestycyjne nie reagują na kryzys klimatyczny i od podpisania Porozumienia Paryskiego przez 4 lata wydały ponad 2,66 bln dolarów na paliwa kopalne. W czarną dziurę zapędziły się Chiny, które mają już 99,7 GW mocy węglowych w budowie i kolejne 106,1 GW na różnych etapach procesu planowania. Światowe Forum Ekonomiczne ostrzega i informuje, dlaczego chiński stymulus po Covid-19 musi odrzucić kosztowną energetykę węglową (na rzecz energii słońca i wiatru), która po pandemii dodatkowo może pogrążyć kraj w kryzysie i zmarnować zainwestowane lekkomyślnie środki, które nigdy się nie zwrócą.

Jeśli chodzi o energetykę to w Polsce jeszcze nie pojawiło się zbyt wiele konstruktywnych pomysłów na wykorzystanie części (jakiej?) z 30 mld zł zadeklarowanych w FIP. Pojawiły się za to inne kontrowersyjne pomysły. Wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski mówi o konieczności wyłączenia Polski z systemu handlu emisjami CO2 w UE, nie dostrzegając, że jest to mechanizm finamsowania budżetu (wpływy ze sprzedaży na aukcjach zagranicznych nadmiarowych uprawnień do emisji CO2) i mechanizm ograniczenia liczby zgonów spowodowanych innymi niż Covid-19 przyczynami, stojącymi za spalaniem węgla.

W tej napiętej sytuacji bardzo martwi tekst Pani Europoseł Jadwigi Wiśniewskiej, wykorzystującej nasze dzisiejsze lęki do uderzania w solidarnościowy Europejski Zielony Ład (EZŁ) postawieniem tezy, że ogranicza on wydobycie surowców niezbędnych do produkcji OZE i rzekomo nakłada ograniczenia na przemysł miedziowy, który popiera OZE i EZŁ. Powyższa teza przypomina  (rzekome :) wystąpienia Władysława Gomułki: "Gdybyśmy mieli więcej blachy stalowej, moglibyśmy produkować więcej konserw, ale nie mamy mięsa". W branży OZE surowców nie zabranie, a nawet gdyby się tak zdarzyło, że zaczęłyby więcej kosztować,  to zaczniemy je oszczędzać,  poddawać recyklingowi, nie marnując ich bez sensu i zacznie się opłacać  wprowadzanie innowacji, które sprawią, że będziemy ich jeszcze mniej zużywać. Kosztami należy obciążać zużywanie surowców nieodnawianych i niszczenie środowiska, a nie np. pracę.

W obecnej sytuacji łatwo siać zamęt, opinia publiczna ma ważniejsze sprawy na głowie. Jednak choćby te powyższe "pomysły" (w normalnych warunkach niedorzeczne) wskazują na możliwość pojawienia się silnego lobbingu na rzecz przekierowania skromnych środków publicznych dedykowanych na rozwój (pkt 5 FIP) w obszary nierozwojowe, a w szczególności olbrzymie ryzyko do powrotu do wsparcia dla paliw kopalnych, które (jeżeli już, patrz powyższa rekomendacja ŚFE dla Chin) powinny być wspierane na zasadach ogólnych, innymi działaniami FIP. Węgiel np. w czasach zarazy nie zdaje egzaminu także w Polsce z uwagi na sposób jego pozyskania przy wysokiej koncentracji pracy w miejscach wydobycia. Świetnie sobie radzą za to radzą elektrownie   fotowoltaiczne, wiatrowe i wodne, które wymagają tylko doraźnego i możliwego do przesunięcia serwisowania. 

Pojawiają się znacznie lepiej pomyślane „stymulusy” niż wspieranie paliw kopalnych, które mają za zadanie skrócenie łańcuchów dostaw do tej pory zbyt jednostronnie kończących się w Chinach. Organizacje europejskiego biznesu, w tym np. niemieckie stowarzyszenie przemysłu maszynowego VDMA - wzywa do uruchomienia w na terenie UE produkcji ogniw i modułów o dużych wydajnościach rzędu 5-10 GW (tzw. GigaFactory lub GreenFactory) opartych na nowych technologiach. Chodzi o kilka fabryk zbudowanych (tu zdaniem Niemców) najpierw na granicy francusko-niemieckiej i polsko niemieckiej, co stwarzałoby też okazję do politycznego ożywienia Trójkąta Weimarskiego. Wnoszą, słusznie, o dofinansowanie tej inicjatywy ze środków z EZŁ.

Idea znana jest z czasów początków kryzysu finansowego 2008-2010, ale wtedy nie została zrealizowana i UE (od 2009 roku) straciła pozycję lidera w produkcji PV na rzecz Chin. Udział produkcji chińskiej w globalnej sprzedaży ogniw i modułów PV w 2018r. wynosił 68%, a w 2019r. już 72%.  Teraz trend się będzie odwracał. Wg IEO w 2018r. jedna trzecia modułów sprzedanych przez ankietowane firmy, importowana była z Chin. Bezpośrednio od polskich producentów, nawet jak musieli się wspierać chińskimi półproduktami,  pochodziło 25% modułów. Znaczny udział miały także moduły importowane z Korei Południowej oraz Niemiec.

Pomysł powiela chińskie podejście sprzed dekady, aby dzięki solidarności i działaniu w sąsiedzkiej grupie (bez konieczności wybierania jako średnio rozwinięty kraj komu bardziej się narazimy: USA, Chinon czy Rosji), zyskać na efekcie skali, ale uwzględnia nowe technologie. 10 GW zielonych fabryk   można też zrealizować w różnych rozproszonych lokalizacjach przy zdolności produkcyjnej co najmniej 1 GW każda. Każdy pojedynczy zakład produkcyjny może być kopią pozostałych, ale umożliwiłby otrzymywanie lokalnego wsparcia regionalnego. Jeden kraj, w pojedynkę, nie będzie w stanie stawić czoła globalnej konkurencji. Najważniejsze jest to, aby skrócić łańcuch dostaw i go zamknąć w Polsce, w krajach członkowskich UE i w całej UE poczynając na produkcji, poprzez sprzedaż i na zarządzaniu łańcuchem dostaw kończąc.

W sumie przemysłowi fotowoltaicznemu chodzi o 2 mld Euro. Przykładowy rozkład kosztów jednej 10 GW fabryki, zapotrzebowanie na jej powierzchnię i zatrudnienie przy różnych asortymentach produkcji podaje tabela (oparta na założeniach Fraunhofer ISE).
Proponuje ten temat do poważnego rozważania przez agendy rządowe, takie jak PFR, NFOŚiGW, BGK, NCBiR (w NCBiR przygotowany jest obecnie strategiczny program badawczy Nowe technologie energetyczne, który wprost może wesprzeć uruchomienie produkcji ogniw i modułów na nowych technologiach). Proszę polskie firmy zainteresowane udziałem w takim przedsięwzięciu o kontakt, aby wspólnie można było przedstawić Rządowi RP przemyślany i realny plan.
 
Dla nas, przedsiębiorców, w szczególności małych i średnich firm, i tych najbardziej innowacyjnych dużych, przychodzi ponownie czas, jak wielokrotnie w naszej historii, na mozolną pracę, która da efekty w dłuższym, ale przewidywalnym okresie (lata 2021-2025), który będzie trudny. Alle jest to czas energetyki rozproszonej z OZE i energii wytwarzanej lokalnie z odnawialnych zasobów energii, z wykorzystaniem najnowszej wiedzy, której nam nie brakuje. Trzeba ją tylko wyzwolić. Dużo zdrowia dla nas wszystkich, także i tych, którzy właśnie dorzucają węgla do kotła.

[i] Prof. J Zdrada w wywiadzie dla PAP pod znamiennym tytułem „Powstanie styczniowe było punktem zwrotnym w rozwoju nowoczesnego narodu polskiego”, pisze, że wówczas w społeczeństwie polskim kształtowały się dwa wyraźnie odróżniające się obozy. Z jednej strony były to radykalniejsze grupy nazwane „czerwonymi” z hasłami czynnej walki z zaborcami, a z drugiej reprezentanci środowisk konserwatywno-liberalnych, zwłaszcza działacze Towarzystwa Rolniczego, których określano jako „białych”, gdyż ich taktyka obliczona była na uzyskiwania stopniowych ustępstw politycznych. Ten podział na „białych” i „czerwonych” polaryzował społeczeństwo i ukształtował dwa najważniejsze polskie obozy polityczne stojące na gruncie walki o niepodległość, choć różniące się ideowo. Klęska powstania spowodowała przewartościowanie ideowe i ukształtowanie się nowych koncepcji oraz programów społecznych wśród których zaczęto rozwijać program pracy organicznej, pozytywizmu. Paweł Jasienica w „Dwóch drogach” napisał w posłowiu  „wydaje mi się, że najważniejszy, decydujący o przyszłości okres powstania niewiele przekracza pierwsze trzy miesiące, licząc od daty wybuchu

2 komentarze:

DanusiaK pisze...

Oczywiście, że podejście do domowych elektrowni słonecznych zmieni się teraz. Jak wszystko. Tym bardziej warto uniezależnić się maksymalnie od dostaw energii. Ja zamontowałam system fotowoltaiczny z www.solartime.pl i bardzo się z tego cieszę

Unknown pisze...

Nie wiedziałem, że szczotki do włosów https://lokikoki.pl/firm-pol-1239982032-Olivia-Garden.html mogą być tak różne. Te z Olivii Garden działają wyśmienicie.