Z uchwalaniem przepisów u progu kampanii wyborczej jest tak,
że zazwyczaj tumult informacyjny przesłania ich istotę. Obecna rządowa nowelizacji
ustawy o OZE przemknęła jakby bezrefleksyjnie przez Parament i okazuje się że tematem
OZE nie jest łatwo się pochwalić. Stosunkowo najszerzej o faktycznych lub na
razie domniemanych nowych instrumentach wsparcia i efektach nowelizacji można się
dowiedzieć w wywiadzie udzielonym przez Ministra Energii – Pana Krzysztofa
Tchórzewskiego portalowi Biznes Alert (link do rozmowy
z 9 sierpnia).
Wywiad w znacznej części dotyczy instrumentu wsparcia
adresowanego dla inwestujących w źródła fotowoltaiczne (tu stosunkowo najłatwiej
o sukcesy), który bynajmniej nie jest przepisem ustawy o OZE. Program „Mój
prąd” (faktyczne wsparcie) ogłoszony przez Premiera Morawieckiego jest „nakładką”
na przepisy regulujące w ustawie od 3 lat zasady rozliczania przez prosumentów nadwyżek energii do sieci w
formule tzw. opustów, które bynajmniej (też w rozumieniu wytycznych UE) pomocą
publiczna ani instrumentem wsparcia nie są. Do tej pory wsparcia na rzecz
prosumpcji osób fizycznych i samorządów udzielały
regionalne programy operacyjne (RPO) i tylko ta cześć systemu była pomocą
publiczną. Trudno też za wsparcie uznać samo dodanie do katalogu prosumentów
przedsiębiorców inwestujących w OZE (taką możliwość zapewnia im to nowa
dyrektywa o OZE), bez uwzględnienia istoty działania systemu opustów.
Czy można bowiem nazwać instrumentem wsparcia mechanizm
obrotu energią na rynku wg którego detaliczny odbiorca energii (przyłączony do
sieci niskiego napięcia) sprzedaje nadwyżki energii do sieci po cenie energii rynkowej
w hurcie (obowiązującej na zaciskach sieci wysokiego napięcia), a dodatkowo odbiorca
energii (regionalny monopolista) przy przejmowaniu nadwyżki energii
zagwarantował sobie ustawowo obniżkę ceny o 20-30% (tzw. upust)?
Trudno nazwać wsparciem usługę bilansowania prosumenta w
sytuacji gdy energia od prosumenta dostarczana jest do systemu w szczycie
zapotrzebowania - dokładnie wtedy gdy jej cena jest wyższa (najwyższa w
szczytach produkcji z instalacji PV) niż średnia cena energii w grupie taryfowej
i wtedy gdy niezużyta na miejscu cześć energii samoczynnie przepłynie do innego
odbiorcy w węźle (za co i tak spółka dystrybucyjna OSD dostaje zapłatę w
procesie taryfowania usługi dystrybucji).
A dołożenie prosumentowi przez OSD licznika inteligentny? –Tu i tak dyrektywa
UE o efektywności energetycznej obliguje do ich instalowania (powinno je mieć
80% odbiorców w 2020 roku, choć Ministerstwo Energii w procesie wdrażania
przepisu wydłuża w nieskończoność termin realizacji tego celu – ostatnio do
2026r.).
Minister Energii postrzega jednak że wspiera i stymuluje rynek
OZE do rozwoju:
(…)
w wyniku nowelizacji ustawy o OZE, zwiększy się liczba osób korzystających ze
wsparcia regulacyjnego OZE. Przed zmianami ustawy i rozszerzeniem katalogu
prosumentów istniał mechanizm wsparcia dla przedsiębiorców inwestujących w
mikroinstalacje OZE. Mechanizm ten bazował na cenie zakupu energii wynoszącej
100% ceny energii na rynku konkurencyjnym. Nie był to tak motywujący mechanizm,
jak bezkosztowe wsparcie typu prosumenckiego.
Aby lepiej zrozumieć o co tu chodzi w tej wypowiedzi (nie
wyjaśniono tego w ocenie skutków rządowego projektu uchwalonej regulacji) warto
przedstawić, na przykładzie fotowoltaiki wprowadzanej na rynek w wielu segmentach
rynku, gdzie faktycznie po obecnej nowelizacji ustawy o OZE mamy odczynienia z
instrumentami wsparcia OZE, a gdzie są jedynie pozory wsparcia oraz gdzie
technologia PV rozwijać się może bez wsparcia – schemat w postaci tabeli.
Schemat obrazuje dostępne po wejściu w życie ustawy „instrument wsparcia”
(nazwy kolorem niebieskim). Zielone pola wskazują
gdzie rozwija się rynek (intensywność zielnego tła obrazuje aktualną
atrakcyjność ekonomiczną inwestycji w danym segmencie rynku, ale z drugiej strony - z czasem - niebieskiego możne być szybko coraz mniej... ). Minister Tchórzewski w powyższym cytacie mówi o
instrumentach dla właścicieli mikroinstalacji
OZE (PV) oznaczonych na schemacie w wierszu 1 i kolumnach A, B, C, D.
Nowelizacja ustawy o OZE wprowadza możliwość skorzystania z rozliczenia z
opustami na rzecz spółek obrotu przez firmy (komórka 1C). Firmy inwestujące w mikroinstalacje do tej pory miały możliwość
korzystania ze sprzedaży nadwyżek energii po średniej cenie hurtowej określanej
co kwartał przez Prezesa URE (obecnie 242 zł/MWh) i nowelizacja takie rozwiązanie dalej dopuszcza (komórka 1D). Nie
można jednoznacznie stwierdzić które z podejść jest korzystniejsze gdyż
opłacalność zależy od konkretnych uwarunkowań danego przedsiębiorstwa, np.: (1)
system czasu pracy (system podstawowy 5x8, praca w ruchu ciągłym, system weekendowy,
nocny, system sezonowy itd.), który wpływa na współczynnik autokonsumpcji, (2) dynamiczny
profil zużycia energii elektrycznej, (3) cena zakupu energii czynnej i jej
relacja średniej ceny hurtowej, (4) ryzyko pojawienia się nadwyżek produkcji
energii w ciągu roku (365 dni) nad konsumpcją (i ich przepadnięcia w systemie
opustów).
W przypadku małego MŚP korzystającego z taryfy grupy C
różnica pomiędzy zawyżoną zazwyczaj cena jaką płaci za energią a średnią ceną
hurtową może pokryć koszty wymuszonego opustu (30%), ale dochodzą dodatkowe
ryzyka regulacyjne. Regulacje prosumenckie są nieprecyzyjne w sensie wykładni podatkowej
i dają pole do manipulacji, zawłaszcza ze stronty OSD: bilansowanie międzyfazowe,
bilansowaniu w taryfach wielostrefowych, przejmowanie nadwyżek po 365 dniach,
dążenie do taryf abonamentowych (prosument oszczędza energię z sieci ale
finansowo zyskuje coraz mniej).
Z podobnych powodów trudno wyrazić radość z wtłaczania w ramach uchwalonych przepisów spółdzielni energetycznych (wiejskich) do systemu opustów z jeszcze wyższymi opustami na rzecz sprzedawcy zobowiązanego, który będzie dokonywać ze spółdzielnią rozliczenia nadwyżek energii elektrycznej wprowadzonej do sieci potrącając sobie aż 40% (!) wolumenu.
Z podobnych powodów trudno wyrazić radość z wtłaczania w ramach uchwalonych przepisów spółdzielni energetycznych (wiejskich) do systemu opustów z jeszcze wyższymi opustami na rzecz sprzedawcy zobowiązanego, który będzie dokonywać ze spółdzielnią rozliczenia nadwyżek energii elektrycznej wprowadzonej do sieci potrącając sobie aż 40% (!) wolumenu.
Sprzedaż po cenie rynkowej dla większości przedsiębiorców
pracujących w systemie podstawowym jest
generalnie rozwiązaniem prostszym i logiczniejszym oraz pozwala na (niewielkie)
dodatkowe przychody. Samego zatem faktu poszerzenia definicji prosumenta (bez
zmiany zasad sprzedaży energii na bardziej korzystną) nie można uznać za system
wsparcia ani za dodatkową pomoc, czy też uczciwy i skuteczny sposób zwiększanie
liczby mikroinstalacji OZE.
Niestety fotowoltaika nie może, tak jak inne źródła i
technologie OZE o wielokrotnie mniejszym potencjale do których przedsiębiorcy
nie mają powszechnego dostępu, skorzystać z bezpiecznych (ograniczających widzimisię
koncernów energetycznych i ekspozycje na nadmierne ryzyka) systemów wsparcia w
postaci: gwarantowanej ceny zakupu określanej jako feed-in tariff (komórka
2D) oraz gwarantowanej premii feed-in premium (komórka 3D) i dlatego te
instrumenty nie wpływają na realizację przez Polskę celów w zakresie OZE na
2020 rok.
Minister Energii prezentując faktyczne lub domniemane - zwłaszcza
wobec prosumentów - dobre strony nowelizacji ustawy o OZE, nie zwrócił uwagi na
potencjalnie najważniejszy dla nich
efekt nowelizacji przepisów. Chodzi o delegacje ustawową (art. 4, ust. 14)
do wydania rozporządzenia w
porozumieniu z ministrem właściwym do spraw gospodarki (MPiT), w którym m.in. określone/doprecyzowane
zostaną: sposób dokonywania rejestracji oraz bilansowania, szczegółowy sposób
dokonywania rozliczeń prosumentów oraz udostępnienia danych pomiarowych. Jeżeli
to rozporządzenie zapewni stabilność prawną i faktyczną ochronę prosumentów nie
tylko przed ww. manipulacjami ale też przed skutkami bierności i obojętności (np. przed wyłączaniem instalacji PV w szczytach
ich produkcji w obliczu koncentracji mocy w węzłach sieci i wzrostu napięcia z
powodu braku inwestycji w infrastrukturę sieci niskiego napięcia i poprawy bilansowania
(np. DSR/DSM). Jest tu też miejsce na zobowiązanie OSD do wykonania oceny zdolności przesyłowych
określających możliwości przyłączania
nowych odbiorców i źródeł rozproszonych
na poziomie wszystkich stacji średniego
napięcia (z uwzględnieniem np. okresów
maksymalnego obciążenia w szczytach letnich i zimowych oraz jakości energii w miejscach
dostarczania). Poza tym rozprowadzenie daje szansę na to, aby szarą sferę
instrukcji ruchu sieci (tzw. IRIESD) do której nie ma dostępu prosument przenieść w sferę prawa na którego
stanowienie/zmiany ma jednak większy wpływ druga strona.
Ryzyko dla prosumentów i generacji rozproszonej podnosi też brak uwzględnienia generacji rozsianej i rozproszonej
jako scenariusza w polityce energetycznej. Minister Tchórzewski przyznał,
że „Mój prąd” (miliardowe, potrzebne ale uwaga: nieplanowane wsparcie) nie jest
komponowanie do projektu Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Ale jak widać
na powyższych schemacie (obszar w czerwonej obwolucie) jest wiele innych
obszarów generacji prosumenckiej, które ogóle nie były brane pod uwagę w pracach
nad politykę energetyczną, a będą odgrywać coraz większa rolę nie tylko w realizacji celów OZE na 2030 rok ale i w
energetyce. I nie dotyczy to tylko energii elektrycznej ale także
niedocenianego ciepła i chłodu z OZE. Takie
scenariusze są, np. „Krajowy Plan Rozwoju Mikroinstalacji Odnawialnych Źródeł
Energii do roku 2030” [link]
wskazujący na olbrzymi niewykorzystany potencjał zmniejszania kotów energii, ale
minister ds. energii takich „drobiazgów” (realny wg IEO potencjał 15 GW tylko prosumenckich PV w 2030 roku) nie widzi. Widzi za to najdroższe wielkoskalowe technologie, które "ogarnia".
Czy jest możliwe wiarygodne, odpowiedzialne i efektywne promowanie prosumentów i energetyki rozproszonej bez technologicznej mapy drogowej i subscenariusza w polityce energetycznej (i w KPIEK)? Oczywiście że nie. Ma to też kluczowe znacznie dla regulacji prosumenckich. Nowa dyrektywa o OZE (RED II) mówi np. że państwa członkowskie mogą stosować wobec prosumentów (niedyskryminacyjne i proporcjonalne) opłaty odnośnie wytworzonej energii elektrycznej z OZE w ich obiektach od 1.12. 2026 roku, ale tylko wtedy jeśli ogólny udział instalacji na własny użytek przekracza 8 % całkowitej zainstalowanej mocy elektrycznej w danym państwie członkowskim. Choćby dlatego potrzeby jest scenariusz i statystyka oraz wskazania co do polityki taryfowej w polityce energetycznej aby nie było zaskoczenia wzrostem kosztów na przełomie lat 2026/2027 i dalszego wzrostu ryzyka inwestycyjnego.
Czy jest możliwe wiarygodne, odpowiedzialne i efektywne promowanie prosumentów i energetyki rozproszonej bez technologicznej mapy drogowej i subscenariusza w polityce energetycznej (i w KPIEK)? Oczywiście że nie. Ma to też kluczowe znacznie dla regulacji prosumenckich. Nowa dyrektywa o OZE (RED II) mówi np. że państwa członkowskie mogą stosować wobec prosumentów (niedyskryminacyjne i proporcjonalne) opłaty odnośnie wytworzonej energii elektrycznej z OZE w ich obiektach od 1.12. 2026 roku, ale tylko wtedy jeśli ogólny udział instalacji na własny użytek przekracza 8 % całkowitej zainstalowanej mocy elektrycznej w danym państwie członkowskim. Choćby dlatego potrzeby jest scenariusz i statystyka oraz wskazania co do polityki taryfowej w polityce energetycznej aby nie było zaskoczenia wzrostem kosztów na przełomie lat 2026/2027 i dalszego wzrostu ryzyka inwestycyjnego.
Nie są instrumentem wsparcia uproszczenia administracyjne,
gdyż to się wszystkim, w tym prosumentom „po prostu należy” (jak mawia znajomy ekspert
od zasad pomocy publicznej) i jest wymogiem ex ante przepisów unijnych. Faktycznym
wsparciem dla prosumentów inwestujących w fotowoltaikę są instrumenty finansowe
i podatkowe, które nie wynikają z nowelizacji ustawy o OZE: są to programy „Mój
prąd” i znacząca ulga w podatku PIT (dla prosumentów indywidualnych – komórka
1A na schemacie) oraz gwarancja BGK
„Biznes MAX (dla prosumentów biznesowych, których w myśl dyrektywy
unijnej można nazwać autoproducentami –komórka 3D na schemacie). Nie są to
bynajmniej regulacyjne instrumenty wsparcia ministra ds. energii. Jedynym instrumentem wsparcia dla fotowoltaiki
w ustawie o OZE są aukcje, które także już na realizacje celów OZE nie wpłyną. Choć
wytyczne UE zalecają aby ogłaszać aukcje z 3 letnim wyprzedzeniem i choć to już III kwartał nikt nie wie czy w
ogóle lub jakie będą w przyszłym roku lub 2021 i czy jeszcze kiedykolwiek będą.
Choć minister ds. energii jako gospodarz ustawy o OZE dostał
narzędzie do szerokiego wprowadzania OZE na rynek i aktywnego korzystania z prawa i funduszy UE. W praktyce korzysta z tego
instrumentu w sposób, delikatnie mówiąc, niewystarczający, czasami wręcz ograniczając
rozwój niż go wspierając. Dlatego tak trudno jest stwierdzić, czy instrument
nazywany "instrumentem wsparcia" faktycznie służy rozwojowi OZE.
Słusznie Komisja Europejska w swoich uwagach do projektu Ministerstwa Energii zintegrowanego krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu w dniu 9 stycznia 2019r. zaleca aby [link] „(…) przedstawiony został wykaz wszystkich dotacji w dziedzinie energii, w tym w szczególności w zakresie paliw kopalnych, oraz podjętych działań, jak również planów stopniowego wycofywania tych dotacji” i jednocześnie domaga się, aby rząd zagwarantował „pełną realizację celu w zakresie energii z OZE na 2020 r. i zachowanie go jako poziomu bazowego od 2021 r.” oraz prosi o wyjaśnienie „w jaki sposób ten bazowy udział zostanie zrealizowany i utrzymany”. Ustawa o OZE, choć pod takim kątem była nowelizowana, tego nie zagwarantowała.
Warto też zwrócić uwagę, że np. tolerowana fotowoltaika (tym bardziej intensywnie blokowana energetyka wiatrowa), w obliczu galopady kosztów energii (nieoczkowany instrument wsparcia?) coraz śmielej wchodzi na rynek bez systemu wsparcia (w oparciu o skokowy wzrost indeksów cenowych na TGE). Jednocześnie aktywność inwestorów jest hamowana np. ręczną regulacją cen energii i niepewnością wynikającą z faktycznego braku szeroko zakrojonej polityki wobec OZE. Ustawa o OZE coraz słabiej wspiera, a reszta otoczenia regulacyjnego i polityki energetycznej coraz silniej blokuje. Dlatego tak trudno resortowi energii wykazać się realnymi sukcesami, ale jednocześnie tym bardziej trzeba docenić to co na polu fotowoltaiki i energetyki prosumenckiej udało się zrobić MPiT.
Słusznie Komisja Europejska w swoich uwagach do projektu Ministerstwa Energii zintegrowanego krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu w dniu 9 stycznia 2019r. zaleca aby [link] „(…) przedstawiony został wykaz wszystkich dotacji w dziedzinie energii, w tym w szczególności w zakresie paliw kopalnych, oraz podjętych działań, jak również planów stopniowego wycofywania tych dotacji” i jednocześnie domaga się, aby rząd zagwarantował „pełną realizację celu w zakresie energii z OZE na 2020 r. i zachowanie go jako poziomu bazowego od 2021 r.” oraz prosi o wyjaśnienie „w jaki sposób ten bazowy udział zostanie zrealizowany i utrzymany”. Ustawa o OZE, choć pod takim kątem była nowelizowana, tego nie zagwarantowała.
Warto też zwrócić uwagę, że np. tolerowana fotowoltaika (tym bardziej intensywnie blokowana energetyka wiatrowa), w obliczu galopady kosztów energii (nieoczkowany instrument wsparcia?) coraz śmielej wchodzi na rynek bez systemu wsparcia (w oparciu o skokowy wzrost indeksów cenowych na TGE). Jednocześnie aktywność inwestorów jest hamowana np. ręczną regulacją cen energii i niepewnością wynikającą z faktycznego braku szeroko zakrojonej polityki wobec OZE. Ustawa o OZE coraz słabiej wspiera, a reszta otoczenia regulacyjnego i polityki energetycznej coraz silniej blokuje. Dlatego tak trudno resortowi energii wykazać się realnymi sukcesami, ale jednocześnie tym bardziej trzeba docenić to co na polu fotowoltaiki i energetyki prosumenckiej udało się zrobić MPiT.