W ramach POiŚ dofinansowanie w wysokości nawet do 85% wydatków kwalifikowanych, przy projektach do 15 mln Euro można uzyskać na budowę źródeł energii (łącznie z przyłączeniem do sieci elektroenergetycznej lub ciepłowniczej) wykorzystujących:
- energię wiatru (powyżej 5 MWe)
- biomasę (powyżej 5 MWth/MWe)
- biogaz (powyżej 1 MWe)
- wodę (powyżej 5 MWe)
- energię promieniowania słonecznego (powyżej 2 MWe/MWth)
- energię geotermalną (powyżej 2 MWth).
Od ogłoszenia przez ME koncepcji rozwoju klastrów energetycznych w lutym 2016 roku i wpisania ich w ramy ustawy o OZE w czerwcu 2016 roku oraz od przekazania szeregu informacji medialnych, że rząd i samorządy (RPO) na klastry przeznaczą ponad 0,5 mld PLN, w Polsce powstały 60 inicjatyw klastrowych (dane szacunkowe na koniec czerwca br.), najwięcej w województwach małopolskim, dolnośląskim, pomorskim. Rozwinięto ambitne, innowacyjne koncepcje, które w znacznej części wymagałyby dotacji. Okazuje się, że zasadniczą formą wsparcia dla energii elektrycznej z OZE będą instrumenty zwrotne, ale wątpliwości jest znacznie więcej.
Problematyczna koncepcja
klastrów i zasady ich finansowania
W sprawie klastrów energii, jako niespotykanej wcześniej i zagadkowej koncepcji, odbyły się spotkania komisji sejmowych, opracowano ekspertyzę im poświęconą (link do jej analizy). Rodzi się zatem pytanie oczywiste jak teraz, już w praktyce, na tle standardowych (już wcześniej sprawdzonych) procedur inicjatywy klastrowe będą finansowane i jak niemały trud tworzenia klastrów, w tym zawierania tzw. porozumień klastrowych przełoży się na mierzalne efekty gospodarcze i środowiskowe.
ME domagało się trybu pozakonkursowego wyboru projektów klastrowych. W czasie czerwcowej konferencji w ME nt. klastrów przedstawiciel Komisji Europejskiej (link do prezentacji), poza tym że wskazał na niewielką ilość środków z POIŚ 2014-2020 już wydatkowanych na zielone technologie -tylko 0,1% alokacji, (docelowo ma to być 20% całkowitego budżetu UE dla Polski) stwierdził, że projekty realizowane w klastrach należy potraktować jako pilotaż, natomiast zasadnicza część alokacji powinna bezzwłocznie zostać rozdysponowana w ramach "tradycyjnych" konkursów na produkcję energii elektrycznej lub ciepła z OZE, tak jak to oryginalnie było planowane. Stanowczo zarekomendował wyłącznie konkursowy tryb wyboru przy zapewnieniu jasnych i obiektywnych kryteriów wyboru. KE stawia też pytania dotyczące niezrozumiałej dla niej koncepcji klastrów w procesie notyfikacji ustawy o OZE.
Czytając treść ogłoszonych już konkursów (tylko na tym się opieram) można dojść do wniosku, że obiekcje zgłaszane KE nie zostały uwzględnione, a przynajmniej w efekcie końcowym ME (oceniając po praktycznych skutkach obecnych zapisów konkursowych) postawiło na swoim. Trzeba mieć nadzieję, że w tym sporze nie ma tu ryzyka po stronie inwestorów, ale już teraz wypada zadać kilka pytań.
Tylko na pierwsza rzut oka wydawać się może, że wg kryteriów konkursu zorganizowanego przez NFOŚiGW, spośród trzech ścieżek oceny projektów najwięcej punktów (produkcja ciepła, energii elektryczne i klastry energii) zbiorą inicjatywy klastrowe i wygrają z konkurencji z pojedynczymi projektami. Poniższa tabela zestawia kryteria merytoryczne i horyzontalne (są jeszcze formalne) i maksymalną możliwą do zdobycia punktację wg każdej ze ścieżek:
Oczywiście można się
czepiać struktury kryteriów, np. tego, że podwójnie i cząstkowo ocenia się
efektywność ekonomiczną (nakłady na MW i na MWh) zamiast koszt energii LCOE z
systemu, brak kompleksowej oceny kosztów redukcji emisji gazów cieplarnianych
czy brak preferencji dla tych, którzy spełnią koteria techniczne, a zawnioskują
o niższe dofinansowanie. Kryteria
nie są obiektywne, ani logiczne, ale jak można zrozumieć zostały w drodze
konsensusu zatwierdzone przez Komitet Sterujący i wnioskodawcy musza się w nich
odnaleźć.
Konkurs szansą dla ciepłownictwa
Punktacja zachęca do aplikowania po projekty i
klastry ciepłownicze. Tu bowiem dofinansowanie udzielane jest przede wszystkim
w formie dotacji (pomocy zwrotna dotyczy projektów związanych z produkcją
energii elektrycznej lub produkcją energii elektrycznej i cieplnej łącznie). Na
korzyść ciepłownictwa przemawia też to, że w systemie oceny projektów przy produkcji ciepła są najmniejsze
wymagania dotyczące gotowości realizacyjnej projektów i dość logiczne, proste
zasady oceny. Wydaje się, że postawienie na zielone ciepło w POIŚ jest to dobry
pomysł, o ile rząd w ramach ustawy o OZE będzie organizował częste aukcje (które nie powinny być
łączone z dotacjami) i
kontraktował odpowiednie wolumeny na energie elektryczną z OZE.
Tego typu programy z silnym komponentem innowacyjnym w innych krajach doprowadziły w UE do powstania ponad 250 instalacji ciepłowniczych OZE (głównie energia słoneczna) z sezonowymi magazynami ciepła i z pokryciem nimi zapotrzebowania na ciepło w zakresie 5-50% oraz wspierały przejście na efektywne energetycznie ogrzewanie niskotemperaturowe. Tego typu rozwiązania na rzecz budowy nowych zielonych mocy i poprawy bilansowania ale bez wzrosty produkcji ciepła, budowane w UE coraz częściej bez dotacji (zazwyczaj wystarczy korzystny kredyt komercyjny lub instrument zwrotny), analizowane są w ramach projektu SDHp2m – Słoneczne systemy ciepłownicze - więcej pod tym linkiem. Nie można bowiem ze środków publicznych wspierać modeli biznesowych w ciepłownictwie nastawionych na sprzedaż większej ilości ciepła.
Jako przykład warto podać nowy program niemieckiego Ministerstwo Gospodarki, które w lipcu br. ogłosiło analogiczny nowy program wsparcia i konkurs dla projektów ciepłowniczych i kogeneracyjnych pt. "Pilotażowe projekty instalacji ciepłowniczych 4.0", w którym aby uzyskać dofinansowanie, sieć ciepłownicza musi dostarczać min. 50% ciepła ze OZE lub ciepła odpadowego. Na etapie już realizacji inwestycji, projekty mogą uzyskać tamże wsparcie do 50% całkowitych kosztów. Dodatkowo można uzyskać premię uzależnianą do efektywności kosztowej, która możliwa jest tylko wtedy, gdy cena ciepła spadnie poniżej 10 centów/kWh. W konkursie długoterminowe magazyny ciepła współpracujące np. z wielkowymiarowymi polami kolektorów słonecznych (w takich układach same pozwalają na pokrycie 50% zapotrzebowania odbiorców przyłączonych do systemu ciepłowniczego ) są uważane za standard, są bowiem o trzy rzędy wielkość tańsze od magazynów elektrycznych. Ale takie rozwiązania o dużym ryzyku technicznym i rynkowym nie powstaną bez postawienia w konkursie na innowacje i ambitne cele.
Tego typu programy z silnym komponentem innowacyjnym w innych krajach doprowadziły w UE do powstania ponad 250 instalacji ciepłowniczych OZE (głównie energia słoneczna) z sezonowymi magazynami ciepła i z pokryciem nimi zapotrzebowania na ciepło w zakresie 5-50% oraz wspierały przejście na efektywne energetycznie ogrzewanie niskotemperaturowe. Tego typu rozwiązania na rzecz budowy nowych zielonych mocy i poprawy bilansowania ale bez wzrosty produkcji ciepła, budowane w UE coraz częściej bez dotacji (zazwyczaj wystarczy korzystny kredyt komercyjny lub instrument zwrotny), analizowane są w ramach projektu SDHp2m – Słoneczne systemy ciepłownicze - więcej pod tym linkiem. Nie można bowiem ze środków publicznych wspierać modeli biznesowych w ciepłownictwie nastawionych na sprzedaż większej ilości ciepła.
Jako przykład warto podać nowy program niemieckiego Ministerstwo Gospodarki, które w lipcu br. ogłosiło analogiczny nowy program wsparcia i konkurs dla projektów ciepłowniczych i kogeneracyjnych pt. "Pilotażowe projekty instalacji ciepłowniczych 4.0", w którym aby uzyskać dofinansowanie, sieć ciepłownicza musi dostarczać min. 50% ciepła ze OZE lub ciepła odpadowego. Na etapie już realizacji inwestycji, projekty mogą uzyskać tamże wsparcie do 50% całkowitych kosztów. Dodatkowo można uzyskać premię uzależnianą do efektywności kosztowej, która możliwa jest tylko wtedy, gdy cena ciepła spadnie poniżej 10 centów/kWh. W konkursie długoterminowe magazyny ciepła współpracujące np. z wielkowymiarowymi polami kolektorów słonecznych (w takich układach same pozwalają na pokrycie 50% zapotrzebowania odbiorców przyłączonych do systemu ciepłowniczego ) są uważane za standard, są bowiem o trzy rzędy wielkość tańsze od magazynów elektrycznych. Ale takie rozwiązania o dużym ryzyku technicznym i rynkowym nie powstaną bez postawienia w konkursie na innowacje i ambitne cele.
Mało ambitne cele konkursu i pytania bez odpowiedzi
Wszystko byłoby znacznie prostsze i paradoksalnie nawet bardziej innowacyjne, przynajmniej jeśli chodzi o szansę na rozwój innowacyjnego ciepłownictwa, gdyby nie "innowacyjna nakładka” na POIŚ w postaci klastrów. Regulamin konkursu mówi, że po ostatecznej ocenie projektów kolejność na liście rankingowej będzie ustalona według liczby punktów uzyskanych przez projekt, odrębnie dla projektów dotyczących produkcji energii cieplnej i odrębnie dla projektów dotyczących produkcji energii elektrycznej lub produkcji energii elektrycznej i energii cieplnej (bez odrębnej listy dla klastrów), zaczynając od punktacji najwyższej.
Jednak regulamin konkursu POIŚ, mówi też, że projekty (nawet jak składane odrębnie na produkcję ciepła i energii elektrycznej) dotyczą inwestycji w instalacje OZE realizowane w ramach porozumień klastrowych, a podmiotami uprawnionymi do ubiegania się o dofinansowanie są koordynatorzy lub członkowie klastra energii. Procedury się wydłużają, a wnioskować o dofinansowanie na budowę OZE do wytwarzania ciepła i energii elektrycznej mogą zatem tylko klastry, które wcześniej uzyskają certyfikat KE, co ociera się o tryb pozakonkursowy i potwierdza prewencyjnie zgłaszane obawy KE. Powstaje pytanie czemu mają służyć dodatkowe kryteria oceny klastrów, skoro one i tak muszą przejść weryfikację na etapie certyfikacji? Czy będą wobec nich stosowane potrójne, łączne kryteria oceny: dla źródeł ciepła, dla energii elektrycznej i (jeszcze raz) dla klastrów? Czy być może kryteria dotyczę klastrów są tylko kierunkowe, informacyjne, ale niewiążące?
Wypada zatem bliżej zapoznać się z treścią dodatkowego konkursu ME na pozakonkursowe tryb (oficjalnie w celu „wymiany doświadczeń i promocji dobrych praktyk”) dopuszczenia klastrów do konkursu POiŚ. ME stawia pięć kryteriów merytorycznych, w tym kryteria jakościowe: SWOT strategii klastra, zgodność strategii rozwoju klastra energii z obowiązującymi miejscowymi dokumentami strategicznymi i planistycznymi, lokalny jego charakter (wykorzystanie lokalnych zasobów) i bardziej kontrowersyjne kryteria ilościowy określone: określenie zapotrzebowania klastra na energię oraz wykazanie minimalnego udziału energii z OZE.
W szczególności ME wymaga, aby w ramach realizacji całej, długoterminowej strategii co najmniej 50% zapotrzebowania klastra na ciepło albo 30% zapotrzebowania na energię elektryczną pokrywane było przez wytwórców będących członkami klastra energii (uzyskanie wartości opisanych w ramach kryterium powinno być przewidziane). Co w sensie prawnym znaczy słowo magiczny już w Polsce i ulubiony przez ME spójnik „albo” (ostatnio bulwersował w projekcie nowelizacji ustawy o realizacji inwestycji wiatrowych, bo powoduje, że nie byłoby zdefiniowania odległości elektrowni wiatrowych od zabudowań)?
Cel 50% dla ciepła wydaje się być akceptowalny, cel 30% dla energii elektrycznej jest nazbyt zachowawczy. Przy takich kryteriach/założeniach nie ma kryterium kosztowego, ani zachęt do ograniczania zużycia energii ani też specjalnych motywacji do magazynowania energii. Może to być problem dla bardziej ambitnych klastrów, ale też tych które zgodnie z celami POIŚ stawiają na OZE. ME wymaga bowiem aby „co najmniej 15% energii zużywanej przez członków klastra energii było produkowane z OZE (lub co najmniej 20% zużywanej energii jest produkowane w kogeneracji lub jest ciepłem odpadowym (łącznie)”. Nie wiadomo jak i czy spełnienie tych kryteriów będzie faktycznie weryfikowane. Trudno nazwać jednak także to kryterium ambitnym, jeżeli Polska już w 2020 roku ma mieć 15% energii z OZE, a średnia unijna w 2030 roku ma wynosić minimum 27%.
Mało ambitne cele na OZE powodują, że gro środków przeznaczanych pierwotnie (zgodnie z Umową Partnerstwa z UE) na OZE pójdzie na paliwa kopalne, a nawet nie na magazyny energii. Po co bowiem łączyć rożne źródła i budować magazyny energii dla źródeł pogodowo-zależnych jeżeli chodzi o stosunkowo niskie udziały pokrycie potrzeb własnych i niski cel udziałów energii z OZE?
Łatwo zauważyć, że kryteria dotyczące klastrów są nie tylko mało ambitne, ale też nieprzejrzyste i raczej nie ukierunkowane na rozwiązania innowacyjne. Dziwnie wygląda zwłaszcza kryterium które ma wspierać osiągnięcie ww. 30-50% pokrycie potrzeb mówiące o tym, że wnioskodawca (poza wizja rozwoju klastra) powinien przed Komisja Oceniającą „wykazać się determinacją do realizacji przedsięwzięć”. Wnioski o wydanie certyfikatów będzie oceniał społecznie działający panel ekspertów (udział w Panelu ekspertów jest nieodpłatny) i Departament Energii Odnawialnej. Jak zatem wnioskodawca ma wykazać się determinacją? Raczej nie wykonując np. 100 przysiadów przed Komisją Oceniająca, ale pytanie wcale nie jest banalne. Jak to jest możliwe że skomplikowane wnioski (a takimi niewątpliwe są wnioski klastrowe) o wartości rzędu kilkudziesięciu milionów złotych oceniane są w czynie społecznym? Normalnie solidna i wielostronna ocena takiego wniosku to łączny koszt minimum dziesięciu tysięcy złotych (czasami koszt 100 tys. zł może być uzasadniony) , a pojedynczy recenzenci np. w NCBiR nawet za znacznie prostsze i tańsze wnioski dostają co najmniej 2 tys. złotych. Ocena tego typu projektów bez wynagrodzenia jest co najmniej ryzykowna. Czy są jakieś inne korzyści na jakie będą mogli liczyć eksperci?
Pytań i wątpliwości związanych w sztandarowym konkursie na klastry jest za dużo. Na czerwcowej konferencji poświęconej klastrom Pan Minister Krzysztof Tchórzewski mówił (cytat za portalem GwZ): „Naszym obowiązkiem jest pewna informacja, która będzie powodować, że dla inwestorów musi być jasna perspektywa (…) chcemy, aby odbywało się to [wdrażanie inicjatyw klastrowych] w ten sposób, że przeprowadzamy dokładne analizy, żeby informacja o tym, co się dzieje na rynku, była pełna i w miarę przewidywalna”. Inicjatywy klastrowe, za którymi stoi ciężka praca i zorganizowane grupy fachowców, którym się jeszcze chce coś sensownego zrobić dla energetyki rozproszonej i OZE faktycznie zasługują na odpowiednia atencję, przewidywalność . Ale póki co ogłoszone konkursy nie spełniają tych właśnie oczekiwań jeśli chodzi o precyzyjną informacje dla wnioskodawców, ani nadziei jakie w koncepcji klastrów pokładały sam Minister Energii oraz NFOŚIGW jako instytucja wdrażająca, której zależy na przejrzystości działań, ani nie mieszczą się w misji Ministerstwo Rozwoju, które przed Komisją Europejska (i beneficjentami) oraz politycznie odpowiada za bezproblemowe wydatkowanie i rozliczenie całego programu. Przynajmniej cześć klastrów może czuć się rozczarowana, niedoinformowana lub nawet wprowadzona w błąd brakiem jasnej perspektywy ze strony rządu. Byłoby niezwykle cennym i pożądanym przez wnioskodawców gdyby na stronach internetowych obu konkursów pojawiały się odpowiedzi na te i inne pytania. Lepiej nawet zmienić/poprawić zapisy konkursu i wydłużyć terminy niż brnąć w ryzykowane rozwiązania, bo chodzi o zbyt duże środki i być może o ostatnią większa szansę na innowacyjną modernizacje polskiej energetyki i ciepłownictwa.