Artykuł analizuje
rolę energetyki jądrowej w blackoucie iberyjskim, skupiając się w szczególności
na kilku dniach po kryzysie. Rola hiszpańskich EJ w kryzysie jest ambiwalentna,
a stawiana przez środowiska energetyki jądrowej teza, że atom zwiększa bezpieczeństwo
energetyczne i chroni systemy energetyczne przed blackoutem nie znajduje
potwierdzenia w faktach.
Czekamy na wyniki prac specjalnego zespołu ENTSO-E ds ustaleń przyczyn blackoutu na półwyspie iberyjskim. ToR do prac zespołu (link w komentarzu) wskazuje, że prace skupią się na przyczynach kryzysu. Problem do analizy jest określony dość jasno komunikacie ENTSO-E expert panel initiates the investigation into the causes of Iberian blackout. Pomimo dość wąskiego (za to głębokiego) zakresu badana wg ściśle określonej metodologii nie będzie to zapewne jedna przyczyna, nie wiadomo czy będzie ich gradacja i wskazanie głównej.
Na podanie tzw. głównej (pierwotnej) przyczyny katastrofy jądrowej sprzed 14
lat w Fukushimie odważyła się komisja parlamentu Japonii, która wskazała na zbyt bliskie związki państwowej firmy
energetycznej TEPCO- operator EJ Fukushima - z tamtejszym ministerstwem
przemysłu", ale zazwyczaj w takich sytuacja jednej przyczyny i jednego
winnego nie ma.
Ale skoro zespół ENTSO-E nie będzie zajmował się szczegółowo skutkami, czyli tym
co się działo "potem" warto przyjrzeć się podnoszeniu systemu przez
hiszpańskiego operatora, a w szczególny sposób roli 7 szt. bloków jądrowych EJ (o
łącznej mocy 7,1 GW) przed kryzysem i po kryzysie, co zobrazowałem (na
podstawie danych ENSO-E) na wykresie poniżej.
Duża liczba mniejszych bloków jądrowych w Hiszpanii pozwala na regulacyjność
sezonową (większą moc oddają zimą a mniejszą latem dostosowując się częściowo do
zapotrzebowania na energię, a częściowo ustępując miejsca taniej fotowoltaice).
Znacznie gorzej to wygląda w przypadku zmienności dobowej, godzinowej i kwadransowej.
W feralne południe 28 kwietnia tylko woda i gaz uzupełniały w bilansie mocy słońce
i wiatr wręcz podręcznikowo. Trzy bloki EJ działały tuż przed wystąpieniem
awarii, jeden był wyłączony z powodu usuwania usterek, trzy jednostki były już wyłączone
ze względu na wysoki udział energii odnawialnej w systemie. To prawda że w
tym czasie EJ dostarczały potrzebnej masy wirującej (tzw. chwilowej inercji),
ale z drugiej strony generacja jądrowa tuż przed blackoutem kompletnie nie
reagowała na to się działo na rynku i na potrzeby systemu (tzw. minimum
techniczne i oglądanie się na przychody ograniczały ew. zmiany generacji od
dołu, a wrodzona "wołowatość" i brak elastyczności utrudniała ruch w
górę).
Jeszcze ciekawiej było po "godzinie zero" czyli 12:33.
Prawie natychmiast po blackoucie energię podały elektrownie
szczytowo-pompowe (opróżniając - na szczęścicie napełnione przedpołudniową
tanią energią z PV - zbiorniki do zera w krytycznym czasie "po")
i elektrownie wodne, przechodząc szybko w tryb, w którym pracowały
poprzednio. Podobnie błyskawicznie i z maksymalną mocą zareagowały elektrownie
gazowe (w tej sytuacji okazały się b. przydatne jako uniwersalne źródło
szczytowe- interwencyjne). Potem wiatr (lądowy) ze swoją skromną masą wirującą
i w końcu jedna z "podejrzanych w sprawie", ale jeszcze nie skazanych
- PV (w Hiszpanii są jeszcze elastyczne źródła słoneczne -CSP).
Ale atom po tym „epizodzie” okazał się "martwym" w długim
okresie. O ile operator hiszpański „podniósł” system szybko- w zasadzie na początku drugiej doby od
zdarzenia system pracował normalnie - to EJ zaczęły podawać pierwsze, minimalne
porcje energii, dopiero w trzeciej dobie, a powróciły do poziomu generacji
sprzed blackout-u (3,5 GW) dopiero po tygodniu.
Ten sam obraz reakcji poszczególnych źródeł na kryzys widać wyraźniej na wykresie obrazującym sumaryczna moc w systemie w analizowanym okresie 9 dni of n-2 do n+7.
EJ w systemie energetycznym, pomimo że stanowią park mniejszych jednostek, okazały się także w swojej masie źródłem nieelastycznym przed kryzysem (wysokie minima techniczne) i kompletnie nieprzydatnym po kryzysie. Oczywiście w tym przypadku same nie są winne blackoutu, ale w sytuacjach naprężeń w sieci są za ciężkim balastem (i za drogim, bo każde ograniczenie wsp. wykorzystania mocy CF podnosi koszty ich generacji), niezdolnym do współpracy z OZE i obojętnym na zmienne zapotrzebowanie na energię.
Dlatego dziwić może fakt, że na kanwie opisanego blackoutu iberyjskiego lobby atomowe woła o ... wydłużanie - w stosunku do przyjętego planu odstawień w latach 2030-2035- eksploatacji wysłużonych bloków jądrowych w Hiszpanii. Trudno bowiem wykazać zależność, że więcej mocy jądrowej oznacza mniej blackoutu, co potwierdzają ich statystyki i analiza ich przyczyn. Już całkowicie zamortyzowane EJ mogą jeszcze przez krótki czas korzystnie wpłynąć na ceny energii (o ile nic złego się nie wydarzy i rosnące koszty ich utrzymania w w stanie gotowości nie będą za duże) , ale na pewno nie poprawią bezpieczeństwa systemu energetycznego.
EJ jako technologie z minionej epoki nie pasują do współczesnych wyzwań przed jakimi stoją systemy energetyczne i rynek energii, w szczególności do czasów w których wybuchają wojny i rośnie zagrożenie terrorystyczne.