niedziela, listopada 18, 2007

Małe jest piękne ale liczy się tylko duże, czyli o zbieraniu i porównywaniu danych nt. rozwoju energetyki odnawialnej w państwach członkowskich UE

Nie tylko wtajemniczeni wiedzą, że odnawialne źródła energii burzą rutynę i spokój statystyków energetyki, a w szczególności tej tradycyjnej, gdzie przynajmniej od strony podaży energii zbieranie danych jest względnie prostym zadaniem. Pomny jednak np. sprawy, sprzed kilku lat, z trudem wykrytego fikcyjnego zaraportowania wydobycia w jednej z krajowych kopalń kilkudziesięciu tysięcy ton węgla (bagatela) tylko po to aby uzyskać stosowane wtedy dopłaty do jednej tony, wiem że nawet jak dane już są to jest jeszcze problem ich wiarygodności. Statystyka energetyki odnawialnej to zdecydowanie trudniejsza sprawa; małe, rozproszone i trudne do monitorowania instalacje (w szczególności w przypadku produkcji zielonego ciepła), coraz powszechniejsze wspieranie produkcji zielonej energii i związana z tym pokusa nadużyć w szczególności w przypadku współspalania biomasy z węglem i produkcji biopaliw, brak kadr, struktur i środków na ciągłe badania statyczne w tym sektorze…. Są kraje które mimo trudności radzą sobie ze statystyką energetyki odnawianej, a za wzorcowe uchodzą statystyki energetyki odnawialnej w Austrii (oparte na zbieranych 2-4 razy rocznie kwestionariuszach zbieranych od dużych próbek indywidualnych i małych respondentów), czy w Niemczech (dzięki włączeniu przez rząd federalny, regionów/landów, instytutów naukowych oraz stowarzyszeń przemysłowych energetyki odnawialnej.

Zdecydowanie gorzej jest w nowych krajach członkowskich UE. Jeszcze przed poszerzeniem UE o kraje Europy Środkowo-Wschodniej, Komisja Europejska powołała specjalną grupę do weryfikowania statystyk energetyki odnawialnej ( w tym raportów rządowych) pod nazwą „Scientific Reference System for Renewable Energy and Energy End Use Efficiency”, której stałem się członkiem. Praca grupy jest koordynowana przez Wspólne Centrum Badawcze Komisji Europejskiej (JRC) w Isprze. Jedną ze stałych form działania JRC jest organizowanie co roku (jesienią, kiedy już zazwyczaj są znane wyniki statystyki energetyki za ubiegły rok) specjalnego spotkania statystyków i niezależnych ekspertów z nowych krajów członkowskich UE. Biorę udział w tych spotkaniach, bo po pierwsze statystyka energetyki odnawialnej jest nie tylko potrzebna, ale też nie musi być nudna, zwłaszcza wtedy gdy jest związana z monitorowaniem dobrze pomyślanych programów…. Aby jesienią zapewnić „dobry klimat”, JRC trafnie wybiera też miejsca kilkudniowych spotkań (nazywanych „renewable energy data gathering workshops”); zazwyczaj są ciekawe miasta w basenie Morza Śródziemnego…. Z tego tytułu w ubiegłym tygodniu kilka dni spędziłem w Stambule. Długo by można o Stambule (12 milionowe miasto) i o Turcji. Jest to kraj o jednym z największych potencjałów odnawialnych zasobów energii, w szczególności energii wiatrowej, wodnej i geotermalnej i jeden ze światowych liderów w wykorzystaniu kolektorów słonecznych, który mógłby to wnieść do UE, ale z „dobrodziejstwem inwentarza”; z ponad 70 milionami obywateli i tradycyjnym islamem, nawet jeśli silnie scentralizowana władza państwa (co właściwe dla wszystkich krajów azjatyckich) jest zorganizowana w sposób świecki. Jeśli chodzi o statystykę OZE, to jednak mnie jednak najbardziej ciekawiła sytuacja nie tyle w potencjalnych przyszłych krajach członkowskich, w szczególności w krajach bałkańskich i Turcji (w przypadku Turcji „potencjalne” to jak na dzisiaj, zbyt wiele powiedziane), ile w nowych krajach członkowskich UE.

Słuchając doniesień (country reports) nie trudno mi było poczynić dwie zasadnicze obserwacje:
a) istnieje olbrzymi rozziew pomiędzy rozwojem energetyki odnawialnej w nowych krajach członkowskich UE i w krajach stowarzyszonych, co ewidentnie dowodzi silnego wpływu całej UE i Komisji Europejskiej, bo jeszcze nie tak dawno obie grupy były na podobnym poziomie rozwoju i w ten sam sposób patrzyły na ten problem czy możliwości zwiane z OZE (przykrą i być może zbyt krzywdzącą konstatacją byłoby stwierdzenie, że gdyby nie bat UE, to nasze rządy nic w tej sprawie by nie robiły, ale takie myśl też przychodzą niestety),
b) nowe kraje członkowskie sporo robią w tym zakresie, ale częściej raczej kombinują „jak koń pod górę”: jak to zmniejszyć mniej lub bardziej rzekome obciążenia z tytułu rozwoju OZE niż jak wykorzystać to jako szansę (stare kraje UE częściej myślą o OZE w sposób pozytywny, choć i tu są oportuniści).
Ale jest też coraz więcej pozytywów w naszym regionie. Zdecydowanie najlepiej radzą sobie zarówno ze statystyką, jak i prawem oraz programami i strategiami na 2020r. małe kraje, takie jak Malta, Cypr (mają oddzielne strategie i konkretne programy rozwoju OZE), z tych trochę większych - Słowenia. W tych większych szwankuje koordynacja i brak spójności działań w odniesieniu do różnych podsektorów. Poprawiają się jednak statystyki jeżeli chodzi o energetyczne wykorzystanie biomasy (np. w krajach bałtyckich, czy na Słowacji). Zresztą kilka krajów ( w tym właśnie Słowacja) przygotowały w swoje plany działań w zakresie energetycznego wykorzystania biomasy ( w odpowiedzi na unijny „Biomass action plan” z 2005r.).

Ciekawe wieści dotarły z Bułgarii gdzie w czerwcu parlament przyjął kompleksową ustawę o odnawialnych źródłach energii (na wzór tej jaką mój zespól opracował dla polskiego rządu już w 2003 r., łącznie z ustawowo uregulowanym systemem zbierania danych statystycznych z tego sektora) oraz z Węgier, gdzie w marcu została przyjęta narodowa strategia rozwoju energetyki odnawialnej (na wzór tej polskiej z 2000r., niestety nie zaktualizowanej do dzisiaj), w której przewidziano też cel dla OZE na 2020r. w wysokości 15% (obecnie 4%), oraz z Rumunii, gdzie rząd zakontraktował opracowanie analogicznej strategii dla energetyki odnawialnej. Ciekawie i zupełnie inaczej niż w Polsce wyglądają też plany wykorzystania funduszy spójności UE na OZE. Wszystkie kraje wprowadziły na poziomie krajowych programów operacyjnych priorytety/działania związane z finansowaniem energetyki odnawialnej, ale jedynie Polska ograniczyła możliwość wsparcia minimalnym progiem/skalą pojedynczej inwestycji (przypominam, że krajowej administracji, aby nie mieć roboty z obsługą projektów, chodzi o minimum 5 mln Euro, podczas gdy w innych krajach ustanowiona jest górna granica i to zazwyczaj znacznie poniżej 5 mln Euro!). Pewnie warto się temu „wielkiemu” jakim jest Polska uczyć od tych małych, ale chyba bardziej pracowitych i roztropniejszych …

Wyzwaniem „statystycznym” na dalsze lata dla tej grupy ale i dla nowych krajów członkowskich UE, będzie dopracowanie się lepszego systemu zbierania danych o produkcji zielonego ciepła, a w szczególności jego wykorzystania, bo przyjęcie nowych celów rozwoju energetyki UE na 2020 zmusi rządy do raportowania już od 2010r. udziału wszystkich nośników energii (w tym właśnie głównie ciepła) w końcowym zużyciu energii. Podejrzewam, że przy naszej megalomanii łatwiej nam będzie zbudować elektrownię jądrową i kilkadziesiąt nowych bloków węglowych oraz kilka nowych rurociągów gazowych, a nawet tych kilka tych zbudowanych w ramach funduszy spójności UE wielkich parków wiatrowych, dużych elektrowni wodnych i wielkoskalowych instalacji produkcji biodiesla pierwszej generacji, niż doliczyć się tysięcy tych małych „zielonych” obiektów, zbudowanych przez zwyczajnych ludzi źródeł. To trochę tak jakby rząd nie wierzył w obywateli i małych przedsiębiorców, a jedynie ufał sobie i sam chciał „ręcznie” ojczyznę naszą uszczęśliwić, albo uchronić przed inwestycjami nieświadomych obywateli. Ot taka nasza, w dalszym ciągu trochę azjatycka natura, bo po co liczyć małe i liczyć na małe, jak liczy się tylko duże i łatwiej to policzyć i skontrolować?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz