W czerwcu 2016 roku,
po zabraniu taryfy gwarantowanych prosumentom i uczynnieniu inwestycji gospodarstw domowych
w mikroinstalacje OZE nieopłacalnymi IEO
radził , aby to MŚP inwestowały w OZE,
bo jeszcze szybciej niż „Kowalskich” dopadną je rosnące ceny energii. Alarmująca
sprzed roku prognoza IEO wzrostu kosztów energii przełożyła się na proroczy
tytuł artykułu w
Rzeczpospolitej „Za walkę z OZE
zapłacimy wyższymi rachunkami”. Kolejna
jej aktualizacja, po kolejnych 6-ciu miesiącach prognozy IEO potwierdzająca groźbę
jeszcze szybszego wzrostu cen znalazła odzwierciedlenie w innym wakacyjnym tytule
tego
samego dziennika „Ceny prądu nas
porażą. Droga energia zatopi firmy”. Dopiero teraz nie ma wątpliwości, że "sygnalista" miał rację i nie ma też sensu aby teraz wypominać tym co głosili odmienne
tezy lub ignorowali problem.
Mam pewne podstawy aby przypomnieć że tak pisałem
cztery lata temu: „Przykre jest to, że już ponad 6 lat temu niekorzystne
skutki polskiej polityki opóźniania i niewdrażania prawa UE przewidywałem (także na blogu „Odnawialnym”),
ale żadnego konstruktywnego działania
korekcyjnego nie było. -Chyba wreszcie ulegnę namowom współpracowników i kupię
sobie koszulkę z napisem „a nie mówiłem”.
W dalszym ciągu jednak nie rozumiem skąd bierze się u rządzących w Polsce to
przekonanie, że wbrew oczywistym argumentom zrobimy UE (czyli, jako kraj
członkowski samych siebie) w konia.
Trzeba jednak patrzeć do przodu. Poruszany i ignorowany już całkiem świadomie od ponad 2 lat problem jest na tyle poważny, że nie wolno po raz kolejny dać się ponieść zgoła innemu populizmowi i kolejnej krótkowzroczności. Nie wolno leczyć dżumy cholerą i w emocjach pozwolić działać jedynie tym, co chcą na nieszczęściu - jakim dla ludzi i dla gospodarki jest problem gwałtownego wzrostu cen energii (problem przemilczany i odkładany na potem i przerzucany na innych) - zbić krótkoterminowy kapitał. Bedzie dobrze uzasadniona gra na podwyżki cen i nie zabraknie "dzielnych" obrońców interesów branżowych (nie wiadomo gdzie byli jeszcze parę miesięcy temu). W takich sytuacjach zawsze wygrywają silniejsi, ci lepiej zorganizowani. Najpierw trzeba mieć całościowy plan obniżania kosztów w całym systemie energetycznym, zarówno tym wytwórczym jak i po stronie odbiorców (DSM).
Doraźne ruchy, jak np. ten aby - zawsze kosztem innych, słabszych - wybiórczo wspierać już widać. Np. tylko duże przedsiębiorstwa energochłonne, które choć płaca za anergię najmniej to dużo jej zużywają i dożo ona znaczy w kosztach niektórych z nich. Tu partykularnej presji i nastrojom najwyraźniej uległ nawet taki fachowiec jak wiceminister Tomasz Dąbrowski ogłaszając za szybko że Rząd [tylko doraźnie] wesprze przemysł porażony drogim prądem. O tym aby chronić tylko „Kowalskich” od początku kryzysu "cenowego" mówi i zaklina doświadczony polityk - minister Krzysztof Tchórzewski. Te, czasami kosztowne plastry "na przeczekanie" nie rozwiążą jednak istoty problemu, bo nawet jak wzrost cen uprawnień do emisji znowu na trochę przyhamuje to i tak tylko na chwilę, a wszystkich w taki sposób nie uratujemy, zwłaszcza tych, którym do tej pory żaden polityk nigdy nie pomógł. - Raczej obciążył na rachunkach za prąd rozdawnictwem przywilejów dla innych, często bogatszych niż naprawdę potrzebujących jak np. MŚP, rolnicy towarowi, rzemiosło. Takimi działaniami zniechęcimy tylko do inwestycji tych co jeszcze mogą (nie piszę o tych najsłabszych, ale im też warto inaczej, mądrzej pomóc i to raczej instrumentami polityki społecznej, a nie energetycznej).
Trzeba jednak patrzeć do przodu. Poruszany i ignorowany już całkiem świadomie od ponad 2 lat problem jest na tyle poważny, że nie wolno po raz kolejny dać się ponieść zgoła innemu populizmowi i kolejnej krótkowzroczności. Nie wolno leczyć dżumy cholerą i w emocjach pozwolić działać jedynie tym, co chcą na nieszczęściu - jakim dla ludzi i dla gospodarki jest problem gwałtownego wzrostu cen energii (problem przemilczany i odkładany na potem i przerzucany na innych) - zbić krótkoterminowy kapitał. Bedzie dobrze uzasadniona gra na podwyżki cen i nie zabraknie "dzielnych" obrońców interesów branżowych (nie wiadomo gdzie byli jeszcze parę miesięcy temu). W takich sytuacjach zawsze wygrywają silniejsi, ci lepiej zorganizowani. Najpierw trzeba mieć całościowy plan obniżania kosztów w całym systemie energetycznym, zarówno tym wytwórczym jak i po stronie odbiorców (DSM).
Doraźne ruchy, jak np. ten aby - zawsze kosztem innych, słabszych - wybiórczo wspierać już widać. Np. tylko duże przedsiębiorstwa energochłonne, które choć płaca za anergię najmniej to dużo jej zużywają i dożo ona znaczy w kosztach niektórych z nich. Tu partykularnej presji i nastrojom najwyraźniej uległ nawet taki fachowiec jak wiceminister Tomasz Dąbrowski ogłaszając za szybko że Rząd [tylko doraźnie] wesprze przemysł porażony drogim prądem. O tym aby chronić tylko „Kowalskich” od początku kryzysu "cenowego" mówi i zaklina doświadczony polityk - minister Krzysztof Tchórzewski. Te, czasami kosztowne plastry "na przeczekanie" nie rozwiążą jednak istoty problemu, bo nawet jak wzrost cen uprawnień do emisji znowu na trochę przyhamuje to i tak tylko na chwilę, a wszystkich w taki sposób nie uratujemy, zwłaszcza tych, którym do tej pory żaden polityk nigdy nie pomógł. - Raczej obciążył na rachunkach za prąd rozdawnictwem przywilejów dla innych, często bogatszych niż naprawdę potrzebujących jak np. MŚP, rolnicy towarowi, rzemiosło. Takimi działaniami zniechęcimy tylko do inwestycji tych co jeszcze mogą (nie piszę o tych najsłabszych, ale im też warto inaczej, mądrzej pomóc i to raczej instrumentami polityki społecznej, a nie energetycznej).
Bez właściwych sygnałów cenowych Polskę jeszcze bardziej pogrążymy
w rozdawnictwie konsumenckim bez wyjścia i zatopimy też polską energetykę. Jedyne rozsądne wyjście
to skierowanie reszty zasobów prywatnych i pomocy państwa na inwestycje w punktową konwencjonalną
generacje rozproszoną w większych firmach i masowe inwestycje w OZE, które właśnie dojrzały do
tego aby obniżać koszty w nowym systemie energetycznym i mogą dać ludziom i firmom szansę i nadzieję na bardziej
trwałe wyrwanie się ze spirali wzrostu kosztów (efekt fundamentalnej pomyłki w sprawie
strategii energetycznej), i umożliwić bardziej sprawiedliwy ich podział.
Zamiast długo pisać tym razem zapraszam do przeczytania
i odsłuchania okazyjnego wywiadu na Kongresie
Nowego Przemysłu, na którym poruszony problem wielokrotnie wybrzmiał niezwykle
prawdziwie, a podaję link znowu nieskromnie tylko do jednej wypowiedzi, która jednak
wiernie oddaje emocje i autentyczny ton dyskusji jaka odbyła w Katowicach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz