Długa i zawiła historia ustawy o OZE, a zwłaszcza ostatnie miesiące
prac parlamentarnych doczeka się zapewne
różnych krytycznych opracowań historycznych, publicystycznych, a może i „pokontrolnych”.
Oddzielną i niezwykle pozytywną kartą pokrętnej,
liczącej 160 stron regulacji jest mała „poprawka
prosumencka”, zwana też „poprawką Bramory” - od nazwiska początkowo osamotnionego
posła wnioskodawcy Artura Bramory, której istotą było wprowadzenie przez Sejm po
raz pierwszy do krajowego prawa tzw. taryf gwarantoanych na energię z
najmniejszych (domowych) mikroinstalacji OZE. To rozwiązanie ma charakter rewolucyjny, może
nawet ustrojowy. Zaczyna funkcjonować jako synonim „energetyki
obywatelskiej” (termin ten wymaga jeszcze doprecyzowania), ale stało się tez synonimem
nowego sojuszu politycznego, ponad dotychczasowymi podziałami i może być
analizowane i twórczo rozwijane z różnych punktów widzenia.
Szersza, zorganizowana dyskusja na te tematy już się na zaczyna np. jako debata
polityczna na forum Ośrodka Analiz
Politologicznych oraz Instytut Nauk Politycznych UW, czy ekspercka i naukowa na
forum Seminarium Energetycznym Collegium Civitas. Pragnę, aby sam fakt uchwalenia poprawki w
wersji „obywatelskiej” (przełomowej)oraz powstały dorobek legislacyjny i polityczny były przedmiotem swobodnej refleksji
i pogłębionych analiz także na „blogu
odnawialnym” (małym weteranie 8-letniej walki o uwolnienie energii Polaków :) .
W półprywatnej korespondencji z dr Tomaszem Kowalakiem, elektroenergetykiem,
pracownikiem naukowym, od wielu lat pracownikiem Urzędu Regulacji Energetyki i
twórca wielu nowoczesnych koncepcji regulacyjnych w energetyce, dostałem list,
który w niezwykłej formie zwrócił moją uwagę na mało dotychczas podkreślany
fakt, że „poprawka Bramory” może niezwykle
pozytywnie wpłynąć na wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego Polski. Ustawa
o OZE czeka na podpis Prezydenta, który na bezpieczeństwo państwa patrzy w szczególny
sposób. Minister Olgierd Dziekoński, odpowiadający za energetykę w z Kancelarii
Prezydenta,
powiedział wczoraj, że: …prezydent wielokrotnie stwierdzał już od
czterech lat na kolejnych Forach Debaty Publicznej, że energetyka prosumencka,
energetyka obywatelska jest bardzo ważna dlatego, że buduje niezależność
systemu energetycznego i wsparcie tej niezależności. – Wydaje się, że to jest
zgodne z pewną logiką funkcjonowania i gospodarki i bezpieczeństwa
energetycznego państwa, bo w sposób ewidentny zwiększa i stabilizuje poziom
bezpieczeństwa energetycznego państwa”.
W tym kontekście komentarz dr Kowalaka sprzed tygodnia brzmi
szczególnie aktualnie i mocno, i z przyjemnością i za jego zgodą publikuję na „blogu
odnawianym”.
Opcja Gazpromu
W kulminacyjnym momencie dyskusji nad losem prosumenckiej poprawki Posła Bramory do ustawy o OZE, Pan redaktor Jacek Żakowski, na antenie jednej ze stacji radiowych, dokonał niezwykle lapidarnej, ale zarazem trafnej diagnozy: zwolennicy poprawki w brzmieniu zaproponowanym przez Posła Bramorę realizują „opcję obywatelską”, natomiast jej przeciwnicy, włącznie z rzecznikami rozwiązania „kompromisowego” zaproponowanego przez Senat – „opcję Gazpromu”.
Ktoś mógłby takim określeniem poczuć
się boleśnie dotknięty (zwłaszcza przypuszczenie, że Senat RP jest rzecznikiem obcego
interesu, brzmi jak potwarz i herezja), jednakże rzecz nie w tym, kto i z jak
postrzeganych motywów jest inspiratorem określonych zachowań, tylko czyjemu interesowi
faktycznie one służą. Posługując się analogią historyczną: nikt przy zdrowych
zmysłach nie ośmieliłby się postawić tezy, że Marszałek Piłsudski był „agentem”
hitlerowskich Niemiec, a przecież zamiłowanie Komendanta do koni i jego zaufanie
do wartości militarnej kawalerii, której zawdzięczał sukces w wojnie 1920r., spowodowało,
że praktycznie do Jego śmierci program modernizacji armii, polegającej na rozwoju
wojsk zmechanizowanych, lotnictwa, wojsk pancernych i broni p-panc, był hamowany.
Skutkiem tego Wojsko Polskie w końcu lat trzydziestych wypracowało wiele
nowatorskich konstrukcji na światowym poziomie, ale już przed Wrześniem nie
zdążyło ich wdrożyć do powszechnego stosowania.
Elektroenergetyka w formie tradycyjnej,
scentralizowanej, ukształtowana w ciągu ostatnich stu lat, jest niezwykle
podatna na destrukcję, zarówno z przyczyn klimatycznych, jak i politycznych. Do
tych ostatnich zaliczyć należy zarówno możliwość celowego zniszczenia
określonych elementów infrastruktury, nie wymagającą zaangażowania żadnych środków
technicznych, których przygotowywanie mogłoby wzbudzić zainteresowanie odpowiednich
służb, jak i „destrukcję społeczno-polityczną” adresowaną do centrów wydobycia nośników
energii pierwotnej. Przykładami takich działań z najnowszej historii mogą być strajk
bełchatowski w 1993r. oraz niedawne załamanie wydobycia w JSW, które podważyło
stabilność jednego z kluczowych odbiorców węgla, jakim jest Accelor Mittal.
W udzielonym kilka dni temu
wywiadzie telewizyjnym Pan Aleksander Smolar, Prezes Zarządu Fundacji im.
Stefana Batorego, otwarcie przyznał, jaka była (i zapewne jest nadal) skala infiltracji interesu rosyjskiego
np. w europejskich mediach. Przywołany został przykład finansowania paryskiego Le
Figaro oraz niewymienionych z nazwy ugrupowań politycznych i organizacji
pozarządowych. Oznacza to, że w istocie możemy mieć do czynienia ze strukturą
inspiracji pośredniej. Aktywiści głęboko przekonani, że działają „w dobrej
sprawie” mogą nie mieć świadomości tego, czyjej ręki są palcami. Podobnie jak
obrońcy partykularnych interesów.
Energetyka obywatelska, z natury
realizująca się w mikroskali i w lokalnych warunkach, jest na te zagrożenia
odporna, bo jej nie dotyczą. Ani zablokowanie wydobycia/transportu nośników energii
pierwotnej, ani transport energii elektrycznej na duże odległości, ani
stabilność napięciowa systemu nie mają żadnego znaczenia dla instalacji zdolnej
do pracy autarkicznej.
Poprawka Posła Bramory, ze
względu na zastosowane w niej ograniczenia mocowe i ilościowe, w oczywisty
sposób nie może spowodować pojawienia się z roku na rok realnej redukcji ryzyk
właściwych dla systemu scentralizowanego. Ale otwiera drogę dla rozpoczęcia procesu
budowania energetyki obywatelskiej, pozwala rozpoznać poziom realnego zainteresowania
obywateli inwestowaniem w mikrożródła i ich wpływu na pracę sieci w zasięgu ich
oddziaływania, a przez to racjonalizować zakres niezbędnych inwestycji dostosowawczych.
Dlatego jest tak pożyteczna. A ew. odrzucenie jej, np. pod przykrywką
„kompromisowego zracjonalizowania jej parametrów” oznaczałoby dalsze odsuwanie
w czasie początku procesu zmiany stanu, w którym polska gospodarka i
społeczeństwo wystawieni są w pełni na skutki zmaterializowania się wszystkich ryzyk
opisanych powyżej. Ryzyk, których obecność bezwzględnie służy interesowi „Gazpromu”.
Autor: dr inż. Tomasz Kowalak, 4 marca 2015 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz