W pierwszej połowie 2019 r. nastąpił wyraźny spadek cen na
europejskim rynku energii elektrycznej. Wpłynął na to wzrost produkcji energii
słonecznej i wiatrowej, spadek cen węgla oraz poprawa efektywności
energetycznej (niższy popyt). Niestety
na krajowym rynku obserwuje się zgoła inne trendy.
Ceny węgla w UE w pierwszym półroczu spadały, aż o
ponad
40% na co złożyły się nadpodaż na
całym świecie oraz coraz bardziej konkurencyjne ceny gazu. Ceny uprawnień do
emisji CO
2 (indeksy EUA) wzrosły, ale już nieznacznie (ich
zmienność była związana z informacjami o negocjacjach
dot. Brexit, dopiero w lipcu doszedł nowy czynnik wzrostowy związany z
wdrażaniem reformy systemu ETS). W dalszym ciągu spadały ceny energii z farm
wiatrowych i fotowoltaicznych
W
Niemczech
produkcja energii słonecznej (PV)
w pierwszym półroczu wzrosła o 7% w porównaniu do ub. roku (w Hiszpanii 27%, we
Włoszech 13%) , a energii wiatrowej
aż o
19% (o 4% w Hiszpanii i o 16% we Włoszech). Z kolei cena energii wiatrowej w
Niemczech w I półroczu br. wynosiła 81-84% średniej ceny rynkowej, a cena
energii słonecznej spadała od 98% w styczniu do 89% w czerwcu [
link
do szerszej analizy].
W efekcie, po wzroście cen w II połowie 2019 roku, w pierwszej połowie br. ceny hurtowe
europejskiego rynku energii elektrycznej notowane na giełdzie EEX odnotowały
istotny spadek – rysunek (indeksy rynku dnia następnego i peak).
Źródło: EEX
Reakcja rynków europejskich nie wszędzie była taka sama
jeśli chodzi o I kwartał ‘2019. Ceny energii dalej rosły w krajach Europy Centralnej
i Południowej; nie tylko w Polsce, ale także na Węgrzech, w Rumunii, Bułgarii i
Grecji. Jednakże po dwu kwartałach nożyce cenowe pomiędzy cenami energii w Europie
Zachodniej i Północnej (giełdy EEX, North Pool), a Polską bardzo się pogłębiły.
W całym I półroczu 2019 roku Polsce ceny energii nie tylko zdecydowanie wzrosły
w stosunku do krajów starej UE oraz innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej,
ale też wzrosły wobec I półrocza ‘2018-
rysunki.
Źródło: TGE, analizy
własne IEO.
W pierwszym półroczu 2019 w stosunku do 2018 ceny na
rynku dnia następnego (RDN) wzrosły w
Polsce o 16% (w wartościach bezwzględnych 30 zł/MWh) pomimo że np. w I kwartale ceny
uprawnień do emisji nie rosły, a wzrosty cen energii w II półroczu ‘2018 były
nadmierne w stosunku do rzeczywistych kosztów (o czym dalej). Wprowadzone od
styczna br. powiększenie widełek cen na Towarowej Giełdzie Energi (od br. na TGE
ceny mogą się zmieniać od – 50 do + 50 tys. zł/MWh, podczas gdy wcześniej nie mogły
spadać poniżej 70 zł/MWh), które powinno prowadzić do obniżania cen w godzinach
nadpodaży, zadziałało tylko na początku stycznia. Potem strony kontraktów wróciły
do cen pokrywających koszty zmienne elektrowni węglowych. Nie działały też inne ww. mechanizmy
prowadzące do obniżania cen energii, które skutecznie działają w innych krajach
UE. Nie oznacza to, że ceny EUA nie mają znaczenia, ale rodzą się pytania, czy
Polska energetyka prawidłowo reaguje na sygnały cenowe na rynkach energii i czy
uzasadnienie wzrostów cen jedynie indeksami EUA i stwierdzeniem, że nic z tym
się nie da zrobić są rzeczywiście uzasadnione.
Niestety energetyka korporacyjna (znajdująca się w pełni pod
nadzorem właścicielskim państwa) coraz więcej wysiłku i środków wkłada w budowanie przekonania, że za wzrost cen energii w
Polsce odpowiadają rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 oraz w
wykorzystanie tego przekonania do braku działań lub nawet działań
podwyższających koszty. Ostatnia prognoza cen energii elektrycznej IEO wykazała,
że faktycznie istnieją fundamentalne przyczyny wzrostu kosztów generacji energii
elektrycznej w dłuższym okresie (perspektywa inwestorska do 2040 roku) i trend
ten z powodu inwestowania w drogie i drożejące źródła się pogłębia, ale z
drugiej strony na rynku widać, że dodatkowo, coraz częściej ceny rosną drastycznie
powyżej kosztów. Szczególnie drastycznie było to widoczne w II połowie 2018 roku na rynku terminowym. W
2017r. wartość indeksu Base była w
przybliżeniu stała, mimo rosnących cen uprawnień. Po spadku na początku 2018r.
w miesiącach wrzesień-grudzień marża wzrosła drastycznie, osiągając nawet 50
PLN/MWh. Po interwencji prezesa URE (doniesienie do prokuratury) zysk
nadzwyczajny zmalał. Po odliczeniu
faktycznych kosztów przyniósł sumaryczny zysk nadzwyczajny rzędu 200 mln zł. Rysunek
przedstawia indeks BASE z ostatnich lat pomniejszony o koszty EUA i węgla oraz
standardową marżę.
Źródło: IEO,
Średniookresowa prognoza kosztów wytwarzania i cen energii elektrycznej do 2040
roku wg założeń Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu.
Na rynku niezmonopolizowanym, niepodatnym na spekulacje,
gwałtowny wzrost
wolumenu sprzedaży powoduje
że ceny spadają, a duża liczba graczy (EEX, North Poll) zapobiega spekulacjom
(zmowom). Poza rentą monopolistyczną, nieobecną w takim zakresie na
rynkach UE, pozostają jednak fundamentalne powody wzrostu kosztów i cen
energii, których nie da się pokonać inaczej jak poprzez zmianę polityki
inwestycyjnej.
Wyniki analiz wskazują na
nieunikniony bezwzględny wzrost kosztów generacji energii i taryf. Prognoza IEO
potwierdza [link],
że bez gwałtownej zmiany polityki inwestycyjnej najszybszego wzrostu kosztów
energii należy spodziewać się w latach 2020-2025 – z 285 do 318 zł/MW w
cenach stałych, bez inflacji (wzrost taryf dla niektórych odbiorców będzie
jeszcze wyższy), a ponadto odbiorców energii dodatkowo obciążą opłaty: mocowa i
kogeneracyjna.
Wiele wskazuje na to, że Polska w tym okresie osiągnie
najwyższe w ceny energii w UE, co może mieć zgubne skutki, jeśli chodzi o
przewagi komparatywne w gospodarce (taryfy dla biznesu zdecydowanie pogorszą konkurencyjność
polskich firm) i to w sytuacji, gdy
coraz bardziej oparta jest ona na eksporcie. Prognoza
IEO wskazuje, że każda nowa inwestycje w najtańsze OZE, w szczególności w farmy
wiatrowe i fotowoltaiczna, obniża koszty i ceny energii w Polsce, a każda
dodatkowa inwestycja w elektrownie węglowe, jądrowe i kogeneracje dodatkowo
podnosi koszty energii. Nie jest to szczególnie odkrywcze, patrząc choćby
na omówione wcześniej przyczyny spadku cen energii w całej UE. Trywialna wydaje się też teza, że dążenie do
co najmniej utrzymania udziału w węgla w
strukturze paliwowej w energetyce w
sposób oczywisty prowadzi to do spirali wzrostu kosztów i cen energii. Dlaczego
zatem nieskutecznie, a nawet kontrproduktywnie walczymy ze wzrostem cen
energii?
Oczywiście powyższe zjawiska
nie są zmartwieniem dla energetyki tylko dla odbiorców energii. Są
ważnym czynnikiem politycznym. Ostatnie konwencje programowe Zjednoczonej Prawicy
[
więcej
pod linkiem] i Koalicji Europejskiej tylko częściowo odpowiedziały
na powyższe zagrożenia. Ekonomiści PO (prof. Rzońca, prof. Lewandowski) wzywają
wprawdzie do zwiększenia roli mechanizmów rynkowych, ale nie formułują wprost konieczności
rozbicia państwowego kartelu. Zjednoczona Prawica stawia wprawdzie na
fotowoltaikę (zwłaszcza prosumencką), ale nie mówi o urynkowieniu energetyki. Wątpliwy
wydaje się masowy plan inwestowania w kogenerację (tu była zgoda -przykład, że
czasami
możliwy jest konsensus konkurujących
partii, tzw. „POPiS” (?), choć niekoniecznie tam gdzie trzeba- ale oczekiwania
są nadmierne). Byłby to dobry plan 15 lat temu, ale nie obecnie, gdy UE odchodzi od wsparcia dla kogeneracji. Słusznie na portalu BiznesAlert przed zbyt łatwym powielaniem prostych schematów myślowych zwraca uwagę red.
Jakóbik [
link] i ostrzega przed 2-ga falą dekarbonizacji, która
dotknie także sektor gazowy i kogeneracje na paliwach kopalnych. Problemu spirali
kosztów w energetyce nie rozwiążą ani postulowane inwestycje w elektrownie
jądrowe (tu „POPiS” nie działa – Koalicja Europejska
nie podziela już wcześniejszych planów PO i obecnych
planów PiS w tym zakresie), ani w najdroższe OZE, ani tym bardziej w paliwa
kopalne.
O ile słusznie politycy stawiają na działania w
ciepłownictwie (Koalicja Europejska zapowiedziała odejście od węgla w ciepłownictwie
w 2035 roku) to nie zauważają, że Polska
ma olbrzymi potencjał w zakresie integracji energetyki wiatrowej i
ciepłownictwa (sectors coupling i market coupling) oraz, że bez taniej energii
wiatrowej w Polsce nie będzie elektromobilności. Żaden z kluczowych bloków politycznych jasno nie sformułował konieczności odblokowania inwestycji w lądowe
farmy wiatrowe, przyśpieszenia inwestycji w farmy fotowoltaiczne, a przede
wszystkim podjęcia działań na rzecz demonopolizacji rynku i uruchomienia
potencjałów sector coupling. Są to wręcz oczywiste, potwierdzone w UE empirycznie dowody,
bazujące na realnym potencjale i potencjalnych przewagach komparatywnych. Bez tego kolejny
rząd będzie dalej „zakładnikiem” sektora energetycznego i będzie się borykał z
jeszcze większymi problemami, niż obecnie.
Skonsolidowana energetyka sama z siebie, z uwagi na oczywiste bieżące interesy
i ograniczenia, ze spirali kosztów nie wyjdzie.
1 komentarz:
Sytuacja polityczna ma bardzo duży wpływ na gospodarkę, już widać to po wspomnianym przez was brexicie. Na pewno to wpłynie na wiele sektorów. na pewno też kurierzy, przewoźnicy po brexicie będą mieli dużo więcej załatwiania i problemów związanych z transportem do UK.
Prześlij komentarz