Politycy lubią używać słowo „kłamstwo” w odniesieniu do wydarzeń z przeszłości:” kłamstwo oświęcimskie”,” kłamstwo katyńskie” i pewnie wiele innych kłamstw. Znaczną część kłamstw historycznych daje się w końcu wyjawić, ale znacznie łatwiej kłamać jest „na wyrost”, zwłaszcza jak chodzi o daleką przyszłość. Kto bowiem pociągnie do odpowiedzialności politycznej czy moralnej tych którzy fałszują przyszłość lub chocby tylko pomylą się co do przyszłości. Nikt, bo co najwyżej o takich "pomyłkach" czy naginanych przeinaczeniach kronikarze, biografowie i historycy będą wspominać tylko w przypadku wybitnych postaci historycznych i to też wybiórczo, a nikt z tego powodu nie będzie rozliczał „drobnych oszustów”. Zresztą mam takie poczucie że obecnie w Polsce nikt za przyszłość nie odpowiada, a to oznacza, że w sprawach przyszłości można mówić dosłownie wszystko, choćby na zasadzie „papier cierpliwy jest…”, bez konieczności uzasadniania.
Takie myśli mnie naszły czytając wywiad w kwietniowym (już post fukushimowskim) numerze miesiecznika Energia Gigawat z Panią Minister Hanną Trojanowską – pełnomocnikiem rządu ds. energetyki jądrowej, pt. „Europa dwóch fobii”, skrót w wersji dostępnej elektronicznej pt. „Jeśli nie atom to co?”. Pani Minister pytana o ew. alternatywę dla energetyki jądrowej w Polsce mówi tak: „Po prostu nie stać nas na to, by nie rozwijać energetyki jądrowej. Bo jeśli nie energetyka jądrowa, to co? (…). Potencjał energetyki odnawialnej mimo wspierania jej rozwoju przez państwo jest na tyle niski, że nie może stanowić substytutu czy alternatywy dla dużych systemowych elektrowni”.
Jestem ciekaw na podstawie jakich to, zapewne głębokich analiz, Pani Minister tak twierdzi. Jaka praca badawcza (nie pytam o ew. zanotowaną przez historyków czy biblistów wypowiedzi Kasandry lub Sybili - panie historycznie zawsze miały większe zdolności przewidywania) upoważnia Panią Minister do stwierdzenia, że „potencjał odnawialnych źródeł (w Polsce) energii jest niski …”. I dlaczego OZE muszą być alternatywą dla ‘dużych systemowych elektrowni” i kto powiedział że przyszłość do takich bohemotów należy ? Mógłbym wskazać wiele opracowań na podbudowie naukowej wspartych dodatkowo "zdrowym rozsądkiem" twierdzących coś wręcz przeciwnego, np. „Small is profitable” czy (przepraszam za nieskromność, ale to akurat rzeczywiście znam:), choć z łatwością mogę wskazać wiele innych) „Scenariusz zaopatrzenia Polski w czyste nośniki energii w perspektywie długookresowej” (z modelu nie chce wyjć inaczej niż ponad 80% udzial zielonej energii elektrycznej w 2050 i obywamy sie bez elektrowni jądrowych) czy oceny potencjalów OZE możliwych do praktycznego wykorzystania już do 2020 r. Można by też zapytać, którą z opcji OZE czy Atom obecnie, wbrew logice "państwo bardziej wspiera" i czy anagazowanie państwa w Atom i jego promocję, choćby poprzez powolanie wlasnie Pani Minister Trojanowiskiej na pelnomocnika (wraz z calym aparatem i budztem) nie swiadczy o czyms wrecz przeciwnym... Dziwnym trafem, pomimo podjętych wysilkow, nie udalo sie zespolowi Pani Minister potwierdzić tezy o niskich kosztach energii jądrowej w Polsce, ale jakiż to problem powiedzieć, że "nie stać nas nas by (jej) nie rozwijać".
Od razu dodam, że jesli chodzi o kwestie potencjalow to nie sposób też uzasadnić tezy Pani Minister Trojanowskiej jedynie Polityką energetyczną (PEP 2030), co jest tyle wątpliwym co i czesto bedyskusyjnie uzywanym argumentem, gdyż jedynym uzasadnieniem analitycznym co do udziału OZE w zużyciu energii wysokości 15% w 2020 roku był cel UE wyznaczony dla Polski i nikt nie klopotal sie innymi analizami. Z kolei w okresie do 2030 udział OZE (także bez uzasadnienia analitycznego) zostały dalej zheblowane (tłumaczę to chęcią zrobienia miejsca energetyce jądrowej, choć za rękę autora rządowej prognozy nie złapałem) do ok. 16% w bilansie energii finalnej), co jest ewenementem na skalę światową i dlatego cały świat zapewne czeka do tej pory na wyjaśnienie w tej sprawie.
Jeżeli jednak do znanych z historii Pań przepowiadających przyszłość, oprócz ww. Kasandry i Sybili dołączymy Panią Minister Trojanowską i wyjaśnimy śmiałość w formułowaniu hipotez kobiecą intuicją (mam autentyczny respekt to takich tez) to jak wytłumaczyć prognozę Pani Connie Hedegaard – nie mająca póki co dobrej prasy w Polsce - komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu w Komisji Europejskiej, która firmując projekt nowej „Mapy drogowej UE w kierunku niskowęglowej gospodarki do 2050 roku”(nb. z 8 marca ...) podpisuję się pod stwierdzeniem, że nie tylko że spadną emisje CO2 w sektorze wytwarzania energii elektrycznej spadną w UE o 54-68% do 2030 roku (w stosunku do 1990 roku) , to jeszcze zakłada, że w tym okresie udział energii elektrycznej z OZE sięgnie 75-80% (w 2050 roku do 100%). Nawet jeżeli w Polsce Pani Hedegaard traktowana jest jak zla czarownica, to raczej nikt nie podważa istoty jej tez, tylko co najwyżej twierdzi, że nie odpowiadają one naszym bieżcym interesom.
I kto tu zaklina rzeczywistość, a w szczególności przyszłość? Być może obie Panie, ale zdecydowana większosć prac badawczych, analitycznych, a także zdrowy rozsądek jest blizej Pani Hedegaard. Przy dostępnych potencjalach OZE i trednach kosztow atom-OZE oraz obecnym 30-40% tempie wzrostu energetyki odnawialnej (przy systemtycznym ubytku mocy jadrowych), w udział 17,7 % (wynika to z PEP 2030) energii elektrycznej z OZE zużyciu energii w 2030 roku w Polsce (prawie ten sam co w 2020 roku!) mogę uwierzyć tylko wtedy, gdyby w tym samym czasie dla równowagi w innym scenariuszu 80% transportu w naszym kraju miał stanowić transport konny (owies bowiem to w tym przypadku odnawialne paliwo, a Polska z takim udziałem owsa w bilansie energii w transporcie jest tak samo wiarygodna jak z przewidzianym w PEP 2030 udziałem OZE-E).
Pani Minister Trojanowska, odbiegająca w swoich poglądach znacząco od obecnego stanu wiedzy, jeżeli nie chcę wejść w rolę czarodziejki -od przepowiedni energetycznych lub hochsztaplerki - od klamstwa energetycznego, powinna ujawnić cóż to za nieznana szerzej wiedza tajemna za jej nader skromnymi w stosunku do OZE przepowiedniami stoi...
Panie Grzegorzu, czy widzi Pan obecnie jakąkolwiek siłę polityczną dostrzegającą we własciwy sposób problemy rozwoju energetyki opartej na OZE? Czy pozostaje nam (zwolennikom OZE) bierne patrzenie na coraz wieksze zapoznienia Polski w tej dziedzinie i podązanie w niewlasciwym kierunku? Chcialbym - chociazby poprzez wlasne decyzje w trakcie zblizajacych sie wyborow - moc wplynac na poprawe obecnej sytuacji. Jakie dodatkowe działania pro-rozwojowe Pan dostrzega? Czy organizacje branzowe OZE nie są na tyle silne, aby osiągnąc odpowiedni wplyw na rządzących? Prosze o komentarz.
OdpowiedzUsuńSlawek (Krakow)
Panie Sławku, rozdzieliłbym pytanie na dwa, jedno dotyczące wyborów, drugie organizacji OZE.
OdpowiedzUsuńW tej drugiej sprawie mogę tylko dodać o tym co już pisałem przy okazji prezentacji poglądów stowarzyszeń OZE na ubiegłoroczny projekt KPD link tutaj . Wymieniłem tamże najbardziej aktywne, próbujące zabrać głos w sprawach szerszych, gospodarczych(do jakich należy zaliczyć KPD), wychodzących nieco dalej niż li tylko perspektywa ich branży , ale jest też sporo stowarzyszeń i grup OZE o charakterze lokalnym, którym trudno odnieść się do spraw zasadniczych o jakie Pan pyta. Generalnie stowarzyszenia i organizacje OZE są słabe i myślą wąsko (branżowo) i krótkookresowe, w związku z tym potrafią zabrać głos w sprawie np. oczekiwanej ceny zielonego certyfikatu, ale trudno im formułować szersze koncepcje, wpisać swoje interesy w szersze cele społeczne, bez czego trudno oddziaływać na rządzących, bo o to Pan pyta. Znacznie lepiej do takiej debaty i działań są przygotowane merytorycznie, systemowo, a też ideologicznie są organizacje ekologiczne, zgrupowane np. w Koalicji Klimatycznej czy takie pojedyncze organizacje jak Greenpeace czy Instytut na rzecz Ekorozwoju. To niezwykle lojalni i cenni sojusznicy OZE i wszyscy z branży powinni im być wdzięczni.
Jeżeli chodzi o politykę i wybory, to pewien podział ról wytworzył się na szczeblu koalicji rządowej, trochę o pisałem o tym też wczesnej link tutaj . Generalnie PSL jest stroną wspierającą OZE, ale tu trzeba dodać, że niekoniecznie dostrzega że siłą OZE jest cały zielony mix energetyczny, a nie tylko biopaliwa i biogaz oraz lokalne wykorzystane biomasy, co (słusznie) stara się popierać. Myślę, że PSL nie potrafiło zidentyfikować oczywistych korzyści dla wsi z rozwoju szczególnie innych niż biomasa i biopaliw źródeł. Jeżeli chodzi o opozycje, to PiS w zasadzie z jeszcze węższej perspektywy patrzy na zielony mix i dostrzega w nim głownie geotermię (powiem nawet: „geotermię widzi wielką”). Daleko tu wszak do szerszej wizji, a partykularyzm nie pomaga OZE.
Z opozycji pozaparlamentarnej w kierunku OZE, przynajmniej werbalnie dryfuje SLD (kilka wypowiedzi prezesa Napieralskiego, promujących np. energię słoneczną, ale chyba nieco w szerszej koncepcji, bardziej nakierowanej na wyborcę miejskiego). Z nowych sygnałów docierających z małych obecnie grup pozaparlamentarnych widać jednoznaczne poparcie dla całości OZE przez Zielonych2004, którzy jako niszowa w Polsce partia (to niestety jeszcze nie Niemcy) rozmawiają o współpracy w tym zakresie z SLD (pamiętam ich wspólne oświadczenie w sprawie energetyki jądrowej) i wpływają także na program wyborczy SLD.
Tematem który poleciłbym wszystkim partiom do wprowadzenia do programów wyborczych jest ambitna i kompleksowa (sumująca potencjał rynkowy wszystkich technologii i uwzględniająca te” małoskalowe”, bezpośrednio dla Kowalskiego jako prosumenta i wyborcy) ustawa o OZE, dająca realne oparcie i alternatywę przez wszystkim innymi „zbawczymi” ale partykularnymi koncepcjami które małe grupki interesu wyciągają obecnie pojedynczo niczym z kapelusza…