Jak już zacząć w niedzielę, urywając jej kilka minut, to naturalnym wydaje się odreagowanie po przejrzeniu weekendowych wydań dzienników. Najbardziej „odnawialny” i kontrowersyjny jednocześnie tekst pojawił się właśnie w dzienniku „Dziennik” i jakby wychodząc naprzeciw niedzielnym nastrojom dotyczył on spraw związanych z kościołem. Kościół, z uwagi na duży kredyt zaufania swoich wiernych i olbrzymią siłę oddziaływania wydaje się być doskonałym propagatorem energetyki odnawialnej i tak się dzieje w wielu krajach protestanckich i katolickich (n.b. w meczetach i cerkwiach pewnie łatwiej byłoby promować olej opałowy lub gaz). Z moich skromnych doświadczeń wynika, że w kościołach i związkach wyznaniowych w Polsce szczególnie łatwo promować energetykę słoneczną, ale nawet w Polsce kilku proboszczów skutecznie wykorzystało energię wiatru i wody na potrzeby kościoła. Zapowiada się jednak przełom i sięganie nie po podniebne odnawialne zasoby, ale te gorące zalegające w głębi ziemi. Jak donosi „Dziennik”, do sięgnięcia po geotermię przymierzył się O. Tadeusz Rydzyk http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=148&ShowArticleId=66307 Idea pewnie jest dobra aby wykonać odwierty tam gdzie ciepła geotermalnego można się spodziewać i gdzie jest na nie lokalne zapotrzebowanie, ale jej realizacja zaczyna się wiązać z wcześniejszym głębokim drenażem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Nie wiem jak sprawa się zakończy (mam nadzieje, że dobrze dla Narodowego Funduszu, bo ten coś nie miał i chyba nie ma szczęścia do geotermii), ale nie mogę się oprzeć spostrzeżeniu, że jedynym (tyleż konkretnym co kontrowersyjnym) efektem procedowania w dwu ostatnich kadencjach Sejmie poselskiego projektu ustawy LPR o odnawialnych źródłach energii (faktycznie, pomimo szerokiej nazwy, chodziło w niej właśnie o geotermię), która miała doprowadzić do przekazania samorządom gminnym prawa do użytkowania odwiertów, jest właśnie wniosek fundacji O. Rydzyka do Narodowego Funduszu. Trudno mi jednak napisać, że o to od początku chodziło (może to tak miało wyglądać?), bo w tym projekcie ustawy ważny miał być Wójt, a tu raczej chodzi o szybkie rozmowy pomiędzy ustępującym po wyborach Panem i przygotowującym się na czekanie na lepsze czasy Plebanem. A jak nie ma Wójta (najlepszego moim zdaniem potencjalnego wnioskodawcy), który pomógłby rozłożyć niemiłosiernie wysokie koszty odwiertów (i drenaży kieszeni podatników) na większą grupę odbiorców i beneficjentów pomocy publicznej, to trudno byłoby takie przedsięwzięcie uzasadnić jakąkolwiek wyższą ideą i mam nadzieję, że nie zostanie po tym tylko kosztowna i całkiem przyziemna praktyka i antypromocja promocji energii geotermalnej.
Uff, nareszcie znalazłeś sobie jakieś miejsce do trucia, zamiast pracownikom zawracać ... powiedzmy, ze głowę... To tak gwoli pierwszego komentarza.
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby "Odnawialny" Blog szybko się rozwijał i miał wielu Czytelników.
OdpowiedzUsuń