wtorek, września 28, 2010

Profesor Mielczarski o kulisach Programu dla elektronergetyki i krętej drodze do konsolidacji Energa z PGE

Dzsiaj znowu odanwialny blog skorzysta z zewnetrznego wspomagania i kolejnego goscia.
Przywołany przeze mnie niedawno w kontekście prywatyzacji „Energi” Profesor Władysław Mielczarski, a w szczególności niektóre tezy jego wywiadu dla Gazety Wyborczej, przesłał (poniżej)komentarz do wpisu. Komentarz zwraca uwagę na nowe wątki, sprawy ważne, których nie wszyscy mamy świadomość i warto go zamiescić jako oddzielny wpis. Prof. Mielczarski, jako autor „Programu dla elektroenergetyki”, który bynajmniej do tej pory bardziej kojarzył mi się z otwarciem furtki dla konsolidacji (której pokłosiem może być obecne włączenie Energi do PGE) i atomu niż dla OZE, przywoluje uwarunkowania polityczne, które nie tyle wpłynęły w I kwartale 2006 r. na kształt „Programu”, ale także później na jego realizację, wbrew intencjom (pobudzenie inwestycji po rozwiązaniu KDT) głównego autora.
Przesłany komentarz prof. Mielczarskiego jest moim zdaniem niezwykle cenny z dwu powodów: wyjaśnienia kulisy „konsolidacji”, która zawsze uważałem za błąd, a teraz mogą na to patrzeć jako na wybór mniejszego zła, ale też wyjaśnia dlaczego i w jaki sposób pojawiła się w nim elektrownia atomowa. Dociekliwi mogą sobie odtwarzać fakty i rekonstruować wydarzenia jak to z luźnego zapisu o atomie w „Programie dla elektroenergetyki ” rządu PIS, po trzech latach, pomimo przemilczenia tej kwestii w expose analizowanego na odnawialnym premiera Tuska z listopada 2007 r. i jeszcze przez kolejny rok rządów PO-PSL, przystąpiono do tworzenia Programu energetyki jądrowej, zwanego na odnawialnym „PAY” (chcieliście inwestycji no to je macie, skumbrie w tomacie, chciałoby się rzec slowami Galczynskiego i tez wątpiąc czy "blędy systemu" są do naprawienia). Mam nadzieję, że Pan Profesor Mielczarski jeszcze o tych zawirowaniach 2006-2010 kiedyś nam jeszcze więcej powie, tym bardziej, że decyzje w sprawach OZE coraz częściej, a w sprawach energii jądrowej z reguly zapadają w gabinetach, bez szerszych analiz i konsultacji i moim zdaniem zanadto jako społeczeństwo przyzwalamy na wyciąganie królików z kapelusza. Poniżej list prof. Mielczarskiego jako uzupelnienie do wpisów o "prywatyzacji" Energa.


Panie Grzegorzu
Cieszę się, że odbiera Pan mój wywiad w GW jako rodzaj publicznego wyjaśnienia działań na rzecz konsolidacji. Wówczas widziałem nadchodzący szybko kryzys w energetyce, który dziś został odłożony w czasie przez kryzys gospodarczy.
Nie znaczy to, że nie miałem wątpliwości i mam je nadal. Był dodatkowo pewien kontekst managerski w energetyce. Uważałem, że osoby które będą realizować Program (a wiedziałem kto lub mogłem wiedzieć) nie zejdą poniżej pewnych standardów. Program mieli realizować fachowcy wspierani przez wykształaconych w Europie zastępców. W najczarniejszych snach nie wyobrażałem sobie cynicznego handlarza trampek w energetyce. Nie brałem też pod uwagę możliwości działań opóźniających ministra skarbu i jego olbrzymiego wpływu na następnego premiera (od lipca 2006), który został mianowany już po zatwierdzeniu Programu.
Nie wiem czy Pan wie, że w Programie dla energetyki nie tylko miały być trzy grupy skonsolidoawne (czego udało mi się uniknąć) ale też elektrownia atomowa zapisana explicite. Tu nie mogłem już się upierać otwarcie, ale udało mi się zrobić unik.
Kiedy Pan w wolnym czasie przeczyta Program dla energetyki, to polecam rozdział o analizie nowych technologii, tam jest w Programie elektrownia atomowa, bo musiała być, ale zapisałem ją w specyficzny sposób. Na pytanie czy jest elektrownia atomowa w Programie można było odpowiedzieć. Tak jest panie premierze. I był spokój przez następne trzy lata.
Może kiedyś o tym opowiem.
Pozdrowienia
W Mielczarski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz