Początek zapisków na tym blogu, całkiem przypadkiem zbiegł się z pierwszą informacją o głośnej już obecnie geotermalnej dotacji dla fundacji Lux Veritatis http://odnawialny.blogspot.com/2007/11/midzy-panem-plebanem.html i trudno abym sprawy tej dalej nie śledził, a tym bardziej gdybym nie odnotował efektu kontroli jakie w tej sprawie (i dwu innych podobnych dot. tego samego podmiotu) podjął obecny Minister Środowiska http://www.mos.gov.pl/2aktualnosci/informacje_rp/2008.01.11.shtml Ustalenia formalno-prawne prowadzą do decyzji kadrowych w NFOŚiGW i pewnie sam bym nie chciał aby O. Rydzyk stracił te środki. Dobrze aby w tej sytuacji poczuł ich ciężar, tym bardziej że to sprawa dużego ryzyka gospodarczego, duże ale jednak trudne pieniądze, a od tego momentu nie będzie już mógł, także na etapie ich rozliczania liczyć na taryfę ulgową, jaką miał zapewnioną w momencie ubiegania się o dotacje. Nie wiem czy beneficjent pomocy kiedykolwiek w tej sprawie będzie miał sam wewnętrzne wątpliwości, dlatego podzielę się na tym tle dwiema refleksjami do ew. przemyślenia:
1- za 15 (+ 12 z poprzedniego rozdania) mln zł z udzielonej dotacji, wraz z wkładem własnym inwestorów, można by zbudować prawie 60 000 m2 kolektorów słonecznych (o których pisałem w poprzednim wpisie) z których mogłoby skorzystać 12 tys. rodzin, a ich łączna przeliczeniowa moc cieplna zainstalowana wynosiłaby ponad 40 MW, podczas gdy moc elektryczna planowanej instalacji kogeneracyjnej w szkole O. Rydzyka wyniesie maksymalnie 2 MW, a z ciepłem latem nie będzie co zrobić.
2- przypomniał mi się na zasadzie deja vu, spot PIS-u z ostatniej kampanii wyborczej znany jako „Mordo ty moja” i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tak jak na owym spocie wyglądały też kolacje wydawane przez O. Rydzyka bezpośrednio po podpisaniu każdej z kilku kontrowersyjnych dotacji, koncesji czy umów dzierżawnych…, o których ostatnio piszą media…
Czytając Pańską wypowiedz mam odczucie pewnego sceptycznego nastawiania do energii geotermalnej. Jednocześnie wydaje mi się, że występuje obecnie w mediach duże (jak na ilość informacji o OZE) medialne poparcie dla tej energii. Próbuje się przedstawić Polskę jako kraj obficie obdarowany w energię geotermalną biorąc pod uwagę Zasoby statyczne wód i energii geotermalnej mogło by się tak wydawać jednak należy pamiętać ze jest to energia nie możliwa do pozyskania dlatego przy zestawieniu mało kto sięga po zasoby eksploatacyjne które i tak powinny być jeszcze pomniejszone o wody które np. ze względu na zasolenie nie mogą być wykorzystane. Prawda jest niestety taka, że drugą Islandią nie będziemy. W nawiązaniu do Pańskiej wypowiedzi oglądałem ostatnio reportaż o planach O. Rydzyka dotyczącą eksploatacji wód geotermalnch i w nawiązaniu do „korzyści „ przedstawiony był przykład instalacji w Pyrzycach, którą miałem przyjemność zwiedzić parę lat temu. Nie wiem, dlaczego autor reportażu wybrał ten przykład prawdopodobnie z braku wiedzy. Prawda jest taka, że Pyrzyce można by przedstawić jako najlepszy przykład jak można zepsuć zysk z instalacji geotermalnej. Po pierwsze znacznie przeszacowano tam zapotrzebowanie na energie zwłaszcza w okresie wiosna – jesień (liczono bezpodstawnie na ogrzewanie szklarni, które nigdy nie postały) zakupiono bardzo drogie i o wielkiej mocy absorpcyjne pompy ciepła, które miały dogrzewać wodę w okresach wielkich mrozów, które nie nadeszły. Na koniec wielkie koszty inwestycyjne spowodowały, że energia wcale nie była tania.
OdpowiedzUsuńbogdan szymanski
Reasumując dobrze, że mamy jednego O.Rydzyka...:)Kinga K.
OdpowiedzUsuńWłasnie wróciłem z parodniowego wyjazdu i już prawie zapoemiałem o "dotacji toruńskiej" a tu dwa komenatarze, wskazujące że pewnie warto ten przypadek dalej analizować. Co do komenatrza Pani Kingi, to musze tak samo krótko tylko dodać, że rzeczywiscie jest tak jak Pani napisała, O. Rydzyk jest jeden i póki co niepowtarzalny w tym co robi, ale w kontekście komenatarza Pana Bogdana, to może trochę przez przekorę postaram sie go tym razem trochę pobronić. Choć, zdaję sobie sprawę, że pewnie on sam wolałby aby tu jego adwokatem był, w najgorszym przypadku, p. mecenas Roman Giertych, gdyż to LPR był (niezależnie od skutków, trzeba to przyznać i niech sie inne partie wstydzą)konsekwentnym propagatorem geotermii, a nie ja.
OdpowiedzUsuńZacznę chyba od uwagi Pana Bogdana, która mnie dotyczy bezpośrednio i zmusza do myslenia. Wskazał Pan bowiem, że sposób mojego pisania wskazywać może że (delikatnie mówiąc) za geotermią nie przepadam, a w domyśle ???:), że z tego też wynikać mogą moje nadmiernie krytyczne wobec toruńskiej dotacji, a może także całej inwestycji wypowiedzi. Nie przeczę że taki może być odbiór mojej krytyki tego co się stało, ale nie jest moją intencją aby tak właśnie się działo. Czy jednak mogę coś w tej sprawie zrobić? Mówi się, że milczenie jest złotem, ale tu chyba tak nie można, bo sprawa i jest już powszechnie znana i zarówno sposób działania i jego przesłanki bohaterów tego przypadku wymagają publicznego wyjaśnienia i rozważania, tym bardziej, że chodzi o naprawdę (jak na biedny sektor o którym mówimy) duże publiczne pieniądze. Tym bardziej nie da się bronić tego co się stało w sprawie dotacji z pozycji „cel uświęca środki”, bo w tym przypadku „środki profanują cel”. Ale zajmijmy się przez chwilę samym celem, aby poszukać w tym jakichkolwiek pozytywów. Jasny jest cel O. Tadeusza Rydzyka; jako dobry i agresywny przedsiębiorca, w jakiś sposób wpisał tę inwestycje w swój bardzo złożony zresztą biznes i swój cel realizuje maksymalizując koszty po stronie publicznej i minimalizując swoje własne. Jest w tym niestety problem z celem społecznym, bo za te same pieniądze można by zrobić więcej i uzyskać więcej efektów dla ochrony środowiska i dla energetyki odnawialnej. Gdyby kierować się logiką dotacji toruńskiej (głębokość wierceń ponad 3000 m i sięganie po niezbyt gorące złoto) , inwestorzy w energetyce wiatrowej mogliby skutecznie wystąpić po środki na budowę nie 100 metrowej wieży pod wirniki swoich maszyn, ale zechcieć sięgnąć po wiatry w troposferze, też 3000 m, ale w przeciwnym kierunku, zamiast najpierw wykorzystywać warunki naturalne – np. wniesienia. A jeżeli chodzi o samą geotermię, to też trudno poprzeć inwestycję właśnie w tym miejscu i w takim wydaniu. Wyborze miejsca pisałem wcześniej. Jeżeli chodzi o „wydanie”, to uzasadnieniem dla tego typu geotermalnej kogeneracji mogą przede wszystkim cele badawcze i demonstracyjne (tu jest akceptacja pewnego ryzyka braku efektu ekonomicznego przy wydatkowaniu środków publicznych, a jest też potrzeba sprowadzenia pewnych rozwiązań i przygotowania do ew. replikacji) na te cele wydaje się środki publiczne, bo bezpośrednie cele ekologiczne będą znikome. Ale czy wyższa uczelnia humanistyczna O. Rydzyka jest najbardziej wymarzonym miejscem do tego typu przedsięwzięcia i badań naukowych? Dlaczego z tej możliwości nie może np. skorzystać ubiegająca się od dłuższego czasu o wsparcie takiej samej inwestycji Politechnika Łódzka z przemyślanym przez kilka lat projektem i po rozwiązaniu we współprac z gminą problemu odbioru ciepła (tak jak zresztą Pan napisał, pięta achillesowa dotychczasowych inwestycji geotermalnych w Polsce), a wsparcie uzyskuje projekt wyjęty tak jak z kapelusza? Czy, dla celów wytwarzania energii elektrycznej nie można było znaleźć innego miejsca o płyciej zalęgających zasobach o wyższej temperaturze wody na wypływie, aby zminimalizować koszty? Przecież ryzyko cofnięcia z krzywej uczenia się geotermii poprzez tę inwestycje i zejścia z trendu zdobywania zaufania społecznego o inwestorskiego jest olbrzymie; po katastrofach (może to za mocne słowo, ale trudno, choć wiem, że na początku o przeszacowania łatwo i trudno winić przegrywających pionierów) ekonomicznych większości wcześniejszych inwestycji nie tylko pyrzyckiej, o której Pan wspomina, ale i zakopiańskiej, lepsze wyniki udało się uzyskać w geotermii uniejowskiej i nie jest temu sektorowi potrzebna kolejną wpadka ekonomiczna na duża skalę. Kto zatem (czy ja?) i co działa na szkodę geotermii? Rozumiem, choć ich nie podzielam, ambicje O. Rydzyka i cierpiącej z nie dofinansowania badań naukowych i braku rynku grupy entuzjastów i lobbystów. Winię zastany system, urzędników i polityków. System winię dlatego, że przy tak dużych dotacjach nie może być rozdawnictwa grosza publicznego, ale muszą być w sposób przemyślany przygotowane konkursy, gdzie, wg stosownych kryteriów (dodam ze koszt nie musi być najważniejszym) i celów społecznych, Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej musiałaby konkurować np. z Politechniką Łódzką, Rzeszowską i innymi, w tym dobrze zlokalizowanymi przedsiębiorstwami ciepłowniczymi myślącymi o kogeneracji i przygotowującymi tego typu koncepcje we współpracy z samorządami. Winię urzędników, bo po pierwsze nie przygotują ww. konkursów i zostawiają sobie i politykom „niezwiązane ręce” na różnego typu przypadki do osobistego osądu, ale też za to, że nie potrafią powiedzieć „nie” politykom, łącznie z odejściem ze stanowiska, w przypadku pojawienia się jakichkolwiek nacisków. Polityków winię najbardziej, ale w szczególności za ich nieprzebraną obłudę i stąd tytuł wpisu o którym tu dyskutujemy.
A geotermia jest nam wszystkich bardzo potrzebna i powinna stopniowo zazieleniać miejskie systemy ciepłownicze, ale korzystając z krzywej uczenia się, bazując na najlepszych projektach, zaczynając od tych nisz, w których jest największa szansa na opłacalność i replikację, a nie tak jak teraz kiedy za każdym razem mamy drogi i ryzykowny prototyp i coraz bardziej ambitnych jej promotorów, którzy instrumentalne znaczące wielkości potencjału geotermii do wykorzystanie w dłuższym okresie, traktują jako wystarczające uzasadnienia do coraz większych dotacji, wypłacanych dzisiaj, baz próby uwzględnienia rozwiązań alternatywnych.
Rozpisałem się nadmiernie, ale też studium przypadku jakim sie zajeliśmy, wbrew pozorom nie dotyczy tylko geotermii,a nie chcialbym aby ona stała sie (jedyną) ofiarą.
Gorące zatem pozdrawienia dla Pani Kingi i dla Pana Bogdana.
Gzegorz Wsniewski
Zaiste zastanawiające jest, że inne mniej kapitałochłonne inwestycję geotermalne i nie tylko, dobrze rokujące, mające strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski nie dochodzą do skutku, a w miejscu gdzie jak słusznie Pan Grzegorz stwierdził może nie być tak gorących wód(a do tego są bardzo zasolone)bez problemu wyjęto z dłoni całkiem niezłą sumkę. Iwestycja O.Rydzyka nie ma uzasadnienia geologicznego ani ekonomicznego do kopania. Jest to zupełne nieporozumiałe dla mnie, żeby nie napisać irytujące. Szkoda, że kolejna instalacja geotermalna w Polsce nie będzie dobrym przykładem dla innych. A ofiarą znowu geotermia, bo znalazła się w niewłaściwych rękach. Geotermalna pomyłka za 27000000zł... Stać nas na takie pomyłki? Może zaproponowac O. Rydzykowi kolejną inwestycję, jesli tak skutecznie sięga po środki finansowe, troszcząc się o rozwój OZE w kraju :) Pozdrawiam serdecznie Pana Grzegorza i Kolegę Bogdana.
OdpowiedzUsuńCzytając Pański komentarz mam wrażenie, że zamiast adwokata bardziej wcielił się Pan w prokuratora. Ale to, co Pan napisał jest niestety prawdą i to do tego okrutną prawdą. Abstrahując tu od osoby o. Rydzyka która jest bardzo kontrowersyjna przy ilości pozyskiwanej w Polsce odnawialnej energii każda suma publicznych pieniędzy przeznaczona na energetykę odnawialną musi być dobrze wykorzystana. Z tego też względu powinno się ja wykorzystywać do wsparcia rozwiązań, które mają szansę stać się ekonomicznie uzasadnione. Nie trzeba być ekonomistą, aby wiedzieć, że do póki energia odnawialna nie będzie porównywalna cenowo do energii ze źródeł kopalnych nie mam szans rozwój. Nie mam teraz namyśli tylko geotermi geotermik. O. Dyrektora, ale Polska jest chyba liderem nietrafionych inwestycjach OZE. Kilka lat temu był bum na wierzbę energetyczna, która miała rosnąć wszędzie i przynieś kokosy rolnikom. Jednak zyskali na tym jedynie importerzy sadzonek. Później rozpoczął się bum na biodiesel wszystkie firmy, które jednie wspomniały, że będą go produkować zyskały kilkaset procent na giełdzie. Jedyna publiczna dyskusja, jaka się wtedy odbyła dotyczyła szkodliwości tego paliwa dla silników nie wspominając nawet o szkodliwości biodiesla dla środowiska zakładając jakby go w ogóle nie było. No i na koniec mój faworyt, czyli współspalanie, które moim zdaniem nie powinno być traktowane jako energia odnawialna, bo jak tu mówić o efekcie ekologicznym, gdy wycina się 30-50 letnie drzewa na mazurach, aby spalić je centralnej Polsce. Prawda jest taka, że żadna elektrownia nie bawi się w spalanie odpadów drzewnych.
OdpowiedzUsuńBogdan