czwartek, września 16, 2010

Kupno Energa przez PGE to też kolejny transfer publicznych zasobów na ATOM kosztem OZE i kolejne pole konfliktu

Poprawność polityczna i szkolne formułki sprawdzają się w poglądzie że „Polska potrzebuje wszystkich źródeł energii” . Blog „odnawialny” stara się nie wchodzić w obszary bardziej odległe od energetyki odnawialnej. Nie zawsze mu wszystko wychodzi, nieprzymierzając jak Kalinie Jędrusik, która wobec zarzutu spowiednika dot. sposobu jej życia towarzyskiego, zadając mu retoryczne pytanie: „Proszę księdza, a co ja jestem Jezus Chrystus?”. Odnawialny blog nie jest też świętoszkiem i, zgadzając się generalnie z tezą że potrzebujemy różnych źródeł energii, ostatnio czepia się i wcześniej czepiał się np. tutaj czy tutaj milutkiego, niewinnego oseska, ba, jeszcze nawet nienarodzonego, jakim jest w Polsce energetyka jądrowa. Odnawialny blog ma też na sumieniu (nie jest to bynajmniej powod do specjalnej dumy) krytykę matki (PGE) upragnionego i dobrze zapowiadającego się dziecka (niekwestionowanym ojcem jest tu rząd) i jej koleżanek (Tauron, Enion, Energa), ale na blogu i w dyskusji blogowej przeciwstawiane były sobie PGE i Energa, jeżeli chodzi o podejście do koncepcji rozwoju korporacji i miejsca w niej dla energetyki rozproszonej. Energa od strony deklaracji i np. ostatniej kampanii SmartEco, przynajmniej teoretycznie, do swojego modelu biznesowego energetyki rozproszonej (decentralizacja wytwarzania) i inteligentnej (tu nietety nic poza licznikami z możliwością zdalnego odczytu nie dostrzegłem) próbowała wprowadzić OZE. Patrząc na nieco abstrakcyjną (dla klienta) ofertę miałem wątpliwości czy to tylko PR przed prywatyzacją, ale generalnie można było to przyjąć jako dobrą monetę i za trochę powiedzieć ”sprawdzam”.

Ostatnia stricte polityczna decyzja rządu o „sprzedaży”, pomimo ostrzeżeń UOKiK, grupy Energa w ręce maga grupy PGE, pod hasłem ... dalszych ułatwień w realizacji programu budowy energetyki jądrowej, w zasadzie skazuje ide takie jak SmartEco, nawet jeżeli to był tylko PR, na niebyt. Oznacza to też, że z rynku ubędzie trochę środków na inwestycje OZE, a przybędzie zasobów (infrastrukturalnych i organizacyjnych ale też finansowych, w postaci np. zwiększonej zdolności kredytowej) na inwestycje w energetykę jądrową. Mało tego, budowie programu energetyki jądrowej sprzyjać będzie też to, że odbiorcy energii obsługiwani w przyszłości przez nowego giganta nie będą mieli praktycznej możliwości zmiany (z pewnością z powodu budowy elektrowni jądrowych jeszcze bardziej drogiego) sprzedawcy energii i także w ten sposób „opodatkowany dodatkowym monopolem” cały naród będzie budował elektrownie jądrowe i w "atomowych taryfach" splacal zaciagniete kredyty. Jak za "dobrych czasów" socjalizmu i poprzedniej próby budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu w latach 80-tych.

Za całkowicie nielogiczną uważam wypowiedź Ministra Grada mówiącego że w efekcie przejęcia Energii przez PGE, odbiorcy energii mogą liczyć na ... niższe ceny prądu, bo jeżeli „polskie” (podkr. aut.) podmioty będą w stanie zrealizować inwestycje w nowe moce wytwórcze, to będzie więcej prądu, a jak będzie więcej prądu, to będą niższe ceny” . Nie traktuję też poważnie zapowiedzi Ministra, który chcąc uspokoić pomorskich polityków zaniepokojonych zniknięciem jednej z największych firm regionu, powiedział, że Energa zachowa swoją siedzibę i odrębność organizacyjną, PGE ma też zainwestować w nią 5 mld zł i wprowadzić jej akcje na giełdę”. Moim zdaniem nie tylko na wchlonieciu grupy Energa przez PGE, ale i na calej koncepcji budowy na Pomorzu (tak zasobnym w odnawialne zasoby energii) elektrowni jądrowej (jadrowych) region tylko bedzie tracil. Nie miejsce tu na rozwodzenie sie na ten temat, odsylam tylko do materialów z jednego seminariów IEO na ten temat. Co do "korzysci z siedziby", to zbytnią trywialnocią byloby tez powolywanie sie na zapowiedzi PGE z czasow konsolidacji i planowania swojej siedziby w Lublinie. Smiem jednak twierdzić, że Energa sama mogłaby się bowiem wprowadzić na giełdę i nawet z bardziej atrakcyjna ofertą i bardziej atrakcyjnym wizerunkiem. A skoro ma być zachowana rzekomo odrębność organizacyjna, to polaczenie tylko zwiększy koszty a nic nie wniesie, ani rozwiązań organizacyjnych ani nowych technologii, etc.

Zainteresowanych ogólną analizą sytuacji po decyzji rządu odsyłam do krótkiego i moim zdaniem b. dobrego artykułu Konrada Niklewicza i Rafała Zasunia „Rząd na prąd”.

Wracając do OZE, to nie mam pewnosci na ile silna w sektorze energetyki odnawialnej jest świadomości faworyzowania przez rząd energetyki jądrowej kosztem OZE i wypaczania idei Pakietu klimatycznego UE wspartego na dyrektywie 2009/28/WE a nie na programach budowy elektrowni jądrowych, ale moim zdaniem tu już na spokojną argumentację nie ma czasu. Red. Niklewicz i Zasuń, komentując sam fakt sprzedaży jednej państwowej grupy innej, stwierdzili: „w starciu logiki z polityką zazwyczaj, niestety, wygrywa ta ostatnia”. Biorąc pod uwagę jak kontrowersyjnie i niesprawiedliwie rząd prowadzi sprawy OZE i ATOMU, dodam że to stwierdzenie może mieć zastosowanie też do moim zdaniem nieuchronnej konfrontacji energetyki jądrowej i odnawialnej w walce o te same, będące w ręku rządu i przedsiębiorstw energetycznych, zasoby. Warto mieć swiadomosć, że pomimo pakietu klimatycznego i jasnej strategii UE w sprawie OZE, w Polsce logika i ekonomika mogą przegrać z polityką po raz kolejny.

Brak komentarzy: