sobota, czerwca 27, 2009

Atrakcyjność inwestycyjna województw w energetyce odnawialnej; jak ją wycenić i ... jak powiedzieć o wynikach

Co jakiś czas wracam do spraw energetyki regionalnej, bardziej zrównoważonej środowiskowo niż ta centralna, z którą mamy obecnie głównie do czynienia i która zajęta sama sobą dostarcza nam coraz więcej powodów do zmartwień. Kiedyś przyszło mi do głowy takie stwierdzenie, że lepiej mieć jako partnerów 16 zarządów województw niż jeden rząd centralny. Choć siła oddziaływania tego "centralnego" jest znacznie większa, to albo trudno znaleźć na tym szczeblu promotora OZE, albo wręcz trzeba nieraz czekać całą kadencje (albo i więcej) aby trafił się partner do rozmowy. Prosta statystyka mówi, że przy 16 regionach zawsze łatwiej bo choć połowa z nich była zainteresowana to tym bardziej można oczekiwać że co najmniej kilka zarządów województw w danym momencie ma bardziej otwarte głowy. Ale do szybkiego i efektywnego rozwoju regionalnej energetyki odnawialnej (nawet uwzględniając że „centralne” ograniczenia formalno–prawne są takie same) potrzeba nie tylko mądrych głów, ale też atrakcyjnych odnawialnych zasobów energii, odpowiedniej infrastruktury technicznej, ograniczeń przestrzennych i wielu innych czynników, z których wyróżnić trzeba umiejętność pozyskiwania know-how, kapitału i zewnętrznych oraz lokalnych inwestorów. Wspomnę tylko na jeden z ubiegłorocznych wpisów na ten temat na „odnawialnym”, gdzie starałem się pokazać że energetyka regionalna to cała paleta różnych rozwiązań w różnych regionach i nigdy nie wiadomo który region i kiedy oraz czym zaskoczy i w którym regionie energetyka odnawialna w danym momencie ma największe szanse rozwoju.

Trudno o syntetyczny wskaźnik tak rozumianej atrakcyjności regionów dla OZE, a idąc dalej powiatów, miast i gmin. Na szczeblu powiatów i gmin Związek Powiatów Polskich prowadzi ranking powiatów, miast i gmin, którym przyznawane są punkty za dokonania. KAPE prowadzi konkurs na najbardziej efektywną energetycznie gminę. Ale efektywność energetyczna i OZE to głównie domena przyszłości i inwestycji i choć z pewnością zdobyte doświadczenia pomagają w dalszym rozwoju, to bieżące możliwoci podnoszenia efektywności i inwestowania w OZE paradoksalnie spada o ile jest w znaczącym stopniu wykorzystany ich potencjał rynkowy (kolejne spadki w zapotrzebowaniu na energię i kolejne przyrosty nowych mocy w OZE są bowiem, zgodnie ze „schodkową krzywą kosztów”, coraz bardziej kosztowne).

Pewnie tych dylematów poza ogólną „odnawialną publicystyką” bym nie miał okazji rozwinąć, gdyby nie konferencja „Polityka energetyczna państwa a innowacyjne aspekty gospodarowania energią w regionie”, jaką zorganizował Związek Pracodawców Warszawy i Mazowsza wraz z nowo powstałą Mazowiecką Agencją Energetyczną.
Mając przyjemnosć moderowania panelu poświeconego racjonalnemu gospodarowanie odnawialnymi zasobami energii na szczeblu regionalnym i lokalnym, poprosiłem przedstawicieli Instytutu Energetyki Odnawialnej (Panią Katarzynę Michałowską –Knap oraz Pana Piotra Ćwierzyńskiego) o próbę przygotowania odpowiedzi na takie pytanie: „jestem bogatym inwestorem kapitałowym z Wall Street i ktoś mi powiedział że w Polsce, po przyjęciu przez UE pakietu energetyczno – klimatycznego (nawet wbrew rządowi RP), szybko zaczyna się rozwijać rynek energetyki odnawialnej; w jakim regionie i w co powinienem zainwestować ?”. Chodziło mie też o relacje pomiędzy zasobami (fizycznymi i "wolnozmiennymi") w danym regionie a sposobem gospdoarowania nimi (zależnym wlanie od "mądrych głów" zarządow/gospodarzy).

Pani Katarzyna przygotowała metodykę i prezentację referatu "Ranking atrakcyjnoci inwestycyjnej województw w zakresie energetyki odnawialnej", ale powiedziała, że może firmować tylko wyniki z 8 pierwszymi województwami :), a jeżeli chcę aby był ranking wszystkich "16", to wtedy ja muszę się pojawić nie tylko jako inicjator i moderator, ale i współautor odpowiedzialny za ew. zażalenia :(. Można oczekiwać że więcej ich będzie z regionów które się w drugiej ósemce tego autorskiego i siłą rzeczy (pomijając przyjęte raczej mierzalne kryteria i próbę ich wyważenia) w pewnym zakresie subiektywnego rankingu. Zaskoczeniem było dla mnie to że pierwsze pytania przyszly od przedstawicieli zwycięzcy rankingu - Województwa Zachodniopomorskiego, ale jak rozumiem wszystko jeszcze przed nami...

Choć wyniki rankingu nieco mnie zaskoczyły, nie mogę uciekać w tej sytuacji od odpowiedzialności. Odwagi mi trochę dodaje ksiądz Tischner, który (w relacji Jerzego Illga) zapytany prowokacyjnie czy nie obawia się „że pewne :) środowiska wykorzystują jego autorytet” odpowiedział: „a cóż byłby wart mój autorytet gdybym nie wystawiał go na szwank?”.
W ten oto sposób chciałbym publicznie wystawić koncepcję rankingu i jego wyniki na krytykę i konfrontację (gratulacje tylko dla glownej autorki - Pani Katarzyny poproszę :) , tak aby jak najlepiej móc dać odpowiedź na powyższe pytania „bogatego wujka z Ameryki”. Czy takie ujecie rankingu daje szanse tym województwom, które mają gorszy start, aby dzięki mądrości swoich zarządów i aktywności mieszkańców przegonić tych co są teraz na czele? To pytanie wydaje mi sie kluczowe.

Przy okazji, relacji z konferencji, wszystkim działającym na rzecz energetyki regionalnej polecam wygłoszoną na sesji plenarnej tejże konferencji prezentację Pani Vassylii Argyraki z Agencji Wykonawczej EACI Komisji Europejskiej (m.in. "opiekuje" się na naszymi regionalnymi agencjami energetycznymi), która dość szczegółowo zaprezentowała nową dyrektywę OZE (omówioną w poprzednim wpisie na „odnawialnym”) i podkreśliła szczególną rolę samorządów w przygotowaniu „krajowych planów działań do 2020 r.” i ich wdrożenia. Wszystkich samorządów :)!

6 komentarzy:

Bogdan Szymański pisze...

dla mnie kluczowa jest pierwsza mapa pokazująca że każde województwo dysponuje mniejszą lub większą ilością zasobów OZE. Reszta kryteriów w większym lub mniejszym stopniu zależy od czynnika ludzkiego -> dobrej woli wsparcia dla OZE.

Jeżeli przyjrzymy się wielu inwestycjom i działaniom na rzecz czystej odnawialnej energii to wiele z nich jest zasługom charyzmy jednostek - lokalnych decydentów. Najlepiej widać te różnice o których mówię w skali gmin. Często zdarza się że jedna gmina silnie inwestuje w OZE a gmina obok o identycznym potencjale już nie.

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Panie Bogdanie
zauważył Pan ciekawą prawidłowość, która, co prawda, powszechnie obowiązuje, ale niekoniecznie zawsze o niej pamietamy.

Od ludzi, w sposób indywidulany zależy najwiecej "na dole". Czasami mozemy wiele zdziałać idąc nawet pod prąd (np. nie mamy wielkich odnawialnych zasobow ani systemu wsparcia a budujemy duzy system, tak jak Pan Roman Kluska). Z moich obserwacji wynika jak wiele w zakresie energetyki odnawialnej moze zrobic charyzmatyczny wójt, burmistrz czy starosta (choćby obecni/reprezentowani na panelu Burmistrz Koprowiak z Kislic czy Burmsitrz Kracik z Niepolomic, wiele lat konsekwentnie rozwijający OZE na swoim terenie).

Ale w przypadku regionow w gre wchodza wielkie juz liczby i czynnik ludzki ustepuje instytucjom, a te starają się uwazgledniac czynniki naturalne, jak wielkość odnawialnych zasobów energii na swoim terenie oraz mozliwe konflikty czy niezbedne wykluczenia.

Potrzebne jest zatem rozróznienie w tego rodzaju rankingu. Inaczej powinien byc konstruowany na szczeblu gminy i inaczej na szczeblu regionu.

Ale, jezeli juz inwestor wybierze region jako obiekt poszukiwać, to nasteonym krokiem powinien byc madry wójt. W ten sposob czym wiecej madrych wójtów, tym wojewodztwo staje sie atrakcyjniejsze. Moze warto to wziać pod uwage w przyszłorcznych wyborach samrządowych, bo na wielkosc odnawiaonych zasobow energii wpływu nie mamy...

Iwona Bilska pisze...

czy nie mamy wpływu na wielkość odnawialnych źródeł energii? tego nie jestem do końca pewna :)

aktualnie pracujemy tu w zespole (kosmitów rzecz jasna:) ) nad możliwością wydzielenia z percepcji człowieka czynników odpowiedzialnych za odczuwanie komfortu cieplnego,

otóż, gdyby się to udało, można by kojarząc dwa skrajne dyskomforty, uzyskiwać warunki dla jednostek optymalne, :)
czyli przykładowo kojarząc dyskomfort cieplny Eskimosa z dyskomfortem cieplnym prażącego się na pustyni Aborygena,
można by dla obu uzyskać w ten sposób korzystne warunki :)

póki co (ze względu na wstępną fazę projektu) nie podejmę się policzenia ile w ten sposób można zaoszczędzić energii grzewczej,

poza tym muszę zachować szczególną ostrożność, ze względu na dybiące na projekt lobby węglowe:)

serdecznie pozdrawiam,

PS, Panie Grzegorzu, czy Panu nie przeszkadzają te moje wpisy rodem z "Nie z tej Ziemi" ??

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Pani Iwono,
z Pani planety sprawy widać inaczej. Z Pani perspektywy nawet lobby węglowe (zależne jednak głównie od zasowbów) pewnie jest dużo mniejsze niż nam sie tu na rodzinnej Ziemi wydaje. Stamtąd może sie Pani dziwić temu co my tu wyrabiamy, tak jak Mały Książe. Cieszę się, że czasami Pani na odnawialnym przykucnie.

Co do Pani koncepcji, to nie bardzo potrafię tak od razu się odnieść, bo to jednak inny sposob myslenia niż nas tu w szkole uczą. Nie bardzo potrafie zidentyfikowac "naturę" owych "czynników dyskomfortu", jak rozumiem mobilnych?. Mogę tylko przez analogię domniemywać, że gdyby chodziło o geny to może bym potrafił opisac co się może stać w efekcie skojarzenia takowych od Eskimosów i Aborygenów :). W sensie bilansu energetycznego do rozwiązania pozostaje w obu przypadkach "zagadnienie transportowe", bo przemieszczanie i zasobów energii i ludzi to procesy bardzo energochłonne, zalszcza gdy w grę wchodzą duze odległosci.

Ale już skoro temat Aborygenów (powiedzmy z Australii) i Eskimwosów (powiedzmy z Grendandii) poruszylismy, to ciekawi mnie którzy z nich żyją na terenach bardziej atrakcyjnych do inwestowania w OZE, np. z punktu widzenia poprawy komfortu termicznego jednych i drugich. Komu bardziej zalezy na poprawie komfortu i z kim latwiej sie dogadać? Moze tak byśmy razem zainwestowali?

Iwona Bilska pisze...

:) Panie Grzegorzu,
te komforty cieplne, to takie moje trochę matriksowskie widzenie złożoności natury człowieka,
związane raczej z wydzieleniem świadomości z materii,
i tu, na poziomie świadomości zarówno komunikacja jak i transport jest związana z nie aż tak wielkim wydatkiem energetycznym, a efekty są zdumiewające :)

istotnym problemem jest wyznaczenie barier bezpieczeństwa, żeby oddziaływanie na świadomość nie spowodowało destrukcji materii,

(np. Aborygen, który schłodzony Eskimoskim dyskomfortem, wyleguje się na słońcu tracąc wyczucie bezpiecznej dla skóry granicy oddziaływania promieniowania słonecznego, tudzież Eskimos ogrzany Aborygeńskim ciepłem grasujący półnago po mrozie, narażając się na odmrożenia :) )

oczywiście jeżeli chodzi o inwestowanie to czuję się wyróżniona propozycją :)
tylko samokrytycznie stwierdzam, że w tym sensie muszę złapać bardziej racjonalny flow :)
ostatnio wszystkie moje wizje krążą tak jakoś orbitalnie, a tu trzeba u podstaw :)

właśnie, odnośnie rankingu,
zasmuciło mnie tak nisko upozycjonowane podkarpackie,
ale tam chyba zaważyła ekonomia i Natura2000.
dosyć sporo ostatnio dzieje się tam w energetyce wiatrowej, ale większość potencjalnych inwestorów jest utrącona właśnie Naturą2000,

jeszcze co do tego, że 'inny sposób myślenia niż nas tu w szkole uczą' :)
- oj inny, kryterium zysku i ekonomii jest odsunięte na dalszy plan, a ogranicza tylko wyobraźnia, :)

Grzegorz Wiśniewski pisze...

Wiele nowych wątków się pojwiało, może odniosę sie na razie tylko do dwu ostatniach.

Też mnie w tym rankingu zastanawiała pozycja województwa podkarpackiego. Zawsze staram sie podpierać tezę, że OZE to rozwój regionalny, rozwój obszarów perferyjnych, w pewnym senie nawet element polityki spójności. Jednak tam gdzie chodzi o inwestycje (czyli de facto biznes) na niekorzyść działa brak infrastruktury, środkow czy "nadmiar: obszarów chronionych (NATURA2000 itp). Własnie wpisanie sie wyników rankinu dotyczącego OZE w histryczny podział Polski na "A" i P"B" jest powodem mojego dyskomfortu :(

Druga sprawa do której sie odniosę to kryterium zysku w ekonomii. Pani Iwono, kryterium zysku było dominujacym w strategii takich firm jak ENRON czy nawet General Motors lub paru ostatnio słynnych banków. Nie musze nawet pisac jak te firmu skończyly.
Zbliża sie pora z jednej strony bardziej społecznie zorientowanego bizensu i mniej aresywanego bizesu (np. "Strategia błękitengo oceanu"). Tego akurat u nas wszkole jeszcze nie uczą, a Pani juz to robi :). To się w końcu opłaci :)!