poniedziałek, lipca 08, 2019

Politycy poszukują pomysłów na transformację energetyki – fotowoltaika jest do wzięcia


Kampania wyborcza jeszcze się nie zaczęła, ale Zjednoczona Prawica wymyśliła sposób, aby zacząć dyskusję o transformacji energetyki. Pierwszą okazją do przetestowania pomysłów polityków na energetykę na kolejne 4 lata była  konwencja  programowa „Myśląc Polska”, która odbyła się  w Katowicach w dniach 5-7 lipca br. Prezes PiS Jarosław Kaczyński poszukiwał nowych zasobów wzrostu, które mają odnosić się do szybkiego rozwoju techniki.  Premier Mateusz Morawiecki wymienił transformację energetyki jako jeden z priorytetów jego ekipy i wskazał, że jest ona  szansą technologiczną i okazją do wykuwania technologii przyszłości i badań naukowych. Hasło jest potrzebne i nośne, tym bardziej, że obecnie polską energetykę (na tle zachodnich) trudno już nazwać czystą i tanią, a szczególnie innowacyjną też nie jest. Premier mówił o zmianie w energetyce, a nie o kontynuacji, czyli dostrzegł problem. O jaką zatem zmianę i o jakie technologie przyszłości chodzi?

Trzeba przyznać, ze PiS w obszarze „energia” generalnie zrealizował swój program z 2014 roku. W energetyce program nie obiecywał "renty innowacyjności" (jedno z ówczesnych haseł rozwoju gospodarczego). Energetyka z powodu strukturalnych zapóźnień w jej reformowaniu bazowała bardziej na "rencie zacofania", ale kontynuacja tego podejścia nie jest możliwa – pozostałoby bowiem tylko zacofanie. Z bardziej progresywnych ówczesnych haseł wyróżnić można deklarację, że „konsumenci uzyskają prawo produkowania w rozproszeniu energii elektrycznej w mikroinstalacjach (małe przydomowe elektrownie wiatrowe, fotowoltaika) na własny użytek i oddawania nadwyżek tak wytworzonej energii do sieci”, uzupełnionych propozycjami reform sektora obywatelskiego jako zadanie dla Ministerstwa Energetyki „zapewnienie wsparcia dla tzw. energetyki obywatelskiej (prosumpcji)". Ówczesne obietnice w tym progresywnym obszarze są w praktyce realizowane przez regiony (RPO) oraz od pół roku przez Ministrostwo Przedsiębiorczości i Technologii, które także koordynuje prace  Międzyresortowego Zespołu ds. Ułatwienia Inwestycji w Prosumenckie Instalacje Odnawialnych Źródeł Energii Elektrycznej (zarządzenie Premiera z lutego 2019r.)

Poszukiwaniu na konwencji  nowych zasobów wzrostu i technologii w energetyce poświęcono w sumie pięć paneli, w tym sesję plenarną (na której, siłą rzeczy, o technologiach nie było mowy, za to wiele o bezpieczeństwie energetycznym i zamrożonych cenach energii). Ponadto, były aż cztery panele: "Kogeneracja i ciepłownictwo", "Energetyka konwencjonalna i odnawialna", "Geopolityka energii" oraz, właśnie „Energetyka obywatelska i prosumencka”. Sesja planarna i pierwsze trzy panele zidentyfikowały energetykę jądrową, kogenerację oraz uznane za symbole nowoczesności, nowe bloki  węglowe (Opole, Jaworzno) jako pomysły technologiczne na transformację energetyczną. Ta część propozycji albo brzmi siermiężnie (nie porywa), albo stawia pytanie o wiarygodność (czego do tej pory Zjednoczonej Prawicy nie można było zarzucić).

Nie ulega wątpliwości, że każda z tych technologii z połowy XX wielu odnotowuje pewien postęp technologiczny, ale jest on raczej związany z dostosowywaniem się do norm środowiskowych i  norm bezpieczeństwa, co łącznie raczej podnosi koszty, niż je zmniejsza. Zarówno kogeneracja jak i energetyka jądrowa podnoszą koszty energii (wsparcie dla kogeneracji skończy się w 2025 roku, co dodatkowo wywoła wzrost kosztów). W latach 2021-2027 technologie te nie będą wspierane z funduszy UE, znajdą się też poza nowym ramowym program badań rozwoju UE. Trudno zatem, w tych przypadkach mówić o „wykuwaniu technologii przyszłości i badań naukowych” jak i o „zasobach wzrostu”. W przypadku energetyki jądrowej, która musiałaby być realizowana w niezwykle niekorzystnych uwarunkowaniach ekonomicznych (trudne czasy dla tradycyjnych koncernów energetycznych), politycy ryzykują też utratę wiarygodności. Wiarygodnie i innowacyjnie brzmi (w szczególności, o ile równolegle nastąpi rezygnacja z budowy elektrowni jądrowych) plan PGE budowy 2,5 GW mocy w farmach wiatrowych, ale to też perspektywa wychodząca poza przyszłą kadencję i ramy czasowe nowego programu wyborczego Zjednoczonej Prawicy.

Na inną technologię wskazał panel czwarty, na którym w kontekście nie tylko prosumenckim dyskutowana była technologia fotowoltaiczna. Ten rynek w polskiej energetyce od 3 lat rozwija się najszybciej zarówno jeśli chodzi o tempo wzrostu jak i przyrosty nowych mocy. Z uwagi na moce zainstalowane jeszcze w 2016 roku fotowoltaika była 5-tą technologią OZE, w 2017 roku 4-tą (przed biogazem). W br. osiągnie ok. 1,5 GW i przeskoczy moce zainstalowane w energetyce wodnej, a w 2020 roku  jej moce będą wyższe także od mocy źródeł wykorzystujących  biomasę. O ile ostatnie prognozy IEO się sprawdzą , już w 2020 roku moc instalacji PV w Polsce wyniesie 2,4-3,2 GW, a fotowoltaika stanie się pod względem mocy i kosztów drugą po energetyce wiatrowej technologią OZE, a obie technologie najtańszymi źródłami energii w Polsce. Będzie też pierwszą pod względem rocznych przyrostów mocy,  a Polska pod względem tempa rozwoju fotowoltaiki znajdzie się w pierwszej czwórce państw UE.

Fotowoltaika zajęła już 99% rynku prosumenckiego. Dominacja fotowoltaiki w tym segmencie wynika  m.in. z reakcji rynku na wzrost cen energii i dlatego (poza sektorem gospodarstw domowych z regulowaną ceną energii) coraz szybciej rozwija się dynamicznie w sektorze autoproducentów (prosumentów biznesowych). Ale największy przyrost mocy będzie miał miejsce  w segmencie farm fotowoltaicznych, które wkrótce będą produkowały energię taniej niż wynosi cena giełdowa energii. Także spółki państwowe zapowiedziały olbrzymie inwestycje w tym segmencie, w tym PGE 2,5 GW. Tauron, oprócz inwestycji w farmy PV rozwija produkty dla słonecznej energetyki prosumenckiej. Prezesi spółek potwierdzili, że fotowoltaika może doprowadzić do rewolucyjnych zmian na rynku energii, ale nawet, jeżeli stanowi ona wyzwanie dla tradycyjnych biznesów, to nie mogą tej technologii zignorować. Czy zatem politycy są świadomi tej zmiany na rynku i czy dostrzegą w technologii PV  szansę  także na sukces wyborczy? Czy też uznają, że energetyka nie potrzebuje zmian i może pozwolić sobie na dalszy wzrost emisji i kosztów (węgiel) lub kosztów i jednoczesnej zależności technologicznej i surowcowej (atom)?

Z tym dylematem nosili się politycy przed poprzednią kampanią wyborczą. Kampania wyborcza ‘2015 miała negatywny charakter, jeśli chodzi o OZE, a zwłaszcza źródła pogodowo-zależne. Koalicja PO-PSL zdecydowała się na walkę z prosumentami PV (polityków stymulowały wówczas w tym kierunku koncerny energetyczne), a część posłów PiS  na walkę z wiatrakami (licząc na korzyści polityczne, które zresztą okazały się wątpliwe). Okazało się, że prawo może wprawdzie wygrać z nowoczesnymi technologiami, ale tylko na krótko. Konwencja Programowa ‘2019 pokazała, że technologie pogodowo-zależne już nie są wrogiem, można się z nimi oswoić, a ich rozwój może być sposobem na pokonanie sprzeczności.

Skoro zdaniem polityków wprowadzenie rynku mocy, czyli inaczej mówiąc zapewnienie możliwości dalszego funkcjonowania energetyki węglowej i przychodów w formie opłaty mocowej do 2025 roku za „nic-nie-robienie” jest największym sukcesem (politycy podkreślali ten fakt na Konwencji), to jedynym logicznym uzasadnieniem tych niezwykle  kosztownych rozwiązań może być tylko szybki wzrost udziału mocy  nazywanych przez energetykę zawodową „niestabilnymi”. Bez nich, rynek mocy nie ma uzasadnienia, tak jak nie miałyby uzasadnienia unijne dopłaty obszarowe do ziemi rolnej odłogowanej o ile działanie takie nie niosłyby za sobą wzrostu bioróżnorodności i poprawy kultury rolnej i sytuacji na rynku. Opłata mocowa, która będzie już od przyszłego roku doliczana do rachunków za prąd powinna mieć jakieś uzasadnienie.  W sytuacji, gdy kurczy się rezerwa mocy, a operator systemu energetycznego co roku drży w szczytach letnich o pokrycie spowodowanych upałami ubytków mocy w elektrowniach cieplnych (pogorszeniem chłodzenia bloków i spadkiem ich sprawności) i gdy jednocześnie olbrzymim  problemów polskiej gospodarki stają się wysokie ceny energii - trudno byłoby uzasadnić promocję wrażliwej na stresy termiczne, niezwykle drogiej energetyki jądrowej o niespotykanie długich cyklach inwestycyjnych i jednocześnie powstrzymywanie rozwoju „szybkiej”, taniej i doskonale  sobie radzącej w szczytach letnich fotowoltaiki. W sposób prosty problem ten sformułował prezes Filip Grzegorczyk z Tauron, który przyznał, że OZE stają się tańsze i będą się rozwiać rynkowo, a energetyka węglowa może trwać dalej jedynie w układzie regulacyjnym (rynek mocy). Niech zatem trwa, ale niech odbiorcy energii, gospodarka i innowacje coś z tego mają. 

Na konwencji unikano argumentów typu „jak słońce nie świeci (lub wiatr nie wieje) to w domach nastąpi ciemność”. Nie było też nadmiernej krytyki rozwiązań niemieckich składających się na Energiewende, co wcześniej - przez zacietrzewienie ideologiczne - niepotrzebnie blokowało debatę o konieczność zmian w energetyce.  Politycy powoli oswajają się z myślą, że w ekonomice energetyki większe moce w systemie (wyższe CAPEX) są kompensowane niższymi kosztami eksploatacyjnymi (OPEX), a w efekcie OZE obniżają ceny  kosztów energii. Minister Energii mówił, że Polska jest na tyle bogata, że może zacząć pozwalać sobie na inwestycje w wysoki CAPEX. Prezesi państwowych spółek energetycznych potwierdzili „zielone zwroty” w swoich strategiach.  Pozytywne jest to, że burza mózgów na Kongresie Zjednoczonej Prawicy z udziałem ekspertów wskazała na brak w środowiskach tradycyjnej energetyki dalszej woli walki z technologiami i postępem technologicznym.

Dla polityka równie ważne, jak oczekiwania spółek państwowych powinny być nastroje i oczekiwania społeczne. Te są przez polityków regularnie badane i analizowane, i wiadomo że, OZE a w szczególności fotowoltaika cieszą się poparciem 90% społeczeństwa (2 razy wyższe wskaźniki, niż  w przypadku energetyki jądrowej, czy węglowej). Nie mniej, ważne powinno być zainteresowane rynku, którego uśpiony potencjał może być większy, niż populacja pracowników zatrudnionych w tradycyjnej energetyce i może służyć politykom w realizacji wskazanych na wstępie celów. Z pewnością politycy dostrzegają potencjał polityczny ruchu prosumenckiego, który rośnie od uchwalania tzw. poprawki prosumenckiej w ustawie o OZE z 20 lutego 2015 roku i nie został zdławiony pomimo takich zakusów. Wręcz przeciwnie, technologia fotowoltaiczna w sposób spektakularny zyskała ostatnio niezwykłe zainteresowanie społeczne, przede wszystkim ze strony inwestorów. 

Zainteresowanie w ujęciu czasowym hasłem „fotowoltaika” w Polsce  w ostatnich 5 latach (wg Google) rosło tak jak na poniższym wykresie (zainteresowanie jest równomiernie rozłożone na terenie całego kraju z lekka przewagą województw wschodnich).
Od czasu uchwalania ustawy o OZE zainteresowanie było „płaskie”, ale m.in. tegoroczne działania MPiT na rzecz energetyki prosumenckiej (wprowadzenie z początkiem roku ulg w PIT na inwestycje prosumenckie, zmobilizowanie sektora bankowego do wsparcia inwestycji prosumenckich  (PKO BP) i autoproducenckich/przemysł  (BGK), nie wspominając o czerwcowej publikacji „Raport PV’2019”, wyzwoliły lub pokazały olbrzymie zainteresowanie rynku. W tym samym czasie zainteresowanie hasłem „odnawialne źródła energii” rosło powoli, a  zainteresowanie hasłami  „energia” i „węgiel” (widoczne w zasadzie tylko na Śląsku) spadało. Takiego potencjału i oczekiwań rynku politycy nie powinni ignorować. 

Fotowoltaika doszła to tego etapu rozwoju, staje się w całej UE i może także w Polsce stać się atrakcyjnym politycznie (typowe „no regrets”) elementem programów wyborczych (znacznie bardziej gospodarczo i społecznie atrakcyjnym, niż inne dyskutowane na konwencji technologie) oraz kluczowym obszarem transformacji całej energetyki. Takie cechy fotowoltaiki jak elastyczność, modularność, dostępność oraz przyjazność (nawet w najbliższej odległości od użytkownika) oraz pokłady innowacyjności i niskie koszty dają możliwość zaangażowania wielu środowisk w jej rozwój i szerokiego „rozsmarowania” korzyści, a wcześniejsze hasło Prawa i Sprawiedliwości  „uwolnienia społecznej energii obywatelskiej” nabiera specjalnej treści (4 lata temu podobne hasła głosił tylko PSL, w tym roku będzie ich więcej). O szerokie i systemowe (we wszystkich segmentach energetyki i branżach gospodarki, w tym w rolnictwie) wprowadzenie fotowoltaiki do miksu energetycznego (co będzie wyzwaniem i wymagać będzie determinacji w przełamywaniu oporu) powinni zabiegać wszyscy politycy. Inaczej znów za 4 lata w bilansie działań w energetyce nie będą mieli się czym pochwalić.

12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo osób stawia właśnie na tego typu sposoby na energie ekologiczną. Firma https://el-san.pl oferuje takie instalacje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis, temat fotowoltaiki nie jest mi obcy bo niedawno sami z żoną zainwestowaliśmy w odnawialne źródła energii. Długo się wahałem ale udało nam się dzięki pomocy https://pvge.pl/ dostać dofinansowanie i jakoś to poszło. No na ten moment jesteśmy bardzo zadowoleni z tej decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  5. W jaki sposób dbacie w swoich domach o środowisko naturalne ? Fotowoltanika to bardzo ważny temat i jeżeli jestescie nim zainteresowani to polecam wejsc na stronę https://j8.pl/czy-fotowoltaika-sie-oplaca/ , aby dowiedziec sie kilku istotnych rzeczy .

    OdpowiedzUsuń
  6. W przypadku firm mozna zainteresować się białymi certyfikatami, można dostać dofinansowania itd.
    _________________
    https://hnl.pl/biale-certyfikaty.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Same reklamy żadnej opinij na temat artykułu

    OdpowiedzUsuń
  8. Akurat ja jestem zdania, że sama fotowoltaika jest niezwykle doskonałym pomysłem. Jeśli już ją posiadamy to również warto jest przeprowadzić audyt instalacji fotowoltaicznej. Fajnie o tym napisano na stronie http://www.digest.com.pl/jak-zrobic-audyt-instalacji-fotowoltaicznej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super publikacja! Stopniowo zmniejszam emisję CO2, stosując panele słoneczne od MIST.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki za tekst. Dbam o przyszłe pokolenia, więc chronię środowisko i wybrałem MIST, polecam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zainteresowanie panelami słonecznymi wzrosło, u mnie też fotowoltaika w Bydgoszczy cieszy się coraz większym zainteresowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy chodzi o wszelkiej maści sprawy związane z elektryką to na pewno bardzo ważnym jest to aby wiedzieć komu takie prace zlecać. Akurat ja jestem bardzo zadowolona ze współpracy z elektrykiem https://elektryka.wroclaw.pl/ co jest zazwyczaj bardzo dobrym rozwiązaniem.

    OdpowiedzUsuń