środa, kwietnia 27, 2016

Czy rzeczywiście ustawa o OZE wspierać będzie różnorodność technologiczną?



W wywiadzie dla TVP Info, omówionym w artykule Biznes Alert z 25 kwietnia,  minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiedział, że zmiana ustawy o OZE wesprze różnorodność technologiczną. Różnorodność technologiczna jest rzeczywiście wartością dodaną rozwoju OZE, bo to różnorodność technologii i ich rozproszenie poprawia  bezpieczeństwo energetyczne, zmniejsza koszty bilansowania w systemie energetycznym oraz koszty rozwoju sieci, służy różnorodności podmiotowej w sektorze wytwarzania energii i ogranicza praktyki monopolistyczny na rynku energii, czyli też służy obniżeniu cen energii. Ale jak deklaracja i niewątpliwie słuszny cel ministra Tchórzewskiego mają się do propozycji zmian w ustawie o OZE? 

Przypomnieć wypada na czym mają, w świetle dotychczasowych wypowiedzi kierownictwa ministerstwa energii, a w szczególności wiceministra Andrzeja Piotrowskiego polegać zmiany w ustawie o OZE (potwierdzają to m.in. ostatnie komunikaty PAP i ustalenia portalu Wysokie Napięcie):

  1. wprowadzenie systemu aukcyjnego (bez koszyków „technologicznych”, ale z wyróżnieniem spalarni odpadów i współspalania oraz z podziałem na źródła „stabilne” i „pogodowozależne”)  zamiast systemu świadectw pochodzenia (które też nb. nie były zróżnicowane technologicznie),
  2. likwidację wsparcia w postaci stałych taryf gwarantowanych za sprzedawaną energię elektryczną przez wytwórców w mikroinstalacjach,
  3. wprowadzenie do ustawy definicji i  umożliwienie klastrom (koncesja dla koordynatora  klastra?)  udziału w aukcjach, wytwarzania, sprzedaży oraz dystrybucji energii elektrycznej w instalacjach OZE,
  4. organicznie możliwości rozwoju energetyki wiatrowej (procedowana zmiana w związanej ustawie o inwestycjach wiatrowych).

Z pewnością skutecznie może zadziałać regulacja ograniczająca dalszy rozwój energetyki wiatrowej. Ale sama w sobie nie wpłynie na zwiększenie różnorodności technologicznej, raczej na spowolnienie tempa rozwoju OZE. Czy zatem pozostałe zapowiedzi zmian doprowadzą do różnorodności technologicznej?

Literatura naukowa jednoznacznie potwierdza to, do czego można dojść  drogą prostej dedukcji i co zresztą podpowiada zdrowy rozsądek.
  • Aukcje na dostawy energii z OZE, pozbawione koszyków technologicznych, nie  promują różnorodności technologicznej, ale ją obniżają. Co do zasady i w porównaniu z innymi instrumentami wsparcia OZE, zawężają do paru technologii i niewielkiej grupy podmiotów (silnych ”graczy”).
  • Zapowiedziana likwidacja wsparcia w postaci stałych taryf gwarantowanych (FiT, ew. FiP)  oznacza wyeliminowanie instrumentu, który dzięki indywidualnemu - technologicznemu  ustalaniu wysokości taryf (w ramach limitów mocy) najbardziej sprzyja tworzeniu różnorodności technologicznej i budowie silnego, zdywersyfikowanego  rynku OZE z wieloma uczestnikami. Dziesiątki prac naukowych, projektów badawczych i raportów np. KE, IEA, IRENA itp. instytucji potwierdziły niezbicie, że,  spośród wszystkich instrumentów wsparcia OZE, taryfy FiT prowadzą do wzrostu mocy i energii z OZE w sposób najbardziej efektywny i jednocześnie do „największej różnorodności technologicznej przy najniższych kosztach”  (dokładny cytat za IRENA).
Czy zatem, bazując na zaproponowanym przez ministerstwo  systemie aukcyjnym i nie zapewniającym opłacalności systemie zdeformowanego (dotyczącego jedynie 70% lub mniej energii wyprodukowanej w mikroinstalacji)  rozliczenia rocznego dla mikroinstalacji, samo wprowadzenie koncepcji klastrów ma szanse zwiększyć różnorodność technologiczna miksu OZE?

Wg ministra Tchórzewskiego – tak: „lokalne klastry energetyczne umożliwią gminom wykorzystanie różnorodnych technologii produkcji energii, które wzajemnie będą się uzupełniać. – Chodzi o to aby proporcjonalnie zyskali wszyscy, czyli zarówno ci, którzy będą budowali wiatraki, ale także ci, co będą ustawiali panele fotowoltaiczne, ale także i ci, co będą budowali biogazownie” i aby „każdy obywatel, który ma do dyspozycji jakieś podwórko, dach miał (dzięki klastrom?) możliwość uczestniczenia w rynku”.

Trudno byłoby nie zgodzić się z taką ideą, ale czy rzeczywiście klastry (a nie np. taryfy FiT) temu celowi będą służyć, o jakiej skali zjawiska i proporcjach w stosunku do całości jest mowa (czy może mieć znaczenie, jeżeli nowelizacja   ogranicza różnorodność technologiczną) i w jaki sposób klastry miałyby zrealizowpokładane w nich nadzieje?

W literaturze naukowej klastry nie występują jako instrumenty wsparcia OZE. Nie występują też naturalnie w sferze wytwarzania energii. Spotyka się je , np. w przemyśle produkcji urządzeń, w tym urządzeń dla energetyki (także np. w Polsce „Pleszewski Kocioł), ale na świecie najczęściej w branży ICT, przetwórstwie rolnym, czy przemysłowym.  W sferze wytwarzania energii z OZE funkcjonują formy kooperacji, które pozornie mogą przypominać  klastry. – Są to spółdzielnie energetyczne, ale są ona raczej efektem/skutkiem  wsparcia OZE, a nie instrumentem wsparcia. Jednak, jak to wykazała np., kancelaria WKB w opracowaniu „Analiza mająca na celu wdrożenie spółdzielni energetycznych do polskiego systemu prawa w oparciu o najlepsze praktyki UE”,  najlepsze spółdzielnie energetyczne w Niemczech i Danii powstały dzięki wcześniejszemu wdrożeniu w tych krajach taryf FiT.

Nie ma innych niż  taryfy  FiT, potwierdzonych naukowo instrumentów umożliwiających replikacje sukcesów w zakresie tworzenia spółdzielni energetycznych. Tak jak nie można replikować tworzonego przez hipisów najbardziej znanego na świecie  klastra „Dolina krzemowa” (bo nie ma już hipisów) , tak nie daje się tworzyć spółdzielni bez spełnienia dwu sekwencyjnych warunków: 
a)      taryf gwarantowanych,  
b)      przekroczenia tzw. grid partity, czyli doprowadzenia do sytuacji w której koszt wytworzenia energii w instalacji OZE jest niższy, niż składnik zmienny taryfy dla odbiorców na takim napięciu na jakim instalacja OZE jest przyłączona do sieci (tzw. różne stopnie grid parity, z których najpopularniejsze dotyczy małych instalacji przyłączonych do sieci niskiego napięcia).

Powyższy mechanizm tworzenia spółdzielni i prosumentów gminnych szczegółowo jest opisany i analizowany na blogu „Odnawialnym” (wpis 11/06/15).

W ramach tworzonych przepisów realizacja idei różnorodnych  technologicznie klastrów musiałaby czekać  na znaczący wzrost cen energii; składnik zmiennego, który musiałby np. w  taryfach „G” wzrosnąć z obecnych ok. 50-52 gr./kWh do 70-80 gr./kWh. Wtedy faktycznie nastąpiłby naturalny rozwój klastrów/spółdzielni energetycznych OZE i wtedy nie byłaby już potrzebna ustawa o OZE. Ale chyba nie o to chodzi ani w polityce energetycznej, ani w samej idei wpierania OZE?

Koncepcja różnorodnych technologicznie klastrów, spółdzielni energetycznych czy też „gminnych” mikrosieci OZE (ten termin chyba najlepiej opisywałby od strony technicznej i funkcjonalnej intencje autorów  i zwerbalizowany cel) na obecnym etapie rozwoju rynku OZE i rynku energii, skutecznie mógłby być wspierana nie tyle system aukcyjnym (priorytet sprzedaży do sieci), ile np. dedykowanym, pilotażowym  programem NFOŚiGW. Uruchomiony  przez Fundusz w 2012 roku Programu Inteligentne Sieci Energetyczne (ISE) nie spełnił tych celów bo był nakierowany na operatorów (OSD) i instalowanie liczników inteligentnych, a nie na stworzenie warunków do rozwoju lokalnych mikrosieci i grup bilansujących opartych na rozwiązaniach hybrydowych, autoproducentach z ew. możliwością sprzedaży nadwyżek energii na warunkach rynkowych (bez bezpośrednich interakcji z ustawa OZE i problemem pomocy publicznej).

Nie ma dedykowanego  programu dotacji dla klastrów/spółdzielni, a zasady pomocy publicznej utrudnią łączenie kilku instrumentów wsparcia i komplikują i tak już złożone projekty. I jeżeli w tej sytuacji w ustawie o OZE ma nie być taryf FiT, i nie ma jeszcze w Polsce grid parity (bez tego członkowie klastra/spółdzielni musieliby się dzielić stratami/długami, co raczej nie wróżyłoby dobrze całej koncepcji),  to realizacja w ramach proponowanych przepisów idei różnorodnych technologicznie, realnych (nie pozornych) klastrów pozostanie albo pobożnym życzeniem, albo tanim chwytem propagandowym. Nie można bowiem „zjeść ciasteczka i go mieć”. 

Dobrze sformułowany przez ministra Tchórzewskiego cel, wpuszczony w tryby przepisów tworzonych w resorcie energii, prowadzi do błędnego koła oraz do -niestety -podważenia wiarygodności samej deklaracji. 

źródło:  Blog "Odnawialny"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz