piątek, stycznia 06, 2012

Odnawialne jubileusze czyli never solve a good problem

Przychodzi niestety taki moment kiedy jubileusze i przeszłość zaczynają dominować nad myśleniem o przyszłości. Tam gdzie wydaje się że za przyszłość nikt nie odpowiada, tak jak w Polsce, łatwiej o „powrót do przeszłości”. Zawsze interesowała mnie przyszłość nawet ta odległa, a teraźniejszość tylko wtedy gdy mogła na przyszłość wpłynąć. Dzisiaj teraźniejszość dla krajowej energetyki odnawialnej nieodłącznie związana jest z projektem ustawy o odnawialnych źródłach energii i której przyszłość jest dalej niejasna, a wraz z tym niepewna jest przyszłość OZE w Polsce. W spóźnionym noworocznym wpisie pozwolę sobie na chwilę słabości, a nawet odrobinę sentymentalizmu i skupienie się na tym co jest wiadome, czyli przeszłości i teraźniejszości i na tym czego (i czy?) uczy nas historia OZE.

Urodziłem się 50 lat temu, w czasie kiedy prezydent Kennedy rozpoczął realizacje programu Apollo, i już w pierwszej klasie szkoły podstawowej widziałem jak Neil Armstrong z załogą lądował na Księżycu (tak, to się udało w okresie krótszym niż dekada!). Wydawało się że wszystko jest możliwe i możemy oderwać się od historycznych trendów.

Kiedy 25 lat temu, zaraz po trzecim kryzysie energetycznym (dokładnie „naftowym”), kończyłem politechnikę przeczytałem w Przeglądzie Technicznym (wychodzi do dzisiaj) że za kilka lat OZE będą konkurencyjne na rynku, a one dalej się tylko dobrze zapowiadają...

10 lat temu, współtworzyłem Instytut Energetyki Odnawialnej widząc konieczność budowy wyspecjalizowanych w OZE i niezależnych instytucji oraz koncentracji wiedzy w tym obszarze aby możliwe było wywarcie wpływu na zmiany, też w sferze regulacji i aby szybciej poprawiać konkurencyjność OZE.

W końcu były ku temu podstawy; choć nie byliśmy jeszcze w UE, ale stamtąd już wiał „wiatr odnowy”. W 2001 roku Sejm RP przyjął „Strategię rozwoju energetyki odnawialnej” w opracowaniu której aktywnie uczestniczyłem i sporo czasu poświęciłem przeprowadzenie jej przez rząd i Sejm. Już w 2002 roku w zespole którym kierowałem powstał, na zamówienie ministerstwa środowiska, projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii (dokładnie o „gospodarowaniu odnawialnymi zasobami energii i promocji energetyki odnawialnej”), link -treść ówczesnego projektu. Teraz myślę, ze był to bardzo dobry projekt, bo … nikomu z uczestników rynku w pełni się nie podobał :). Projekt, nie został jednak skierowany przez rząd do Laski Marszałkowskiej (nie miejsce tu i czas by szczegółowo pisać o tym dlaczego sprawy OZE zaczęły grzęznąć w bieżącej polityce i w rosnących wpływach na nią firm energetycznych).

Dlatego po 25 latach pracy zawodowej poświęconej wyłącznie OZE - pewnie czas na jakiś „artystyczny” benefis ?:)- znowu często czytam, że ... „za kilka lat OZE będą konkurencyjne”.

Po 10 latach od zakończenia pracy nad pierwszym projektem ustawy o OZE, w przededniu Wigilii, ministerstwo gospodarki zaprezentowało grubo ponad rok „wyglądany”(używając bożonarodzeniowej frazeologii) nowy projekt ustawy o OZE. Odbyło to się w formie widowiskowej noworocznej szopki w której zamiast Trzech Króli, dar w postaci projektu ustawy OZE przyniosło trzech ministrów: ustępujący wiceminister Maciej Kaliski (do końca roku ubiegłego odpowiedzialny za energetykę), nowy wiceminister (pochodzący tradycyjnie ze Śląska) od br. odpowiedzialny za energetykę - Tomasz Tomczykiewicz i sam minister gospodarki – premier Pawlak. W zasadzie do odnowionej sali ministerstwa „Pod Kopułą” przyniesiono nie tylko projekt ustawy o OZE ale trzy projekty (w trójpaku są też nowelizacje ustaw związanych z OZE: Prawo energetyczne i Prawo gazowe). Wśród mędrców z darami nie było też od dawna wyglądanego ale ostatecznie przez Premiera nie powołanego pełnomocnika rządu ds. OZE. Dopiero kilka dni później okazało się, ze za OZE odpowiadać będzie sekretarz stanu Mieczysław Kasprzak (patrz zarządzenie ministra gospodarki , § 4, p.3). To znamienne, że w końcu kompetencyjnie OZE odseparowano od "energetyki ale trudno odgadnąć czy chodzi o ich wzmocnienie, czy ochroną przed przejęciem przez korporacje czy też może pozbycie się kłopotu i skierowanie na boczny tor polityki energetycznej. To też trudne i wydaje się że wewnętrznie sprzeczne zadanie, bo minister Kasprzak jest już nowym pełnomocnikiem rządu ale ... ds. deregulacji gospodarczych. W sprawie dodatkowego "odnawialnego" zadania przyjdzie mu natomiast ostro regulować, i to w sytuacji gdy zapisy oddanego w jego ręce projektu ustawy o OZE są (przez zmodyfikowany ale jeszcze bardziej zagmatwany system zielonych certyfikatów) silnie zbiurokratyzowane.
Pozytywne może być to, że ma doświadczenie we współpracy ze organizacjami samorządowymi (ZPP) promującymi generację rozproszoną i związkami rolników ZRKiOR (w Niemczech 21% mocy zainstalowanej w systemach PV jest w rękach rolników i ponad 11% całości zielonej mocy, łącznie z energetyką wiatrową, zlokalizowana niemalże w 100% w gospodarstwach rolnych) i być może uda mu się odejść od zgubnej polityki traktowania rolnictwa jako zaplecza do produkcji rzepaku i biopaliw i marnowania jego areałów na współspalanie...

Jubileuszowych paradoksów jest więcej, dodam np., że 10 lat temu za OZE w strukturze rady ministrów był odpowiedzialny nie minister gospodarki, ale środowiska, a w jego imieniu działał m.in. wiceminister środowiska Radosław Gawlik, który po ponad 10 latach został właśnie w tym samym czasie - w grudniu ‘2011 wybrany na szefa opozycyjnej i ciągle pozaparlamentarnej partii zielonych - Zieloni2004, która jako jedyna (paradoks historii, bo to koalicja rządząca uznaje ustawę o OZE za priorytet) silnie, głośno i konsekwentnie promuje OZE. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej z zawodem mówi m.in.: „…rząd i parlament przyjęły trzy ustawy dotyczące energetyki jądrowej w rok, a nie są w stanie od 15 lat przyjąć ustawy o energii odnawialnej…”. Fakt, 20 lat temu zdecydowaliśmy (nb. też głosem Posła Gawlika) że energetyki jądrowej nie będziemy rozwijać, a 10 lat temu był juz gotowy projekt ustawy o OZE… Czy w takich meandrach jest jakaś logika czy tylko cichy chichot historii?

Z okazji jubileuszu 10-lecia próbowaliśmy w zespole Instytutu Energetyki Odnawialnej opowiedzieć meandry rozwoju OZE w ostatniej dekadzie oraz popatrzeć z większą dozą optymizmu na przyszłość i przygotować grunt (historyczny kontekst) pod dyskusję nad nową ustawą o OZE. Zainteresowanych odsyłam na stronę Instytutu i ew. zachęcam do komentarzy i wspomnień.

Historia OZE w Polsce jest pełna paradoksów i wymaga dużo cierpliwości i determinacji aby ją zrozumieć, a nawet przeczytać. Odsylam do dłuższych rozważań na portalu Wyborczej. Czy z tej historii OZE można się czegoś nauczyć i jak się ona zakończy? Czy w końcu bodziemy mięli ustawę o OZE która coś zmieni, czy też trzeba będzie trochę już tylko dłużej poczekać aż OZE, bez oglądania się na pozorne wsparcie prawne, same staną się konkurencyjne?

Wygląda na to, że jeśli chodzi o ustawę o OZE, to niestety nie ma mowy o "końcu historii" tworzenia skutecznych i efektywnych regulacji. Dlatego zostawię na następy wpis ocenę tego daru który przynieśli „trzej królowie” w postaci ustawy o OZE i przekazali, czy podrzucili (?) "temu czwartemu" (minister Kasprzak) do wdrożenia. Nb.PSEW, widząc że energetyce wiatrowej projekt może bardziej zaszkodzić niż pomóc, pisze z przekąsem o „prezencie pod choinkę”:).

Nawiązując do jubileuszu 10-lecia Instytutu Energetyki Odnawianej oraz w ramach przygotowań do dalszej batalii o kształt ustawy o OZE zadedykuję wszystkim „weteranom”, z licznymi kombatanckimi bliznami :), ale też odpowiednio zahartowanych, piosenkę Wojciecha Młynarskiego „Jeszcze w zielone gramy”.

Wszystkim czytelnikom "odnawialnego" życze pomyślności w Nowym Roku.

8 komentarzy:

  1. dobrze Panie Grzegorzu, że tak pięknie Pan to podsumował,
    gdy ja to opowiadam, wydaję się chyba mało wiarygodna :)

    obserwuję jednak specyficzny sposób lobbowania dla 'odnawialnych', a mianowicie ceny paliw :)

    "spójrz na mnie, później na cenę benzyny, na mnie, na cenę oleju napędowego, na mnie... i na ODNAWIALNE :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oczywiście proszę również przyjąć najszczersze noworoczne życzenia sprzyjających "odnawialnym" klimatów, wartkości i logiki konstruowanych przepisów, zapału dynamiki i logiki zasobów urzędniczej braci, genialnych pomysłów i rozwiązań strategicznych i wykonawczych, dobrego zdrowia i pełnej sakwy/sejfu (tu,jak kto woli) :)

    pozdrawiam serdecznie,
    I.B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Iwono, bardzo się cieszę że po dwóch latach znamiennej (?) ciszy znowu możemy nacieszyć się Pani niespodzianą wizytą.
    Bardzo dziękuję za życzenia osobiste (przydadzą się zagrzewając do myślenia, zwłaszcza że lata lecą i neuronów szybko ubywa:), ale i ten wątek z cenami paliw, bo coś mi się wydaje, że to jakby życzenia :),które najszybciej się materializują w nowym roku.
    To inna niż powszechnie obowiązująca perspektywa i choć wyborów na tym nie wygramy :) to chyba tu możemy otwarcie napisać że kryzysy naftowe "odnawialnym" rzeczywiście służą.
    Mam nadzieję, że jeszcze kilka lat razem wytrzymamy, a potem już się nie będziemy musieli oglądać na żadne "systemy wsparcia".

    PS. co do mojej zdolności do formułowania "rozwiązań strategicznych" to dodam uczciwie, że pod koniec roku kupiłem niskoemisyjne auto z silnikiem ... diesla. Gdybym tę zdolność której Pani mi życzy miał do tej pory, to bym wiedział, że rząd zdecyduje się zdjąć akcyzę na węgiel dla odbiorców indywidualnych (naprawdę to zrobił!!!) i kupiłem sobie lokomotywę:).

    OdpowiedzUsuń
  4. niezmiernie mi miło, że w ogóle ktoś moją nieobecność zauważa :)

    ja ostatnimi czasy żyję dosyć dziwnym, rwanym trybem i niestety trochę trudno mi utrzymywać długookresowe stabilne procesy.
    niby to bardziej męska przypadłość, a tu kobieta, no ale niech tam ...:)

    co do powątpiewań we własną kondycję, na pierwszy rzut czytelniczego oka widzę, że jest jak zwykle dobrze, a nawet dostrzegam tendencję zwyżkową :)

    należy więc tylko wzmóc prewncję przeciwko wampiryzmom energetycznym, a odnawialne będą się miały znakomicie,

    z lokomotywą pomysł fantastyczny!:) Dla Instytutu, pociąg (lokomotywa+wagon), z edukacyjnymi/branżowymi, kolejowymi wycieczkami, a to przez Dolinę Rospudy, ocierając się o plantacje energetyczne, zawijając do związków wiosek i gmin, hulających na kotłowniach na biomasę, by następnie wychylając się z wagonowych okienek, dać się pasażerom zrosić bryzie wodnych młynów zdobiących i wodnych elektrowni pracujących:), by całość wycieczki zwieńczyć nocnym powrotem unplugged przy li tylko solarnym oświetleniu i jakiejś kojącej oprawie muzycznej :).
    ale się rozmarzyłam :)

    wybieram się właśnie na Podkarpacie, gdzie widzę jak wiatraków przybywa, a i urzędnicza brać, coraz lepiej radzi sobie z unijnymi dutkami.

    trzeba patrzyć z nadzieją na ten 2012 rok :) choćby zaczęli do każdej tony węgla dla indywidualnych, dodawać bony do supermarketów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mobilizujące! Dziękuje. O lokomotywie pomyślę :). Chciałbym móc coś zadedykować. Powodzenia, póki dutki jeszcze som :).

    OdpowiedzUsuń
  6. "Dzisiaj teraźniejszość dla krajowej energetyki odnawialnej nieodłącznie związana jest z projektem ustawy o odnawialnych źródłach energii i której przyszłość jest dalej niejasna, a wraz z tym niepewna jest przyszłość OZE w Polsce."
    Wynika z panskiego opisu ze jest pan wyksztalconym i obytym politycznie czlowiekiem, a po lekturze blogu porwierdza sie to. Widze tu typowe dla Was politykow lanie wody na puste mozgi. Niech ten poczatkowy cytat bedzie tego przykladem. Niech rzad jak najmniej wtraca sie do gospodarki to bedzie ona kwitla. Narobiliscie instytutow, agencji i innych cieplych posadek z ktorych Narod nic nie ma. Aaa? Co to jest Narod? No wlasnie, to wszystko jest dla Waszej chciwosci, zapomnieliscie o ludziach. Myslicie tylko o platnikach. Jak powstanie ta ustawa to bedzie pierwszy krok do przyzwyczajania ludzi do oplat za OZE. Moze jakis podatek albo akcyza? Dla tego tak dlugo lezy ustawa bo nie maja pomyslu jak obciazyc Narod. Nie twierdze ze nie jest potrzebna, ale prosze spojrzec jak bez niej rozwija sie rynek OZE. Miracle! Rozwija sie. Wystarczy porownac co bylo 10 lat wstecz. Terazniejszosc rozwija sie bez tej cudownej ustawy, na szczescie. Zobaczymy jaki bedzie rozwoj z ustawa. Oj marnie to widze, ale ile kasy sie szarpnie dla nierobow na Wiejskiej i nie tylko. "Niepewna pszyszlosc OZE w Polsce"-tylko demagog moze pisac takie bzdury. Postepu sie nie zatrzyma. No, chyba ze wrocimy do praktyk Inkwizycji ale i oni nie dali rady na dluzsza mete.
    "Teraz myślę, ze był to bardzo dobry projekt, bo … nikomu z uczestników rynku w pełni się nie podobał :)" to nawet nie jest smieszne. Trzeba bylo napisac ze wszyscy bali sie dzielic swoimi dochodami lub je stracic. Nie... Pewnie bylo za szybko bo bez lobbingu i lapowek.
    Za bardzo, Wy na swieczniku, jestescie odseparowani od codziennej rzeczywistosci. Zyjecie w swoim latwym swiecie i za utrudnianie zycia zwyklym ludziom bierzecie niezla kase. Gdyby nie my, ktorzy tworza realny rynek na OZE i ponosza tego koszta, bylibyscie nikim. No tak, zapomnialem. Gdyby nie lapowki politycy nie mieli by takich majatkow i nie byliby tacy pewni siebie. Pokora. W internecie mozna jeszcze znalezc co to jest.
    Zrobcie wreszcie te ustawe, bedzie o czym pisac w gazetach. O kolejnym bublu w dlugiej kolekcji dziel polskiej polityki.
    Pozdrawiam.
    Naród.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się Narodzie Twój komentarz.
    W pewnych kwestiach jest inaczej niż piszesz i najpierw krótko o tym.
    Np. ten cud z rozwojem OZE „bez ustawy” jest wielce wątpliwy; kosztuje konsumentów energii 3 mld rocznie i niewiele z tego mają, bo mocy nie przybywa, 70% środków zgarniają państwowe koncerny (międzynarodowe też nie gardzą) nic lub prawie nic za to nie dając (współspalanie niszczące środowisko, kotły i co najgorsze - wizerunek OZE oraz zamortyzowane elektrownie wodne do których dopłacamy). To zasługa USTAWY Prawo energetyczne.
    Choć słusznie Piszesz, że byłoby lepiej gdyby rząd za bardzo nie wtrącał się do gospodarki. Ale zauważ, że to jest fakt i owe „wtrącanie” wcale nie jest specjalnie nakierowane na OZE. Jak podaje Miedzianowa Agencja Energetyczna subsydia do „czarnej” energii w 2010 roku wynosiły 410 mld $. I procesie ten trwa od wielu lat i nabiera nie sile w efekcie sojuszu polityków i korporacji wspartego np. miejscami w radach nadzorczych itp. korupstwem politycznym. To raczej stąd się biorą majątki polityków o których piszesz i tak było od zawsze, nie tylko w Polsce (vide Stany Zjednoczone, Texas itp). Zabija to konkurencje na rynku i niszczy zdrowie ludzi bo wręcz zachęca do smrodzenia wyziewami z procesów spalania na duża skalę. Nadmiernie też eksploatuje zasoby surowców, ale energetyka kopalna uważa że nie jest od tego co będzie potem.
    Co do zasady, w jakimś stopniu masz rację ze stwarzaniem, przy okazji promocji OZE, także dodatkowych okazji do korupcjogennych zachowań za np. dostęp niezależnego, ale zdeterminowanego inwestora do korporacyjnej sieci, czy po dotacje, choć tu trzeba by śledztwa i konkretów, aby temat rozwinąć i nie popaść w łatwe oskarżanie. Czymś takim oraz daleko posuniętym uogólnianiem łatwo zniszczyć każdą ideę, także dobrą.
    Ale z jednym masz rację – ten cały system wsparcia nie jest zaadresowany do ludzi i oni jako obecni płatnicy rzeczywiście niewiele z tego dzisiaj mają i, jak pokazuje dotychczasowa praktyka, także w przyszłości oni i ich dzieci mogę niewiele na tym zyskać. Dlatego zmiana jest konieczna, ale jednocześnie z uwagi na wytworzony wcześniej podział interesów, tak trudna. Wiem, że potrzebne jest silne wsparcie małych, indywidualnych źródeł i energetyki prosumenckiej, ale też się boję czy w praktyce sami tego także nie skompromitujemy. Powiem szczerze, nie widze żadnego ośrodka w kraju który mógłby nas niezawodnie przeprowadzić przez etap zmiany obecnego modelu który bazuje tylko na rosnących kosztach monopolu, do nowego modelu gdzie bez żadnego wsparcia dla OZE, staną się one „normalne”, niezawodne o konkrecyjne. Ale nie widzę tez sensu w „nic-nie-robieniu” i czekaniu aż nas wszystkich powoli dotychczasowa energetyka „ugryluje”. Tak więc wiele od tej nowej ustawy o OZE zależy, szkoda tylko że w obecnej wersji nie tylko Naród płacący coraz wyższe rachunki nie jest w stanie jej zrozumieć. W UE jest taka zasada, że każdy projekt regulacji zawiera tzw. „citizen summary”, ale nasi autorzy ustawy nie byli w stanie zaprezentować ludziom po co to wszystko. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowymaja 04, 2012

    Panie Grzegorzu,

    zapraszam do nas:

    organizujemy niezależną konferencję dedykowaną biomasie leśnej. Uzyskaliśmy patronaty honorowe: Ministerstwa Gospodarki, Ministerstwa Środowiska, Marszałka Województwa Lubuskiego, RDLP Zielona Góra.
    Termin 5-6 czerwca 2012 r. Łagów.
    Więcej informacji oraz rejestracja pod adresem http://www.biomasalesna.eu/

    Z pozdrowieniami
    Anna Rutkowska

    OdpowiedzUsuń