Albert Einstein twierdził, że "Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe." W szczególności, w czasie przełomu, rewolucji jaką mamy dzisiaj, wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy.
W sprawach energetyczno-klimatycznych wiedza jaką posługuje się rząd jest wiedzą minioną, a wyobraźni w tym jest niewiele. Czy rzeczywiście było tak trudno aby skojarzyć, że pakiet klimatyczny, szczyt klimatyczny są ze sobą ściśle związane (nawet, jak w tragedii greckiej, ze względu na jedność miejsca i czasu) i biorąc na siebie przewodniczenie szczytowi i odpowiedzialność z jego powodzenie, nie można jednocześnie brać na siebie odpowiedzialności za zawetowanie pakietu? Na szczycie w Poznaniu, na konferencjach prasowych w Warszawie i w negocjajcach w Brukseli widzimy teraz własnych polityków jako bezradnych wobec wyzwań i działających na oślep. Nie mając polityki energetycznej (czyja to wina?) kontestując własną (przyjętą przez rzad i sejm), politykę ekologiczną, działają w ciemno, bez latarnii. Jednocześnie nie wykorzystują w dostatecznym stopniu wyobraźni służącej do budowy nadrzędnej i pozytywnej wizji. Rząd, robiąc taktyczne tyllko uniki potyka się w własne nogi i już sam nie wie w jakim kapeluszu na głowie ma jeździć do każdego z ww. miast, a w szczególności w jakim wystąpić w Poznaniu (np. poprzedni wpis).
O potrzebie odważnych decyzji w kontekście szczytu w Poznaniu mówi, chyba jako pierwszy publicysta, Igor Janke. Pyta, czy wykorzystamy szczyt i pakiet klimatyczny jako szansę na innowacje, czy będziemy je traktować jako zagrożenie i ciągle walcząc nie z zagrożeniem klimatycznym tylko z inicjatywami, które mają temu zagrożeniu przeciwdziałać. Konkluduje, że nie widać polityków którzy traktowali by szczyt i pakiet zarazem, jako wielka szanse dla Polski.
Pytany o te sprawy, pewna wizję w wywiadzie w radio TOK FM próbował przedstawić Rafał Dutkiewicz prezes Ruchu Obywatelskiego Polska XXI , nieoficjalnie także jeden z kandydatów na prezydenta RP . Będąc z Wrocławia i wiedząc ze Dolny Śląsk kryje znaczące pokłady (dodam, że trudno dotepnego) węgla twierdzi że rząd zaprzepaścił szanse na to, aby szczyt poznański wykorzystać do ogłoszenia większego projektu skazującego jak wielkim bogactwie narodowym jest … węgiel, czysty węgiel. To już jest jakaś myśl wizjonerska (podobnie mówi prof. Buzek, który jest w tym bardziej „techniczny”, a mniej „polityczny”), która jednak mnie jakoś nie porwała, a i świat, powoli ale konsekwentnie odchodzący od węgla, też pewnie z tego powodu nie zamrze z zachwytu. Choć nie jest to wizja Baraka Obamy, ale oczywiście życzę powodzenia p. Dutkiewiczowi.
Ogólne w swej naturze przyczyny problemów i trudności ze sformułowaniem (w szczególnosci w Polsce) porywającej wizji w obszarze energia i środowiskow zostały zasygnalizowane przez szfa Międzynarodowego Zielonego Krzyża - Prof. Alexandrem Likhotalem, w doskonałym wywiadzie red. M. Kozmany. Mówi m.in.: "Mamy tak naprawdę jeden wielki kryzys: kryzys przywództwa i wizji. Nie myślimy, jak zapobiegać kryzysom, próbujemy je tylko naprawić. To są tylko reakcje, działania obronne. Tymczasem przywództwo oznacza gotowość do uprzedzania faktów i wprowadzenia zmian w ramach określonej wizji przyszłości” (polecam gorąco cały wywiad). Sądzę że właśnie odważnych polityków tego kalibru, z taką samoświadomością i umiejętnością oderwania się od spraw bieżących, brakuje nam od dawna w Polsce.
Szukając polityka poza rządem, który mógłby taką wizje sformułować, wypada posłuchać co myślą i mówią posłowie; tu pewnie większą role odgrywają posłowie Parlamentu Europejskiego. Właśnie skończyła się debata w PE na ten temat. Przy całej różnorodności poglądów, widać generalnie, że PE jest bardziej otwartym na pakiet i na zmiany niż przedstawiciele rządów i głów pastw UE w Radzie UE. Np. odwołując się do serwisu PE, poseł Martin Schultz z Niemiec twierdzi że "decyzja Rady, aby do porozumienia doprowadzić na szczeblu szefów państw i rządów nie była najmądrzejsza, gdyż tam trzeba będzie podjąć decyzje jednomyślnie". Dodaje, że PE przygotował się do przyjęcia pakietu do końca tego roku i będzie to sukces przede wszystkim posłów do PE, a w mniejszym stopniu prezydencji (francuskiej).
Ale nasi posłowie PE (związani i z krajową koalicją i opozycją) myślą podobnie jak rząd i jak wojsko wspierają oficjalne stanowisko rządu na Radzie. Argumenty są chyba jeszcze bardziej anachronicznie niż te używane przez rząd. Np. poseł Bogdan Pęk mówi: „Walka ze zmianami klimatycznymi to największa utopia naszych czasów. Ograniczanie emisji doprowadzi do redukcji temperatury o 0,02 stopnie Celsjusza, co jest poniżej granicy błędu statystycznego i doprowadzi do gwałtownego obniżenia rozwoju i cywilizacji ludzkiej”. A posłanka Urszula Krupa, poza utyskiwaniem na UE (za diety z UE) zauważa …„Rozwój technologii CCS spowoduje ograniczenie pozyskiwania energii geotermalnej”.
U posłów inaczej niż u przedstawicieli rządu, wyobraźnia jest nieco bardziej rozwinięta, ale z wiedzą może być nieco gorzej. Czy to się da jakoś połączyć i zbudować na tym wizję na miarę Polski, Europy i Świata, i na miarę XXI wieku?
piątek, grudnia 05, 2008
O braku wyobraźni, czyli gdzie są przywódcy ze spójną wizją klimatyczno-energetyczną
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Mamy chyba narodową obsesję na punkcie węgla a zwłaszcza "czystych technologii węglowych" a twierdzenie że byłby to przełom czy myśl wizjonerska to chyba lekka przesada.
W mojej ocenie dużym zaniedbaniem ze strony rządu jest marginalizowanie roli OZE a zwłaszcza brak analiz jak w przyszłości będzie kształtować się stosunek ceny energii z OZE do węglowej. Czy tzw czyste technologie węglowe rzeczywiście będą tańsze od OZE za 10, 20 lat. Czy przeznaczanie pieniędzy na rozwój technologii węglowych to nie wyrzucanie pieniędzy w błoto?
Boję się że nasze przyszłe rządy dla obrony naszego narodowego bogactwa będą w stanie nakazywać produkcję energii z węgla. Gdyż tylko tak znajdą chętnych na jego zakup.
Obowiązek wykorzyastania węgla? Nie można pozwolic aby Boskie Dary się marnowały...?
Panie Bogdanie, to może w Polsce nieoczekiwanie zyskac duże poparcie:) Nie wykluczam "czarnych certyfikatów", wysokich kar za ich brak i że będą one w cenie!
Ale nie chce być nadto żartobliwy w okolicach Barbórki, korzystając zresztą przy pisaniu tego felietniku z komputera zasilanego energią elektryczną z węgla. W tej sytuacji chciałem Panu i czytelnikom przypomieć naszą barbórkową dyskusję sprzed roku: http://odnawialny.blogspot.com/2007/12/odnawialne-rda-energii-na-barbrk.html.
Wygląda na to, ze przez roku nic sie nie zmieniło i jako kraj lanusjemy te same rozwiązania, tylko problemy z tego powodu mamy już znacznie wieksze a świat jeszcze bardziej nas nie rozumie. Oczywiscie uważamy, że świat powinien nas zrozumieć a nie my świat. Typowa przypadłość narodu wybranego, bogato obdarowanego czarnym złotem.
Nie wiem jak Pan ale ja faktycznie odnoszę czasami takie wrażenie słuchając polskich polityków że korzystanie z węgla to wręcz nasz narodowy patriotyczny obowiązek ważniejszy od kosztów czy ochrony środowiska.
Pozbawiła nie idea "czarnych certyfikatów" zapewne uprawniających do emisji Polskiego narodowo -patriotycznego CO2, oczywiście na specjalnych prawach w UE, objętych specjalna dotacją.
Najprościej pisząc mamy tu dwa główne powody takiego, a nie inngo stanowiska rządu w sprawach "węgla".
Panie Bogdanie, myślę, że obydwaj dobrze wiemy, że w tym zakresie ważniejszą rolę odgrywa liczba zatrudnionych w sektorze i ich rodzian żyjących z węgla, niż wielkość zasobów węgla w Polsce. Na targowisku głosów wyborczych OZE statystycznie przegrywa z kretesem w węglem.
Ale jest też drugi zaznaczony we wpisie problem: żałosny brak wśród elit wyczucia czasu rewolucji i dramatyczny brak liderów z wizją ale i z odpowiednią wiedzą.
PS. przeglądajac weekendową prasę trafiłem na szerszą wypowiedź na ten temat - "Idzie rewolucja. Wejdźmy w to", cytowanego już an odnawialnym publicysty - p. Igora Janke http://www.rp.pl/artykul/229742.html. To dopiero pierwsze szersze próby refleksji i długo jeszcze potrwa zanim sie skrystalizują i przebiją, ale warto wierzyc że tym razem nie ockniemy sie całkiem za późno.
Prześlij komentarz