Mówią niektórzy, że za długie wpisy. Inni, że pomyliłem ... wydawanie czasopisma fachowego z blogowaniem :). Jeszcze inni narzekają, że jak już są ciekawe komentarze na „odnawialnym”, to ich umieszczonych „pod pokładam” na tak ubogo zorganizowanej platformie blogowej nie można ani zobaczyć, ani znaleźć i wiedza się marnuje (wiem, bo nawet dolar w węzełku zakopany głęboko, od pewnego czasu też już traci na wartości i też go czasami nielatwo znalesć i odkopać, a co dopiero informacja czy wiedza). Są też tacy, co mówią, że jak ktoś biedny i nie stać go na płatną platformę (w sensie przyjazną dla czytelników i autorów komentarzy), to niech lepiej w ogóle nie bloguje na darmowej….
Jeśli dobrze rozumiem życzliwych recenzentów, chodzi o zmiany idące w dwu kierunkach. Po pierwsze o to aby pewne informacje a nawet wiedza gromadzone na „odnawialnym” były łatwiej i szerzej dostępne, oraz aby było trochę wygodniej i łatwej bylo krytykować, i aby było trochę bardziej ... wesoło. Piszę „trochę” bo na więcej mnie nie stać i nie potrafię. Stąd w tytule wpisu jedynie ... „drobne zmiany”.
W sprawach poszerzenia oddziaływania blogu uzyskałem już raz nieoczekiwane wsparcie od Pana Romualda Bartkowicza, który moje wpisy nazwał właśnie "felietonami" i umieszczał je cierpliwie na swoim "odnawialnym" vortalu . Okazuje się, że nie była to pomoc jednorazowa. Wobec ww. narzekań, Pan Romuald postanowił mi pomóc jeszcze raz (myślę, że to już ostatni). Zaproponował, aby co ciekawsze i jednocześnie wielowątkowe dyskusje podejmowane na „odnawialnym”, po ich okresie inkubacji, przenosić na dużo wygodniejsze w użyciu, wielodostępne i dopiero co stworzone Forum Dyskusyjne OZE www.renewables.pl . W pierwszej kolejności został tam przeniesiony wpis na niniejszym blogu z komentarzami dotyczącymi solarnego obowiązku. W kolejce czeka na transfer z ... „odnawialnego” na „renewables” ... wpis z dotyczący niedostatecznej podaży na rynku urządzeń dla energetyki odnawialnej z komentarzami idącymi w kierunku problemów z innowacyjnością. Pewnie ten proces będzie postępował. Widzę też, że wraz z wątkami na "renewables" przenoszą się też co aktywniejsi komentatorzy z "odnawialnego", p. Szymański, p. Głowacki … . I co to będzie dalej z tym „odnawialnym” :)? Czy to będzie tylko wylęgarnia tematów i problemów czy też pomysłów na ich rozwiązanie? Myślę że i jednych i drugich w energetyce odnawialnej jest wystarczająco dużo aby obdzielić nimi dziesiątki forów i setki blogów i cieszę się ogromie, że takie wyspecjalizowane w tej tematyce instrumenty komunikacji elektronicznej na moich oczach i z moim skromnym udziałem powstają i że będą służyć nie setkom czy nawet paru tysiącom czytelników, ale setkom tysięcy czy nawet milionom :), czego w szczególności Forum Dyskusyjnemu OZE życzę.
Trudniej mi pewnie jest zareagować na zarzuty braku lekkości, przynajmniej od czasu do czasu. Tu już mi Pan Romuald nie pomoże... Ale wobec krytyki wszak muszą od razu zareagować na potrzeby „rynku” i dla próby poruszę od razu sprawę mniejszego kalibru, aby potem już bez tak dużych obciążeń móc znowu głosić „odnawialną” ewangelię, ...oczywiscie po swojemu.
W dzisiejszym dodatku weekendowym do Gazety Wyborczej „Co jest grane”, dowiedziałem się, że Jack Johnson nagrał swoją (ponoć bardzo dobrą) nową płytę „Sleep through the static universal” w energooszczędnej i zasilanym energią słoneczną studium nazwanym intrygująco „Solar Powered Plastic Plant” (ponoć w muzyce słychać moc natury, kupię płytę i postaram się ostatecznie potwierdzić…) . Brawo Panie Johnson i za pomysł i za wykonanie. Kiedyś trafiłem na blog “Intersection of music and climate change” http://green-base.blogspot.com , gdzie dowiedziałem się, że w ramach idei ochrony klimatu dobrze sprzedaje się (dobra oczywiście) muzyka. Miedzy innymi czytałem, że Willie Nelson jako image ekologiczny dla swojej muzyki upodobał sobie samochody na ... biodiesel (mało to romantyczne, ale ponoć działa...).
Ale po co daleko szukać. Przypomniałem sobie, że w ubiegłe wakacje Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej zorganizowała nad Soliną warsztaty dla dziennikarzy, których gościem był nasza gwiazda muzyki pop. p. Michał Wiśniewski. Postanowiłem sprawdzić, czy na temat energetyki odnawialnej został jakiś ślad na jego blogu. Okazało się, ze jak najbardziej -
http://ania-i-michal.blog.onet.pl/2,ID230839197,index.html . Patrząc na liczbę komentarzy pod tym wpisem Michała Wiśniewskiego, pomyślałem sobie, że tym drobnym gestem zrobił więcej dla promocji odnawialnych źródeł energii, które są właśnie dla ludu, niż niejedna organizacja statutowo odpowiedzialna za ich promocję. Czyli i muzykę i artystów warto wykorzystywać w „odnawialnych” sprawkach.
Na koniec refleksja, która wcale nie potwierdza w całej rozciągłości mojej tezy postawionej na początku. Patrząc na blog Michała Wiśniewskiego, dostrzegłem, że ani będące w poszechnym użyciu nazwisko :) mu nie przeszkadza, ani „niewygodna platforma blogowa” :) , aby jego fani tysiącami wpisywali mu się z komentarzami pod każdym z postów…. Brawo Panie Michale, bo w energetyce odnawialnej własnie o tysiące chodzi i to bardziej o tysiące, a nawet kojarzące nam sie czasami tylko z jednym (po denominacji złotego) - "miliony"- ale dobrze poinformowanych, otwartych i mądrych głów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz