niedziela, lipca 01, 2012

Déjà vu, czyli ustawa o OZE jest zagrożona!

W 2003 r. kierowałem pracami zespołu przygotowującego projekt kompleksowej ustawy o OZE. Ustawa miała w założeniu wdrażać dyrektywę 77/2001/WE dot. OZE. Projekt naruszał interesy aktualnych uczestników rynku energii, gdyż ustawa miała torować drogę do rozwoju nowych technologii OZE na następną dekadę i do uczestnictwa w tym procesie niezależnych producentów energii. Przez pół roku nie mogła zostać przyjęta przez kierownictwo Ministerstwa Środowiska, gdzie dotarł lobbing dotychczasowych graczy, przez kolejne pół roku nie została skierowana do Laski Marszałkowskiej przez rząd. Skończyło się na kolejnej kadłubkowej nowelizacji Prawa energetycznego (Pe) – stworzeniu artykułu 9a. Takie spóźnione i partykularne tworzenie prawa skończyło się patologicznym rozwojem współspalania i wsparciem dużej energetyki wodnej gdzie przez 8 lat nie przybyło ani jednego megawata nowych mocy. Po roku formalne argumenty za porzuceniem idei ustawy o OZE na rzecz Pe były wręcz oczywiste: „MUSIMY wdrożyć dyrektywę”. Także wsparcie współspalania było uznane z KONIECZNOŚĆ: „tu najszybciej można uzyskać efekty i wyjść z bloków startowych”. Rzeczywiście wystartowaliśmy, tylko w zupełnie innym niż trzeba było kierunku i teraz nie możną już zatrzymać rozpędzonej kupy elektrownianego złomu, który pożera zasoby finansowe, zasoby biomasy i w swym nienasyceniu zżera już własny ogon. Koszty tego eksperymentu nie spadają wraz ze wzrostem skali ale rosną i drenują nasze kieszenie.

W tym okresie wg IEO samo współspalanie pochłonęło ok. 3.9 mld zł z kieszeni konsumenta, a skala kosztów rośnie z roku na rok. Tak się kończą działania doraźne, prowizorki, pozoranctwo, brak woli rzeczywistego rozwiązania problemów i uczciwego wdrażania ustawodawstwa unijnego. Tak się też kończą pozorne „oszczędności” na wdrażaniu tegoż ustawodawstwa i pośpieszne nadrabianie zapóźnień. spowodowanych wcześniejszymi opieszałością i brakiem wyobraźni. Brakiem wyobraźni i krótkowzroczności także w niektórych środowiskach OZE, chcących krótkoterminowo zarobić wsiadając do tego samego pociągu co korporacje. Nie warto nawet wspominać o tym, że przygotowując w 2003 roku ustawę, przewidzieliśmy i staraliśmy się zapobiec negatywnym zjawiskom, które obecnie utrudniają rozwój niezależnych OZE. W szczególności był to system planowania i włączania samorządów lokalnych w rozwój OZE (wraz z finansowaniem…), a także mechanizmy zapobiegające nadpodaży świadectw pochodzenia. Nie warto wspominać, bo było i minęło, a my – uczestnicy tamtej inicjatywy - od lat obserwując rynek OZE, możemy teraz tylko powiedzieć „a nie mówiliśmy

W pierwszej wersji „Krajowego planu działania w zakresie OZE” (KPD) z maja 2010 roku zostało zapowiedziane wdrożenie nowej dyrektywy 28/2009/WE nową ustawą o OZE. Potwierdziła to oficjalna wersja z grudnia 2010 r., kiedy też upłynął termin prawnego wdrożenia dyrektywy. Co prawda przyjęto błędną procedurę pracy nad ustawą o OZE (bez konsultacji jej założeń), ale w połowie 2011 r. była gotowa do konsultacji pierwsza jej wersja. Nie została jednak skierowana w najszybszym możliwym terminie do konsultacji i dalszego doskonalenia. Została „zaaresztowana” na pół roku na Placu Trzech Krzyży, bo brak szerszej diagnozy i przesadna wiara we własne siły resortu gospodarki doprowadziły do koncepcji jednoczesnej implementacji trzeciego pakietu energetycznego UE (dotyczy urynkowienia sektora gazowego i elektroenergetycznego) i ostatniej, najbardziej zapóźnionej części pakietu klimatycznego – dyrektywy o OZE. Nazywane to zostało „trójpakiem”, czyli jednoczesną nowelizacją Pe, Prawa gazowego i uchwaleniem ustawy o OZE. Nie słyszałem o takim sztucznym warunkowaniu i blokowaniu procedowania innych regulacji okołoklimatycznych, w tym ustawy o ETS, ustawy o efektywności energetycznej czy nawet np. ustaw jądrowych. Prezentacja trójpaku 22-go grudniu 2011 r. pokazała nierealność całego złożonego przedsięwzięcia (bezproduktywna strata czasu) i niską jakość projektów, także w sensie prawnym (dostęp do prawników i jakość ich pracy to wąskie gardło w MG). Projekt ustawy o OZE w efekcie naprawdę szerokiej reakcji środowiska OZE został poprawiony w MG, ale bezproduktywna szarpanina i przeciąganie liny przez tzw. „energetykę” już nie tylko w MG ale także w procesie konsultacji międzyresortowych „trójpaku” trwa dalej w najlepsze, bez zwracania uwagi, że opóźnienie we wdrożeniu dyrektywy 28/2009 niedługo wyniesie już 2 lata, grożąc coraz poważniejszymi sankcjami karnymi i utratą części środków UE na lata 2014-2020. W międzyczasie sektor OZE dryfuje bezproduktywnie i, w efekcie anachronicznego systemu wsparcia, generuje niepotrzebne koszty.

W dniu 26.06.2012 roku grupa posłów PO wniosła projekt zmian w ustawie Prawo energetyczne (Pe) oraz innych ustawach. Celem zmiany jest m.in. zapewnienie pełnej implementacji przepisów dyrektywy z 23 kwietnia 2009 r. w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych. Komisja Europejska upominała już dwukrotnie Polskę za brak wdrożenie dyrektywy i przygotowuje się do wszczęcia postępowania formalnego w tej. Posłowie uzasadniają podjęcie działań chęcią uniknięcia, także w tym przypadku, ew. negatywnych konsekwencji finansowych dla Polski. Także i tu argumenty są tylko pozornie przekonujące, bo nowelizacja wprowadzona w taki sposób nie rozwiąże zasadniczych problemów, a w istocie służyć będzie dezinformacji i wprowadzi atmosferę tymczasowości oraz zamieszanie na silnie rozchwianym brakiem regulacji rynku.

Inicjatywa poselska jest całkowitym zaskoczeniem dla środowiska energetyki odnawialnej,śledzącego od dwóch lat z najwyższą uwagą losy oczekiwanego rządowego projektu kompleksowej ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) i od grudnia ub. roku zaangażowanego w konsultacje projektu kompleksowej regulacji. Powstaje uzasadnione pytanie dlaczego przedłużają się prace nad projektem ustawy autorstwa Ministerstwa Gospodarki, zwłaszcza w ostatnim okresie, kiedy uzyskiwał on coraz szersze poparcie branży odnawialnych źródeł energii, a w szczególności niezależnych producentów energii z OZE oraz przyszłych prosumentów doceniających tworzenie ustawowych podstaw prawnych dla rozwoju mikro-instalacji (tego nie zapewni nowelizacja poselska bo mikroinstalacje pozostałyby w systemie wsparcie świadectwami pochodzenia, baz szans na rozwój).
Zaproponowane w projekcie poselskim rozwiązania, choć bazują na całych fragmentach projektu ustawy o OZE autorstwa Ministerstwa Gospodarki, nie służą dalszemu rozwojowi energetyki odnawialnej. Są tylko techniczną formą wypełnienia niektórych przepisów dyrektywy, nie uwzględniają „jej ducha” ani realnych potrzeb sektora. Nie sądzę aby takie rozwiązanie pozwoliło nawet na formalne „wywiązanie” się z obowiązku wobec UE; stworzy tylko złudzenie tak jak każde zamiatanie pod dywan. Większość kluczowych problemów, w tym w szczególności spraw związanych ze wsparciem OZE pozostaje nierozwiązana, co uniemożliwi rozwój nowych technologii i inwestycji, w szczególności w zakresie mikroinstalacji. Jeżeli proponowane przepisy weszłyby w życie, kontynuowane będzie nieefektywne, nadmiarowe wsparcie dla współspalania biomasy z węglem w elektrowniach systemowych oraz dla dużej, zamortyzowanej energetyki wodnej. Wg analiz Instytutu Energetyki Odnawialnej, brak ograniczenia wsparcia dla ww. technologii spowoduje, że nie tylko w 2012 roku, ale także w latach 2013-2015 wystąpi permanentna nadpodaż świadectw pochodzenia (ŚP) i dalszy spadek ich wartości. Stanie się tak także przy podwyższeniu celów ilościowych w rozporządzeniu do Pe dot. obowiązków przedsiębiorstw w zakresie przedstawiania do umorzenia ŚP, do poziomu odpowiadającego Krajowemu Planowi Działań (KPD). Taka sytuacja nie tylko nie pozwoli na rozwój mikroinstalacji, ale także ograniczy przychody wszystkich podmiotów obecnie funkcjonujących na rynku.

Utrzymanie status quo wg powyższego scenariusza jest o tyle prawdopodobne, że sprzyjać będzie (też pozornie) niektórym podmiotom – największym beneficjentom dotychczasowego systemu wsparcia, a po formalnym/technicznym zaimplementowaniu dyrektywy zastopuje dalsze prace nad ustawą o OZE, bo odpadnie argument tzw. „konieczności prawnej” i rozwój sektora energetyki odnawialnej i nowych technologii i inwestycji może znowu zostać zamrożony na kolejne lata. Może się zdarzyć tak, że ustawa o OZE, której kolejną wersję Ministerstwo Gospodarki przedstawiało pod koniec maja br. nie zostanie uchwalona, a wprowadzona w nieprzemyślany sposób nowelizacja Pe, przedłużając i powodując dodatkowe ryzyko regulacyjne, nie oddali ryzyka procedury karnej dla Polski. Ale prawdziwym kosztem dla obywateli: konsumentów energii i podatników nie jest kara ze strony UE, ale dalsze finansowanie patologii obecnego systemu. Nowe inwestycje nie będą realizowane bo wszyscy będą wiedzieli że to prowizorka, która potrwać długo, aż do kolejnego dramatycznego przełomu. Zagrożenie to wynika z tego, że po uchwaleniu nowelizacji Pe, Sejm i Rząd uznają, że sprawa w zasadzie jest załatwiona. Nie będzie silnego argumentu zewnętrznego, aby działać aktywnie w tym zakresie. Zachowaniu ciszy nad trumną i aprobacie „nic nie robienia” sprzyjać będą interesy silnych grup, w tym tak jak na przełomie 2004/2005, części środowisk energetyki odnawialnej. Nie rozwinie się przemysł OZE, nie przybędzie miejsc pracy, nie skorzystają samorządy i społeczności lokalne.

Prace wielu środowisk nad projektem ustawy o OZE oraz kompleksowym i rzeczywistym rozwiązaniem problemów i autentycznym wdrożeniem prawa UE w Polsce zostaną zniweczone. Powstaną duże straty w sensie kapitału społecznego (i tak deficytowego).
Trzeba zatem zarzucić działania pozorne, wycofać kadłubkowe rozwiązanie, które spowoduje jeszcze większe zamieszanie i koszty, ale jednocześnie wyrwać projekt ustawy OZE z trójpaku i skierować go, jako rządowy projekt, samodzielnie, na najszybszą z możliwych ścieżek legislacyjnych do Sejmu.

W tym momencie choć pali się już grunt pod nogami, to trzeba śpieszyć się powoli i nie pozwolić na często występujące w pożarach szabrowanie i rabunek (także finansowe konsekwencje prowokowania takich postaw są wyższe niż ew. kara ze strony Komisji Europejskiej za brak przestrzegania przepisów ... p.poż.). Raz już przez to przeszliśmy – może pora zacząć uczyć się z historii.

Brak komentarzy: