sobota, lutego 28, 2009

Polskie technologie OZE w krajach rozwijających się ?

Po uznaniu przez USA i EU inwestycji w odnawialne źródła energii (OZE) za jednego z kluczowych elementów pakietów prorozwojowych i antykryzysowych, przychodzi kolej na działania międzynarodowe, oparte na tym samym paradygmacie. Chodzi o skompensowanie spadku popytu konsumenckiego inwestycjami w rozwiązywanie problemów ważnych dla całej planety, wśród których OZE stają się samoistnym priorytetem. Tworzy się zatem szansa na mądre inwestowanie w przyszłość i w solidarność globalną, i w olbrzymi rynek.

Prof. Jeffrey Sachs, doradca Sekretarza Generalnego ONZ, we wczorajszym artykule w Gazecie Wyborczej „Świat musi współpracować” wzywa, w imię światowej solidarności i współpracy, do inwestycji przez kraje rozwinięte w OZE w krajach rozwijających się (uprzejma to nazwa, ale niestety nie zawsze oddaje sedno sprawy) i dość solidnie uzasadnia to korzyściami. Może warto dodać, że jest to osoba znana w Polsce z początku okresu transformacji, kiedy doradzał wicepremierowi Leszkowi Balcerowiczowi i wtedy rozpoznawany był jako zwolennik liberalizm i wolnego runku. Wyuczony był zapewne na klasycznej teorii ekonomicznej Adama Smitha, który mówił m.in. „Nie oczekujmy od piekarza, by robił dobry chleb dla miłości bliźniego; oczekujemy, że zrobi dobry chleb z chęci zysku!" (wręcz uważał, że martwienie się o bliźniego zamiast o siebie może owemu bliźniemu i wszystkim innym zaszkodzić), ale obecnie jest ekonomistą symbolem właśnie pomocy dla krajów trzeciego świata i inwestycji celu publicznego. Promując technologie energetyki odnawialnej w ramach inwestycji infrastrukturalnych jako panaceum na rozwiązanie wielu problemów, pisze o „odpowiedzialnej” (w szczególności wobec środowiska naturalnego) produkcji energii z wiatru, słońca, geotermii (konsekwentnie nie popiera biopaliw). Chyba obecnie nawet najbardziej na zysk nastawione firmy bez słowa klucza „odpowiedzialność społeczna”, a nawet „odpowiedzialność globalna” nie odważą się działach na rynkach, a w szczególności trudno sobie wyobrazić aby decydując się na udział w programach pomocowych ONZ na rzecz trzeciego świata tak właśnie działać. Słabo to u nas rozpoznany temat, i trudno by mi było go tutaj szeroko rozwijać, korzystając jednak z okazji podaję link do zawierającego wiele ciekawych informacji, świeżego wpisu na temat pomocy humanitarnej z uwzględnieniem OZE na blogu Kocham Czytać.

Czy Polska, stając się członkiem UE i wychodząc z mapy pomocy ONZ, może się w takie działania włączyć? Czy ma coś do zaoferowania, najpierw lokalnie, a potem globalnie? Czy mamy jakiś sprecyzowany plan ? Czy będziemy w tym wiarygodni? Czy nasz przemysł jest przygotowany organizacyjnie do „odpowiedzialnych” społecznie inwestycji w OZE, czy też koncerny energetyczne potrafią tylko mydlić oczy „zielonym PR”, tylko wtedy gdy wchodzą na giełdę?

Po USA i UE, rząd przyjął także plan antykryzysowy „Plan stabilności i rozwoju - wzmocnienie gospodarki Polski wobec światowego kryzysu finansowego”. Łączny koszt Planu ma wynieść 91,3 mld zł. Nie muszę dodawać, że na tle innych krajów nie jest to imponująca kwota i raczej nie zawiera wiele ponad to co i tak już było zaplanowane przed kryzysem. W ramach tego planu Ministerstwo Gospodarki zaproponowało pakiet działań ujęty w dokumencie „Dzialania Ministerstwa Gospodarki na rzecz stabilności i rozwoju”. OZE stanowią jeden z 30 proponowanych działań i w tym zakresie ministerstwo niczym specjalnym nie zaskoczyło, poza właśnie jednym z pomysłów związanych z tematem tego wpisu (i poprzedniego). Ministerstwo w zakresie przyspieszenia rozwoju technologicznego w sektorze OZE założyło, że Polska przystąpi w najbliższym czasie do świeżo tworzonej Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej (IRENA), która skupiać będzie państwa …. posiadające najbardziej wydajne rozwiązania technologiczne oraz państwa rozwijające się, które zainteresowane są rozwojem wykorzystania OZE na swoim terytorium. Ministerstwo uważa, że „Polska jako członek – założyciel zapewni sobie dostęp do najlepszego know – how i projektów badawczych, które pozwolą polskim firmom na eksport nowoczesnych technologii do państw trzecich”. Chciałoby się z całej mocy poprzeć tę ideę, ale poza tym że Polska chce na tym zyskać, brak jest jednak w dokumencie wskazówek, co do tego przedsięwzięcia i dość ekskluzywnego towarzystwa może wnieść. IREANA jest inicjatywą państw, które już takie „odnawialne” know-how mają: Niemcy, wparte min. przez Danię, Hiszpanię… Z czym, po 10 latach wsparcia dla OZE, możemy wejść do IRENA, skoro sami u siebie wcześniej technologii nie potrafiliśmy rozwinąć i wdrożyć? Wydaje mi się, że także od strony politycznej i społecznej (brak wiarygodnego i planu szerszej pomocy humanitarnej zwiazanego z technologiami, ale nie mówię tu o takich organizacjach jak Polska Akcja Humanitarna, ktore od pewnego czasu w ramach misji zagranicznych same dopytują się o krajowe technologie OZE) do takich zadań, jako kraj, nie jesteśmy przygotowani.

Dobrze pamiętać, że tworzy się globalny rynek na technologie OZE, ale leczenie z Wielkiego Krachu ‘2008 chyba musimy zacząć od siebie i trudno nam będzie stymulować gospodarkę i rozwijać technologie OZE w ramach pomocy krajom rozwijającym się. Szkoda.

5 komentarzy:

  1. Utkwiła mi kiedyś w pamięci interpelacja posła Mirosława Orzechowskiego

    orka2.sejm.gov

    który w jednym punkcie pytał o problem peak oil.

    Na Problem peak oil ministerstwo stwierdziło że to nie nasz problem gdyż nie jesteśmy znaczącym producentem a sprawa globalnego peak oil to też nie nasza sprawa tylko ONZ - bez komentarza :)

    Widać ten sam tok myślenia jest stosowany w kwestii OZE wstępujemy do IRENA więc sprawa technologii się rozwiązała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że rzeczywiście za przyszłość (a zwłaszcza tę odrobinę dalszą) u nas nikt nie odpowiada. W cytowanej interpelacji jest powołanie także na rządowe agendy w USA badające różne scenarisze przyszłości. Czy mamy taka w Polsce? Do 2005 r. fuckcjonowało Rządowe Centrum Studiów Strategicznych (RCSS), ale już nie funkcjonuje. Perspektywa URE do co najwyżej rok do przodu, zupełnie nieprzydatna, czasami nawet szkodliwa. Pewne przygotowawcze prace perspektywiczne wykonał Zespół Doradców premiera Tuska, ale na tym się skończyło, żyjemy "bieżączką.

    Jezlei chodzi o sam peak oil to jest jeszcze jeden powód ignorowania tego zjawiska. Otóż, jest takie myśłenie "polityczne", że peak oil, to woda na nasz tradycyjny polski młyn: węgiel jako eksportowy materiał (ścierny?) i biopaliwa jako smar który ma ukoić żal po braku ropy i wzbudzić radość rolników. A wszystko razem ma uczynić nas niezależnymi energetycznie i pewnie bogatymi.... Myśłenie nieracjonalne, a może nawet cyniczne, bo nie pozbawione wymowy politycznej.

    Wydaje się nam, że "nasza chata z kraja", ale takie zjawiska jak peak oil, zmiany klimatyczne, globlne wzwania rozowojowe, dosięgną boleśnie naszego zaścianka, jeżeli nie będziemy patrzyli co się dzieje wokół nas, i jeżeli nie będziemy patrzyli w przyszlość.

    OdpowiedzUsuń
  3. czysto z kronikarskiego obowiązku dodam, że w sprawie związanej z tematem wpisu pojawiło się także stanowisko Greenpeace wobec pomocy klimatycznej UE dla krajow biedniejszych, które wyzwa UE do przenaczenia na te cele w ramach globalnej odpowiedzialnosci klimatycznej 35 mld Euro rocznie do 2020 r.

    Ta pomoc to jedno z ustaleń pakietu klimatycznego. Tak pokaźna kwota oczekiwana przez Greenpeace, rzuca to nowe swiatło na przesłanki szybkiego tworzenia agnecji IRENA, ale też dość oczywiste powody dla ktorych rzadowi zależy na partycypacji....i pewnie kolejnym sukcesie negocjacyjnym, jak to sprytnie udało sie nam innych ograć.
    Wg informacji "z miasta, na razie jednak na marcowy szyt UE (19-20 marca) rząd jedzie ze stanowiskiem, że żadna złotówka z Polski nie zasili budżetu na pomoc dla krajów rozwijajacych się.
    Ale może plan jest taki, aby trzeci swiat uszczesliwić współspalaniem biomasy z weglem i biodieslem rzepakowym na zasadach całkiem komercyjnych?

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie z Panem porozmawiam onaszej inicjatywie uruchomienia w Polsce docelowo ok.50 Zielonych Elektrowni.

    Technologia oparta na Norweskim Patencie MPIIG - Metoda Plazmowa II Generacji.
    Zgazowywanie w środowisku beztlenowym odpadów i wykorzystanie gazu energetycznego do produkcji energii elektrycznej.
    Elektrownia taka zużywa 6% przydziału emisji i produkuje zieloną energię z odpadów komunalnych i niektórych przemysłowych utylizując je bezodpadowo i bezemisyjnie.

    Jedna taka Zielona Elektrownia utylizując ok. 100.000 ton śmieci rocznie ma moc 26-30 MgW czyli produkuje ok. 120 gigawatogodzin prądu.
    Finansowanie zapewnia nam właściciel Patentu.....

    Ponieważ inwestycja docelowo ma kosztować ok. 25 miliardów złotych to warto chyba o niej troszkę podyskutować.....
    Tomasz Kotowski
    tel.+48 518591961

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Tomaszu, temat który Pan poruszył, choć niejako potwierdza tezy z powyższych komentarzy, że w nowych technologiach energetycznych (pomijam niektóre węglowe) jako kraj nie przodujemy, nie jest tematem nowym. Transfer technologii plazmowej utylizacji odpadów do Polski, z w zasadzie do polskich miast to nie tylko sama technologia, ale - tak jak i w przypadku OZE – przede wszystkim polityka (w tym, ekologiczna, PPP i lokalna) i finanse (tu głównie samorządowe). Wydaje mi się, że to temat jeszcze trudniejszy niż OZE. Proponuję wybrać jedno z 50 miast, gdzie lokalne warunki najbardziej sprzyjają tego typu inwestycjom i na takim jednym przypadku się skupić. Ponadto nie sadzę że właściciel patentu zapewni finansowanie ot tak. Musi Pan uzyskać satysfakcjonujący go IRR, a wobec różnego rodzaju ryzyk, musi to być pewnie więcej niż 15%, czyli dotacja dalej jest silnym argumentem. Z drugiej strony samorządy wobec rosnącej podaży dotacji UE, w zasadzie nie podejmują działań jeżeli dotacji nie ma… (stosuje się nawet obstrukcję wobec wójtów i burmistrzów, którzy odważyli by się inwestować bez dotacji). Jeżeli choć jeden z Pana projektów jest w stanie zaawansowanym, proponuję zatem spróbować skorzystać z dzialania 9.1 „Wysokosprawne wytwarzanie energii” w PO IiŚ link (chodzi tu głównie o kogenerację na dowolnym paliwie). 30 mln zł dotacji ułatwiłoby Panu rozmowy i domknięcie finansowania, a rozwiązanie problemów lokalizacyjnych, w tym m.in. przekonanie lokalnej społeczności zostawiłbym wtedy władzom lokalnym.
    Sam nie czuję się w sprawach utylizacji odpadów wystarczająco kompetentnym.

    Przy okazji dodam, że zaktualizowany został przez Ministra Gospodarki cytowany we wpisie antykryzysowy „Program działań na rzecz stabilności i rozwoju” link , w którym, w stosunku do poprzedniej wersji, w części która dotyczy OZE (i IRENA) dodano znaną już informację, że 5 marca 2009 r. Stały Komitet Rady Ministrów zarekomendował projekt zmian Prawa energetycznego który wprowadza przepisy umożliwiające wprowadzenia biogazu do sieci a dodatkowym instrumentem wsparcia są świadectwa pochodzenia biogazu rolniczego. Jak wiec widać obecna polityka zaczyna sprzyjać raczej procesom fermentacji metanowej utylizacji biomasy, także odpadów organicznych mokrych. Może zatem na bazie wsparcia krajowego rynku rozwiniemy kiedyś nasze własne możliwości eksportowe w zakresie technologii biogazu ?

    OdpowiedzUsuń