Jeden z premierów mawiał że ważne jak się kończy, mniej ważne jak się zaczyna. Sam nie najlepiej skończył jako premier i polityk, ale powiedzenie pozostało w narodzie.
W sprawach energetyki odnawialnej odchodzącego roku nie zaczynałem ze zbytnim entuzjazmem i jak wróciłem do jednego z moich tekstów ze stycznia, to aż sam się wystraszyłem swojego ówczesnego pesymizmu (tylko dla rzeczywiście twardych charakterów i nie poddających się łatwo nastrojom podaję link do źródła: http://www.cire.pl/pdf.php?plik=/pliki/2/uboczneskutki.pdf . W centralizacji, konsolidacji, integracji pionowej, gigantomanii w energetyce, zbyt uproszczonym rozumieniu lub tendencyjnym wykorzystywaniu w bieżącej polityce pojęcia bezpieczeństwa energetycznego etc. i czasami jawnie antyeuropejskiej polityce widziałem zagrożenie dla rozwoju energetyki odnawialnej.
Ale już w marcu było lepiej. 8-9 marca Rada Europy – szefowie rządów i głowy wszystkich państw członkowskich UE przyjęli propozycje prezydencji niemieckiej (do tej pory nie wiem jak Niemcy tego dokonali i czym przekonali innych …) ustanowienia tzw. celów rozwoju energetyki zrównoważonej środowiskowo w postaci tzw. pakietu 3 x 20%, z których jedna z „dwudziestek” dotyczy 20% udziału OZE w zużyciu energii w UE w 2020 r. – więcej http://www.consilium.europa.eu/ueDocs/cms_Data/docs/pressData/en/ec/93135.pdf . Było przy tym i smutno (Minister Gospodarki i Prezydent RP jechali na szczyt z mało ambitną propozycją aby cel dla Polski na 2020 r. nie był większy niż nędzne 9%), ale było też wesoło, kiedy Prezydent RP pytany przez dziennikarza czy Polska może zdecydować się jednak na wyższy cel odpowiedział sceptycznie: „są takie kraje które mają wiatry i takie które ich nie mają...”. Wszystko to razem jednak poprawiło moje nastroje i zachęciło do kombinowania co z tym brukselskim prezentem zrobić
http://komunalny.pl/index.php?name=archive&op=show&id=7609 . Ten wątek udało mi się potem rozwinąć w kilku innych opracowaniach, ale nie o to chodzi aby zlinkować ten ostatni w tym roku wpis ze wszystkim co mi przyjdzie do głowy oglądając się do tyłu, czy też aby wszystko nudnie dokumentować (wystarczy że od pewnego czasu robi to za mnie automatyczna platforma tego blogu).
To nie jest tak, że aby ocenić kończący się rok, trzeba wyciągnąć średnią z każdego dnia, tygodnia czy miesiąca. Kończę 2007 r. w całkiem dobrym nastroju, przynajmniej jeśli chodzi o główny temat mojego blogowania i – mówiąc tak, jakby chciał były premier - to był dobry rok skoro tak się zakończył, w dodatku z dobrymi widokami na kolejny.
Ta skrótowa historia rocznego ruchu myśli i nastrojów pokazuje, że warto robić swoje. Mam nadzieję, ze także czytelnicy, chłodząc już szampana, mają dzisiaj podobne pozytywne myśli i że dzisiaj nie myślą o energetyce odnawialnej ale o sobie. Pomyślności!
poniedziałek, grudnia 31, 2007
To był rok
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz