sobota, kwietnia 09, 2011

Czas goni, świat ucieka czyli wielkopostna melancholia na odnawialnym blogu

Dzisiaj będzie smutno, wielkopostnie i żałobnie wręcz :), niejako w tradycji , bądź co bądź odnawialnego blogu :), ale też o tym, że nie tylko „energia tania już była”, ale i o przemijaniu i o tym że młodym też się już było i się jest tylko na zdjęciach (to tak jak z cenami energii; 'niskie już byly' :).

Poza tym,że mamy rok Skłodowskiej-Curie (pewnie Pani Maria nie ze wszystkimi tezami na „odnawialnym” się zgadza?) obchodzimy też rok Milosza. Z blogu poświęconego pisarzowi przytaczam fragment dialogu o przemijaniu w adaptacji A. Poniedzielskiego: „Dziennikarka: Co sądzi Pan o przemijaniu? Mistrz: Jestem przeciw”, który oznacza że z upływem czasu można sobie radzić na i na smutno i na wesoło i w takim czarno-bialym duchu bedzie dalej.

Olga Tokarczuk w znanym dziele „Prawiek i inne czasu” napisała taką smutną (mimo pewnej obietnicy) mantrę: „Bóg widzi, czas ucieka ,śmierć goni, wieczność czeka”. Wiele lat temu słuchałem tego w teatrze i ciągle mi to pobrzmiewa i zmusza do refleksji o przemijaniu, z osobistej perspektywy i w wersji "zaadoptowanej-soft" użylem w tytule wpisu. Zmiana fizis uwidoczniona na zdjęciach to dowód wprost na to że czas upływa szybciej niż myślimy. Nie tylko jednak o doznania wizualne tu chodzi. Przemijanie można też zarejestrować patrząc jak się zmienia nasze myślenie. Znawca wina (przyznam że korzystam często :) z jego dobrych porad), literatury i też pesymistyczny pisarz Marek Bieńczyk wybiera do publikacji zazwyczaj swoje czarno-białe, smutnawe zdjęcia, ale w tej swojej wrodzonej melancholii mówi w Dużym Formacie tak: "..starzenie się mężczyzny jest niekiedy pociągające dla kobiet. Ten szary zarost, ...te bruzdy, a każda z nich jak wąwóz Somosierry, ta szyja z grdyką rozlataną jak winda biurowca, te siwe skronie … Gorzej gdy otworzy usta …”. No właśnie :).

W tym tygodniu dotarły ważne dla mnie opinie, ktore musialem przemyslec. Jedna z Brukseli: „martwi mnie, ze jest Pan tak pesymistyczny co do rozwoju OZE w Polsce”. Z drugiej strony też ważna dla mnie opinia dotarła z Warszawy: "twoim zdjęciem na blogu wprowadzasz osoby czytające twoje (kasandryczne) teksty w błąd”. Jak rozumiem jest (był do dzisiaj!) dysonans pomiędzy pesymizmem tekstu a nazbyt (mimo wszystko) ptymistycznym zdjęciem, pewnie tak duży jak pomiędzy polityką UE dot OZE i krajową.

Niestety nie mam żadnej poważniejszej przesłanki aby od razu zacząć pisać bardziej optymistycznie o energetyce odnawialnej w Polsce, choć ciągle mam taką nadzieję i obiecać mogę, że się będę starał. Wszak ponoć mogę zniechęcić świat finansów i pogorszyć koniunkturę w zielonej gospodarce w Polsce. Np. prof. Z. Bauman mówi że współczesny świat nie lubi pesymistów i stara się ich unikać jak niemalże jak zarazy. Ale jedyne co mogę szybko zmienić i zmniejszyć dysonans czytelników, to dopasować (czasowo) swoje zdjęcie, aby bardziej odpowiadało stanowi ducha. Wyszukałem odpowiednie zdjęcie w czerni, które nazwałem „nagrobkowym” i właśnie zamieniłem na witrynie blogowej z tym poprzednim, zdezaktualizowanym i ponoć „dobrodusznym”, nie licząc już specjalnie na względy kobiet (Markowi Bieńczykowi z zasady ufam, ale bez przesady :) .

Skończę z tą "żałobą" (zmieniając znowu zdjęcie), jak tylko będzie uchwalona ustawa o odnawialnych źródłach energii. Wtedy też ruszą w górę indeksy giełdowe firm z zielonej gospodarki, wskaźniki sprzedaży i optymizmu, a zdjęcie powinno byc indeksem koniunktury wzrostu i pewnie dojrzalosci rynku zagrzewajacym do inwestyji. Niestety ja wtedy będę też inaczej wyglądał, ale może aż tyle czasu nie uplynie… W związku z końcem, już chyba na dobre ? żaloby narodowej (nie branzowej, ku jakiej sie poniekąd sklaniam) przeczytałem jak Biskup Pieronek powiedział: „niech żałoba trwa kilka miesięcy, rok, ale w końcu musi ją zastąpić normalne życie”. .. to i ja nie zamierzam być zbyt długo „świadomym męczennikiem”, bo „czas ucieka” …. Niech przy okazji ta koncowa mantra będzię też wielkopostną refelsksją dla tych co odpowiadają za krajową energetykę i gospodarkę.

Brak komentarzy: