Czy w ogóle działalność
gospodarcza powinna być chroniona w konstytucji? Odpowiedzi mogą być różne i
różne kraje różnie do tej kwestii podchodzą. Także Prezydent ma wątpliwości czy warto
chronić na tak wysokim szczeblu „zwykłą działalność gospodarczą”, ale inaczej jest
z działalnością realizowaną wg idei społecznej gospodarki rynkowej, zrównoważonego
rozwoju, ekonomii dzielenia czy poważnie traktowanej społecznej odpowiedzialności
biznesu. Jeżeli te szczytne idee (o ile nie stają się jedynie instrumentem marketingowym)
nie są chronione to łatwo przegrywają na rynku z tradycyjnym podejściem biznesowym.
Bytem nowym
i zagrożonym zarówno rynkiem ultraliberalnym jak i zmonopolizowanym, który jako
byt nowy nie mogli trafić do obecnie obowiązującej Konstytucji, jest prosumpcja. Czy na
pewno prawo obywateli do prosumpcji i prawa prosumentów są w Polsce
wystarczająco chronione zwykłymi ustawami? Można mieć wątpliwości i przy okazji
debaty konstytucyjnej warto się nad tym zastanowić
czy problem nie jest jeszcze nazbyt egzotycznym jak na pytanie konstytucyjne ale
też nad tym czy brak konstytucyjnej ochrony
tej nowej formy działalności nie
spowoduje ze ona nigdy w Polsce się nie rozwinie, z zwłaszcza w energetyce
przez którą (czyż to nie paradoks?) trafiła do świadomości społecznej.
Prosumpcja to zagadnienie szerokie i coraz częściej
wchodzące do debat nad kształtem społeczeństwa, gospodarki i państwa. Światowa
debata publiczna nad nowoczesną działalnością prosumentów przyszła wraz z
rozwojem technologii informatycznej i energetycznej. Alvin Toffler cztery
dekady temu w swojej książce „Trzecia fala” wskazał prosumpcję jako nowoczesny
sposób funkcjonowania jednostki w gospodarce, który będzie dotyczył coraz
większej części społeczeństwa.
W Polsce
kwestie prosumpcji zostały podjęte dość późno, dopiero w obecnej dekadzie.
Michał Michalski w „Prosumpcja, wolność, państwo opiekuńcze” (2014) postawił tezę: „w obliczu aktualnych wyzwań –
takich jak niewydolność „turbokapitalizmu” i państwa dobrobytu (…) prosumpcja
może stanowić zarówno sposób na przetrwanie kryzysu, jak i rezerwuar
przedsiębiorczości, innowacyjności i solidarności, które (…) będą niezbędne w
najbliższych latach. Prosumpcja (…) jawi się jako potencjał, dzięki któremu z
jednej strony społeczeństwa odtwarzają swoje kluczowe zasoby, a z drugiej
potrafią przezwyciężać porażki i niedostatki rozwiązań politycznych i
rynkowych”.
Do połowy
obecnej dekady prosumpcja w Polsce nie była przedmiotem debaty publicznej. W
Programie Prawa i Sprawiedliwości z 2014 roku pojawił się postulat „zapewnienia
wsparcia dla tzw. energetyki obywatelskiej (prosumpcji)”. Prawdziwa debata
polityczna zaczęła się na przełomie 2014/2015 roku z inicjatywy legislacyjnej posła
Artura Bramory, wspartej jedynie przez części posłów PSL i dotyczyła lokalnej
prosumpcji na jednym z najbardziej zmonopolizowanych rynków - na rynku usług
energetycznych. Stało się to przy okazji wprowadzania do rządowego projektu
ustawy o OZE, tzw. poprawki prosumenckiej określającej zasady sprzedaży do
sieci energii elektrycznej wyprodukowanej w przydomowych mikroinstalacjach.
Ustawa z „poprawką” została uchwalona 20 lutego 2015 roku. To właśnie ta
dyskusja, po raz pierwszy, zaangażowała w idee prosumpcji tysiące obywateli, w
tym ok. 10-20 tys. faktycznie aktywnych dotychczasowych odbiorców energii
(konsumentów). Po tym wydarzeniu poparcie społeczne dla działalności prosumenckiej
wg różnych badań przekroczyło 80-90%, co potwierdza tezę o
niewykorzystanym potencjale społecznym i niedostatkach rozwiązań politycznych i
rynkowych w tym zakresie.
Bezpośrednio
po uchwaleniu ustawy podjęto działania
ograniczające przyznane obywatelom prawa i nakładające na prosumentów (w
rozporządzeniach wykonawczych, interpretacjach podatkowych, kodeksach
sieciowych, praktyce monopoli, a w końcu
w nowelizacji ustawy o OZE z czerwca 2016 roku) dodatkowe koszty i obowiązki
czyniące nieopłacalną działalność prosumencka na rynku energii. Zagrożeniem
jest system taryfowania energii, który jest nieprzejrzysty, nieprzewidywalny, a
prosumenci nie mają na niego wpływu. Wśród
tych zagrożeń największym wydaje się dążenie sprzedawców energii do
wprowadzania taryf "abonamentowych" przy których nie opłaca się
oszczędzać energii z sieci państwowej (też poprzez produkcję energii na własne
potrzeby).
Z definicji
prosumenta wyłączono (wbrew zaleceniom Parlamentu Europejskiego, o czym dalej)
przedsiębiorców, w tym mikroprzedsiębiorców. Niekorzystne zmiany rozpoczęły się
w 2015 roku, w którym to latem z powodu niedostatków mocy w energetyce
korporacyjnej miały miejsce kilkudniowe, masowe ograniczenia dostaw energii dla
8 tys. przedsiębiorstw. Przedsiębiorcy ponieśli miliardowe straty, a na
10-krotym skoku ceny energii w tym okresie zarobiły koncerny.
Okres
pilotażu i próby promocji działalności
prosumenckiej w latach 2015-2017 wykazały, że przynajmniej w energetyce
prawa prosumentów nie są wystarczająco chronione. Zachętom do prosumpcji ze
strony państwa i (od pewnego czasu)
koncernów energetycznych towarzyszy stopniowe wywłaszczane prosumentów z
korzyści. Nie podlegają oni w pełni prawu konsumenckiemu, przez co działają w
strefie niejasnego prawa, która sprzyja nadużyciom. Wielkie korporacje
energetyczne zastosowały neoliberalną sztuczkę i pod szczytnymi hasłami
„promocji prosumpcji” wprzęgnęły
konsumentów w procesy produkcji czystej energii (od czego same stronią),
wywłaszczając ich jednak z możliwości zarabiania i transferując wielorakie
korzyści do siebie. W takiej sytuacji potrzebna państwu i społeczeństwu
działalność prosumencka nie będzie się rozwijać i w końcu zaniknie wraz z
porzuconym i niewykorzystany dla społeczeństwa potencjałem rozwojowym.
Przedstawiane doświadczenie dotyczy energetyki, ale upowszechnienie postawy
prosumenckiej stanowi potencjał także dla innych dziedzin gospodarki i życia
społecznego.
Przepisy UE
w sprawie tzw. „wewnętrznego rynku energii” od wielu lat wspierają prosumpcję.
Parlament Europejski (PE) w „Rezolucji z
2013 r. w sprawie mikrogeneracji – wytwarzanie energii elektrycznej i cieplnej na
małą skalę”: „mając na uwadze, że umożliwienie konsumentom wytwarzania własnej
energii elektrycznej i cieplnej może doprowadzić do powstania bardziej
zrównoważonego i integracyjnego społeczeństwa” oraz wnioskuje o „umożliwienie
przekazywania energii między producentami a konsumentami na małą skalę oraz na
przykład w sąsiedztwie lub w ramach spółdzielni”. Dla prosumenta kopaliny,
znajdujące się w zasobach geologicznych skarbu państwa, są mniej atrakcyjnym
źródłem energii niż słońce czy wiatr, do tej pory traktowanymi jako dobra
wolne. W każdej chwili mogą one jednak zostać znacjonalizowane i obłożone
daniną. To ograniczyłoby inwestycje w wykorzystanie tych zasobów w mikroskali i
oznaczało dalsze wywłaszczanej obywateli z prawa wykorzystania tych zasobów. Skutkiem
byłoby ograniczenie skuteczność działań ma rzecz ograniczania niskiej emisji
(smogu). Prosumenci dzielą przekonanie, że powietrze jest naszym wspólnym
dobrem – będąc konsumentami, w procesie produkcji energii pamiętają o jej
społecznych konsekwencjach. Ta refleksja nie musi towarzyszyć eksploatacji
zasobów energii przez koncerny, które działają bez zobowiązań społecznych.
Wobec
niekorzystnego dla konsumentów obrotu sprawy i utraconych nadziei narasta
niezadowolenie rolników (typowych prosumentów, dysponujących olbrzymim
niewykorzystanym potencjałem odnawialnych zasobów energii) i spółdzielni (w tym
energetycznych) oraz mikroprzedsiębiorców. Ale problem ma znacznie szerzy
zasięg i skalę odziaływania. Polska przechodzi przyśpieszoną transformację społeczno-gospodarczą.
Na takim etapie prawo nie powinno ograniczać rozwoju technologii i nowych idei
oraz innowacyjnych rozwiązań w polityce społeczno-gospodarczej.
Powyższa
argumentacja (przedstawiona na przykładzie rozproszonej, małoskalowej i
„przydomowej” energetyki odnawialnej) za zwiększeniem ochrony prawnej
prosumenta i jego roli w nowoczesnej gospodarce Polski, zachęca do refleksji postawienia
pytania konstytucyjnego o większą niż dotychczas ochronę praw prosumentów. Przykład
energetyki i ograniczonych praw aktywnych konsumentów, zarówno tych szukających
nowych możliwości jak i tych, którzy szukają ucieczki przed ubóstwem
energetycznym oraz wielu obywateli szukających przestrzeni do wdrażania
innowacji społecznych, gospodarczych i technologicznych w tym obszarze, może
posłużyć do zadania generalnego pytania o potrzebie konstytucyjnej ochrony
obywateli, którzy są, stają się lub będą jednocześnie konsumentami i
producentami.
Niespokojne
czasy w jakich żyjemy (być może jesteśmy niestety na progu rewolucji lub wojny,
które łatwiej teraz niż wcześniej podpalić) zwiększają zapotrzebowanie na samozaopatrzeniem
się i dzielenie się zasobami w małych wspólnotach. Osoby zainteresowane rozwinięciem
argumentacji za zapytaniem Polaków o wybiegające w przyszłość kwestie prosumenckie
proszę o bezpośredni kontakt gwisniewski@ieo.pl
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz