Ostatni tydzień był niezwykle bogaty w wydarzenia ważne dla energetyki odnawialnej. Pojawienie się pierwszego projektu dyrektywy UE o promocji wykorzystania odnawialnych źródeł energii z celami ilościowymi dla państw członkowskich na 2020 www.ieo.pl/aktualnosci.html , czy zmagania z deklaracja końcową i (oby!) uzgodnionym celem w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2020 r. na konferencji klimatycznej na Bali, to tematy na tyle ważne, że każdy z nich wymaga oddzielnego i dłuższego skupienia i zasługuje na szerszą analizę.
W tle tych europejskich newsów i światowych wydarzeń, Polska obchodziła górnicze święto Barbórkowe, uczczone jak zwykle od lat, wizytą gospodarską premiera i nowego „górniczego” ministra” Eugeniusza Postolskiego na Śląsku. Powyższe zagraniczne newsy nie są tym co „górnicy i wielcy energetycy lubią najbardziej”, a na pewno nie żyją tym na co dzień i nie miałoby sensu aby tym się martwili akurat w swoje święto. Ale, jakby na złość, w szczególności biorąc pod uwagę nie najlepszy rok dla krajowego górnictwa, dokładnie na Barbórkę, niektóre media podały informację o tym że w niemiecka wyższa izba parlamentu Bundesrat, przyjęła ustawę o ostatecznym zakończeniu u naszych zachodnich sąsiadów wydobycia węgla kamiennego i zamknięciu kopalń już do … 2018 roku!
Zapewne ma to też jakiś pośredni związek z polityką klimatyczną i limitami emisji CO2, ale zasadnicza przyczyna jest prosta - Niemców nie stać na dotowanie wydobycia (2,5 mld Euro/rok). Musiało ich być jednak stać na wyasygnowanie 28 mld Euro na odprawy dla górników i odwadnianie zamkniętych już kopalń. Pewnie dla porównania warto dodać, że w Polsce po wydaniu podobnej, astronomicznie wysokiej kwoty rzędu 20 mld zł w 2003 r. na pomoc publiczną (słynna bezzwrotna dotacja także z NFOSiGW, kiedy jeszcze Polska nie była członkiem UE i kiedy Komisja Europejska nie mogła ingerować w tego typu decyzje z pozycji zachowania zasady równej konkurencyjności) dla funkcjonujących kopalni i elektrowni, wartość udzielonej pomocy dla tego sektora węglowo-energetycznego w ostatnich latach spada, ale utrzymuje się na poziomie miliarda zł rocznie, a do tego dochodzą środki tego samego rzędu właśnie na likwidacje kopalń.
Zestawianie ze sobą takich różnych informacji, przypadkowo pojawiających się w tym samym czasie, jest zazwyczaj jakąś manipulacją, ale z drugiej strony taka prowokacja daje zawsze okazje do zadania sobie kilku pytań. Czy Niemcy są tacy głupi i czy rzeczywiście tak biedni, że nie tylko że przyjęli 8 lat temu ustawę o zamknięciu własnych elektrowni jądrowych a teraz także kopalń węgla? Czy Polska jest na tyle mądra i bogata że właśnie teraz dyskutuje jak przeznaczyć 150 mld zł na inwestycje budowlano montażowe i odtworzeniowe w nowe bloki energetyczne węglowe i jądrowe (te ostanie planowane także na 2020r.), czy też obydwa kraje są i bogate i mądre tylko inaczej? Czy nie można by inaczej zagospodarować tych prawie że magicznych (wszyscy mówią a nikt ich nie widział) 150 mld zł, albo przynajmniej części z nich? Albo np. czy jest do wyobrażenia w Polsce, aby doradcą rządu ds. energetyki był tak jak w Niemczech, szef międzynarodowego (nie niemieckiego) koncernu energetycznego, w dodatku niezwykle aktywnego propagatora działań na rzecz redukcji emisji CO2 do atmosfery (uczestnika konferencji na Bali) – mam tu na myśli Larsa Josefssona, prezesa Grupy Vattenfall? Widać na pierwszy rzut oka, że w podejściu do spraw energetycznych różnimy się trochę z naszymi sąsiadami, przynajmniej perspektywą patrzenia.
Nie chodzi mi tu jednak wcale o przeciwstawienie polskiego i niemieckiego podejścia, ani tym bardziej o przeciwstawienie krajowego węgla odnawialnym zasobom energii. Chodzi tylko i wyłącznie o refleksję pozwalającą na patrzenie szerzej i dalej.
Zresztą, myśląc przez chwilę o tym co napisałem, przypomniałem sobie (a nawet znalazłem właśnie stosowny plik na dysku twardym), że dokładnie 9 lat temu w Sejmie, na konferencji „Rozwój energetyki odnawialnej w Polsce”, n.b. konferencji która dała w efekcie uchwałę Sejmu z 1999 r. zobowiązującą rząd do opracowania „Strategii rozwoju energetyki odnawialnej”, także w nieco barbórkowym wtedy nastroju, mówiłem: „nie ma potrzeby, ani sensu, aby rozwój energetyki odnawialnej opierać na jej przeciwstawieniu sektorowi węglowemu, który stał się siłą napędową rozwoju gospodarczego Polski w XX wieku. To dzięki posiadaniu zasobów węgla mamy szansę na zbudowanie pomostu energetycznego w przyszłość i czas na systematyczny rozwój i wdrażanie technologii OZE, przy zachowaniu bezpieczeństwa energetycznego kraju. Musimy pamiętać, że proces przechodzenia z paliw kopalnych na odnawialne, będzie procesem długotrwałym, ale nie możemy wyczekiwać z ich wprowadzaniem w życie do momentu, kiedy pod wpływem zewnętrznych okoliczności będziemy musieli działać w pośpiechu, a obszar wyboru zostanie niebezpiecznie zawężony”.
Wtedy górników było prawie 400 tys., obecnie ponad 100 tys., wtedy udział odnawialnych źródeł energii w bilansie energetycznym wynosił 3% teraz 5%. Nie wiem dokładnie ile obecnie osób „żyje” z energetyki odnawialnej (myślę, że może ok. 10 tys.), ale czasu na poważniejszą transformację mamy już znacznie mniej.
PS. Zastanowiłem się przez moment czy sektor energetyki odnawialnej będzie kiedyś miał swoją patronkę/patrona i swoje święto, i jaki święty lub zasłużony nadawałby się na patrona, i jaka data mogłaby być takim świętem i czy kiedykolwiek wytworzymy takie tradycje i taką solidarność jak górnicy? I czy kiedyś premier do nas na nasze święto przyjedzie? Ale gdzie on niby miałby wtedy jechać???
Bodajże Nicola Tesla powiedział, że uzależnienie się od kopalnych źródeł energii będzie największym błędem ludzkości, ale pewnie nie przypuszczał jak bardzo będzie miał racje. Nawiązując do Pana wypowiedzi w mojej opinii dotowanie górnictwa jest zupełnie niedorzeczne gdyż z jednej strony rząd w teorii mówi o konieczności rozwoju odnawialnych źródeł energii a z drugiej wspiera największe bariery ich rozwoju. W mojej opinii niema innej możliwości na rozwój odnawialnych źródeł jak stworzenie ekonomicznych możliwości ich rozwoju a przy obecnej polityce dopłat do górnictwa pozostaje jedynie jeszcze więcej dopłacać do OZE ale pozostaje pytanie czy ma to sens w gospodarce wolnorynkowej i czy nas na to stać?
OdpowiedzUsuńbogdan szymanski
Panie Bogdanie, chcę w zasadzie tylko podziękować za komentarz, tym bardziej że wiem, że system logowania na blogu jest pewna barierą dla piszących komentarze (mam nadzieję, że "pierwsze koty za płoty" i teraz, bez tej bariery "wejścia", będę miał okazje z Panem częściej wymienić się przemyśleniami). Przepraszam też, że tak późno odpowiadam i choć to nie było zamierzone, to teraz życie i temu co ja napisałem i temu co Pan napisał, dopisało swoje "post scriptum" w postaci np. strajku górników. To zapewne, przy proteście zimową porą, przyniesie podwyżki i, w przeciwieństwie do państwoych subsydiów, podniesie ceny węgla i ceny energii, ale od tego nie będzie ani wiecej węgla ani wiecej energii. Dodatkowo minister środowiska zdecydował właśnie, że obniży już w przyszłym roku pozwolenia na emisję CO2 dla elektrowni o 30% (z obecnego poziomu 120 mln ton do ok. 95 mln ton). Instrument strajku jest typowym w gospodarce wolnorynkowej, instrument "cap and trade" wykorzystywany w handlu emisjami jest sztucznym, ale nie zaburza zbyt mocno idei gospodarki wolnorynkowej, bo pod "bańką" z pozwoleniami na emisję jest miejsce na rynek. Z kolei "polityka dopłat" (może poza sferami ochrony zdrowia, nauki i kultury, czy właśnie ochorny środowiska - skąd się też bierze wsparcie dla OZE) trafia na coraz większe ograniczenia. Problem jest w tym, że schodzenie się powyższych nożyc nawet w warunkach gospodarki rynkowej zbyt dlugo trwa. Jak zaczynałem pracę zawodową (20 lat temu!, wtedy jednocześnie Polska rozpoczęła budowę gospodarki rynkowej), gazety pisały, że już za kilka lat energetyka odnawialna będzie konkrencyjna. Odnosząc sie do wskazanego przez Pana pewnego rodzaju błędnego koła przy wspieraniu wszystkiego jednoczesnie - cieszę się z wyłapania tego nonsensu i moge dodać, że gdyby nie dotacje do tej konwencjonalnej, ta odnawialna mogłaby już teraz być ekonomicznie oplacalna. Ale jestem przekonany, że już teraz nie musimy na to czekać kolejnych 20 lat, a szybkie tempo wchodzenia na rynek "nowego" może nas wszyskich zaskoczyć, a mnie i chyba Pana - pozytywnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Grzegorz Wiśniewski
PS. Nie znałem tego powiedzenia Tesli, ktore Pan zacytował, ale skoro tak to, biorąc pod uwagę także jego wspaniały dorobek (pomimo że swoimi przełomowymi wynalazkami spowodował też paradoksalnie wyparcie efektywniejszych energetycznie napędow prądu stałego przez prąd zmienny), może to dobry kandydat na patrona dla tych "odnawialnych" i innowacyjnych energetyków?
Staram się w ramach edukacji nadrobić wpisy na "odnawialnym" :)
OdpowiedzUsuńTaka myśl: czy rezygnacja z wydobycia przez Niemcy węgla kamiennego nie jest powodowana chęcią zaoszczędzenia tego surowca "na później"? Z różnych przyczyn, czy to cenowo-spekulacyjnych, czy bezpieczeństwa?
Nie można tego wykluczyć, ale nie spotkałem sie z taką interpretacją "jak oszczędność węgla dla przyszłych pokoleń" przy podejmowaniu decyzji przez rzad i akceptacji jej Bundesrat w sprawie zamkniecia kopalń. W debacie (fakt, przejrzalem zaldiwe kilka serwisów) eksponowane nie były nawet działania na rzecz zmniejszenia emiji CO2 i walki o globalnym ociepleniem ale kwestie stricte ekonomicznie. Zreszta mysle ze powrot do wydobywania wegla nawet w kilka (nie mówiac nawet o np. kilkudziesięciu latatach)do wydobywania wegla z zamknietej kopalni byłby niezwykle kosztowny.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o kwestie spekulacyjne czy bezpieczeństwa to sptkalem sie w zasadzie z jednym takim działaniem, ze strony rzadu szwdzkiego, ktory w swoim czasie popierał kupowanie węgla gdy jego cena na rynkach międzynarodowych była niska, a szwedzkie presiebiorsta skladowaly go na dnie morza bezposrednio przy brzegu, aby mozna go było łatwo wydobyć , jak ceny poszłyby w górę. W tej sprawie mam jednak tylko szczątkową wiedzę i nie dysponuje stosownym linkiem, i nie wiem czy w dobie wypuszczania CO2 nie do atmsfery ale zatlaczania w wyrobiska pokopalniane, ten proceder jest dalej kontynuowany.
Informacyjnie dodam jeszczę, że od początku 2007 roku w miesięczniku "AURA" promowany jest system globalnej energetyki opartej na syntezie wodorowej i ogniwach paliwowych. Kluczowym zagadnieniem jest pozyskiwanie wodoru z metanolu, który z kolei pozyskiwany miałby byc m.in. z wegla kamiennego.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!