Mówią, że czym mniej energii ze źrodel odnawialnych, tym więcej konferencji na ten temat lub odwrotnie - rosnąca liczba konferencji nie przeklada sie na wzrost produkcji zielonej energii. Przy takiej dewaluacji "slowa konferencyjnego" (nie wspominając o rosnacych oplatach konferencyjnych i zwyczajnym braku czasu), starannie dobieram sobie tego typu atrakcje. Mijający tydzien pod tym wzgledem byl wyjatkowy, bo zaczalem go w poniedzialek od waznej konferencji i na waznej konferencji zakonczylem.
Choc obie konferencje byly rzeczywiscie ważne i niezwykle aktualne (realizacja odnawialnej czesci pakietu 3 x 20%), to paradoksalnie zostalo mi po nich w glowie wiecej wątpliwosci i znakow zapytania niż mialem przed.
Pierwszą konferencję "Energetyka odnawialna w UE i w Polsce w perspektywie 2020 r." zorganizowala (rzeczywicie na bardzo wysokim szczeblu) Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej http://www.pigeo.pl/index.php?a=10001&id_s=602.
Na konferencji, na kilka wlasnych wątpliwosci uzyskalem odpowiedzi, m.in. od dyr Fabrizio Barbasso z DG TREN np. w sprawie wizji ew przyszlego międzynarodowego handlu "nadwyzkowymi" certyfikatami zielonej energii pomiędzy firmami lub jako alternatywnego (uzupelniajacego) bilansowania niedoborow/nadwyzek zielonej energii poprzez bilateralne porozumienia pomiędzy rządami. Pewne wrazenie zrobil tez na fragment prezentacji dyr. Barbasso nt celow 3 x 20% poswięcony "najnowszemu dziecku" DG TREN, tzw. European Strategic Energy Technology Plan (strategia innowacji w energetyce UE), z ktorego wynika, że "projekt 3 x 20%" z perepktywy UE jest znacznie blizej "Lizbony" (innowacje) niż ciagle waznej dla nas perspektywy "moskiewskiej" (bezpiecznstwo energetyczne), a OZE w UE są blizej "Kyoto", podczas gdy w Polsce Kyoto jest znacznie blizej problemow sektora węglowego niz szans na OZE.
Pomimo udzialu i wystąpień na konferencji najwyzszych rangą przestwicieli rządu RP: Wicepremier Waldemar Pawlak, Minister Maciej Nowicki i oraz kilku podsekretarzy stanu (w tym z Ministerstwa Rolnictwa) i dyrektorow kluczowych departamentow, trudno bylo wywnioskowac w jaki sposob i w jakim zakresie Polska chce realizowac swój 15% cel. Zgromadzone na sali srodowiska przemyslu i biznesu dalej nie wiedza, czy maja dzialac tak jak do tej pory, czy cos sie w warunkach ramowych zmieni i w jakim kierunku się zmieni.
Po wysluchaniu wystąpień (nawet jezeli niektore, pojedyncze z nich byly ciekawe), mam takze poczucie rozbieznosci pomiedzy Bruksela i Warszawa w innej fundamentalnej sprawie. Z persektywy Komisji Europejskiej wszystkie trzy zaproponowane cele nie są ze sobą rozłączne i wcale nie oznaczają trzech oddzielnych akcji, ale realizacji racjonalnej i obliczonej na dłuższy efekt polityki energetycznej. Analizując odzielnie każde z wystąpień ze strony rządu RP, można natomiast dojsć do wniosku, ze rząd zamierza kazdy z ww. celow realizować oddzielnie (zwlaszcza cele zwiazne z OZE i redukcją emisji CO2) i rachunkami obciażyć też dwu/trzykrotnie albo konsumenta energii albo ew. podatnika. Nie dostrzeglem tez specjalnego planu dzialań na rzecz przebudowy dotychczasowej polityki energetycznej, kompletnie już nie przystającej do nowych wyzwań. Mam nadzieje, że cos przeoczylem.
Nowe znaki zapytania dostrzeglem takze po wystąpieniach ekspertów. Np. w prezentacji Prof Jerzego Buzka (aktywngo zreszta i w Warszawie, i w Brukseli) pt. "Efektywnosć wsparcia dla energetyki odnawialnej", dotyczącej w szczególnosci porownania systemu wsparcia produkcji zielonej energii elektrycznej przez handel zielonymi certyfikatami i systemem stalych cen, wyjatkowo dobrze pod wzgledem i wysokiej efektywnosci i niskich kosztow wypadly zielone certyfikaty. Do tej pory bylem przekonany, glownie na podstwie oficjalnych opracować Komisji Europejskiej, np.
The support for green electricty from renewable energy sources -impact assessment COM(2005)627: http://ec.europa.eu/energy/res/biomass_action_plan/doc/sec_2005_1571_impact_assessment_en.pdf (417 kB), że jest dokladnie odwrotnie. Cytowane powyzej opracowanie jest jednak sprzed 3 lat, dlatego chetnie udalem sie w piątek na drugą konferencje "Scenariusze unijnej i krajowej polityki wpierania produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych po roku 2010 ze szczególnym uwzględnieniem krajów Europy Środkowej", zorganizowaną przez Instytut Paliw i Energii Odnawialnej w ramach projektu UE Future-e "
http://www.futures-e.org/Futures-e_regional%20workshop_agenda_Warsaw. Sprawy te byly tu rzeczywiscie szerzej referowane i dyskutowane i konkluzje z dyskusji szly w kierunku stwierdzenia, ze przynajmniej polski system zielonych certyfikatow nie jest systemem zoptymalizowanym ze względu na koszty i efektywnosc (stabilny przyrost wkorzystania potencialu odnawialnych źródel energii, przy danych kosztach dla odbiorców energii). Przy okazji podaje tez link do szerszego, najnowszego opracowania na ten temat powstalego w ramach innego projektu UE OPTRES obejmujacego wszystkie kraje UE, ktore jednak potwierdza, że jak do tej pory bardziej sprawdza sie system stalych cen: "Assessment and optimisation of renewable energy support schemes in te European electricty market", (2 MB).
Tak więc po konferencjach, oficjalnie dalej nie wiemy ani czy osiągniemy 15% udzial energii z OZE w Polsce w 2020r, ani jakie instrumenty w tym celu będa uzyte oraz kto i ile (a nawet "ile razy" :) za to zaplaci. Choć na pierwszej z ww. konferencji sam mialem referat (1,24 MB) poruszający ww zaganienia, który teoretycznie móglby czesć z ww. wątpliwosci rozwiac, to przy braku dokumentu oddającego aktualną polityke energetyczna kraju, kazde opracowanie wykonane przez osrodek pozarządowy zwiększa jedynie liczbę możliwych rozwiązań i poszerza perspektywę ale bynajmniej nie zmniejsza wątpliwosci i ryzyka inwestorskiego, w szczególnosci regulacyjnego czy szerzej - politycznego. Inaczej rzecz ujmując, po konferencjach mamy dlugą listę watpliwosci i jedynie probę diagnozy oraz zaledwie wstępne warianty rozwoju sytuacji, ale do nawet pierwszych konstruktywnych konkluzji w sprawie "3 x 20%", a w szczegolnosci "polskich 15%" jeszcze niezwykle daleko, podczas gdy czasu na dyskusje coraz mniej, a nowe inwestycie trzeba zaczac juz teraz.
odnawialne źródła energii - aktualne komentarze i doniesienia na temat polityki, prawa, nowych technologii i rynku energetyki odnawialnej. historia oze w Polsce współtworzona i opisywana nieprzerwanie od 2007 roku, już w ponad 200 artykułach
piątek, lutego 29, 2008
wtorek, lutego 26, 2008
Latać na biopaliwie czy rozwijać nowe technologie?
Serwisy informacyjne doniosły, np. http://www.rp.pl/artykul/97354.html , że kursowy lot odbył pierwszy na świecie samolot pasażerki (Boeing 747) napędzany biopaliwami . Niezależnie od marketingowego elementu w tym, przyznam że trochę ryzykownym (raczej nie technicznie, ale psychologicznie) przedsięwzięciu, warto zwrócić uwagę na elementy techniczne, naukowe, ale też biznesowe i ekologiczne.
Biokomponentem dla biopaliwa była ponoć (nieznana bliżej) mieszanka estrów z oleju kokosowego i ziaren babassu, dodana w znacznej ilości nawet jak na przemysł samochodowy - 25% (obecnie w przemyśle samochodowym dodatek 5% uchodzi za „bezpieczny”, ale już 10% to ponoć wyzwanie). Tu jako dygresję dodam, że rekomendowane przez przemysł samochodowy stopniowe zwiększanie udziału bioetanolu w mieszankach biopaliwowych (2%, 5%, itd.) zostało wczoraj skomentowane przez Premiera Pawlaka (powołującego się na znanego z poczucia humoru i z tego powodu już cytwanego wczeniej na "odnawialnym" blogu- Ministra Sawickiego) na konferencji PIGEO http://www.pigeo.org.pl/?a=10005&id_a=456 w ten sposób: „samochody to nie konie i nie trzeba ich stopniowo przyzwyczajać do alkoholu” :). W tym konkretnym przypadku przemysł i biznes lotniczy, paradoksalnie poszły znaczne szybciej i dalej niż przemysł samochodowy.
Można by się zastanowić dlaczego? Z pewnością istotną rolę w UE zaczyna odgrywać pakiet eko-energetyczny „3 x 20%”, w którym jedna z „20-tek” (a może nawet 30-tka, jeżeli do Konwencji Klimatycznej przystapią najwięksi i najbardziej zatwardziali producenci gazów cieplarnanych) nakłada zobowiązania na redukcje emisji CO2 także w sektorach w UE nieobjętych ETS (stacjonarne emitery o mocy powyżej 20 MW), czyli także w transporcie, a lotnictwo to znaczący emitent CO2. Trzeba też pamiętać, że czas eksploatacji samolotu jest 2-3 krotnie dłuższy niż samochodu, a więc o ile przemysł samochodowy może liczyć, że wyprodukowane teraz samochody sprzeda bez specjalnego podkreślania możliwości stosowania w nich biopaliw. Przemysł lotniczy już takiego założenia nie może przyjąć. W takiej sytuacji "lot na biopaliwie", choć podkopuje nieco zbudowany przez wiele lat dobry image niezbędnosci stosowania najwyższej jakości paliwa za jaki jest uznawana benzyna lotnicza (paliwo wysokoenergetyczne oraz "pozbawione jakichkolwiek zanieczyszczeń”), nie musi być koniecznie podyktowane chęcią zaistnienia w mediach, ale może być wstępem do biznesu.
Ale wydaje się, że jeżeli nawet uda się nawet pokonać bariery jakościowe i akceptacji przez pasażerów, to na drodze do eksploatacji medialnej i biznesowej tego wydarzenia mogą stanąć bariery … ekologiczne. Nie ma informacji o jakości ani stopniu przetworzeniu biopaliwa, ale z pewnością było to „głębokie” przetworzenie i mam wątpliwości, czy tak skomponowane paliwo pozwoliło na (założoną w projekcie nowej dyrektywy UE o promocji energii ze źródeł odnawialnych) minimum 35% redukcję emisji CO2 w całym cyklu (od pola.plantacji, lasu do skrzydła samolotu). Bez spełnienia tego warunku, użyte biopaliwo nie będzie zaliczane na terenie UE do paliw ze źródeł odnawialnych i prawdopodobnie nie będzie się liczyło ani w systemie statystki OZE, ani nie będzie mogło korzystać ze instrumentów wsparcia (w tym np. handlu na aukcjach).
Być może byłoby jednak lepiej, gdyby przemysłu lotniczy spróbowal „przeskoczyć” okres niepewnych w tego rodzaju aplikacjach biopaliw i, mając znaczący potencjał do wdrażania nowych technologii, zaczął od razu wprowadzać napędy wodorowe. Ma to sens tym bardziej, że sieć w sumie niewielu lotnisk (gniazd zaopatrzenia w paliwa) znacznie ułatwiłaby dystrybucję wodoru, która z powodów technicznych (właściwości chemiczne i fizyczne wodoru) nie może się odbywać w poprzez obecny rozroszony systemu dystrybucji paliw samochodowych i bardziej pasuje do modelu „zamkniętych ale dużych” flot, na jakim opiera sie własnie lotnictwo.
Wydaje się, że własnie na takich szybko rozwijających sie i zasobnych kapitałowo przemysłach już obytych z wysoką techniką, warto próbować rozwijać nowe technologie energetyczne. Dodam, że zrobiło na mnie wrażenie pierwsze miejsce Instytutu Lotnictwa w rankingu polskich instytutow (jbr) biorących udział w 6 Programie Ramowym B+R UE http://www.kpk.gov.pl/statystyki/6.pr/raporty/RaportKoncowy6PR-v099.doc/view , ale nie zaskoczyło bynajmniej nawet to, że znaczna czesc z kilkunastu projektow dotyczyła zagadnień energetycznych. Dobrze jeżeli instytut naukowy ma za partnera nowoczesny i otwarty na nową technike przemysł (nawet niekoniecznie w 100% rodzimy), ale ile takich branż mamy jeszcze w Polsce? Nie zastąpią tego fasadowe platformy technologiczne czy inne nie-oddolnie tworzone inicjatywy o pompatyczne brzmiących nazwach, w sektorach nie zainteresowanych głębiej innowacjami.
Biokomponentem dla biopaliwa była ponoć (nieznana bliżej) mieszanka estrów z oleju kokosowego i ziaren babassu, dodana w znacznej ilości nawet jak na przemysł samochodowy - 25% (obecnie w przemyśle samochodowym dodatek 5% uchodzi za „bezpieczny”, ale już 10% to ponoć wyzwanie). Tu jako dygresję dodam, że rekomendowane przez przemysł samochodowy stopniowe zwiększanie udziału bioetanolu w mieszankach biopaliwowych (2%, 5%, itd.) zostało wczoraj skomentowane przez Premiera Pawlaka (powołującego się na znanego z poczucia humoru i z tego powodu już cytwanego wczeniej na "odnawialnym" blogu- Ministra Sawickiego) na konferencji PIGEO http://www.pigeo.org.pl/?a=10005&id_a=456 w ten sposób: „samochody to nie konie i nie trzeba ich stopniowo przyzwyczajać do alkoholu” :). W tym konkretnym przypadku przemysł i biznes lotniczy, paradoksalnie poszły znaczne szybciej i dalej niż przemysł samochodowy.
Można by się zastanowić dlaczego? Z pewnością istotną rolę w UE zaczyna odgrywać pakiet eko-energetyczny „3 x 20%”, w którym jedna z „20-tek” (a może nawet 30-tka, jeżeli do Konwencji Klimatycznej przystapią najwięksi i najbardziej zatwardziali producenci gazów cieplarnanych) nakłada zobowiązania na redukcje emisji CO2 także w sektorach w UE nieobjętych ETS (stacjonarne emitery o mocy powyżej 20 MW), czyli także w transporcie, a lotnictwo to znaczący emitent CO2. Trzeba też pamiętać, że czas eksploatacji samolotu jest 2-3 krotnie dłuższy niż samochodu, a więc o ile przemysł samochodowy może liczyć, że wyprodukowane teraz samochody sprzeda bez specjalnego podkreślania możliwości stosowania w nich biopaliw. Przemysł lotniczy już takiego założenia nie może przyjąć. W takiej sytuacji "lot na biopaliwie", choć podkopuje nieco zbudowany przez wiele lat dobry image niezbędnosci stosowania najwyższej jakości paliwa za jaki jest uznawana benzyna lotnicza (paliwo wysokoenergetyczne oraz "pozbawione jakichkolwiek zanieczyszczeń”), nie musi być koniecznie podyktowane chęcią zaistnienia w mediach, ale może być wstępem do biznesu.
Ale wydaje się, że jeżeli nawet uda się nawet pokonać bariery jakościowe i akceptacji przez pasażerów, to na drodze do eksploatacji medialnej i biznesowej tego wydarzenia mogą stanąć bariery … ekologiczne. Nie ma informacji o jakości ani stopniu przetworzeniu biopaliwa, ale z pewnością było to „głębokie” przetworzenie i mam wątpliwości, czy tak skomponowane paliwo pozwoliło na (założoną w projekcie nowej dyrektywy UE o promocji energii ze źródeł odnawialnych) minimum 35% redukcję emisji CO2 w całym cyklu (od pola.plantacji, lasu do skrzydła samolotu). Bez spełnienia tego warunku, użyte biopaliwo nie będzie zaliczane na terenie UE do paliw ze źródeł odnawialnych i prawdopodobnie nie będzie się liczyło ani w systemie statystki OZE, ani nie będzie mogło korzystać ze instrumentów wsparcia (w tym np. handlu na aukcjach).
Być może byłoby jednak lepiej, gdyby przemysłu lotniczy spróbowal „przeskoczyć” okres niepewnych w tego rodzaju aplikacjach biopaliw i, mając znaczący potencjał do wdrażania nowych technologii, zaczął od razu wprowadzać napędy wodorowe. Ma to sens tym bardziej, że sieć w sumie niewielu lotnisk (gniazd zaopatrzenia w paliwa) znacznie ułatwiłaby dystrybucję wodoru, która z powodów technicznych (właściwości chemiczne i fizyczne wodoru) nie może się odbywać w poprzez obecny rozroszony systemu dystrybucji paliw samochodowych i bardziej pasuje do modelu „zamkniętych ale dużych” flot, na jakim opiera sie własnie lotnictwo.
Wydaje się, że własnie na takich szybko rozwijających sie i zasobnych kapitałowo przemysłach już obytych z wysoką techniką, warto próbować rozwijać nowe technologie energetyczne. Dodam, że zrobiło na mnie wrażenie pierwsze miejsce Instytutu Lotnictwa w rankingu polskich instytutow (jbr) biorących udział w 6 Programie Ramowym B+R UE http://www.kpk.gov.pl/statystyki/6.pr/raporty/RaportKoncowy6PR-v099.doc/view , ale nie zaskoczyło bynajmniej nawet to, że znaczna czesc z kilkunastu projektow dotyczyła zagadnień energetycznych. Dobrze jeżeli instytut naukowy ma za partnera nowoczesny i otwarty na nową technike przemysł (nawet niekoniecznie w 100% rodzimy), ale ile takich branż mamy jeszcze w Polsce? Nie zastąpią tego fasadowe platformy technologiczne czy inne nie-oddolnie tworzone inicjatywy o pompatyczne brzmiących nazwach, w sektorach nie zainteresowanych głębiej innowacjami.
piątek, lutego 22, 2008
O drobnych zmianach na „odnawialnym” blogu
Mówią niektórzy, że za długie wpisy. Inni, że pomyliłem ... wydawanie czasopisma fachowego z blogowaniem :). Jeszcze inni narzekają, że jak już są ciekawe komentarze na „odnawialnym”, to ich umieszczonych „pod pokładam” na tak ubogo zorganizowanej platformie blogowej nie można ani zobaczyć, ani znaleźć i wiedza się marnuje (wiem, bo nawet dolar w węzełku zakopany głęboko, od pewnego czasu też już traci na wartości i też go czasami nielatwo znalesć i odkopać, a co dopiero informacja czy wiedza). Są też tacy, co mówią, że jak ktoś biedny i nie stać go na płatną platformę (w sensie przyjazną dla czytelników i autorów komentarzy), to niech lepiej w ogóle nie bloguje na darmowej….
Jeśli dobrze rozumiem życzliwych recenzentów, chodzi o zmiany idące w dwu kierunkach. Po pierwsze o to aby pewne informacje a nawet wiedza gromadzone na „odnawialnym” były łatwiej i szerzej dostępne, oraz aby było trochę wygodniej i łatwej bylo krytykować, i aby było trochę bardziej ... wesoło. Piszę „trochę” bo na więcej mnie nie stać i nie potrafię. Stąd w tytule wpisu jedynie ... „drobne zmiany”.
W sprawach poszerzenia oddziaływania blogu uzyskałem już raz nieoczekiwane wsparcie od Pana Romualda Bartkowicza, który moje wpisy nazwał właśnie "felietonami" i umieszczał je cierpliwie na swoim "odnawialnym" vortalu . Okazuje się, że nie była to pomoc jednorazowa. Wobec ww. narzekań, Pan Romuald postanowił mi pomóc jeszcze raz (myślę, że to już ostatni). Zaproponował, aby co ciekawsze i jednocześnie wielowątkowe dyskusje podejmowane na „odnawialnym”, po ich okresie inkubacji, przenosić na dużo wygodniejsze w użyciu, wielodostępne i dopiero co stworzone Forum Dyskusyjne OZE www.renewables.pl . W pierwszej kolejności został tam przeniesiony wpis na niniejszym blogu z komentarzami dotyczącymi solarnego obowiązku. W kolejce czeka na transfer z ... „odnawialnego” na „renewables” ... wpis z dotyczący niedostatecznej podaży na rynku urządzeń dla energetyki odnawialnej z komentarzami idącymi w kierunku problemów z innowacyjnością. Pewnie ten proces będzie postępował. Widzę też, że wraz z wątkami na "renewables" przenoszą się też co aktywniejsi komentatorzy z "odnawialnego", p. Szymański, p. Głowacki … . I co to będzie dalej z tym „odnawialnym” :)? Czy to będzie tylko wylęgarnia tematów i problemów czy też pomysłów na ich rozwiązanie? Myślę że i jednych i drugich w energetyce odnawialnej jest wystarczająco dużo aby obdzielić nimi dziesiątki forów i setki blogów i cieszę się ogromie, że takie wyspecjalizowane w tej tematyce instrumenty komunikacji elektronicznej na moich oczach i z moim skromnym udziałem powstają i że będą służyć nie setkom czy nawet paru tysiącom czytelników, ale setkom tysięcy czy nawet milionom :), czego w szczególności Forum Dyskusyjnemu OZE życzę.
Trudniej mi pewnie jest zareagować na zarzuty braku lekkości, przynajmniej od czasu do czasu. Tu już mi Pan Romuald nie pomoże... Ale wobec krytyki wszak muszą od razu zareagować na potrzeby „rynku” i dla próby poruszę od razu sprawę mniejszego kalibru, aby potem już bez tak dużych obciążeń móc znowu głosić „odnawialną” ewangelię, ...oczywiscie po swojemu.
W dzisiejszym dodatku weekendowym do Gazety Wyborczej „Co jest grane”, dowiedziałem się, że Jack Johnson nagrał swoją (ponoć bardzo dobrą) nową płytę „Sleep through the static universal” w energooszczędnej i zasilanym energią słoneczną studium nazwanym intrygująco „Solar Powered Plastic Plant” (ponoć w muzyce słychać moc natury, kupię płytę i postaram się ostatecznie potwierdzić…) . Brawo Panie Johnson i za pomysł i za wykonanie. Kiedyś trafiłem na blog “Intersection of music and climate change” http://green-base.blogspot.com , gdzie dowiedziałem się, że w ramach idei ochrony klimatu dobrze sprzedaje się (dobra oczywiście) muzyka. Miedzy innymi czytałem, że Willie Nelson jako image ekologiczny dla swojej muzyki upodobał sobie samochody na ... biodiesel (mało to romantyczne, ale ponoć działa...).
Ale po co daleko szukać. Przypomniałem sobie, że w ubiegłe wakacje Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej zorganizowała nad Soliną warsztaty dla dziennikarzy, których gościem był nasza gwiazda muzyki pop. p. Michał Wiśniewski. Postanowiłem sprawdzić, czy na temat energetyki odnawialnej został jakiś ślad na jego blogu. Okazało się, ze jak najbardziej -
http://ania-i-michal.blog.onet.pl/2,ID230839197,index.html . Patrząc na liczbę komentarzy pod tym wpisem Michała Wiśniewskiego, pomyślałem sobie, że tym drobnym gestem zrobił więcej dla promocji odnawialnych źródeł energii, które są właśnie dla ludu, niż niejedna organizacja statutowo odpowiedzialna za ich promocję. Czyli i muzykę i artystów warto wykorzystywać w „odnawialnych” sprawkach.
Na koniec refleksja, która wcale nie potwierdza w całej rozciągłości mojej tezy postawionej na początku. Patrząc na blog Michała Wiśniewskiego, dostrzegłem, że ani będące w poszechnym użyciu nazwisko :) mu nie przeszkadza, ani „niewygodna platforma blogowa” :) , aby jego fani tysiącami wpisywali mu się z komentarzami pod każdym z postów…. Brawo Panie Michale, bo w energetyce odnawialnej własnie o tysiące chodzi i to bardziej o tysiące, a nawet kojarzące nam sie czasami tylko z jednym (po denominacji złotego) - "miliony"- ale dobrze poinformowanych, otwartych i mądrych głów.
Jeśli dobrze rozumiem życzliwych recenzentów, chodzi o zmiany idące w dwu kierunkach. Po pierwsze o to aby pewne informacje a nawet wiedza gromadzone na „odnawialnym” były łatwiej i szerzej dostępne, oraz aby było trochę wygodniej i łatwej bylo krytykować, i aby było trochę bardziej ... wesoło. Piszę „trochę” bo na więcej mnie nie stać i nie potrafię. Stąd w tytule wpisu jedynie ... „drobne zmiany”.
W sprawach poszerzenia oddziaływania blogu uzyskałem już raz nieoczekiwane wsparcie od Pana Romualda Bartkowicza, który moje wpisy nazwał właśnie "felietonami" i umieszczał je cierpliwie na swoim "odnawialnym" vortalu . Okazuje się, że nie była to pomoc jednorazowa. Wobec ww. narzekań, Pan Romuald postanowił mi pomóc jeszcze raz (myślę, że to już ostatni). Zaproponował, aby co ciekawsze i jednocześnie wielowątkowe dyskusje podejmowane na „odnawialnym”, po ich okresie inkubacji, przenosić na dużo wygodniejsze w użyciu, wielodostępne i dopiero co stworzone Forum Dyskusyjne OZE www.renewables.pl . W pierwszej kolejności został tam przeniesiony wpis na niniejszym blogu z komentarzami dotyczącymi solarnego obowiązku. W kolejce czeka na transfer z ... „odnawialnego” na „renewables” ... wpis z dotyczący niedostatecznej podaży na rynku urządzeń dla energetyki odnawialnej z komentarzami idącymi w kierunku problemów z innowacyjnością. Pewnie ten proces będzie postępował. Widzę też, że wraz z wątkami na "renewables" przenoszą się też co aktywniejsi komentatorzy z "odnawialnego", p. Szymański, p. Głowacki … . I co to będzie dalej z tym „odnawialnym” :)? Czy to będzie tylko wylęgarnia tematów i problemów czy też pomysłów na ich rozwiązanie? Myślę że i jednych i drugich w energetyce odnawialnej jest wystarczająco dużo aby obdzielić nimi dziesiątki forów i setki blogów i cieszę się ogromie, że takie wyspecjalizowane w tej tematyce instrumenty komunikacji elektronicznej na moich oczach i z moim skromnym udziałem powstają i że będą służyć nie setkom czy nawet paru tysiącom czytelników, ale setkom tysięcy czy nawet milionom :), czego w szczególności Forum Dyskusyjnemu OZE życzę.
Trudniej mi pewnie jest zareagować na zarzuty braku lekkości, przynajmniej od czasu do czasu. Tu już mi Pan Romuald nie pomoże... Ale wobec krytyki wszak muszą od razu zareagować na potrzeby „rynku” i dla próby poruszę od razu sprawę mniejszego kalibru, aby potem już bez tak dużych obciążeń móc znowu głosić „odnawialną” ewangelię, ...oczywiscie po swojemu.
W dzisiejszym dodatku weekendowym do Gazety Wyborczej „Co jest grane”, dowiedziałem się, że Jack Johnson nagrał swoją (ponoć bardzo dobrą) nową płytę „Sleep through the static universal” w energooszczędnej i zasilanym energią słoneczną studium nazwanym intrygująco „Solar Powered Plastic Plant” (ponoć w muzyce słychać moc natury, kupię płytę i postaram się ostatecznie potwierdzić…) . Brawo Panie Johnson i za pomysł i za wykonanie. Kiedyś trafiłem na blog “Intersection of music and climate change” http://green-base.blogspot.com , gdzie dowiedziałem się, że w ramach idei ochrony klimatu dobrze sprzedaje się (dobra oczywiście) muzyka. Miedzy innymi czytałem, że Willie Nelson jako image ekologiczny dla swojej muzyki upodobał sobie samochody na ... biodiesel (mało to romantyczne, ale ponoć działa...).
Ale po co daleko szukać. Przypomniałem sobie, że w ubiegłe wakacje Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej zorganizowała nad Soliną warsztaty dla dziennikarzy, których gościem był nasza gwiazda muzyki pop. p. Michał Wiśniewski. Postanowiłem sprawdzić, czy na temat energetyki odnawialnej został jakiś ślad na jego blogu. Okazało się, ze jak najbardziej -
http://ania-i-michal.blog.onet.pl/2,ID230839197,index.html . Patrząc na liczbę komentarzy pod tym wpisem Michała Wiśniewskiego, pomyślałem sobie, że tym drobnym gestem zrobił więcej dla promocji odnawialnych źródeł energii, które są właśnie dla ludu, niż niejedna organizacja statutowo odpowiedzialna za ich promocję. Czyli i muzykę i artystów warto wykorzystywać w „odnawialnych” sprawkach.
Na koniec refleksja, która wcale nie potwierdza w całej rozciągłości mojej tezy postawionej na początku. Patrząc na blog Michała Wiśniewskiego, dostrzegłem, że ani będące w poszechnym użyciu nazwisko :) mu nie przeszkadza, ani „niewygodna platforma blogowa” :) , aby jego fani tysiącami wpisywali mu się z komentarzami pod każdym z postów…. Brawo Panie Michale, bo w energetyce odnawialnej własnie o tysiące chodzi i to bardziej o tysiące, a nawet kojarzące nam sie czasami tylko z jednym (po denominacji złotego) - "miliony"- ale dobrze poinformowanych, otwartych i mądrych głów.
niedziela, lutego 17, 2008
Są pieniądze, nie ma urządzeń … dla energetyki odnawialnej
Znowu grafomański tytuł i w dodatku zwichnięty rym w środku, ale trudno... Będzie trochę o tym, że same pieniądze szczęścia nie dają, ale jedynie zacznę od pieniędzy, a skończę (mam nadzieję, bo plan ambitny) na interpelacji, głównie w sprawie małych i innowacyjnych producentów urządzeń, do samego Premiera ….
Cambridge Energy Research Associates (CERA) w swoim najnowszym raporcie “Crossing the Divide: The Future of Clean Energy, przewiduje że w najbliższych 20 latach niezbędna jest astronomiczna kwota 7 bln (w polskiej nomenklaturze) USD z funduszy prywatnych i publicznych aby odpowiedzieć na wyzwania klimatyczne związane z inwestycjami w czystą energię.
W innym raporcie European green revolution: what does it mean for the power sector, po ogłoszeniu przez Komisję Europejską 23 stycznia br. tzw. nowej dyrektywy ramowej, CERA w odniesieniu tylko do UE (i tylko sektora elektroenergetycznego), w perspektywie 2020 r., przewiduje niezbędne inwestycje rzędu 430 - 660 mld Euro i uzależnia rozpiętość tych widełek od wyboru sposobów redukcji emisji CO2.
Łączne nakłady na inwestycje modernizacyjno-odtworzeniowe i budowlane (nowe moce) w elektroenergetyce w Polsce do 2020 r. oceniane są na 150 – 200 mld zł. Przytaczając te kwoty, energetyka niewiele mówi o czystych technologiach. Myśli o raczej o typowych (jak na dzisiaj) blokach węglowych i o energetyce jądrowej. Energetyka jądrowa to jednak stosunkowo odległa i jeszcze nie przesądzona sprawa i być może dlatego w tych planach inwestycyjnych nie podkreśla się takiego problemu jak ten, że praktycznie do 2020 r. nie będzie już zrealizowanych nowych zamówień na bloki jądrowe, bo zaledwie kilku liczących się ich dostawców ma pełen portfel zamówień. Nie lepiej jest jednak z energetyką węglową i gazową. Ukazał się na ten temat ciekawy artykuł Dariusza Ciepieli w miesięczniku Nowy Przemysł pt. Energetyka czeka w kolejce po urządzenia
W artykule prezesi Foster Wheeler Energia Polska, ABB Polska, Rafako przyznają, że zauważalne jest spore zainteresowanie budową nowych i rehabilitacją istniejących bloków energetycznych. Ale rozwój energetyki jest obserwowany w Europie, Azji i Stanach Zjednoczonych prowadzi do tego, że od momentu złożenia zamówienia na dostawę trzeba dodać okres realizacji, wynoszący co najmniej trzy lata. To oczywiście dobra wiadomość dla producentów urządzeń, gorsza dla chcących realizować nowe inwestycje.
W energetyce odnawialnej problemem jednak wydaje się być nie tylko brak wolnych zdolności produkcyjnych i rosnące koszty, ale też braki asortymentowe. Światowy przemysł produkcji urządzeń nie nadąża za potrzebami inwestorów, co powoduje niekiedy konieczność oczekiwania nawet przez kilka lat (okres oczekiwania na turbiny wiatrowe wydłuża się do 3-4 lat) na realizację zamówień i dostawy. Martwi fakt, że przy tak dużych potrzebach inwestycyjnych w zakresie energetyki odnawialnej, nie ma w Polsce szerszej refleksji nad znacznie większymi problemami zaopatrzenia w urządzenia energetyki odnawialnej.
Wg ocen New Energy Finance i UNEP , światowe obroty na rynku odnawialnych źródeł energii wykorzystywanych wyłącznie do produkcji energii elektrycznej (wiatr, woda, PV, bez biomasy) w 2006 r. przekroczyły 70 mld $ (za: Harward Bussines Review 10/2007). Roczne obroty na rynku energetyki odnawialnej (wszystkie rodzaje odnawialnych źródeł energii) w UE przekraczają 30 mld €. Ogłaszając w styczniu pakiet eko-energetyczny „3x20%”, z celem 20% udziału energii ze źródeł odnawialnych w zużyciu energii w 2020 r., Komisja Europejska, w dokumencie wspierającym projekt tzw. dyrektywy ramowej w sprawie promocji odnawialnych źródeł energii (MEMO/08/33, Brussels, 23 January 2008), oceniła roczne koszty (wymagane nakłady inwestycyjne w latach 2009-2020 w skali całej UE) na 13-18 mld €. Łączne nakłady inwestycyjne do 2020 r. wynieść zatem mogą w skali UE ok. 200 mld €.
Pewne wyobrażenie o skali inwestycji w tym okresie w Polsce dają założenia z krajowej „Strategii rozwoju energetyki odnawialnej” z 2000 r. Całkowite nakłady inwestycyjne w latach 2000-2010 (aby trzykrotnie podnieść udział energii ze źródeł odnawialnych z 2.5 do 7,5%) były wówczas szacowane na 15 - 20 mld zł (w cenach z 2000 r.), a deklarowany udział środków publicznych (w postaci subwencji do inwestycji oraz spadku dochodów budżetu państwa z powodu obniżenia stawki podatku akcyzowego na biopaliwa) szacowany był na o 16%. Warto dodać, że stosunkowo niska wysokość nakładów i skali wsparcia, wynikała głównie z założenia, że wykorzystywane będą najtańsze rozwiązania techniczne, w szczególności produkcja ciepła z biomasy (tak się akurat złożyło, że w przypadku kotłów na biomasę Polska posiadała „bazujący na węglu” pewien potencjał produkcyjny, który udało się w ostatnich latach, trochę też przy pomocy transferu know-how, rozwinąć). Nadanie w dyrektywach z 2001 r. i 2003 r. przez UE priorytetu „zielonej” energii elektrycznej i biopaliwom, zmieniło sytuację w sposób znaczący.
Obecnie chodzi praktycznie o podwojenie udziału energii ze źródeł odnawialnych (z 7,2 do 15%), przy oczekiwanym rosnącym zapotrzebowaniu na energię elektryczną i paliwa transportowe i spadku zapotrzebowania na ciepło.
Dobrym punktem odniesienia do tego typu analiz wydaje się być cytowana już na tym blogu najnowsza prognoza Instytutu Energetyki Odnawialnej nt. możliwej ścieżki osiągnięcia 15% celu
z uwzględnieniem uwarunkowań zasobowych, środowiskowych i ekonomicznych.
Bazując na tych założeniach (niezbednych do wytworzenia 485 PJ energii z OZE) i wstępnej optymalizacji wykorzystania odnawialnych zasobów energii w Polsce, można określić skalę inwestycji w poszczególnych podsektorach energetyki odnawialnej oraz w poszczególnych segmentach rynku energii (energia elektryczna, ciepło, paliwa transportowe). Nowe inwestcyje w produkcję zielonej energii elektrycznej ocenić można na 10 GW (glównie energetyka wiatrowa i biogaz), w zielone cieplo na 30 GW oraz podniesć należy zdolnosci produkcyji biopaliw o 50 PJ. Jest to odpowiednikiem nakladow inwesttcjnych, odpowiednio: 2 x 27 mld (energia elektryczna i cieplo) oraz minimum 6 mld (biopaliwa), lacznie ok 60 mld zl.
Dominującym źródłem tych inwestycji będą kapitały prywatne i trudno w chwili obecnej stwierdzić jakie będzie zaangażowanie środków publicznych. Można zgrubnie założyć że bez uwzględniania instrumentów wsparcia wyższej ceny zielonej energii (certyfikaty zielonej energii elektrycznej i ulgi w podatku akcyzowym lub zobowiązania przedsiębiorstw paliwowych ) będzie to 10-20% (6-12 mld zł), z tego 3 mld zł pochodzić będzie ze środków zarezerwowanych na energetykę odnawialną w Polsce w ramach funduszy strukturalnych i funduszu spójności UE na lata 2007-2013. Powstaje więc pytanie czy inwestorzy w energetyce odnawialnej dostaną urządzenia na swoje inwestycje, a niektórych może zainteresować pytanie, czy jeżeli je dostaną, to kto na tym zarobi. Szczególnych trudnosci można bowiem oczekiwac w zaopatrzeniu w kluczowe w powyższym "energy mix" technologie, jak np. elektrownie wiatrowe (ok. 8 GW) czy biogazownie (ok. 1,5 GW), ale też np. w produkcji bardziej zaawansowanych komponentów instalacji biopaliw czy wystarczajcej podazy na rynku krajowym np. prozniowych kolektorów slonecznych i innych urządzeń o planowanym szybkim tempie wzrostu.
Próbę odpowiedzi na tak postawione pytanie zawiera inne opracowanie Instytutu Energetyki Odnawialnej wykonane na zlecenie Ministerstwa Środowiska pt. Ocena stanu i perspektyw produkcji krajowej urządzeń dla energetyki odnawialnej
Problem dostępu do technologii i zaopatrzenia w urządzenia w kraju wzmacniany jest okresem boomu inwestycyjnego, właśnie głownie w energetyce odnawialnej i to na całym świecie.. Z 347 zgromadzonych w ramach ww. ekspertyzy firm produkcyjnych i usługowych dziłających aktywnie w energetyce odnawialnej, wyodrębniono firmy produkcyjne produkujące tzw. urządzenia zasadnicze dla danej podgrupy, w tym 166 krajowych producentów i 137 przedstawicieli i dystrybutorów zagranicznych firm produkcyjnych. Analiza zebranego materiału statystycznego pozwoliła na poczynienie kilku obserwacji, w tym:
• da się dostrzec podsektory w sposób szczególny preferowane lub zdominowane przez krajowych producentów, w szczególności np. producentów kotłów na drewno czy też np. firm produkujących (też dla potrzeb różnych branż) komponenty wykorzystywane w biogazowniach
• zagraniczni dostawcy dominują w przypadku niektórych wyrobów energetyki słonecznej, w szczególności w przypadku modułów fotowoltaicznych czy też znacząco liczbowo przeważają w przypadku próżniowych kolektorów słonecznych czy dużych elektrowni wiatrowych.
• występują typy urządzeń zasadniczych cieszące się zainteresowaniem zarówno firm krajowych jak i zagranicznych; tak jest np. w przypadku płaskich kolektorów słonecznych, kotłów na drewno a także w przypadku tak stosunkowo nowych podsektorów jako linii do produkcji biodiesla. Może to świadczyć o ocenie tych podsektorów/nisz jako atrakcyjnych rynkowo oraz należy przypuszczać że w tych branżach/segmentach rynku jest większa konkurencja.
Stwierdzono że braki w zaopatrzeniu w urządzenia mogą negatywnie wpłynąć na skalę absorpcji środków UE przeznaczonych na inwestycje, ale także na wyższe koszty realizacji nowych inwestycji (zbliżonych do średnich w UE lub wyższych) w sytuacji rosnącego popytu i braku podaży na krajowym rynku coraz większego zakresu asortymentowego urządzeń. To z kolei, przy niższych od średnich dla UE cenach konwencjonalnych nośników energii, powoduje w Polsce spadek konkurencyjności energetyki odnawialnej lub konieczność zwiększenia skali pomocy publicznej dla energetyki odnawialnej, aby możliwe stało się wypełnienie zobowiązań wobec UE. Dostrzeżono też problem rozbieżności lub dysproporcji priorytetów technologicznych wsparcia inwestorów w produkcję energii z odnawialnych źródeł energii z programów operacyjnych (PO Infrastruktura i Środowisko i regionalnych programów operacyjnych) z krajowym zapleczem produkcji urządzeń, które jest tam najsilniejsze (kotły ciepłownicze na biomasę, płaskie kolektory słoneczne, małe elektrownie wodne), gdzie wsparcie dla inwestorów w produkcję ciepła jest niewielkie, a słabsze tam (elektrownie wiatrowe, biodiesel), gdzie rynek zielonej energii elektrycznej i biopaliw wspierany jest bardziej ambitnymi celami ilościowymi i gdzie przewiduje się większe wsparcie inwestycyjne ze środków UE.
Z tym ostatnim problemem wiąże się jeszcze jeden. Otóż w Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko , oprócz wsparcia dla inwestorów w produkcję energii z odnawialnych zasobów (oś priorytetowa IX), przewidziane jest także proporcjonalnie znacznie mniejsze ale atrakcyjne z p. widzenia polityki innowacji wsparcie w ramach osi X - działanie 10.3 pod znamiennym tytułem „Wsparcie produkcji urządzeń dla energetyki odnawialnej”. W zasadzie należałoby się z tego cieszyć, gdyby działanie to nie wymagało minimalnej skali inwestycji na poziomie 20 mln, zł. Jest to kwota zbyt wysoka dla uruchomienia produkcji wszystkich rodzajów odnawialnych źródeł energii, a w szczególności dla tak ważnych technologii jak produkcja kolektorów słonecznych, modułów fotowoltaicznych, czy elementów instalacji dla biogazowni. Itp. Obecnie przemysł energetyki odnawialnej opiera się na coraz większej liczbie powiązań kooperacyjnych i postępującej specjalizacji, co powoduje że firmy produkują komponenty systemów (a nie całe systemy). Przy takiej produkcji (podobnie jest w innych krajach UE, za wyjątkiem niektórych producentów elektrowni wiatrowych), tym bardziej trudno zakładać, aby inwestycje w uruchomienie produkcji urządzeń kosztowały więcej niż 20 mln zł. Takie ograniczenia spowodować mogą, że nie tylko środki nie będą wydane optymalnie, ale mogą nie być wydane w ogóle z powodu braku projektów spełniających wymagania formalne. Istnieje też niebezpieczeństwo, że koszty będą w niektórych przypadkach celowo zawyżane, aby ww. próg 20 mln zł. osiągnąć. Dlatego Instytut Energetyki Odnawialnej wspólnie z Fundacją Rozwoju Nauk Materiałowych (zainteresowaną w szczególności wsparciem rozwoju innowacyjnej technologii fotowoltaicznej) wystosowały pismo do Premiera Pawlaka z prośba o obniżenie wymaganej w tym przypadku wielkości projektu (w języku urzędniczym „linii demarkacyjnej”) z 20 do 5 mln zł.
Cambridge Energy Research Associates (CERA) w swoim najnowszym raporcie “Crossing the Divide: The Future of Clean Energy, przewiduje że w najbliższych 20 latach niezbędna jest astronomiczna kwota 7 bln (w polskiej nomenklaturze) USD z funduszy prywatnych i publicznych aby odpowiedzieć na wyzwania klimatyczne związane z inwestycjami w czystą energię.
W innym raporcie European green revolution: what does it mean for the power sector, po ogłoszeniu przez Komisję Europejską 23 stycznia br. tzw. nowej dyrektywy ramowej, CERA w odniesieniu tylko do UE (i tylko sektora elektroenergetycznego), w perspektywie 2020 r., przewiduje niezbędne inwestycje rzędu 430 - 660 mld Euro i uzależnia rozpiętość tych widełek od wyboru sposobów redukcji emisji CO2.
Łączne nakłady na inwestycje modernizacyjno-odtworzeniowe i budowlane (nowe moce) w elektroenergetyce w Polsce do 2020 r. oceniane są na 150 – 200 mld zł. Przytaczając te kwoty, energetyka niewiele mówi o czystych technologiach. Myśli o raczej o typowych (jak na dzisiaj) blokach węglowych i o energetyce jądrowej. Energetyka jądrowa to jednak stosunkowo odległa i jeszcze nie przesądzona sprawa i być może dlatego w tych planach inwestycyjnych nie podkreśla się takiego problemu jak ten, że praktycznie do 2020 r. nie będzie już zrealizowanych nowych zamówień na bloki jądrowe, bo zaledwie kilku liczących się ich dostawców ma pełen portfel zamówień. Nie lepiej jest jednak z energetyką węglową i gazową. Ukazał się na ten temat ciekawy artykuł Dariusza Ciepieli w miesięczniku Nowy Przemysł pt. Energetyka czeka w kolejce po urządzenia
W artykule prezesi Foster Wheeler Energia Polska, ABB Polska, Rafako przyznają, że zauważalne jest spore zainteresowanie budową nowych i rehabilitacją istniejących bloków energetycznych. Ale rozwój energetyki jest obserwowany w Europie, Azji i Stanach Zjednoczonych prowadzi do tego, że od momentu złożenia zamówienia na dostawę trzeba dodać okres realizacji, wynoszący co najmniej trzy lata. To oczywiście dobra wiadomość dla producentów urządzeń, gorsza dla chcących realizować nowe inwestycje.
W energetyce odnawialnej problemem jednak wydaje się być nie tylko brak wolnych zdolności produkcyjnych i rosnące koszty, ale też braki asortymentowe. Światowy przemysł produkcji urządzeń nie nadąża za potrzebami inwestorów, co powoduje niekiedy konieczność oczekiwania nawet przez kilka lat (okres oczekiwania na turbiny wiatrowe wydłuża się do 3-4 lat) na realizację zamówień i dostawy. Martwi fakt, że przy tak dużych potrzebach inwestycyjnych w zakresie energetyki odnawialnej, nie ma w Polsce szerszej refleksji nad znacznie większymi problemami zaopatrzenia w urządzenia energetyki odnawialnej.
Wg ocen New Energy Finance i UNEP , światowe obroty na rynku odnawialnych źródeł energii wykorzystywanych wyłącznie do produkcji energii elektrycznej (wiatr, woda, PV, bez biomasy) w 2006 r. przekroczyły 70 mld $ (za: Harward Bussines Review 10/2007). Roczne obroty na rynku energetyki odnawialnej (wszystkie rodzaje odnawialnych źródeł energii) w UE przekraczają 30 mld €. Ogłaszając w styczniu pakiet eko-energetyczny „3x20%”, z celem 20% udziału energii ze źródeł odnawialnych w zużyciu energii w 2020 r., Komisja Europejska, w dokumencie wspierającym projekt tzw. dyrektywy ramowej w sprawie promocji odnawialnych źródeł energii (MEMO/08/33, Brussels, 23 January 2008), oceniła roczne koszty (wymagane nakłady inwestycyjne w latach 2009-2020 w skali całej UE) na 13-18 mld €. Łączne nakłady inwestycyjne do 2020 r. wynieść zatem mogą w skali UE ok. 200 mld €.
Pewne wyobrażenie o skali inwestycji w tym okresie w Polsce dają założenia z krajowej „Strategii rozwoju energetyki odnawialnej” z 2000 r. Całkowite nakłady inwestycyjne w latach 2000-2010 (aby trzykrotnie podnieść udział energii ze źródeł odnawialnych z 2.5 do 7,5%) były wówczas szacowane na 15 - 20 mld zł (w cenach z 2000 r.), a deklarowany udział środków publicznych (w postaci subwencji do inwestycji oraz spadku dochodów budżetu państwa z powodu obniżenia stawki podatku akcyzowego na biopaliwa) szacowany był na o 16%. Warto dodać, że stosunkowo niska wysokość nakładów i skali wsparcia, wynikała głównie z założenia, że wykorzystywane będą najtańsze rozwiązania techniczne, w szczególności produkcja ciepła z biomasy (tak się akurat złożyło, że w przypadku kotłów na biomasę Polska posiadała „bazujący na węglu” pewien potencjał produkcyjny, który udało się w ostatnich latach, trochę też przy pomocy transferu know-how, rozwinąć). Nadanie w dyrektywach z 2001 r. i 2003 r. przez UE priorytetu „zielonej” energii elektrycznej i biopaliwom, zmieniło sytuację w sposób znaczący.
Obecnie chodzi praktycznie o podwojenie udziału energii ze źródeł odnawialnych (z 7,2 do 15%), przy oczekiwanym rosnącym zapotrzebowaniu na energię elektryczną i paliwa transportowe i spadku zapotrzebowania na ciepło.
Dobrym punktem odniesienia do tego typu analiz wydaje się być cytowana już na tym blogu najnowsza prognoza Instytutu Energetyki Odnawialnej nt. możliwej ścieżki osiągnięcia 15% celu
z uwzględnieniem uwarunkowań zasobowych, środowiskowych i ekonomicznych.
Bazując na tych założeniach (niezbednych do wytworzenia 485 PJ energii z OZE) i wstępnej optymalizacji wykorzystania odnawialnych zasobów energii w Polsce, można określić skalę inwestycji w poszczególnych podsektorach energetyki odnawialnej oraz w poszczególnych segmentach rynku energii (energia elektryczna, ciepło, paliwa transportowe). Nowe inwestcyje w produkcję zielonej energii elektrycznej ocenić można na 10 GW (glównie energetyka wiatrowa i biogaz), w zielone cieplo na 30 GW oraz podniesć należy zdolnosci produkcyji biopaliw o 50 PJ. Jest to odpowiednikiem nakladow inwesttcjnych, odpowiednio: 2 x 27 mld (energia elektryczna i cieplo) oraz minimum 6 mld (biopaliwa), lacznie ok 60 mld zl.
Dominującym źródłem tych inwestycji będą kapitały prywatne i trudno w chwili obecnej stwierdzić jakie będzie zaangażowanie środków publicznych. Można zgrubnie założyć że bez uwzględniania instrumentów wsparcia wyższej ceny zielonej energii (certyfikaty zielonej energii elektrycznej i ulgi w podatku akcyzowym lub zobowiązania przedsiębiorstw paliwowych ) będzie to 10-20% (6-12 mld zł), z tego 3 mld zł pochodzić będzie ze środków zarezerwowanych na energetykę odnawialną w Polsce w ramach funduszy strukturalnych i funduszu spójności UE na lata 2007-2013. Powstaje więc pytanie czy inwestorzy w energetyce odnawialnej dostaną urządzenia na swoje inwestycje, a niektórych może zainteresować pytanie, czy jeżeli je dostaną, to kto na tym zarobi. Szczególnych trudnosci można bowiem oczekiwac w zaopatrzeniu w kluczowe w powyższym "energy mix" technologie, jak np. elektrownie wiatrowe (ok. 8 GW) czy biogazownie (ok. 1,5 GW), ale też np. w produkcji bardziej zaawansowanych komponentów instalacji biopaliw czy wystarczajcej podazy na rynku krajowym np. prozniowych kolektorów slonecznych i innych urządzeń o planowanym szybkim tempie wzrostu.
Próbę odpowiedzi na tak postawione pytanie zawiera inne opracowanie Instytutu Energetyki Odnawialnej wykonane na zlecenie Ministerstwa Środowiska pt. Ocena stanu i perspektyw produkcji krajowej urządzeń dla energetyki odnawialnej
Problem dostępu do technologii i zaopatrzenia w urządzenia w kraju wzmacniany jest okresem boomu inwestycyjnego, właśnie głownie w energetyce odnawialnej i to na całym świecie.. Z 347 zgromadzonych w ramach ww. ekspertyzy firm produkcyjnych i usługowych dziłających aktywnie w energetyce odnawialnej, wyodrębniono firmy produkcyjne produkujące tzw. urządzenia zasadnicze dla danej podgrupy, w tym 166 krajowych producentów i 137 przedstawicieli i dystrybutorów zagranicznych firm produkcyjnych. Analiza zebranego materiału statystycznego pozwoliła na poczynienie kilku obserwacji, w tym:
• da się dostrzec podsektory w sposób szczególny preferowane lub zdominowane przez krajowych producentów, w szczególności np. producentów kotłów na drewno czy też np. firm produkujących (też dla potrzeb różnych branż) komponenty wykorzystywane w biogazowniach
• zagraniczni dostawcy dominują w przypadku niektórych wyrobów energetyki słonecznej, w szczególności w przypadku modułów fotowoltaicznych czy też znacząco liczbowo przeważają w przypadku próżniowych kolektorów słonecznych czy dużych elektrowni wiatrowych.
• występują typy urządzeń zasadniczych cieszące się zainteresowaniem zarówno firm krajowych jak i zagranicznych; tak jest np. w przypadku płaskich kolektorów słonecznych, kotłów na drewno a także w przypadku tak stosunkowo nowych podsektorów jako linii do produkcji biodiesla. Może to świadczyć o ocenie tych podsektorów/nisz jako atrakcyjnych rynkowo oraz należy przypuszczać że w tych branżach/segmentach rynku jest większa konkurencja.
Stwierdzono że braki w zaopatrzeniu w urządzenia mogą negatywnie wpłynąć na skalę absorpcji środków UE przeznaczonych na inwestycje, ale także na wyższe koszty realizacji nowych inwestycji (zbliżonych do średnich w UE lub wyższych) w sytuacji rosnącego popytu i braku podaży na krajowym rynku coraz większego zakresu asortymentowego urządzeń. To z kolei, przy niższych od średnich dla UE cenach konwencjonalnych nośników energii, powoduje w Polsce spadek konkurencyjności energetyki odnawialnej lub konieczność zwiększenia skali pomocy publicznej dla energetyki odnawialnej, aby możliwe stało się wypełnienie zobowiązań wobec UE. Dostrzeżono też problem rozbieżności lub dysproporcji priorytetów technologicznych wsparcia inwestorów w produkcję energii z odnawialnych źródeł energii z programów operacyjnych (PO Infrastruktura i Środowisko i regionalnych programów operacyjnych) z krajowym zapleczem produkcji urządzeń, które jest tam najsilniejsze (kotły ciepłownicze na biomasę, płaskie kolektory słoneczne, małe elektrownie wodne), gdzie wsparcie dla inwestorów w produkcję ciepła jest niewielkie, a słabsze tam (elektrownie wiatrowe, biodiesel), gdzie rynek zielonej energii elektrycznej i biopaliw wspierany jest bardziej ambitnymi celami ilościowymi i gdzie przewiduje się większe wsparcie inwestycyjne ze środków UE.
Z tym ostatnim problemem wiąże się jeszcze jeden. Otóż w Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko , oprócz wsparcia dla inwestorów w produkcję energii z odnawialnych zasobów (oś priorytetowa IX), przewidziane jest także proporcjonalnie znacznie mniejsze ale atrakcyjne z p. widzenia polityki innowacji wsparcie w ramach osi X - działanie 10.3 pod znamiennym tytułem „Wsparcie produkcji urządzeń dla energetyki odnawialnej”. W zasadzie należałoby się z tego cieszyć, gdyby działanie to nie wymagało minimalnej skali inwestycji na poziomie 20 mln, zł. Jest to kwota zbyt wysoka dla uruchomienia produkcji wszystkich rodzajów odnawialnych źródeł energii, a w szczególności dla tak ważnych technologii jak produkcja kolektorów słonecznych, modułów fotowoltaicznych, czy elementów instalacji dla biogazowni. Itp. Obecnie przemysł energetyki odnawialnej opiera się na coraz większej liczbie powiązań kooperacyjnych i postępującej specjalizacji, co powoduje że firmy produkują komponenty systemów (a nie całe systemy). Przy takiej produkcji (podobnie jest w innych krajach UE, za wyjątkiem niektórych producentów elektrowni wiatrowych), tym bardziej trudno zakładać, aby inwestycje w uruchomienie produkcji urządzeń kosztowały więcej niż 20 mln zł. Takie ograniczenia spowodować mogą, że nie tylko środki nie będą wydane optymalnie, ale mogą nie być wydane w ogóle z powodu braku projektów spełniających wymagania formalne. Istnieje też niebezpieczeństwo, że koszty będą w niektórych przypadkach celowo zawyżane, aby ww. próg 20 mln zł. osiągnąć. Dlatego Instytut Energetyki Odnawialnej wspólnie z Fundacją Rozwoju Nauk Materiałowych (zainteresowaną w szczególności wsparciem rozwoju innowacyjnej technologii fotowoltaicznej) wystosowały pismo do Premiera Pawlaka z prośba o obniżenie wymaganej w tym przypadku wielkości projektu (w języku urzędniczym „linii demarkacyjnej”) z 20 do 5 mln zł.
poniedziałek, lutego 11, 2008
Wątpliwości odnośnie wykorzystania potencjału rolnictwa w energetyce - przyczynek do analizy strategicznej w energetyce odnawialnej
Forma blogu, a w szczególnosci najprostsza platforma blogowa jaką się posługuję, ma swoje poważne ograniczenia, gdy np. pojawia sie temat złożony, wymagajacy znalezienia szerszego forum, które samo nie może się łatwo odnalesć w cyberprzestrzeni, ale też wtedy gdy pojawia sie na blogu komentarz niezwykle wartosciowy, ale ukryty, gdzies głęboko pod wiodacym wpisem. W tym pierwszym przypadku, od jednego z aktywnych czytelnikow blogu dostałem propozycje aby dyskusję zwiazaną z możliwosciami wprowadzenia w Polsce tzw. "solarnego obowiazku" (wpis: Lokalne prawo na rzecz energetyki słonecznej http://odnawialny.blogspot.com/2008/01/lokalne-prawo-na-rzecz-energetyki.html), przeniesć wkrótce na forum dyskusyjne zakładane na domenie renewables.pl (serdecznie dziekuję za pomocna dłoń, Panie Romualdzie).
Musze tez rozwiazać drugi techniczny problem związany komentarzem jaki pojawiał sie pod wpisem "Wiatr i biomasa po jednym hulaly polu...." http://odnawialny.blogspot.com/2008/01/wiatr-i-biomasa-w-jednym-stay-polu.html. W samym wpisie użyłem "wiatrowej" alternatywy (zresztą wcale nie wzbudzajacej innego rodzaju watpliwosci) dla opisu możliwosci i ew. konsekwencji intensywnego rozwoju plantacji energetycznych. Okazało sie, że ten jeden z ostatnich komentarzy nie jest jedynie uszczegółowieniem lub zaprzeczeniem, ew poszerzeniem o jakis wątek postawionej tezy(najczestsze powody pojawiania sie nowych, zresztą cennych i budujących system wiedzy komentarzy), ale raczej próbą szerszego spojrzenia na cały problem. Poddanie w wątpliwosć sensownosci wchodzenia na szerszą skalę na dluzsza mete w energetyczne wykrzystanie biomasy w kraju rolniczym, w kraju, w którym w zasadzie bez biomasy nie ma energetyki odnawialnej i gdzie trudno byłoby uzykać szersze poparcie polityczne (agrobiznes, energetyka węglowa) dla odnawialnych źródeł energii wogóle, wymaga i precyzji wypowiedzi, i odpowiedzialnosci, i niezależnoci. Taki własnie komentarz, wprowadzony przez osobę podpisujaca sie jako "Chris" (mialem juz przyjemnosc wczesniej goscić tego autora komentarzy na "odnawialnym" blogu) zasługuje na wyciągniecie spod kolejnej warstwy platformy blogowej na powierzchnię, aby mógł życ własnym życiem, a nie tylko słuzyc zaledwie paru innym dociekliwym czytelnikom. Dlatego zdecydowalem sie komentarzowi "Chrisa" nadac tytuł i przeniesc go niniejszym do kategorii "wpisów" (tekst skopiowany z komentarza ponizej), czyli uczynić go bardziej dostepnym.
Dla mnie tekst jest jedna z pierwszych prób w Polsce niezależnego spojrzenia na kierunki wykorzystania odnawialnych źródeł energii (nie tylko w Polsce zresztą), i wyartykułowania problemu swieżym, pozbawionym stereotypowego myslenia spojrzeniem (jak sie domyslam, okiem patrzacym na nasze "odnawialne" sprawki zza ocenanu), z próbą udokumentowania poglądów, ale bez uprzedzeń i bez niszczącego jakoć myslenia lobbingu "w swojej sprawie". Aby całkiem uczciwie wypowiedzieć sie na temat poniższego tekstu, muszę najpierw przyznać, że troche deprymują mnie komplementy wobec "odnawialnego" blogu, ale wewnętrzenie zgadzam sie z wiekszoscia postawionych przez "Chrisa" tez. Wiem bowiem cos o schmatycznym podejsciu decydentów politycznych i przemysłu, często bez wystarczającej wiedzy, do problemów na zasadzie kontynuacji czy oportunizmu (czasami niestety w imię krótkookresowego interesu politycznego), choć żyjemy w czasach, kiedy trzeba jednoczesnie wiedzy, wyobraźni i odwagi, a te w okresach przełomowych (jak obecna rewolucja przemysłowa) zawsze są dobrami deficytowymi. Zachęcam zatem cztelnikow do zabrania głosu, a teraz już oddaje głos autorowi:
4 lutego "Chris" wprowadził następujący komenatrz do blogowego wpisu "Wiatr i biomasa po jednym hulały polu ...":
"Proszę mi wybaczyć tą przesadną długość mojego wpisu. Trochę się tego nie spodziewałem. Chciałem się z Panem i czytelnikami podzielić wątpliwościami jakie mam odnośnie wykorzystania rolnictwa w energetyce. Cieszę się, że w polskim internecie pojawił się wreszcie głos fachowca i to na dodatek kogoś kto ewentualne błędy w moim rozumowaniu potrafi skorygować w sposób taktowny I rzeczowy zarazem. Pod tym względem jest Pan w Polskim internecie ewenementem.
Myśle, że chyba warto zadać sobie pytanie dlaczego mielibyśmy wydawać ogromne kwoty na energię odnawialną. Co osiągniemy wybierając takie a nie inne rozwiąznie? Jeśli przyjmiemy, że naszym głównym celem jest ograniczenie emisji CO2 to należy się zastanowić czy nasz wkład (w sensie Europy a nie samej Polski ) w przypadku zastosowania biopaliw czy biomasy będzie miał jakieś większe znaczenie. Potrzebujemy wziąć pod uwagę fakt, że w krajach takich jak Chiny czy Indie zużycie energii w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest kilkakrotnie niższe niż na Zachodzie i w wyniku obecnego gwałtownego rozwoju tych gospodarek zapotrzebowanie na nią będzie rosnąć w dramatcznym tempie. Jak podaje BBC Chiny stawiają dwie duże elektrownie węglowe tygodniowo (China building more power plants - http://news.bbc.co.uk/1/hi/world/asia-pacific/6769743.stm ). Nie możemy oczywiście mieć im tego za złe. Dobrobyt zachodniego świata został w dużej mierze zbudowany w oparciu o tanią energię. I dopiero w miarę bogacenia się zachodnich społeczeństw, gdy podstawowe potrzeby zostały zaspokojone zaczęto więcej uwagi poświecać ochronie środowiska. Z resztą obecne zainteresowanie energią odnawialną wynika w większej mierze ze wzrostu cen ropy naftowej i gazu niż z obaw o następujące zmiany klimatyczne (co dość dobrze obrazują wahania cen akcji firm produkujących panele słoneczne - rosną bądź spadają wraz ze zmieniającą się ceną ropy - mocno w oderwaniu od ich wyników finansowych ).
Tak więc czy biomasa jest technologią, która może być zastosowana na skalę masową? Na pewno nie w Azji. Dzięki tzw. zielonej rewolucji Indie znacząco zwiększyły ilość produkowanej żywności stając sie niemal samowystarczalne. Stopniowe bogacenie się społeczenśtwa I szerszy dostęp do medycyny oznacza, że średnia długość życia w tym kraju w XX wieku podwoiła się. (komentując wciąż rosnącą populację Ziemi pewien dyplomata z ONZ powiedział - ...'to nie jest tak, że zaczeliśmy się rozmnażać jak króliki. My jedynie przestaliśmy padać jak muchy').Zatem pomimo spadającej dzietności Hindusek (spadek z sześciorga dzieci w 1950 r. do 3.2 obecnie) populacja tego kraju będzie jeszcze długo rosnąć a wraz z nią zapotrzebowanie na żywność i energię. Dodatkowo wzrost zamożności tych społeczeństw oznacza zmianę diety. Gwałtowny wzrost spożycia mięsa w Chinach przekłada się na ceny zboża gdyż do ‘wyprodukowania’ jednego kg wołowiny potrzeba 7 kg ziarna. Jak te zmiany w kraju liczącym ponad miliard mieszkańców wpłyną na ceny żywności na świecie jeszcze się okaże.
Myślę, że jeszcze jakiś czas temu wiele osób zastanawiało się czy biopaliwa I biomasa nie pomogą rolnikom, którzy w krajach rozwijających się nie byli w stanie wydostać się z nędzy gdyż (po części dzięki sybsydiom dla rolników w UE I USA) ceny żywności (po uwzglednieniu inflacji I wzrostu zarobków) nieustannie spadały. Unia jak napisał pan Romuald nie musiałaby płacić rolnikom za nieobsiewanie pól itd. Jednak entuzjastyczne podescie do biopaliw w USA I Unii doprowadziło do gwaltwnego wzrostu cen żywności (ceny kukurydzy w Meksyku wzrosły o 70 % w ciągu 6 miesięcy-http://www.technologyreview.com/Energy/18173/). Podobna sytuacja wystąpiła w Europie co ostatnio dość obszernie opisał Der Spiegel (The Choice between Food and Fuel- http://www.spiegel.de/international/world/0,1518,530791,00.html). Wygląda na to, ze inwestując w biomasę przepłacimy podwójnie. Na spadek kosztów pozyskiwanej w ten sposób energii nie bedzięmy mogli liczyć gdyż jej koszt jest wyższy niż paliw kopalnych. Dodatkowo na wzrost dochodów będą też oczekiwać rolnicy. Zatem cięzko oczekiwać obniżenia kosztów. Nie ograniczajac tego typu upraw do określonego poziomu doprowadzimy również do wzrostu cen żywności dostając po kieszeni po raz kolejny.
Tak więc czy to rozwiązanie ma jakieś perspektywy? W przypadku energii słonecznej każde podwojenie produkcji obniża ceny o 20 procent. Pojawienie się nowych technologii jak np. CIGS, jak również znacznie zwiększona podaż krzemu w 2009 r. oznacza, że w ciągu najbliższych 2-3 lat ceny paneli spadną prawdopodobnie o 50 %. Również w przypadku turbin wiatrowych masowa produkcja i ciągłe udoskonalenia sprawiły, że w niektórych krajach koszty są niemal porównywalne z kosztami dość powszechnych na zachodzie elektrowni gazowych.
Jednak czy nie powinniśmy patrzeć na to bardziej regionalnie i inwestować w biomasę? No właśnie nie jestem przekonany. Choć wielu ekologów zdaje się wspierać np. żywność ekologiczną to ja mam świadomość, że lasy i inne tereny zielone ostały się w Europie w dużej mierze dzięki sztucznym nawozom i środkom owadobójczym (coś za coś). Dziś w naszym dążeniu do ograniczenia emisji mielibyśmy ten pozytywny proces odwrócić?
Szkoda, że Polska nie idzie śladem krajów zachodnich, które widzą sens w finansowaniu badań naukowych. Wierzę, że energia odnawialna z czasem odegra znaczącą rolę w energetyce krajów rozwiniętych jak i rozwijających się. Będzie to jednak wynikać z ciągłego rozwoju technologii i spadających kosztów a nie poświęcenia bogactwa, którego ludzkość nie ma w nadmiarze - ziemi. Luty 04, 2008, autor: Chris"
Musze tez rozwiazać drugi techniczny problem związany komentarzem jaki pojawiał sie pod wpisem "Wiatr i biomasa po jednym hulaly polu...." http://odnawialny.blogspot.com/2008/01/wiatr-i-biomasa-w-jednym-stay-polu.html. W samym wpisie użyłem "wiatrowej" alternatywy (zresztą wcale nie wzbudzajacej innego rodzaju watpliwosci) dla opisu możliwosci i ew. konsekwencji intensywnego rozwoju plantacji energetycznych. Okazało sie, że ten jeden z ostatnich komentarzy nie jest jedynie uszczegółowieniem lub zaprzeczeniem, ew poszerzeniem o jakis wątek postawionej tezy(najczestsze powody pojawiania sie nowych, zresztą cennych i budujących system wiedzy komentarzy), ale raczej próbą szerszego spojrzenia na cały problem. Poddanie w wątpliwosć sensownosci wchodzenia na szerszą skalę na dluzsza mete w energetyczne wykrzystanie biomasy w kraju rolniczym, w kraju, w którym w zasadzie bez biomasy nie ma energetyki odnawialnej i gdzie trudno byłoby uzykać szersze poparcie polityczne (agrobiznes, energetyka węglowa) dla odnawialnych źródeł energii wogóle, wymaga i precyzji wypowiedzi, i odpowiedzialnosci, i niezależnoci. Taki własnie komentarz, wprowadzony przez osobę podpisujaca sie jako "Chris" (mialem juz przyjemnosc wczesniej goscić tego autora komentarzy na "odnawialnym" blogu) zasługuje na wyciągniecie spod kolejnej warstwy platformy blogowej na powierzchnię, aby mógł życ własnym życiem, a nie tylko słuzyc zaledwie paru innym dociekliwym czytelnikom. Dlatego zdecydowalem sie komentarzowi "Chrisa" nadac tytuł i przeniesc go niniejszym do kategorii "wpisów" (tekst skopiowany z komentarza ponizej), czyli uczynić go bardziej dostepnym.
Dla mnie tekst jest jedna z pierwszych prób w Polsce niezależnego spojrzenia na kierunki wykorzystania odnawialnych źródeł energii (nie tylko w Polsce zresztą), i wyartykułowania problemu swieżym, pozbawionym stereotypowego myslenia spojrzeniem (jak sie domyslam, okiem patrzacym na nasze "odnawialne" sprawki zza ocenanu), z próbą udokumentowania poglądów, ale bez uprzedzeń i bez niszczącego jakoć myslenia lobbingu "w swojej sprawie". Aby całkiem uczciwie wypowiedzieć sie na temat poniższego tekstu, muszę najpierw przyznać, że troche deprymują mnie komplementy wobec "odnawialnego" blogu, ale wewnętrzenie zgadzam sie z wiekszoscia postawionych przez "Chrisa" tez. Wiem bowiem cos o schmatycznym podejsciu decydentów politycznych i przemysłu, często bez wystarczającej wiedzy, do problemów na zasadzie kontynuacji czy oportunizmu (czasami niestety w imię krótkookresowego interesu politycznego), choć żyjemy w czasach, kiedy trzeba jednoczesnie wiedzy, wyobraźni i odwagi, a te w okresach przełomowych (jak obecna rewolucja przemysłowa) zawsze są dobrami deficytowymi. Zachęcam zatem cztelnikow do zabrania głosu, a teraz już oddaje głos autorowi:
4 lutego "Chris" wprowadził następujący komenatrz do blogowego wpisu "Wiatr i biomasa po jednym hulały polu ...":
"Proszę mi wybaczyć tą przesadną długość mojego wpisu. Trochę się tego nie spodziewałem. Chciałem się z Panem i czytelnikami podzielić wątpliwościami jakie mam odnośnie wykorzystania rolnictwa w energetyce. Cieszę się, że w polskim internecie pojawił się wreszcie głos fachowca i to na dodatek kogoś kto ewentualne błędy w moim rozumowaniu potrafi skorygować w sposób taktowny I rzeczowy zarazem. Pod tym względem jest Pan w Polskim internecie ewenementem.
Myśle, że chyba warto zadać sobie pytanie dlaczego mielibyśmy wydawać ogromne kwoty na energię odnawialną. Co osiągniemy wybierając takie a nie inne rozwiąznie? Jeśli przyjmiemy, że naszym głównym celem jest ograniczenie emisji CO2 to należy się zastanowić czy nasz wkład (w sensie Europy a nie samej Polski ) w przypadku zastosowania biopaliw czy biomasy będzie miał jakieś większe znaczenie. Potrzebujemy wziąć pod uwagę fakt, że w krajach takich jak Chiny czy Indie zużycie energii w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest kilkakrotnie niższe niż na Zachodzie i w wyniku obecnego gwałtownego rozwoju tych gospodarek zapotrzebowanie na nią będzie rosnąć w dramatcznym tempie. Jak podaje BBC Chiny stawiają dwie duże elektrownie węglowe tygodniowo (China building more power plants - http://news.bbc.co.uk/1/hi/world/asia-pacific/6769743.stm ). Nie możemy oczywiście mieć im tego za złe. Dobrobyt zachodniego świata został w dużej mierze zbudowany w oparciu o tanią energię. I dopiero w miarę bogacenia się zachodnich społeczeństw, gdy podstawowe potrzeby zostały zaspokojone zaczęto więcej uwagi poświecać ochronie środowiska. Z resztą obecne zainteresowanie energią odnawialną wynika w większej mierze ze wzrostu cen ropy naftowej i gazu niż z obaw o następujące zmiany klimatyczne (co dość dobrze obrazują wahania cen akcji firm produkujących panele słoneczne - rosną bądź spadają wraz ze zmieniającą się ceną ropy - mocno w oderwaniu od ich wyników finansowych ).
Tak więc czy biomasa jest technologią, która może być zastosowana na skalę masową? Na pewno nie w Azji. Dzięki tzw. zielonej rewolucji Indie znacząco zwiększyły ilość produkowanej żywności stając sie niemal samowystarczalne. Stopniowe bogacenie się społeczenśtwa I szerszy dostęp do medycyny oznacza, że średnia długość życia w tym kraju w XX wieku podwoiła się. (komentując wciąż rosnącą populację Ziemi pewien dyplomata z ONZ powiedział - ...'to nie jest tak, że zaczeliśmy się rozmnażać jak króliki. My jedynie przestaliśmy padać jak muchy').Zatem pomimo spadającej dzietności Hindusek (spadek z sześciorga dzieci w 1950 r. do 3.2 obecnie) populacja tego kraju będzie jeszcze długo rosnąć a wraz z nią zapotrzebowanie na żywność i energię. Dodatkowo wzrost zamożności tych społeczeństw oznacza zmianę diety. Gwałtowny wzrost spożycia mięsa w Chinach przekłada się na ceny zboża gdyż do ‘wyprodukowania’ jednego kg wołowiny potrzeba 7 kg ziarna. Jak te zmiany w kraju liczącym ponad miliard mieszkańców wpłyną na ceny żywności na świecie jeszcze się okaże.
Myślę, że jeszcze jakiś czas temu wiele osób zastanawiało się czy biopaliwa I biomasa nie pomogą rolnikom, którzy w krajach rozwijających się nie byli w stanie wydostać się z nędzy gdyż (po części dzięki sybsydiom dla rolników w UE I USA) ceny żywności (po uwzglednieniu inflacji I wzrostu zarobków) nieustannie spadały. Unia jak napisał pan Romuald nie musiałaby płacić rolnikom za nieobsiewanie pól itd. Jednak entuzjastyczne podescie do biopaliw w USA I Unii doprowadziło do gwaltwnego wzrostu cen żywności (ceny kukurydzy w Meksyku wzrosły o 70 % w ciągu 6 miesięcy-http://www.technologyreview.com/Energy/18173/). Podobna sytuacja wystąpiła w Europie co ostatnio dość obszernie opisał Der Spiegel (The Choice between Food and Fuel- http://www.spiegel.de/international/world/0,1518,530791,00.html). Wygląda na to, ze inwestując w biomasę przepłacimy podwójnie. Na spadek kosztów pozyskiwanej w ten sposób energii nie bedzięmy mogli liczyć gdyż jej koszt jest wyższy niż paliw kopalnych. Dodatkowo na wzrost dochodów będą też oczekiwać rolnicy. Zatem cięzko oczekiwać obniżenia kosztów. Nie ograniczajac tego typu upraw do określonego poziomu doprowadzimy również do wzrostu cen żywności dostając po kieszeni po raz kolejny.
Tak więc czy to rozwiązanie ma jakieś perspektywy? W przypadku energii słonecznej każde podwojenie produkcji obniża ceny o 20 procent. Pojawienie się nowych technologii jak np. CIGS, jak również znacznie zwiększona podaż krzemu w 2009 r. oznacza, że w ciągu najbliższych 2-3 lat ceny paneli spadną prawdopodobnie o 50 %. Również w przypadku turbin wiatrowych masowa produkcja i ciągłe udoskonalenia sprawiły, że w niektórych krajach koszty są niemal porównywalne z kosztami dość powszechnych na zachodzie elektrowni gazowych.
Jednak czy nie powinniśmy patrzeć na to bardziej regionalnie i inwestować w biomasę? No właśnie nie jestem przekonany. Choć wielu ekologów zdaje się wspierać np. żywność ekologiczną to ja mam świadomość, że lasy i inne tereny zielone ostały się w Europie w dużej mierze dzięki sztucznym nawozom i środkom owadobójczym (coś za coś). Dziś w naszym dążeniu do ograniczenia emisji mielibyśmy ten pozytywny proces odwrócić?
Szkoda, że Polska nie idzie śladem krajów zachodnich, które widzą sens w finansowaniu badań naukowych. Wierzę, że energia odnawialna z czasem odegra znaczącą rolę w energetyce krajów rozwiniętych jak i rozwijających się. Będzie to jednak wynikać z ciągłego rozwoju technologii i spadających kosztów a nie poświęcenia bogactwa, którego ludzkość nie ma w nadmiarze - ziemi. Luty 04, 2008, autor: Chris"