Minister Energii zapowiedział, że Elektrownia Ostrołęka będzie ostatnią nową elektrownią węglową w Polsce i że powstaną 4,5 GW w nowych blokach elektrowni jądrowych. Wiceminister energii zapewniał że atom znajdzie środki (75 mld zł), a model finansowy wykorzystujący środki krajowe „będzie zaskakujący”. PGE poinformowała o porzuceniu pomysłu budowana w Elektrowni Dolna Odra nowego bloku węglowego i budowie blogu gazowego. Prezes PGNiG zapowiedział, że dzięki inwestycjom w dostawy gazu i faktowi, ze gaz w UE jest tani, po 2022 roku możemy całkowicie zrezygnować z odbierania rosyjskiego gazu. Podczas Forum największy inwestor na świecie w zielona energetykę - Europejski Bank Inwestycyjny (EBI) udzielił kredytów w wysokości prawie 1 mld euro na strategiczne inwestycje w sektorze energetyki i w sektorze naukowo-badawczym oraz przeznaczył dla Grupy Energa 250 mln euro na modernizację i rozbudowę sieci dystrybucji energii elektrycznej w północnej i środkowej Polsce. Suma tych informacji sprowokowała red. Jakubika z portalu Biznes Alert (BA) do postawienia tezy o dokonanym w Krynicy zwrocie w polityce energetycznej Polski. Choć dewaluacja haseł politycznych i wiarygodności zapowiedzi w energetyce postępuje to faktycznie w komunikatach widać chęć wycofania się z dotychczasowej twardej węglowej narracji. Ale jednocześnie brakuje jaśniejszej wizji co dalej, tym bardziej, że wyartykułowana opcja gazowa (niestety kosztowna) na bazie uniezależnienia się od Rosji może spotkać się po 2020 roku nieoczekiwanie z niską ceną gazu z Rosji. Tak naprawdę Polska może w pełni kontrolować tylko ceny energii z OZE.
Wśród przedstawicieli
rządu i spółek toczyła się też równoległa dyskusja o elektromobilności, innowacyjności,
start-upach (zasadniczo bez udziału start-upów) ale bez wchodzenia w kluczowe kwestie
konieczności zmiany krajowego struktury miksu energetycznego. Samo
mówione o innowacyjność w państwowych koncernach węglowych to taki sam oksymoron,
takie jak „żywy trupy” czy „pracowite lenistwo” (może te kąśliwe przykłady w odniesieniu do spółek, nie są w tym
przypadku całkiem abstrakcyjnymi?). Modele biznesowe monopoli energetycznych nastawione
są bowiem na walkę o regulacje chroniące tradycyjne zasoby wytwórcze (w Polsce regulacje
tworzone są przez właściciela monopoli), utrzymanie masowego klienta i lub „efekt
skali” w infrastrukturze dystrybucji energii.
Jedyną w relacjach BA z Krynicy
spółką, która dostrzegła przyszłą rolę OZE były Polskie Sieci
Elektroenergetyczne (PSE) - firma na wskroś państwowa która w swojej strategii wprowadziła pewne
możliwości w tym zakresie jaki i dostrzegła ograniczenia i zagrożenia obecnej (dotychczasowej)
polityki. Dyrektor Andrzej Kaczmarek zarządzający Centralną Jednostką
Inwestycyjną PSE wyraził nadzieję, że w końcu prosumenci okażą się policzalnym
zjawiskiem i że trzeba zadać sobie pytanie czy przyszłym pokoleniom pozostawimy
dotychczasową (niepasującą do OZE, systemów rozproszonych i elektromobilności) infrastrukturę
wytwórczą i dystrybucyjną (idą na nią
olbrzymie środki UE, pod hasłem nowych przyłączeń OZE do sieci, choć faktycznie
pod dystrybucje energii z centralnej elektrowni – przy. aut.) jako koszty
osierocone. Dyrektor Kaczmarek bodajże
jako jedyny panelista zwrócił też uwagę że innowacje w spółkach skarbu państwa,
to co najmniej duże wyzwanie z uwagi awersję managerów tych właśnie spółek do ryzyka
i niewielkie szanse na sukces.
Pytanie o koszty osierocone jako skutki z nietrafionych
decyzji spółek, wymuszanych przez polityków jest jak najbardziej zasadne, bo
politycy nie płacą sami za przyszłe straty. To firmy (ich udziałowcy) mogą
zapłacić w odpisach, a odbiorcy energii w
taryfach. Uczestnicy debat z Europy Środkowo-Wschodniej pokazali, że u nich
zwrot już się dokonał i choć nie jest jeszcze widoczny zwrot ku OZE, to wiadomo
gdzie idą. Przynajmniej starają się poruszać w ramach polityki UE i wskazują na
znacznie większą role sektora prywatnego.
Wiceminister przemysłu Czech, Lenka Kovacovska mówiła o tym, że wszelkie
dyrektywy z Brukseli muszą być uzasadnione rynkowo. – Nasz rząd, mówiła mister (można
dyskutować czy tak jest w istocie) nie posiada spółek (państwowych), więc
patrzy zgodnie z ich perspektywą. Wy (Polska) macie całkiem inny rynek i inne
podmioty - dodała.
Czechy mają tak jak Niemcy, regulacyjne i rynkowe, a nie „właścielskie”
podejście do energetyki i w obecnych czasach decentralizacji i rewolucji
technologicznie w energetyce jest to jedyne rozsądne podejście. Przedstawiciel
czeskiego regulatora mówił wprost że Czechy będą szykować się na nowy model
energetyki, ponieważ energetyka oparta na węglu brunatnym „dokona żywota” w
2024 roku. Także przedstawiciel węgierskiego regulatora mówił o zakończeniu wykorzystania
węgla w energetyce (wykorzystania jego zasobów na potrzeby chemii) i zastąpienia
go gazem.
Wielkimi nieobecnymi na Forum, bez których całą dyskusja o
energetyce musiała być co najmniej ułomna lub wręcz prowadzić na manowce byli: przedstawicie KE, krajów unijnej 15-ki, w tym
zwłaszcza Niemiec (gościem był dyrektor
z niemieckiego Stowarzyszenia Importerów Węgla, który materializował nasze
nadzieje na eksport węgla, którego nie mamy i którego Niemcy nie będą wkrótce
potrzebować), organizacje małych i średnich przedsiębiorców, samorządy. Wtedy
gdy UE finiszuje z Pakietem zimowym i jasną proklimatyczną zdecentralizowaną i
innowacyjną strategią energetyczną do
2030 roku, która zmienia obraz energetyki której podstawą ma być OZE, polskie
koncerny dyskutują o tym jak będą organizować akwizycję staru-upów w oderwaniu od przyszłego miksu czy strategii energetyki, bo politycy
z konferencji na konferencję proponują różne rozwiązania. Nietrudno jednak
zauważyć że sojusz oparty na sponsorowanej promocji wzajemnych usług państwa i spółek „wypycha”
tych nieobecnych uczestników z debaty publicznej (jako niewygodnych), a jednocześnie
pod naciąganym szyldem patriotyzmu gospodarczego tworzy problemy w innym
obszarach polityki państwa, w szczególności w obszarze polityki zagranicznej i
regionalnej.
Prezydent Andrzej Duda oraz Marszałek Sejmu Marka
Kuchciński w swoich wystąpieniach próbowali osłabić deklarowaną w resorcie energii antyunijność polityki
energetycznej i podjęli wysiłek odejścia
od negatywnych narracji w stosunkach z UE i Niemiec. Jednym z powodów mogło być
to, że w trakcie trwania Forum okazało się, że Polska (ze Słowacją i Węgrami) przegrały
w Trybunale Sprawiedliwości UE skargę o
mechanizm realokacji uchodźców i można się spodziewać kolejnych działań UE i
KE, które dotkną nas finansowo i jeszcze bardziej osłabią politycznie na forum Wspólnoty. Na
domiar złego, za problemem uchodźców skrywa się inny problem - zmian klimatu,
za które polska energetyka w coraz większym wymiarze odpowiada. Energetyczny sojusz
państwach spółek i państwa zaczyna przysparzać coraz więcej problemów samemu
państwu. Przed zakończenie Forum w Krynicy spółki ogłosiły kolejny ryzykowny
projekt oparty na związkach personalnych z politykami i wzajemnie świadczonych
interesach. Chodzi o zaangażowanie Polskie Fundacji Narodowej - w której znalazły
się wszystkie sztandarowe energetyczne spółki skarbu państwa, która statutowo miała
sławić polską markę i Polskę
zagranicą - we finansowanie kampanii, która będzie rozgłaszała światu, że polski
sędzia to synonim niesprawiedliwości. Nie
odbierając prawa do działań powołanej w imię szczytnych idei Fundacji, należy
wątpić czy tak pomyślana kampania zachęci zagranicznych inwestorów do
inwestycji w naszym kraju, a inne państwa do współpracy.
Czy Ministerstwo Energii, skarb państwa i jego spółki są w
stanie rozwiązać kluczowe problemy energetyki bez dialogu UE, bez sektora prywatnego,
bez szerszej debaty i zaangażowania parterów? Można sobie wyobrazić, że UE
poszła swoją drogą i postanowiła już dalej nie zajmować się Polską, i to
tłumaczy nieobecność na Forum jej wysokich przedstawicieli. Ale szczególnie w tej
sytuacji widoczny jest brak uczestnictwa w debacie przedstawicieli MŚP, lokalnego biznesu czy niezależnych
ośrodków myśli o energetyce w szerszej perspektywie niż tylko interes spółek
skarbu państwa.
Z przyczyn co najmniej niecodziennych (temat odrębny, sam w sobie) nie wziąłem udziału w debacie Forum poświęconej nowym technologiom w energetyce i dlatego
pozwolę sobie na komentarz do pewnego stwierdzenia na panelu, które ilustruje
szerszy problem. Inspiracją jest przeprowadzona tamże krytyka naszego zachodniego sąsiada za niedostatek innowacyjności u faktycznie największej
potęgi technologicznej w energetyce. Zarzut braku innowacji ma rzekomo wynikać z tego, że zainstalowanie tamże 1,7
mln urządzeń OZE u prosumentów i znaczącej
ilości farm wiatrowych doprowadziło do przesyłania zielonej energii niemieckim odbiorcom przez polskie sieci (tzw. przepływy karuzelowe). Niby to prawda
(przynajmniej jeśli chodzi o farmy wiatrowe), ale ta prosta konstatacja doprowadziła
do wniosku, że … realnie to Niemcy są
zapóźnione technologicznie, a to wydaje się już zdecydowanie zbyt daleko
idącym wnioskiem. To bowiem nie dyrektywne kierowanie spółkami skarbu państwa na
doraźne zamówienie polityczne wymusza trwałe innowacje i odpowiedzialne inwestycje, ale rynek, który generuje prawdziwe innowacje technologiczne.
Niemcy już 20 lat temu rozpoczęły prawdziwą rewolucje w energetyce i rozwinęły zdecentralizowaną
technologie burzącą, opartą na OZE, i jeżeli stwarza ona realny problem to wkrótce
pojawi się i realne rozwiązanie. Racje ma minister Michał Kurtyka, który w
trakcie debety powiedział, że innowacyjność jest procesem, w którym zasadniczą
rolę odgrywają kultura, środowisko, ekosystem – czynniki sprzyjające
powstawaniu czy wdrażaniu nowych rozwiązań. Ale innowacyjności najbardziej
sprzyja stabilność rozumiana jako spójność polityki i prawa, w tym zgodność z
polityka unijną i trendami światowymi. To dlatego Niemcy inwestują w nowe
technologie energetyczne, a przede wszystkim w produkcję urządzeń dla
energetyki bo to produkcja urządzeń, a nie energii jest miernikiem innowacji
technologicznych. A tymczasem wg GUS w polskiej energetyce, pomimo olbrzymich
środków UE, liczba inwestycji w produkcje urządzeń elektrycznych (w pierwszym
półroczu 2017 ponownie obniżyła się aż do 55% w stosunku do analogicznego
okresu sprzed roku, już i tak bardzo złego dla inwestycji w energetyce. W
dodatku wartość inwestycji w wytwarzanie energii także spadła w tym samym
czasie do 83%. Innowacje i inwestycje w
Polsce coraz gorzej wyglądają nawet na papierze,
ale ciągle dobrze wypadają jedynie na konferencjach.
Uznaję znaczenie państwa i państwowych sponsorów w energetyce i konieczność ich uczestnictwa w poważnej
debacie publicznej, w tym w Forum Ekonomicznym w Krynicy. Ale, po przekroczeniu pewnego poziomu upolitycznienia, im mniej polityki
w energetyce tym lepiej, a mecenat i sponsoring nie mogą prowadzić do prezentacji
innych poglądów i ograniczania udziału innych, mniejszych uczestników rynku w
ramach autocenzury lub (co gorsze) cenzury ekonomicznej lub wręcz instytucjonalnej.
Będę zabiegał u organizatorów Forum aby w przyszłym roku bardziej wyważyć proporcje mówców i szerzej ukierunkować
debatę na kwestie unijne i na pominiętą w tym roku rolę MŚP w energetyce i w
innowacjach.
Pragnę pogratulować i podziękować portalowi Biznes Alert za wszechstronną i dogłębną
relacje i interesujące materiały z Form w Krynicy, na
których się oparłem. Mając tak szerokie materiały źródłowe mogłem się skupić na istocie debaty i z perspektywy zobaczyć więcej niż nawet jako aktywnych uczestnik wybranych tylko paneli. Zachęcam do zapoznania się z
syntetycznym raportem (i dalszymi linkami).